Sullinger w elicie zbierających

Jared Sullinger ma za sobą udany drugi sezon w lidze, po którym – mimo licznych wzlotów i upadków – ustabilizował swoją wysoką wartość. Dla wielu kibiców jest wręcz „nietykalny”, co tylko pokazuje w jak dobrym kierunku zmierza jego rozwój. Nie zapominajmy, że wybrany z dopiero 21. numerem Draftu 2012 zawodnik ma sporo do udowodnienia, bo przecież przez wielu ekspertów był topowym wyborem rok wcześniej. Problemy z plecami sprawiły jednak, że wylądował w Bostonie i jak na razie ani sam zawodnik, ani kibice czy klub nie mają podstaw do narzekania. Sullinger z każdym meczem staje się zawodnikiem coraz bardziej wartościowym dla Celtics. A jego rosnąca wartość jest dla zespołu bardzo dobrą wiadomością.

Ten wstęp może nieco mylić, bo tytuł artykułu wyraźnie odnośni się do jednej z umiejętności Sullingera. Zanim jednak dojdziemy do sedna, warto zahaczyć o kilka innych spraw. Jak już wspomniałem, w tym momencie wartość Sullingera wciąż rośnie i jest to bardzo dobra informacja dla Celtics. Przede wszystkim dlatego, że oznacza to jedno: 22-latek ma ogromny potencjał, który z każdym kolejnym miesiącem powodować będzie jego rozwój. A to znaczy, że Celtics mogą albo budować drużynę na Sullingerze i zrobić z niego jedną z podstaw, albo podwyższać jego wartość by w odpowiednim momencie zrobić z niego kogoś na kształt Ala Jeffersona, mając tu na myśli transfer Kevina Garnetta w 2007 roku.

Jefferson był wtedy głównym punktem pakietu, który Celtowie wysyłali do Minnesoty w zamian za Garnetta. Zawodnikiem młodym (Jefferson w sezonie 2006/07 liczył sobie przecież ledwie 22 lata), mającym za sobą przyzwoity sezon na poziomie 16 punktów i 11 zbiórek oraz z wciąż dużym potencjałem. Analogie do Sullingera nie są więc bezpodstawne. Dodatkowo, nie można zapomnieć o bardzo przyjaznym (nie tylko dla Celtów) fakcie, iż Sullinger zarabia bardzo małe pieniądze i dopiero za dwa lata może stać się zastrzeżonym wolnym agentem. Bez problemu może więc zostać w Bostonie i to tutaj budować swoją pozycję w lidze. Albo też Ainge może „użyć” go w ten sam sposób jak Jeffersona. Tak czy siak, wartość Sullingera dla Celtów jest spora.

Wszystko może się zmienić po drafcie, który będzie punktem wyznaczającym dalsze posunięcia Celtics latem tego roku. Dodajmy do tego, że będzie to prawdopodobnie punkt najważniejszy, choć nie mniej ważna będzie też loteria draftu, która zadecyduje o tym, z którym numerem Celtowie będą wybierać. I jeśli się Celtom poszczęści to będą mogli wybrać jednego z trójki Wiggins – Parker – Embiid, na co jest 33 procent szans. Jeśli się jednak nie uda wylosować wyboru w top3 to wtedy bardzo prawdopodobne jest, że Ainge będzie szukał wymiany. I tutaj Sullinger także może odegrać kluczową rolę. Przyjmując, że żadna wymiana się nie znajdzie i okaże się, że Celtowie wybiorą w drafcie kolejnego silnego skrzydłowego (na przykład takiego Aarona Gordona) – wtedy znów wszystko się zmienia. Opcje są bowiem takie:

  1. Celtowie losują pick w top3, wybierają obrońcę, niskiego skrzydłowego lub centra, Sullinger zostaje.
  2. Celtowie losują pick w top3, wybierają silnego skrzydłowego, szukają wymiany dla Sullingera.
  3. Celtowie losują pick poza top3, szukają wymiany dla picku, do wymiany włączają Sullingera.
  4. Celtowie losują pick poza top3, wybierają obrońcę, niskiego skrzydłowego lub centra, Sullinger zostaje.
  5. Celtowie losują pick poza top3, wybierają silnego skrzydłowego, szukają wymiany dla Sullingera.
  6. Nieważne jaki pick losują Celtics, nieważne czy i kogo wybiorą, Sullinger tak czy siak zostaje.

Tyle opcji to na pewno coś, co Danny Ainge bardzo lubi, ponieważ im więcej opcji, tym może się on bardziej wykazać. Na ten moment nie wiadomo, która z tych wyżej wymienionych się spełni (albo może zdarzyć się tak, że żadna się nie spełni, bo stanie się coś jeszcze innego). Pewne jest jednak to, że Sullinger ma sporą dla Celtów wartość i będzie ważnym elementem każdej z tych opcji, nie ważne czy odejdzie, czy też zostanie.

Czy poświęciłbyś Sullingera w wymianie, w ramach której Celtics pozyskaliby uznaną już gwiazdę?

Zobacz Wyniki

Loading ... Loading ...

Sam zainteresowany z pewnością nie ma pojęcia, czy przyszły sezon rozpocznie jako gracz Celtics czy też nie. Zawodnikowi trudno się w ogóle na tego typu tematy zastanawiać, gdyż jest to coś, co jest poza kontrolą zawodnika i jego agenta. To, co Sullinger może kontrolować to przygotowanie do kolejnego sezonu, który będzie dla niego trzecim sezonem w lidze i prawdopodobnie dopiero pierwszym, w którym – na co nadzieję ma sam zawodnik, jak i my wszyscy – nic go nie spowolni. Warto zauważyć, że w ten sezon 22-latek wszedł jakby z marszu, gdy wciąż nie był w stu procentach gotowy do gry pod względem przygotowania fizycznego. Kontuzja, a następnie operacja pleców i związana z tym rehabilitacja zabrały mu przecież sporo tygodni treningów.

Na koniec zeszłego już sezonu Sullinger dość nieszczęśliwie i dość mocno skręcił kostkę, przez co nie zagrał w dwóch ostatnich meczach i przez co jego przygotowania rozpoczną się z lekkim opóźnieniem, ale to i tak niebo a ziemia w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy to o tej porze Sullinger prawie wcale nie wychodził z łóżka, wciąż odpoczywając jeszcze po operacji pleców. Przez rehabilitacje nie był on w stanie zagrać nawet w lidze letniej (gdzie pod jego nieobecność błyszczał Kelly Olynyk), dlatego też Sullinger zapowiedział już, że w tym roku bardzo chciałby wziąć on udział w rozgrywkach Summer League w Orlando, ale ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta. Jak na razie Sullinger musi przede wszystkim doprowadzić kostkę do pożądanego stanu i całkowicie pozbyć się obrzęku, a do tego potrzeba trochę czasu.

Tak czy siak, najważniejsze dla Sullingera będzie, aby ciężko przepracować całe lato i do obozu przygotowawczego w październiku przystąpić w pełni formy. Najważniejsza jest bowiem kondycja, gdyż jak pokazał ubiegły sezon – jeśli od początku będą z nią problemy to bardzo ciężko będzie się ich pozbyć na przestrzeni kolejnych tygodni czy miesięcy sezonu. Taki cel – poprawa kondycji – wyznaczył Sullingerowi coach Brad Stevens podczas indywidualnych rozmów z zawodnikami na koniec sezonu. Podkoszowy zdradził, że Stevens był w swojej ocenie bardzo surowy, ale jednocześnie przyznał, że to nadchodzące lato zdecydowanie będzie czymś wielkim i bardzo ważnym dla niego samego.

Żeby jednak Sullinger w pełni osiągnął potencjał to nie tylko musi zrzucić jeszcze trochę zbędnych kilogramów i popracować nad kondycją, ale też przede wszystkim musi grać na swojej naturalnej pozycji silnego skrzydłowego. W tym sezonie większość czasu spędził on grając na centrze. Z przymusu. I co by nie mówić, Sullingerowi brakuje po prostu centymetrów, by móc sobie na tej pozycji poradzić (a nie zapominajmy, że cierpią też w tej nierównej walce jego plecy) – w zeszłym sezonie regularnym pozwalał przeciwnikom na trafianie prawie 54 procent spod okolic obręczy, co jest wynikiem pod koniec pierwszej setki wśród zawodników, którzy notowali co najmniej 0.7 bloku na mecz. Nie jest on centrem i nigdy nie będzie, dlatego też potrzebuje obok siebie solidnego defendera, który potrafi bronić w okolicach obręczy i potrafi postraszyć blokami. Pytanie tylko, gdzie kogoś takiego znaleźć – w drafcie (Embiid?), na rynku wolnych agentów, a może poprzez transfer. Jeśli jednak Celtowie widzą w Sullingerze opcję na kolejne lata to pozyskanie rim-protectora jest warunkiem koniecznym.

Tutaj dochodzimy do sedna artykułu: Sullinger może i centrem nigdy nie będzie, bo centymetrów mu brak, ale za to zeszły sezon potwierdził tylko, że powoli wchodzi on do elity zbierających. I jeśli wciąż będzie się rozwijał (mowa tutaj przede wszystkim o poszerzaniu zasięgu rzutowego czy o przyswojeniu więcej ruchów/zwodów w grze tyłem do kosza, ale też o obronie) to spokojnie może on wejść na poziom 20/10 w kolejnych sezonach. To pewnie dlatego wielu bostońskich kibiców przypięła mu łatkę „nietykalnego”.

To, co Sullingera wyróżnia to przede wszystkim ręce, a dokładniej dłonie. Są sporawych rozmiarów, ale to można powiedzieć o dłoniach większości zawodników NBA. Dłonie Sullingera są też jednak „miękkie”, jak lubią określać to amerykańscy komentatorzy. Chodzi o to, że Sullinger nawet pomimo braku kilku centymetrów i nie aż tak wielkiego zasięgu ramion przyciąga do siebie piłki. Wiele razy w tym sezonie widzieliśmy, gdy zbierał piłki nawet jedną ręką, podczas gdy drugą albo walczył o pozycję z przeciwnikiem, albo po prostu była ona (ręka) przez przeciwnika trzymana. Możecie zobaczyć to w zestawieniu poniżej (z góry przepraszam, jeśli komuś nie będzie odpowiadać muzyka, wystarczy wyciszyć, włączyć lepszą jakość i oglądać bez muzyki).

Na powyższym filmiku przy wielu zbiórkach widać też jedną rzecz, w której Sullinger jest mistrzem. Chodzi o ustawienie się i pozycjonowanie. O wiele lepiej i wyraźniej widać te umiejętności przy dobitkach i zbiórkach ofensywnych, co zobaczycie na poniższych filmach. Sullinger notował w zeszłym sezonie średnio 3.2 punktów drugiej szansy (czyli po zbiórce w ataku), co było dziewiętnastym wynikiem w lidze.

Sullinger ogółem zakończył sezon ze średnią 8.1 zbiórek na mecz, co z kolei było 29. wynikiem w lidze. W każdym meczu zbierał 60.9 procent piłek, które miał możliwość zebrania, co dało mu dwudzieste miejsce wśród tych, którzy zbierali więcej niż osiem piłek w meczu i rozegrali co najmniej 2/3 sezonu. Jeśli zagłębimy się dalej w te statystyki to zobaczymy, że 4.4 zbieranych piłek było zebranych bez naporu przeciwnika, a 3.7 już z przeciwnikiem na czy obok pleców (16. miejsce w lidze, lider – Andre Drummond – zbierał 6.1). Wynika z tego, że Sullinger musiał walczyć z przeciwnikiem o 45.8 zebranych piłek, co było w zeszłym sezonie ex aequo drugim wynikiem w lidze (wraz z Drummondem; pierwszy był Robin Lopez z 51 procentami). To pokazuje tylko, o jak wiele piłek Sullinger musiał rywalizować i z jak wielu pojedynków wychodził zwycięsko.

Bardzo dobrze zobrazuje to ostatni filmik, na którym zebrałem sporą część ofensywnych zbiórek Jareda z zeszłego sezonu. Doskonale widać, jak świetnie potrafi się on ustawić i jak świetnie potrafi wykorzystać do tego swoje ciało. Wiele osób chce, żeby Sullinger zrzucił kilkanaście kilogramów, ale jednocześnie osoby te zapominają, że to te kilogramy i to ta masa ciała sprawia, że Sullinger tak efektywnie może przepychać się pod koszem. Jeśli więc 22-latek ma zrzucać jakiekolwiek kilogramy to tylko te zbędne. Reszta zdecydowanie się przydaje. Warto też zwrócić uwagę na to, jak często Sullinger znajduje się w idealnym miejscu, by albo złapać piłkę i ją dobić, albo żeby po prostu podbić ją do góry i zachować szanse na jej złapanie (co zresztą chwilę potem zazwyczaj następuje).

Na sam koniec warto jeszcze dodać, że Sullingerowi zdarzyło się nawet w zeszłym sezonie zanotować mecz na poziomie 20 punktów i 20 zbiórek. Jest on także jednym z zaledwie siedemnastu zawodników w historii ligi, którzy w wieku 22 lat lub mniejszym i przy wzroście równym 206 cm lub mniejszym notowali w sezonie regularnym średnio co najmniej 8.1 zbiórek ogółem i 3.3 zbiórek w ofensywie. To wszystko sprawia, że możemy z wielką nadzieją patrzeć na przyszłość Sullingera, który ma przecież zadatki na wejście na poziom all-star. A to zależy już tylko i wyłącznie od jego rozwoju, który na razie zmierza w bardzo dobrym kierunku.

Nieważne więc, czy Sullinger zostanie w Bostonie na kolejne lata i będzie podstawą nowo budowanej drużyny, czy też posłuży jako główny element do sprowadzenia jakiejś supergwiazdy. Trzeba raz jeszcze podkreślić, że tak czy siak jego wartość jest dla bostońskiego zespołu ogromna, a im szybciej będzie się on rozwijał, tym tylko lepiej dla Celtics. Tym bardziej, że już teraz jest on jednym z najlepszych podkoszowych młodego pokolenia w lidze, graczem bardzo inteligentnym i zawodnikiem z wciąż dużym potencjałem. Wciąż otwarte pozostaje jednak pytanie, czy Sullinger potencjał ten wykorzysta w Bostonie. I choć nie jest to pytanie łatwe to także i ono sprawia, że przyszłość rysuje się w naprawdę ciekawych i ekscytujących barwach.