Przygotowaliśmy się na tego typu artykuły cały sezon, lecz oto w końcu nastał czas. Avery Bradley jest jednym z wielu, co do którego przyszłości trzeba będzie podjąć tego lata decyzję. Nie doszedł on bowiem do porozumienia z Celtics przed rozpoczęciem sezonu 2013/14 w sprawie przedłużenia swojej debiutanckiej umowy i teraz stanie się zastrzeżonym wolnym agentem. I co by nie mówić, może się on nieco przeliczyć. W październiku zeszłego roku mówiło się bowiem o tym, że Celtowie przedstawili mu ofertę wartą $24 miliony dolarów za cztery lata gry, co oznaczałoby $6 milionów dolarów rocznie. Bradley i jego obóz mieli jednak podobno odrzucić taką ofertę. Teraz podobnej oferty może wcale nie być.
Z perspektywy czasu ofertę Ainge’a możemy oceniać tylko dobrze. Na tamten moment była ona właściwa i całkiem rozsądna, a Bradley mógł ją bez problemu przyjąć i być z niej zadowolony. Postanowił jednak zaryzykować i zamiast tego pokazać się w sezonie. Ainge nie musiał płakać z tego powodu, bowiem Bradley tak czy siak stanie się zastrzeżonym wolnym agentem w momencie, gdy przedstawiona zostanie mu oferta kwalifikacyjna. Wtedy jego opcje będą wyglądały następująco:
- negocjacje z Celtami
- negocjacje z każdym innym klubem (z zastrzeżeniem, że Celtics mogą wyrównać każdą ofertę kontraktu)
- przyjęcie oferty kwalifikacyjnej, dzięki której Bradley zarobi za przyszły sezon prawie $3.6 miliona dolarów, a następnie stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem
Teoretycznie, trzecia opcja wydaje się być całkiem kusząca. Dlaczego? Bo bardzo prawdopodobne, że po ostatnim sezonie nikt już Bradleyowi nie zaproponuje $24 milionów za cztery lata gry. Co prawda 23-latek pobił rekordy kariery w punktach oraz zbiórkach, trafiając też na najlepszym procencie za trzy w karierze, jednak w kolejnym już sezonie zmagał się z urazami, przez które opuścił dwadzieścia spotkań. Dość powiedzieć, że jeszcze nigdy w swojej 4-letniej karierze nie rozegrał w sezonie więcej niż 64 meczów. To powoduje, że ani Celtics, ani prawdopodobnie żaden inny klub nie da mu takiej oferty, jaką Ainge i spółka proponowali mu pod koniec października zeszłego roku.
Oczywiście, to tylko spekulacje. Jednak jeśli okażą się one prawdziwe to Celtics będą mogli na tym tylko skorzystać, gdyż bardzo prawdopodobne jest, że Bradley zostanie w Bostonie, ale za mniejsze pieniądze niż te, które miał na stole jeszcze przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu. Z jednej strony, ma on oczywiście talent oraz potencjał i jest też z pewnością szufladkowany jako jeden z lepszych obrońców na piłce, ale z drugiej strony przypięta mu łatka “kruchego” czy “podatnego na kontuzje” nie zwiększa jego wartość, a ma wręcz odwrotny efekt. A to oznacza, że scenariusz, który jeszcze przed kilkoma miesiącami wydawał się prawie niemożliwy – czyli zatrzymanie Bradleya za mniejsze pieniądze – teraz jest jak najbardziej do spełnienia.