Avery Bradley po raz pierwszy kostkę skręcił w zeszłym miesiącu, gdy Celtics grali z Miami Heat. 23-latek opuścił przez ten uraz pięć spotkań, po czym wrócił na parkiet i już w drugim spotkaniu po powrocie odnowił sobie uraz, ponownie skręcając kostkę, tym razem w spotkaniu z Philadelphia 76ers. Mimo kontuzji zagrał on z Dallas Mavericks, ale wyraźnie nie był sobą, dlatego też opuścił wczorajszy mecz z Bucks. Dzisiaj przejdzie badania MRI i choć sam się zbytnio nie martwi to jednak bardzo prawdopodobne, że w kolejnym spotkaniu Celtics – w środę z San Antonio Spurs – również nie zagra. A to oznacza, że będzie miał prawie kilkanaście dni na zregenerowanie sił i całkowite wyleczenie urazu.
Niestety, nie jest to dobra informacja zarówno dla Bradleya, jak i dla zespołu, ale też dla kibiców. Bradley po raz kolejny zmaga się bowiem z urazem, który nie pozwala mu rozwijać swoich skrzydeł i wyraźnie spowalnia jego rozwój. W zeszłym miesiącu opuścił pięć spotkań, po powrocie zagrał w dwóch meczach, po czym uraz się odnowił i znów opuścił jedno spotkanie. Wrócił na mecz z Mavericks, ale zagrał źle, trafiając tylko dwa z trzynastu oddanych rzutów. W tym momencie – nawet jeśli badanie rezonansem magnetycznym okaże się negatywne – najrozsądniej będzie więc dać mu po proste wolne – Celtowie kolejny mecz grają w środę, następnie do Nowego Orleanu na Weekend Gwiazd wybiorą się jedynie Jared Sullinger oraz Kelly Olynyk, a Bostończycy do gry powrócą dopiero 19 lutego, kiedy to w Phoenix zmierzą się z tamtejszymi Suns.