Chris Johnson podczas swojego pobytu w Bostonie pokazał się z naprawdę dobrej strony. Do zespołu dołączył 17 stycznia i od tego czasu zdaje się wykorzystywać daną mu szansę, bo wszyscy w drużynie mówią o nim tylko i wyłącznie pozytywne rzeczy. Do tej pory wystąpił on w siedmiu spotkaniach i przez średnio 24.2 minut gry zdobywał 8.7 punktów oraz 3.1 zbiórek na prawie 46-procentowej skuteczności z gry. Warto też podkreślić, że Johnson trafiał znakomite 41.1 procent zza łuku. Jego drugi 10-dniowy kontrakt skończy się w czwartek o północy i do tego czasu Danny Ainge musi podjąć decyzję, czy zaoferować Johnsonowi przedłużenie do końca sezonu. I mimo tych wszystkich pozytywów nie będzie to decyzja łatwa.
Jesteśmy bowiem w takim okresie w sezonie, że Ainge musi patrzeć przede wszystkim na stabilność finansową zespołu. Wielkimi krokami zbliża się trade deadline, które w tym roku przypada na 20 lutego. W tym momencie – po ostatnich transferach – Boston jest około $2 miliony dolarów pod progiem luxury tax. Podpisanie Johnsona nie byłoby ruchem, który powodowałby wyjście poza ten próg (przedłużenie Johnsona do końca sezonu powinni kosztować około $300,000 dolarów), ale o wiele lepiej dla Ainge’a byłoby przedłużyć tę umowę po trade deadline, gdy sytuacja finansowa zespołu będzie o wiele jaśniejsza.
Coach Stevens otwarcie przyznał wczoraj – podobnie zresztą jak i Ainge, który wskazał na skomplikowany czas w sezonie – że jeśli Celtowie nie podpiszą kolejnej umowy z Johnsonem to będzie to tylko i wyłącznie z powodów finansowych, których on sam do końca nie rozumie:
“Jeśli zadecydujemy nie przedłużać z nim umowy to nie będzie to z powodów koszykarskich. Myślę, że każdy z nas bardzo chciałby, aby on został tutaj na dłużej za to wszystko, co zrobił przez te ostatnie 20 dni. Jest fantastyczny.”
Chwilę potem Stevens dodał jeszcze:
“Najtrudniejszą dla Chrisa rzeczą jest to, że musi zdać sobie sprawę z tego, że nie wszystko może kontrolować. Miejmy nadzieję, że pozostanie blisko nas, ale jeśli nie – nie sądzę, abyśmy widzieli go po raz ostatni. Uważam, że będzie miał całkiem przyjemną karierę w NBA.”
Sam Johnson powiedział dziennikarzom, że nie rozmawiał jeszcze z zespołem o swojej przyszłości i w tym momencie skupia się tylko na tym, aby w dobrym stylu zakończyć ten drugi 10-dniowy kontrakt. Doskonale wie o tym, że nie wszystko zależy od niego, a to, co mógł zrobić – zrobił. Johnsona ma też nadzieję, że jeśli nie uda mu się pozostać w Bostonie to jego dobra gra spowoduje, że zainteresują się nim inne kluby. Niemniej jednak, bardzo ciepło wypowiadali się o nim m.in. Rajon Rondo czy Brandon Bass, którzy wyrazili nadzieję, iż Johnson pozostanie w zespole do końca sezonu. Trzeba przyznać, że Johnson – często będąc najsolidniejszym i najrówniej grającym Celtem w ostatnich meczach – dawał z siebie wszystko w każdym spotkaniu i w pełni wykorzystał swoją szansę. Czy mimo to dzisiejszy mecz z 76ers będzie jego ostatnim w barwach Celtics?