Kevin Love zostanie klubowym kolegą LeBrona Jamesa. Minnesota Timberwolves i Cleveland Cavaliers po kilku tygodniach rozmów doszli bowiem do porozumienia w sprawie transferu, do którego zostanie włączona też drużyna Philadelphia 76ers. Wolves otrzymają Andrew Wigginsa oraz wybór w pierwszej rundzie draftu 2015, a także Thaddeusa Younga, za którego Sixers otrzymają z kolei Anthony’ego Bennetta. Wymiana stanie się jednak oficjalna dopiero 23 sierpnia, bo to dopiero wtedy minie 30 dni od podpisania umowy przez Wigginsa, a reguły nie pozwalają transferować rookies właśnie przez 30 dni po parafowaniu przez nich debiutanckiej umowy. Co to wszystko oznacza jednak dla Celtics?
Zanim skupimy się na Bostonie, zajmijmy się jeszcze kwestiami związanymi z samym transferem i jego konsekwencjami. Cavs zyskają Love’a, który stworzy wielką trójkę z Jamesem oraz Irvingiem. Ekipa z Cleveland z miejsca staje się więc faworytem Konferencji Wschodniej, choć oczywiście wcale nie jest pewne, że ten eksperyment wypali. Wolves otrzymują Andrew Wigginsa, czyli tegoroczny wybór numer jeden w drafcie z ogromnym potencjałem, na którym mogą budować drużynę, ale też solidnego Younga oraz chroniony wybór w pierwszej rundzie przyszłorocznego naboru. Sixers natomiast pozyskają Anthony’ego Bennetta, który na razie nie spełnił oczekiwań jako jedynka z draftu 2013.
W przygotowaniu jest też już podobno nowa maksymalna umowa dla Love’a, który miałby wyoptować za rok z ostatniego roku swojego obecnego kontraktu (ma opcję zawodnika) i zamiast tego związać się z Cavs na pięć kolejnych lat za sumę ponad $120 milionów dolarów. To by oznaczało, że Celtics automatycznie tracą potencjalny cel na lato 2015, kiedy to mogliby próbować pozyskać Love’a jako wolnego agenta. Z drugiej strony, takie uzgodnienie byłoby niezgodne z regułami NBA, gdyż transfer nie jest jeszcze oficjalny, dlatego też jeśli okazałoby się, że Cavaliers rzeczywiście porozumieli się z Love’em to liga mogłaby całą wymianę zablokować.
Warto też zwrócić uwagę na to, że to Celtics niejako przyczynili się do pozyskania przez Cavs jednego z najlepszych obecnie silnych skrzydłowych w lidze. Trójstronna wymiana sprzed miesiąca, w której Celtics pozyskali Tylera Zellera, Marcusa Thorntona oraz chroniony wybór w Drafcie 2016 sprawiła, że Cavs mieli wystarczająco dużo miejsca w salary cap, by zaoferować satysfakcjonujący kontrakt Jamesowi. A z Jamesem w składzie nie było wątpliwości, że to właśnie ekipa z Cleveland staje się faworytem do przejęcia Love’a. Trudno jednak winić generalnego menedżera C’s za taką, a nie inną decyzję – Celtics nigdy nie byli bowiem specjalnie blisko Love’a, gdyż to, co mieli do zaoferowania Wolves nie było dla Wilków wystarczająco dobre. A tymczasem Cavaliers mieli do zaoferowania pierwszy wybór w drafcie.
Love nie trafi więc do Celtics i z tym się trzeba pogodzić. Plusem jest to, że teraz możemy ruszyć naprzód, choć z pewnością wielu fanów wolałoby ruszyć naprzód z Love’em na pokładzie. Bo to właśnie on był tymi “fajerwerkami”, na które wszyscy tego lata czekaliśmy. Oczekiwania i nadzieje podsycił Wyc Grousbeck, ale i przecież sam Love, który dość nieoczekiwanie zjawił się w trakcie offseasonu w Bostonie, spotkał się z Rondo i wywołał tym samym całą lawinę plotek oraz spekulacji. Fajerwerków jednak nie będzie, plan A nie wypali, tak więc trzeba szukać innych drogi do przebudowy. Oddajmy głos Grousbeckowi:
“Powiedziałem, że będziemy próbować zrobić fajerwerki i próbowaliśmy. Jestem umiarkowanie zadowolony, po pierwsze dlatego że staraliśmy się tak mocno, jak tylko mogliśmy, a po drugie dodaliśmy kilka nowych dobrych części. Zachowaliśmy też nasze wybory w drafcie, dzięki któremu zachowaliśmy szansę na budowanie na przyszłość, zamiast wystrzelenia się ze wszystkich pocisków już teraz. Będziemy jednak musieli iść ścieżką, na której potrzeba przede wszystkim cierpliwości.”
No cóż, właśnie na to trzeba się teraz przygotować. Celtom nie uda się przebudować szybko i gładko, tak jak niektórzy na to liczyli. Trzeba też jednak pamiętać o tym, że Ainge nadal ma do dyspozycji mnóstwo assetów, począwszy od multum wyborów w drafcie, a skończywszy na bardzo utalentowanych i młodych zawodnikach. Celtics cały czas są więc w bardzo dobrej pozycji wyjściowej do przeprowadzania znaczących transferów. Jednakże, cały czas otwarte pozostaje pytanie, czy nie nadszedł już czas na transferowanie Rajona Rondo. Tym bardziej, że Cavs zbudowali skład oparty na trójce zawodników poniżej 30. roku życia i jeśli eksperyment się powiedzie to mogą na kilka najbliższych lat zaklepać sobie miejsce w fotelu króla Konferencji Wschodniej.