Jak działa loteria?

It’s all about tanking. W dużym skrócie tak właśnie można określić ten sezon, nie tylko zresztą odnośnie Celtics. Tankować, by mieć jak największe szanse na pierwszy wybór w drafcie – taką postawę przyjęło wiele drużyn, na czele z Milwaukee Bucks, Orlango Magic oraz Philadelphia 76ers. Tankowanie przybrało takie rozmiary, że powstało wiele pożytecznych stron, jak choćby Tanking For Wiggins. Jest to bardzo przydatny portal, dzięki któremu możemy na bieżąco śledzić tankowanie i obserwować sytuację drużyn, które liczą się w walce o jak najlepszy wybór w tegorocznym drafcie. Zanim jednak do draftu dojdzie jest jeszcze loteria, od której zależy wszystko, a o której wielu nie wie za wiele.

Do napisania tego artykułu zainspirowało mnie pytanie jednego z użytkowników, który zapytał, co w sytuacji, gdy dwie drużyny skończą sezon z takim samym bilansem. Do tego oczywiście dojdziemy, ale skoro już ruszamy ten temat to warto też poruszyć temat samej loterii i tego jak ona działa. W tym celu przebrnąłem przez jej dość skomplikowaną strukturę, starając się zrozumieć wszystko możliwie jak najdokładniej, by móc przedstawić jak to wszystko działa, a od czego przyszłość wielu klubów jest tak naprawdę mocno uzależniona.

Na początku liga posługuje się prostym i powszechnym w dzisiejszych czasach urządzeniem, jakim jest komputer, by za jego pomocą wyznaczyć 1000 różnych 4-liczbowych kombinacji, które zostaną następnie przydzielone 14 zespołom, biorących udział w loterii (gdzie nie liczy się kolejność liczb i kombinacja 1-2-3-4 jest traktowana tak samo jak 4-3-2-1). I tak, ten zespół z tych czternastu, który osiągnął najgorszy bilans na koniec sezonu regularnego otrzymuje 250 takich kombinacji, natomiast zespół z najlepszym w tej grupie wynikiem takich kombinacji otrzyma zaledwie pięć. W praktyce przedstawia się to tak:

Bilans (od najgorszego) Liczba kombinacji Szanse na pierwszy pick
1. 250 25.0%
2. 199 19.9%
3. 156 15.6%
4. 119 11.9%
5. 88 8.8%
6. 63 6.3%
7. 43 4.3%
8. 28 2.8%
9. 17 1.7%
10. 11 1.1%
11. 8 0.8%
12. 7 0.7%
13. 6 0.6%
14. 5 0.5%

Jak więc widać, zespół z najgorszym bilansem ma najwięcej szans na otrzymanie pierwszego picka, ale jednocześnie jest też aż 75% szans, że tego pierwszego numeru nie wylosuje. Po wyznaczeniu i rozdaniu tych kombinacji do gry wkraczają popularne piłeczki, które – ponumerowane od 1. do 14. – wkładane są do specjalnej maszyny losującej. Wszystko odbywa się w zamkniętym pomieszczeniu, a w procedurze uczestniczą oficjele NBA, przedstawiciele zespołów oraz niezależni obserwatorzy.

Losowanie piłeczek następuje trzykrotnie i za każdym razem wyciągane są cztery piłeczki. Maszyna losująca miesza je przez 20 sekund po czym wyciągana jest pierwsza piłeczka; trzy kolejne wyciągane są w odstępie dziesięciu sekund. Pierwsze losowanie ma na celu wyłonienie tego zespołu, który wybierać będzie z numerem pierwszym – zwycięzcą jest ten zespół, któremu wylosowana kombinacja została wcześniej przypisana. Po pierwszym losowaniu wszystkie piłeczki wracają do koszyka i następuje losowanie zespołu, który wybierać będzie z numerem drugim. Następnie procedura jest powtarzana, by wyłonić zespół, który otrzyma trzeci wybór. Jeśli losowanie drugiego bądź trzeciego wyboru wygra drużyna, która już wcześniej zwyciężyła to cała procedura jest powtarzana do momentu, w którym zwycięzcą losowania będzie nowy zespół.

Jedenaście pozostałych, niewylosowanych klubów otrzymuje wybory według początkowego ustalenia (czyli innymi słowy ustawienia loteryjnego, gdzie im gorszy bilans tym lepszy wybór) – zapobiega to zbyt dużym spadkom zespołów, które dzięki temu mogą obsunąć się o maksymalnie trzy pozycje w dół od początkowego ustalenia (czyli zespół, który w loterii rozstawiony był z jedynką może zaliczyć spadek na maksymalnie czwarte miejsce, zespół z dwójką na maksymalnie piąte, i tak dalej). Bardzo dobrze obrazuje to poniższa tabelka, która jednocześnie dokładnie pokazuje, jakie są szanse dla poszczególnych zespołów na konkretny pick:

Bilans 1st 2nd 3rd 4th 5th 6th 7th 8th 9th 10th 11th 12th 13th 14th
1 .250 .215 .178 .357
2 .199 .188 .171 .319 .123
3 .156 .157 .156 .226 .265 .040
4 .119 .126 .133 .099 .351 .160 .012
5 .088 .097 .107 .261 .360 .084 .004
6 .063 .071 .081 .439 .305 .040 .001
7 .043 .049 .058 .599 .232 .018 .000
8 .028 .033 .039 .724 .168 .008 .000
9 .017 .020 .024 .813 .122 .004 .000
10 .011 .013 .016 .870 .089 .002 .000
11 .008 .009 .012 .907 .063 .001 .000
12 .007 .008 .010 .935 .039 .000
13 .006 .007 .009 .960 .018
14 .005 .006 .007 .982

Dzięki tej tabelce widać, że drużyna z najgorszym bilansem ma największe szanse na… czwarty wybór w drafcie, czego zresztą często byliśmy świadkami w ostatnich latach, kiedy to najlepiej rozstawione drużyny kończyły ostatecznie z czwartym pickiem. Nic z tego, co opisane jest powyżej nie odbywa się jednak podczas telewizyjnego przekazu i być może dlatego tak łatwo jest pokusić się o teorie spiskowe dotyczące wielu loterii w przeszłości. W telewizji widzimy jedynie, gdy komisarz ligi otrzymuje koperty, w których znajdują się loga czternastu zespołów i po kolei – od czternastego do pierwszego – ogłasza wylosowane wcześniej wybory całemu światu oraz zebranym na miejscu przedstawicielom zespołów, którzy w momencie odczytywania wyników nie mają zielonego pojęcia co działo się chwilę wcześniej za zamkniętymi drzwiami.

Artykuł był jednak zainspirowany zgoła innym zagadnieniem, które dotyczyło tego, co dzieje się w przypadku, gdy dwie drużyny skończą rozgrywki zasadnicze z takimi samymi bilansami. I tak, gdyby sezon regularny skończył się dzisiaj to mielibyśmy właśnie taką sytuacją, którą odnosilibyśmy do bostońskich Celtów – otóż Celtics na ten moment mają taki sam bilans jak Utah Jazz (23-47). Jeśli stan ten utrzyma się do końca sezonu to wtedy sumowane są kombinacje przypadające obu drużynom i dzielone na dwa, by każda drużyna otrzymała ich tyle samo. Trzeba jednak pamiętać, że liczba kombinacji musi być liczbą całkowitą – w innym przypadku to rzut monetą decyduje o tym, która z drużyn będzie miała dodatkową kombinację (lub dodatkowe kombinacje).

Wyjaśniając na przykładzie: Celtics i Jazz plasowani są w tym momencie na odpowiednio czwartym (119 kombinacji) oraz piątym (88 kombinacji) miejscu w loterii. Jeśli na koniec sezonu obie drużyny nadal będą miały taki sam bilans to kombinacje zostaną dodane (207) i przydzielone między kluby po równo. 207 na dwa to jednak 103.5, więc dopiero rzut monetą zdecyduje, który z zespołów będzie mieć o jedną kombinację więcej.

I tak oto przedstawiają się tajniki stojące za loterią – mam nadzieję, że jest to w miarę zrozumiałe i niczego nie przekręciłem, ale w razie niejasności proszę pytać w komentarzach, postaram się na wszelkie kwestie odpowiedzieć i wszystko zweryfikować. Okazuje się więc, że do tego, co widzimy w telewizji prowadzi szereg dość skomplikowanych procedur. Okazuje się też, że losowane są tak naprawdę tylko trzy pierwsze wybory, a cała reszta rzeczywiście zależy od tego, jak dużo spotkań w sezonie regularnym przegrasz. Loteria – odbywająca się zazwyczaj w trzecim lub czwartym tygodniu maja – nie jest więc rozwiązaniem doskonałym, bo często najgorsze drużyny muszą obejść się smakiem i nie wybierają ostatecznie z pierwszym czy drugim wyborem, dzięki któremu mają odbić się od dna. No i trzeba też pamiętać o tym, że loteria jest przede wszystkim… loterią, czyli zdecydowana większość zależy po prostu od szczęścia.