C’s lepsi od pudłujących Nets

Boston Celtics odnoszą 21. zwycięstwo w tym sezonie, pokonując 91-84 ekipę Brooklyn Nets w spotkaniu, w którym jedni pudłowali na potęgę, a drudzy popełniali mnóstwo błędów. Pudłowali przeważnie Nets, błędy popełniali głównie Celtics. Ostatecznie to ci drudzy wyszli zwycięsko z tego pojedynku, a do wygranej poprowadził ich Rajon Rondo, który oprócz siedmiu strat całkiem nieźle wypełnił swoją linijkę statystyczną. 28-latek zdobył 20 punktów, rozdał 9 asyst, miał też 7 zbiórek oraz 4 przechwyty. Trafił także trzy trójki, wszystkie w pierwszej kwarcie. Pomógł również końcówce spotkania, kiedy to Nets bezskutecznie próbowali zbliżyć się jeszcze do Celtów. Kolejny mecz w nocy z niedzieli na poniedziałek.

BOXSCORE | GALERIA

Mecz rozpoczął się od wyniku 9-4 i nie był to dobry start Nets, którzy od samego początku mieli problemy z trafianiem. Dobrze w spotkanie wszedł natomiast Rajon Rondo (6/14 FG, 3/6 3PT, 5/8 FT, 20 pkt, 9 ast, 7 zb, 4 stl, 7 strat), który już w pierwszej kwarcie trafił trzy trójki, ustanawiając przy okazji nowy rekord kariery celnych trójek w sezonie. To głównie dzięki jego bardzo dobrej postawie po pierwszej kwarcie Celtics wygrywali 26-20, a on sam był na dobrej drodze do triple-double, bo po 12 minutach miał już na koncie 13 punktów (czyli połowę dorobku całej drużyny), 5 zbiórek oraz 2 asysty. Osiem oczek w pierwszej odsłonie zdobył Paul Pierce. Celtowie wygrywali pomimo ośmiu straconych piłek (przy ledwie jednej stracie Nets).

Początek drugiej kwarty w wykonaniu Nets to kilka kolejnych pudeł z rzędu, co gospodarze szybko wykorzystali i wyszli na pierwsze ponad 10-punktowe prowadzenie. Dobrą zmianę z ławki dał Kelly Olynyk (4/7 FG, 4/4 FT, 13 pkt, 7 zb, 6 fauli, 6 strat), kilka punktów dołożył także Chris Babb i tym razem to Celtics miażdżyli swoich przeciwników w kilku aspektach gry, a w szczególności na tablicach (w pewnym momencie sam Rondo miał tyle samo zbiórek co przyjezdni) oraz za łukiem. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie Nets nie trafili żadnego z siedemnastu (!!!) rzutów oddanych zza łuku, z kolei Celtowie trafili 6 z 13 takich prób. W najlepszym momencie przewaga Bostończyków wynosiła 17 oczek, ale Nets zdołali odrobić nieco straty i po dwóch kwartach mieliśmy 53-41.

Rajon Rondo vs Brooklyn Nets

Trzecia kwarta przyniosła w końcu pierwszą celną trójkę Nets w spotkaniu. Celtowie kontynuowali jednak dobrą grę, w końcu przebudził się nieco Jeff Green (6/11 FG, 0/4 3PT, 15 pkt, 3 zb), a kilkoma udanymi akcjami popisali się Bass czy Humphries. Ten drugi zaliczył nawet wielce efektowny blok, przybijając rzut Pierce’a do tablicy tak jak młotek przybija gwóźdź. Przewaga Bostończyków cały czas utrzymywała się na poziomie ponad 10 oczek, aż w końcu zza łuku trafił Blatche i Nets z osiemnastu punktów straty zeszli do ledwie ośmiu. Załamał się nieco bostoński atak, który popadł jakby w marazm – przez pięć minut gospodarze zdobyli ledwie cztery punkty, podczas gdy Nets zgromadzili w tym czasie osiemnaście punktów i zrobiło się 70-68. Celtowie zdołali jednak odskoczyć w końcówce kwarty na osiem oczek.

Już na starcie ostatniej odsłony Celtowie – a dokładniej Olynyk oraz Jared Sullinger (2/8 FG, 5 pkt, 12 zb, 3 ast, 6 fauli) – popadli w problemy z faulami; dwójka bostońskich podkoszowych szybko złapała piąte przewinienia, co znacząco utrudniło rotację wysokimi. Niedługo potem piąty faul popełnił też Bass. Nets wrócili jednak do tego, co grali w pierwszej połowie i w czwartej kwarcie nie było już widać skuteczności (jeden punkt w ciągu siedmiu minut gry), dzięki której w trzeciej odsłonie zdobyli 29 punktów. To pozwoliło Celtom na utrzymywanie przewagi, nawet pomimo wciąż powtarzających się błędów. Trzeba też przyznać, że sporo błędów popełniali sędziowie, którzy podjęli trochę dziwnych decyzji, czego skutkiem był na przykład szósty faul Olynyka, a następnie Sullingera. Bostończycy zdołali jednak włożyć mecz do zamrażarki, a daggerem była trójka Jerryda Baylessa (5/12 FG, 3/3 FT, 14 pkt, 6 zb, 3 ast), która ponownie dała gospodarzom ponad 10 punktów przewagi. Ostatecznie 91-84.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Mnóstwo błędów Celtics. Dosłownie. Mnóstwo. Aż 28 strat, po których Nets zdobyli 26 punktów. Nie trzeba więcej dodawać, 28 strat mówi samo za siebie. Siedem strat miał Rondo, sześć razy piłkę tracił Kelly Olynyk. Jedynymi zawodnikami Celtics, którzy nie popełnili straty byli Chris Johnson oraz Chris Babb. A reszta? Mnóstwo, naprawdę mnóstwo strat.
  2. Jeszcze więcej pudeł Nets. Dosłownie. Jeszcze więcej. 51 pudeł z gry w tym aż 26 niecelnych rzutów zza łuku. Ogólna skuteczność na poziomie nieco ponad 36 procent (przy 44.3 procentach Celtics)
  3. 51 zbiórek Bostończyków. Celtowie wygrali walkę na tablicach stosunkiem 51-28, co jest oczywiście wynikiem miażdżącym, ale spowodowane jest to głównie tą ogromną ilością niecelnych rzutów Nets. Dla porównania, Celtics mieli o 20 więcej zbiórek w defensywie (39-19).
  4. Dobry mecz Rajona Rondo. Najlepsza była pierwsza kwarta, w której Rajon dzielił i rządził, ale koniec końców cały mecz w jego wykonaniu można uznać za udany. Oczywiście należy przyczepić się do tych siedmiu strat w drugim kolejnym meczu z rzędu, ale 20 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek oraz 4 przechwyty powinny w pełni wystarczyć, by wybaczyć te straty.
  5. Paula Pierce’a w koszulce Nets. To wciąż dziwny widok. Nie było już tak emocjonalnie jak pod koniec stycznia, ale zawsze dobrze jest zobaczyć starego przyjaciela. Pierce skończył mecz z dorobkiem 10 punktów (4/11 FG, 0/4 3PT), 3 zbiórek oraz 3 przechwytów.