Celtowie pomogli w zeszłym tygodniu Cleveland Cavaliers wyczyścić sobie nieco salary cap, wysyłając im wygasające niedługo potem trade exception, dzięki któremu Cavs zrobili w czapce płac tyle miejsca, by móc przekonać do powrotu LeBrona Jamesa. Prócz wyboru w pierwszej rundzie Draftu 2016 bostońska drużyna otrzymała również dwóch zawodników – Tylera Zellera od Cavs oraz Marcusa Thorntona od Nets. Dzisiaj skupimy się na tym pierwszym, czyli prawdziwym centrze o ponad 213-centymetrowym wzroście, który został wybrany z 17. numerem w naborze przed dwoma laty. To właśnie z Zellerem wiązane są zdecydowanie większe nadzieje niż z doświadczonym już Thorntonem, o którym więcej przeczytacie jutro.
O takich rzeczach jak to, że Tyler pochodzi z koszykarskiej rodziny albo to, że doskonale zna się z Bradem Stevensem pewnie już wiecie, dlatego też nie pozostaje nam nic innego jak przybliżyć Wam osobę Tylera jako koszykarza. Został on wybrany z dość wysokim, bo 17. numerem w Drafcie 2012, co już samo w sobie jest informacją bardzo dobrą, ponieważ jeszcze przez kilka sezonów będzie on zarabiać stosunkowo małe pieniądze W przyszłym sezonie będzie to nieco ponad $1.7 milionów dolarów, natomiast w sezonie 2015/16 ma on zapisaną w kontrakcie opcję zespołu wartą $2.6 milionów. Dla Celtics to sytuacja idealna.
Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że jeśli jest coś, czego Celtom w zeszłym sezonie brakowało to był to właśnie center. Na początku sezonu nieźle spisywał się Vitor Faverani, ale na dłuższą metę nie okazał się on być ziemią obiecaną i sezon kończył w D-League, gdzie zerwał łękotkę. Swoją kolejną szansę otrzyma zapewne w przyszłym sezonie. W Turcji ogrywał się Colton Iverson, ale w lidze letniej w Orlando nie spisał się zbyt dobrze. I tak, Celtics już od jakiegoś czasu szukają kogoś, kto im tę dziurę na pozycji centra wypełni. Czy tym kimś jest Zeller? Nie do końca, co jednak nie znaczy, że w Bostonie nie będzie z niego pożytku.
Zeller w ciągu swoich dwóch sezonów w NBA notował średnio 6.9 punktów oraz 4.9 zbiórek. I choć nie są to liczby zatrważające, tak samo jak Zeller niekoniecznie jest typem rim-protectora to jednak z pewnością będzie to lepszy fit na centrze niż Kelly Olynyk czy Jared Sullinger. Ta dwójka lepiej czuje się chyba grając jako silni skrzydłowi, troszeczkę dalej od kosza. Z drugiej strony, Zeller także potrafi grać dalej od kosza, gdyż posiada dobry rzut, jednakże zarówno Olynyk (bardziej), jak i Sullinger (mniej) grożą rzutem z dystansu, czego Zeller w swoim repertuarze nie ma. Bardzo dobrze czuje się on natomiast w grze pick-and-pop na półdystansie – w zeszłym sezonie trafił z mid-range 36 na 75 prób, co dało mu 48-procentową skutecznością i dziewiąte miejsce w lidze pod tym względem wśród zawodników, którzy oddali co najmniej 75 rzutów z półdystansu.
Jeśli chodzi o grę bliżej do kosza to tutaj Zeller także wypada całkiem nieźle, bo choć nie jest specjalnie szybki, atletyczny czy silny to jednak posiada znakomitą pracę nóg oraz potrafi z łatwością kończyć akcję w okolicach obręczy. Potrafi również bardzo łatwo uwolnić się od krycia przeciwnika, cały czas będąc aktywnym i starając się o coraz to lepszą pozycję tyłem do kosza. Nieźle wygląda również w pick-and-rollach, stawiając solidne zasłony, po których albo znajduje sobie dobre miejsce do oddania rzutu, albo też bardzo dobrze ścina pod kosz. To wszystko powoduje, że powinien dobrze odnaleźć się obok Rajona Rondo. Jedną z jego największych wad jest jednak to, że często traci głowę, próbując robić pewne rzeczy za szybko lub na siłę.
To, czego mu brakuje to z pewnością więcej siły, która przydałaby się nie tylko w ataku, ale przede wszystkim w obronie. Zeszłego lata starał się przybrać nieco na wadze, ale przez zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego stracił większość kilogramów, których wcześniej mu przybyło. Mimo to, rozegrał przecież solidny drugi sezon dla Cavaliers. W tym drugim sezonie pokazał się już z odrobinę lepszej strony w defensywie, ale to właśnie w tym aspekcie wciąż ma największe pole do poprawy. Warto zaznaczyć, że w przeliczeniu na 36 minut popełniał prawie 5 fauli na mecz, co jednak sam tłumaczył tym, że w te minuty, które dostaje musi być agresywny.
Wspominając o przeliczniku per36 to w zeszłym sezonie Zeller notował średnio 13.7 punktów oraz 9.7 zbiórek właśnie per36 minut. Do tego dokładał również solidne 1.3 bloków, ale czy rzeczywiście jest on rozwiązaniem problemów Celtics na pozycji centra? No cóż, chyba nie do końca. Celtom brakuje bowiem przede wszystkim takiego centra, który samą swoją obecnością będzie skłaniał przeciwników do ponownego przemyślenia tego, czy opłaca się wchodzić pod kosz. Zeller kimś takim niestety nie jest i raczej na pewno nie będzie. Słaby z niego obrońca z pomocy – najczęściej pomaga tak, że wpada na kozłującego czy schodzącego pod kosz, zostawiając tym samym swojemu przeciwnikowi sporo miejsca do oddania rzutu.
Lepiej spisuje się natomiast indywidualnie, rzadko kiedy dając się przepchnąć tyłem do kosza. Z drugiej strony, nie jest na tyle szybki, by zdążyć za szybszymi od siebie zawodnikami grając jeden-na-jednego. Solidny z niego zbierający, ale niestety nie jest z niego w zasadzie żaden rim-protector. W zeszłym sezonie notował średnio pół bloku na mecz, spędzając na parkiecie przeciętnie 15 minut, co w przeliczeniu na 36 minut dało wspomniane już solidne 1.3 bloków, ale koniec końców Zeller nie jest tym, czego Celtics potrzebowali najbardziej. To nie znaczy jednak, że nie będzie on przydatny – powinien bardzo fajnie uzupełniać się (szczególnie w ataku) z Olynykiem oraz Sullingerem, a nie zapominajmy, że nie zarabia wcale wielkich kokosów i wciąż się rozwija.