Kolejny dzień, kolejny transfer. Jameer Nelson nie pobył zawodnikiem Celtics zbyt długo, niewiele zresztą więcej niż Brandan Wright. Doświadczony rozgrywający został wytransferowany do Denver Nuggets, którzy w zamian oddali… starego znajomego w osobie Nate’a Robinsona. Jednak i on w Bostonie długo nie pobędzie, podzielając los Austina Riversa i najprawdopodobniej także Tayshauna Prince’a. Cała trójka nie rozegra w bostońskich barwach zapewne ani jednego spotkania, przy czym kontrakty Prince’a oraz Robinsona mają zostać wykupione, a Rivers ma zostać wytransferowany do Los Angeles Clippers. Przynajmniej wszystko na to wskazuje, bowiem na oficjalne informacje musimy jeszcze czekać.
Osiem transferów od lipca, cztery w przeciągu ostatnich 27 dni. Danny The Trader zasłużył na swój przydomek nie bez powodu. Ostatnim wymienionym jest Jameer Nelson pozyskany w grudniu z Mavs, który zdołał rozegrać w barwach Celtics zaledwie sześć meczów. Wymiana z Nuggets, w ramach której Celtowie pozyskali Nate’a Robinsona to zabieg czysto finansowy, na którym Ainge i spółka oszczędzą ponad $600,000 dolarów w tym sezonie, a na dodatek nie muszą się zamartwiać opcją zawodnika w kontrakcie Nelsona na przyszły sezon. Robinson stroju Celtics raczej ponownie nie włoży, albowiem jego umowa zostanie wykupiona.
We wtorek okazało się też, że Celtics negocjują wykupienie kontraktu z Tayshuanem Prince’em. O co chodzi w samym buyoucie? Otóż klub i zawodnik dochodzą do porozumienia, na mocy którego gracz zostaje zwolniony i staje się wolnym agentem, a zawodnik zrzeka się części lub całości swojego kontraktu. Dzięki takim rozwiązaniom z Robinsonem oraz Prince’em bostoński klub mógłby zaoszczędzić kolejne miliony dolarów ($2.1 miliona z kontraktu Robinsona oraz nawet do $7.7 miliona z kontraktu Prince’a), dzięki czemu miałby jeszcze więcej miejsca w salary cap, a to ustawiłoby Celtów w świetnej pozycji przed trade deadline.
Wspomniałem o tym we wtorkowym artykule o ruchach Ainge’a – Celtics mogliby pomóc innym klubom, będącym ponad luxury tax i szukającym oszczędności, a przy okazji wykorzystane mogłyby być trade exceptions. W tym momencie Celtowie są ponad $11 milionów pod progiem podatku od luksusu, co już teraz stawia ich w bardzo komfortowej sytuacji. W kolejnych tygodniach powinniśmy spodziewać się więc kolejnych ruchów. Pierwszym do odstrzału jest Austin Rivers, nad którego transferem do Clippers wciąż trwają prace – wiadomo już, że Celtics dostaną pick w drugiej rundzie, ale być może też dwójkę zawodników ze spadającymi kontraktami.
To wszystko zależy jednak od samych Clippers, bo o wiele łatwiej byłoby, gdyby do wymiany włączył się trzeci zespół. Drużyna z Los Angeles ma bowiem nałożony tzw. hard cap, który nakłada na nich pewne ograniczenia. Jeśli jednak do Bostonu rzeczywiście miałoby przywędrować dwóch kolejnych zawodników to bardzo prawdopodobne, że także i oni długo w Bostonie nie pobędą. W tym momencie w zespole jest piętnastu graczy, ale w kolejnych dniach może odpaść wspomniana wyżej trójka, dzięki czemu Celtics będą mieli trzy miejsca w składzie. Do trade deadline jeszcze ponad miesiąc, a ładowarka do telefonu Ainge’a już dawno przegrzana.