Sylwestrowa wygrana z Kings

Boston Celtics w bardzo dobrym stylu zakończyli 2014 rok, łatwo pokonując Sacramento Kings w meczu rozgrywanym w TD Garden. Ekipa Brada Stevensa wygrała 106-84, a świetne zawody rozegrała w zasadzie cała drużyna. W końcu bardzo dobry mecz zaliczył Jared Sullinger, który zamienił słowa na czyny i zanotował 20 punktów, 11 zbiórek oraz 3 bloki. W pierwszej piątce po raz pierwszy w sezonie wyszedł Evan Turner. I co by nie mówić, 25-latek z okazji skorzystał w najlepszy możliwy sposób, albowiem zanotował najwięcej w karierze 11 asyst. Bardzo solidnie spisała się także bostońska ławka rezerwowych, a w ciągu całego spotkania ogromne problemy miał wyrzucony ostatecznie z parkietu DeMarcus Cousins.

BOXSCORE | GALERIA | TORRENT

Jared Sullinger jak powiedział, tak zrobił. Mimo tego, iż w ostatnich dniach nie trenował z powodu urazu kostki to jednak przeciwko Kings zagrał dobre zawody, w zasadzie od samego początku łapiąc bardzo dobry rytm. Po przegranym meczu z Wizards zasugerował on, że inne zespoły mają Celtów za „mięczaków” – gadka szmatka, ale chyba podziałało. Celtics odpowiedzieli bowiem bardzo fizycznym spotkaniem, a najlepszym tego przykładem był 1) ostry faul Tylera Zellera na DeMarcusie Cousinsie oraz 2) sytuacja z czwartej kwarty, kiedy to Cousins nie wytrzymał i rzucił Marcusem Smartem o parkiet. A jako że DMC miał już wcześniej jeden faul techniczny na koncie (nie szło mu strasznie, w zasadzie cały czas grymasił) to z boiska wyleciał.

[gfycat data_id=”ImpressiveMediocreGoshawk” data_autoplay=false data_controls=false]

Ostatecznie zakończył zmagania z 11 punktami i 11 zbiórkami, trafiając jednak tylko pięć z 17 oddanych rzutów. Duża była w tym zasługa dobrze grającego Sullingera, ale też całej bostońskiej defensywy, świetnie spisującej się w pewnych fragmentach meczu. Cousins tak się sfrustrował, że w końcu wybuchł. Wybuchli też jednak Celtics na koniec roku – roku, w którym raczej im nie szło. Zakończyli go jednak w dobrym stylu, już na samym starcie notując run 9-0. I już w tej pierwszej kwarcie było widać, że to znów będzie bardzo zespołowy mecz podopiecznych Stevensa – 8 asyst przy 11 trafionych rzutach, a do tego tylko trzy straty w całej pierwszej połowie.

Kings tych strat popełnili o siedem więcej, dzięki czemu gospodarze wygrali po 24 minutach dziesięcioma punktami. Solidnie grał Evan Turner, który zaczął mecz w pierwszej piątce i po pierwszej połowie miał na koncie sześć oczek i osiem asyst, bardzo dobrze dyrygując bostońską ofensywą. On i Sullinger pociągnęli zespół także w trzeciej kwarcie, kiedy to Celtowie odjechali prawie na dobre. Na koniec tej trzeciej odsłony zza łuku trafili jeszcze Kelly Olynyk i Marcus Smart, a przewaga Bostończyków urosła do 16 punktów przed ostatnią kwartą, w której to Celtics dokończyli dzieło zniszczenia. W najlepszym momencie Zieloni prowadzili nawet 28 punktami, nic więc dziwnego, że kibice doczekali się Gino Time, a po meczu byli w iście szampańskich nastrojach.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Evana Turnera w pierwszej piątce. Brad Stevens cały czas szuka właściwego ustawienia i to z Turnerem w pierwszej piątce może okazać się najlepszym. Turner rozegrał solidne spotkanie (choć jak zwykle nie obyło się bez kilku błędów, które owocowały czterema stratami), zapisując na koncie 10 punktów, 11 asyst oraz 6 zbiórek. Po raz pierwszy w karierze rozdał on dwucyfrową ilość asyst. Zresztą, tego dnia cały zespół bardzo dobrze dzielił się piłką, bo Celtics rozdali ogółem aż 32 asysty (na 44 trafionych rzutów) przy zaledwie 12 po stronie Kings, co jest największa różnicą in plus w tym sezonie. Osiem ostatnich podań należało do wchodzącego z ławki Jameera Nelsona.
  2. Dobry mecz Marcusa Smarta. Wraz z Sullingerem miał najlepszy wskaźnik „+/-” w drużynie (+16), a ogółem zaprezentował naprawdę solidną postawę, zarówno w obronie, jak i w ataku. Zdobył 11 puntów (4/8 FG), trafiając przy tym aż trzy trójki, a do tego dodał 6 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty w 28 minut gry.
  3. Kolejny dobry mecz ławki rezerwowych. Stevens skorzystał z dwunastu zawodników, jedynym który nie zagrał był Gerald Wallace. Taka rotacja to z jednej strony przekleństwo dla trenera, ale z drugiej strony to też błogosławieństwo, bo czasami skutkuje to takimi meczami. I tak, bostońscy rezerwowi zdobyli 57 punktów, a prowadzeni byli przez Kelly Olynyka (15 oczek) i wspomnianego już Smarta, ale też Jae Crowdera, który zaliczył najlepszy mecz w barwach Celtics, notując 12 punktów i 4 zbiórki. Crowder dał się poznać jako solidny defender, przeciwko Kings miał też kilka fajnych momentów w ataku.
  4. Ledwie 37-procentową skuteczność z gry przyjezdnych. Celtics wygrali ten mecz dobrą grą po obu stronach parkietu. W defensywnie było solidnie, a potwierdzeniem tego jest fakt, jak bardzo utrudnione życie miał Cousins. W ataku było… również solidnie, wszak Celtowie trafiali na dobrym procencie, świetnie dzielili się piłką i popełnili tylko jedenaście strat, po których Kings zdobyli jedynie 13 oczek. To wszystko zaowocowało 22-punktową wygraną, 11. w tym sezonie.
  5. Ostatni mecz w 2014 roku. A pierwszy mecz w nowym roku zapowiada się ekscytująco, bo w nocy z piątku na sobotę Celtics podejmą Dallas Mavericks, a to oznacza powrót Rajona Rondo do Bostonu.