Trójstronna wymiana, w ramach której Jeff Green wyląduje w Memphis Grizzlies to wciąż twór nieokreślony i na wszelkie szczegóły dotyczące tej wymiany będziemy musieli poczekać aż do oficjalnego potwierdzenia, kiedy to będziemy wiedzieć już o wszystkim. Pewne jest na razie chyba tylko to, że Green już w zielonej koszulce Celtics nie zagra. Wczoraj okazało się, że w transferze weźmie też udział Austin Rivers. Pierwsze doniesienia mówiły, iż 22-letni rzucający obrońca wyląduje w Bostonie, ale przecież Brad Stevens i tak ma już sporą zagwozdkę z rotacją na obwodzie. Głównie dlatego kolejne raporty donosiły, że Rivers jednak w Bostonie na długo nie zostanie, a jego nowym klubem mają być… Los Angeles Clippers.
Tak, tak – ci Los Angeles Clippers, których trenerem i jednocześnie generalnym menedżerem jest Doc Rivers, a więc były coach Celtics i ojciec Austina. Warto jednak przypomnieć, że już od dawna mówiło się, że Danny Ainge jest fanem talentu młodego Riversa, dlatego też te początkowe raporty nie wskazywały na to, iż Celtics będą się chcieli 22-latka pozbyć. Ainge chwycił jednak pewnie za telefon i zadzwonił do starego znajomego Doca. Rivers po sobotnim spotkaniu Clippers z Dallas Mavericks odpowiadał na pytania dziennikarzy odnośnie swojego syna, mówiąc, że w tym sezonie jest otwarty, by być jego trenerem, choć jeszcze rok temu było zgoła inaczej.
Bardzo prawdopodobne, że ceną za wybranego z dziesiątym numerem w drafcie 2012 zawodnika będzie wybór w drugiej rundzie naboru od Clippers. Czyli kolejny pick do bogatego zbioru Ainge’a. Ewentualny transfer Riversa do Clippers będzie oddzielnym transferem od trójstronnej wymiany z Memphis Grizzlies oraz New Orleans Pelicans. 22-latek w ciągu ponad dwóch lat kariery notuje średnie na poziomie 6.9 punktów, 2.3 asyst oraz 1.9 zbiórek (w 21.4 minut gry), ale najbardziej razi jego skuteczność – z gry wynosi ledwie 38.7 procent, podczas gdy zza łuku tylko 28.0 procent. Miejmy nadzieję, że szczegóły wszystkich wymian poznamy już w poniedziałek.