Tak jak się można tego było spodziewać, Danny Ainge podjął szybką decyzję o zwolnieniu Chrisa Douglasa-Robertsa, czyli jednego z dwóch zawodników pozyskanych w ostatnim trójstronnym transferze Celtics z Phoenix Suns oraz Los Angeles Clippers. Douglas-Roberts zdążył “pobyć” Celtem przez zaledwie parę dni, ale w zasadzie od samego początku wiadomo było, że nie zagrzeje on miejsca w Bostonie na długo. 28-letni zawodnik zarobi za ten sezon nieco ponad $900 tysięcy dolarów i tyle też wliczać się będzie do salary cap bostońskiego zespołu do końca trwającego sezonu. Jest to kwota, którą można przeboleć (tym bardziej przy obecnej sytuacji zespołu), a zwolnienie skrzydłowego otwiera nowe możliwości.
Przede wszystkim, Celtowie mogli sobie na to pozwolić, bo i tak dzięki ostatnim ruchom zaoszczędzili naprawdę sporo pieniędzy, nie tylko w kieszeniach właścicieli, ale też w salary cap właśnie. Niewielka płaca Douglasa-Robertsa nie będzie więc zbytnio przeszkadzać, natomiast dzięki temu posunięciu w składzie Celtics jest teraz czternastu zawodników, czyli o jednego mniej niż wynosi limit. Wciąż nie wiadomo za to, co dalej z Tayshaunem Prince’em, który dziś po raz pierwszy wziął udział w treningu i porozmawiał z dziennikarzami jako gracz bostońskiej drużyny, mówiąc otwarcie, że rozważane i możliwe są wszystkie opcje (transfer, buyout).