Celtics spełnili marzenie 12-latka

Louis Corbett – 12-latek z Nowej Zelandii – niedługo straci wzrok z powodu rzadkiej choroby oczu. Postanowił więc zrobić swoją „bucket list”, a więc listę rzeczy, które chciałby zrobić zanim przestanie widzieć. Na szczycie listy było jedno marzenie, które dotyczyło zobaczenia meczu Boston Celtics na żywo. Pewnie nie spodziewał się, że Celtowie bardzo chętnie to marzenie spełnią, dodając do tego jeszcze sporo atrakcji. Celtics nie tylko bowiem zafundowali mu przyjazd do Bostonu, ale też traktowali go jak VIPa. Louis siedział więc w pierwszym rzędzie, zaraz obok bostońskiej ławki, a na dodatek miał okazję porozmawiać z m.in. Bradem Stevensem, poznać Rajona Rondo czy porzucać z Jeffem Greenem.

O całej sytuacji było głośno już jakiś czas temu, ale to dopiero podczas wczorajszego spotkania Louis spełnił swoje marzenie. Co ciekawe, wszystko to możliwe było dzięki właścicielowi zespołu – Wyc Grousbeck dowiedział się o akcji z portali społecznościowych i bez chwili wahania postanowił włączyć się w to w możliwie najlepszy sposób. Warto dodać, że Grousbeck i jego żona – Corinne, która zresztą także bardzo mocno się zaangażowała – sami mają niewidomego syna Cambella. I tak, Louis jeszcze przed rozpoczęciem spotkania spotkał się ze swoim ulubionym zawodnikiem, czyli Rajonem Rondo. Tak wypowiedział się potem 28-letni kapitan bostońskiego zespołu:

„Bardzo fajnie było go spotkać. Przyszedł do szatni jeszcze przed meczem. Poznaliśmy się. Nie wiedziałem, że jestem jego ulubionym graczem. Zamieniliśmy parę słów. To naprawdę szczęśliwy dzieciak. Przechodzi przez coś okropnego, a mimo to wciąż ma uśmiech na twarzy. Jest bardzo pokorny. Wszyscy bowiem robimy to, co kochamy, by żyć, a w każdej chwili – nigdy nie wiadomo – może to zostać odebrane. Po prostu nie można niczego brać za gwarantowane – nawet jeśli rozchodzi się o posiadanie obu rąk czy chodzenie. Wszystko, co ma się w życiu – to błogosławieństwo.”

Nie był to jedyny taki refleksyjny głos, gdyż Louis i jego sytuacja wywołali wczoraj sporo przemyśleń w Bostonie i wielu zawodnikom dały nieco inną niż zwykle perspektywę patrzenia na życie. Jedną z osób, która doskonale rozumie się z Louisem jest oczywiście Jeff Green, który przecież nie tak dawno nie był w ogóle pewien, czy dożyje kolejnego dnia, czekając na operację serca, która ostatecznie zakończyła się sukcesem i sprawiła, że Green może mówić o sobie jako o szczęściarzu. Głównie dlatego był on pod wielkim wrażeniem postawy Louisa:

„Uśmiecha się i cieszy się swoim życiem. Możemy zamartwiać się o jakieś pierdoły, a potem spotykamy dzieciaka, który niedługo ma przejść operację, po której zostanie niewidomym, a w tym momencie cieszy się z każdego dnia. Daje to inną perspektywę na życie, kiedy ja zmagam się z czymś niezbyt wielkim, a on siedzi tam i się uśmiecha. Patrzę więc z podziwem na takie osoby. Nawet pomimo tego, że jest młodszy ode mnie to jest dla mnie inspiracją, by każdego dnia stawać się lepszym. Życzę mu po prostu wszystkiego najlepszego i codziennie zamierzam się za niego modlić.”

Green przed spotkaniem, na rozgrzewce, zaprosił Louisa na parkiet, by porzucał razem z drużyną. Po meczu natomiast podarował mu swoje buty, które uprzednio podpisał. Louis miał też okazję porozmawiać z Bradem Stevensem w jego gabinecie, a jakby tego było mało został także uhonorowany w trakcie jednej z pierwszych przerw w meczu – wyszedł na środek parkietu i dostał owację na stojąco, tak długą jakiej nikt już tego wieczoru nie otrzymał. Nawet jego idole, którzy zagrali chyba najsłabsze w sezonie spotkanie i wielka szkoda, że Louis akurat musiał trafić na taki właśnie mecz, o czym mówił zresztą po spotkaniu coach Stevens:

„Jestem naprawdę rozczarowany naszą grą z wielu powodów, ale zdecydowanie chciałbym abyśmy zagrali lepiej dla niego samego i jego rodziny. Tak jednak powinno być. W ten sposób powinny działać organizacje. Powinniśmy oddawać społeczeństwu przysługi. I nie powinno się za to zbierać braw, bo tak powinno się po prostu robić. Cieszę się, że dobrze spędził czas nawet pomimo tego, że nie zagraliśmy dobrego meczu.”

Niesamowita historia, która tylko potwierdza jak wielką organizacją jest drużyna Boston Celtics. Nic dodać, nic ująć. Naprawdę warto obejrzeć poniższy filmik, na którym zobaczycie wyjątkowy dzień Louisa, któremu w Bostonie towarzyszyli tata oraz starszy brat. Teraz przed Louisem wyprawa do m.in. Nowego Jorku czy nad Wielki Kanion, by odznaczyć kolejne punkty na swojej liście życzeń.