Rondo nie będzie grać w b2b

Rajon Rondo od kiedy tylko wrócił na parkiet po zerwaniu więzadła nie gra w drugich meczach z back-to-back, czyli serii dwóch meczów rozgrywanych w dwóch kolejnych dniach. I tak, nie zagra on już w żadnym takim spotkaniu w tym sezonie, co oznacza że 28-latek opuści pięć takich meczów, które Celtom pozostały do końca sezonu. Wytłumaczenie jest bardzo proste: Rondo nie jest po prostu na to gotowy. On sam wypowiedział się na ten temat po wczorajszym meczu z Detroit Pistons, w którym zanotował niesamowite 18 asyst jednocześnie ani razu nie tracąc przy tym piłki – okazuje się, że budząc się rano po meczach wciąż odczuwa on pewne dolegliwości i potrzebuje odpoczynku.

Warto zacytować samego Rondo, który tak odpowiedział na pytanie o grę w back-to-backs:

„Jeśli byłbym gotów tobym grał. Chodzi o kombinację dolegliwości, które dokuczają mi przede wszystkim w dolnych częściach ciała – bolą mnie łydki, moje Achillesy, ale również kolano, więc wszystko po trochu odzywa się po meczach. Następnego dnia potrzebuję odpoczynku.”

Rondo po każdym meczu poddawany jest długim masażom, które mają na celu odciążyć zmęczone po długim wysiłku ciało, jednak jak na razie nawet to nie pomaga. Nic więc dziwnego, że coach Stevens jeszcze przed meczem z Pistons powiedział, że Rondo na prawie sto procent nie wystąpi już w żadnym drugim spotkaniu z back-to-back. Takich meczów pozostało w tym sezonie jeszcze pięć, co oznacza że Rajon opuści te pięć spotkań, ale jest to jedyna mądra decyzja sztabu szkoleniowego Celtics. Nie ma bowiem po co ryzykować zdrowia Rondo, któremu najbardziej dokucza ścięgno Achillesa:

„Jestem nieźle obolały, gdy się obudzę. Najbardziej przy wstawaniu z łóżka dokucza mi Achilles. W ciągu dnia jest lepiej, ale cały czas nie mam zamiaru z tym przesadzać, ponieważ coś się przez to może stać.”

Bardzo rozsądne podejście, szczególnie że Celtowie nie walczą o playoffs (choć jakimś cudem – choć przecież mówimy o Konferencji Wschodniej – Celtics cały czas mają szansę na awans do fazy posezonowej) i w tym momencie najważniejsze jest zdrowie najważniejszego zawodnika drużyny i jej kapitana. Tak czy siak, widać znaczącą poprawę formy Rondo w stosunku do tego, co prezentował zaraz po powrocie (choćby ostatni mecz, w którym przesunął się także na piąte miejsce na liście wszech czasów Celtics pod względem asyst – na ten moment 4101 – wyprzedzając samego Billa Russella o jedno kończące podanie). Rondo nie jest jednak zaskoczony, że – już prawie dwa miesiące od jego powrotu na parkiet – nie wrócił jeszcze do pełni sił:

„Taki jest sezon NBA. Jest ciężko. W tym momencie gram po 30, 34, 35 minut co noc. Robię to, co powinienem robić. Biorę masaże, sporo korzystam z lodu po meczach. Muszę słuchać swojego ciała.”

Rondo wystąpił jak do tej pory w 18 spotkaniach, spędzając na parkiecie średnio nieco ponad pół godziny. Jego statystyki z obecnego sezonu to 12.2 punktów, 8.8 asyst, 4.7 zbiórek oraz 1.5 przechwytów i 3.1 strat w każdym meczu. Siedmiokrotnie notował double-double, wciąż czekamy natomiast (choć możliwe i prawdopodobne, że jednak się nie doczekamy) na pierwsze jego triple-double w tym sezonie.