Emocje po drafcie już nieco opadły, ale raz jeszcze przypomnijmy, że do Celtów z numerem szóstym trafił Marcus Smart, a z numerem siedemnastym James Young. Obaj są zawodnikami młodymi i przynoszą ze sobą sporo talentu, choć nie są oczywiście idealni. Przed nimi jeszcze sporo ciężkiej pracy, ale obaj mają spory potencjał, by w przyszłości zostać naprawdę wartościowymi zawodnikami po obu stronach parkietu. Eksperci w USA stawiają też jednak sporo znaków zapytania odnośnie tej dwójki, dlatego ja postanowiłem o wybory Celtics zapytać Krzysztofa Kosidowskiego, czyli redaktora naczelnego strony CollegeHoops.pl i jednego z największych w Polsce ekspertów od koszykówki akademickiej.
Q: Jak oceniasz wybór Smarta?
Wybór Marcusa Smarta oceniam bardzo pozytywnie. Zdaniem wielu były gracz Oklahoma State to jeden z dwóch czołowych, jeśli nie najlepszy rozgrywający dostępny w tegorocznym drafcie i jednocześnie jeden z lepiej przygotowanych do gry w NBA zawodnik. Uspokajając jednak obawy Smart śmiało może grać również jako SG u boku Rondo. Przed naborem sporo mówiło się o jego dość przeciętnym rzucie, ale tu też widać pozytywy. Rzucając z wypracowanych pozycji po dobrych podaniach kolegów, czy wybiegając zza zasłony spisywał się bardzo dobrze. Problemem były rzuty po koźle i czasem pochopne decyzje, co niestety pogorszyło cały obraz. Większych trudności nie sprawiają mu za to penetracje pod kosz, gdzie albo skutecznie kończył akcje, albo wymuszał faul wykorzystując swoją siłę fizyczną. Sporym jego atutem jest też obrona i choć jego braki w atletyzmie będą w NBA bardziej widoczne, to jest na tyle inteligentnym defensorem, że i tam powinien sobie poradzić. O takich oczywistych sprawach jak świetne prowadzenie gry, czy liczne asysty pisać nie będę, bo na pewno wielokrotnie o tym czytaliście. Celtics zyskali więc gracza, który od początku będzie w stanie wspomóc zespół, czy to jako zmiennik na PG, czy może nawet jako podstawowy SG.
Q: Co natomiast sądzisz o wyborze Younga?
Wyboru Jamesa Younga już tak nie pochwalę i to nawet pomimo faktu, że w Kentucky oglądało się go bardzo przyjemnie. Obecnie poza bardzo dobrym rzutem nie widzę, co może mieć do zaoferowania w NBA. Około połowy jego akcji ofensywnych to były właśnie rzuty za trzy i z tego wywiązywał się wzorowo. Z wjazdami pod kosz było już gorzej zwłaszcza, że zazwyczaj mijał tylko w lewo. W defensywie również wypada dość średnio, a jego jedynym atutem jest tu atletyzm. Jest młody i jeśli nikt nie będzie oczekiwał od niego cudów, to za 2-3 lata powinien zacząć wnosić coś do zespołu. Prawdopodobnie swoją przygodę z NBA zacznie od D-League i tam na pewno będzie miał wiele okazji do wykazania się.
p.s. po więcej opinii Kosiego zaglądajcie na CollegeHoops.pl, gdzie znajdziecie sporo ciekawych informacji na temat NCCA. Warto też dodać Krzyśka do obserwowanych na twitterze – polecam, Timi.