Jeszcze przed sezonem mało kto by się spodziewał, że Celtowie będą mieli problemy na obwodzie, tym bardziej po powrocie Rajona Rondo. Tymczasem w spotkaniu z Magic kontuzji doznał Jerryd Bayless, a we wczorajszym meczu z Miami Heat kostkę skręcił Avery Bradley. To wszystko spowodowało, że Celtowie – mający jeszcze jedno miejsce w składzie – zdecydowali się podpisać kolejny 10-dniowy kontrakt. I tak, po Chrisie Johnsonie do zespołu dołączy Vander Blue. Jak na razie nie wiadomo, na ile poważna jest kontuzja Bradleya, ale nie wygląda to zbyt dobrze i bardzo prawdopodobne, że opuści on kilka kolejnych spotkań. Bayless wrócić ma z kolei za około tydzień.
Co prawda nie ma jeszcze oficjalnego podpisu na umowie, ale wszystko wskazuje na to, że Blue będzie gotów do gry już w najbliższym spotkaniu Celtics, które rozegrają w stolicy USA. 21-latek jeszcze w poniedziałek rzucił 35 punktów dla Delaware 87ers w D-League, a na przestrzeni czterech rozegranych tam spotkań notował on średnio 19 punktów, 4.8 zbiórki oraz 2.3 asysty w ponad pół godziny gry. Blue nie został wybrany w zeszłorocznym drafcie, ale pojawił się w Bostonie na treningach. Podczas Lig Letnich grał dla Houston Rockets oraz Memphis Grizzlies. Załapał się na obóz treningowy Philadelphia 76ers, ale ostatecznie z niego zrezygnowano i szczęścia szukał on za granicą, podpisując umowę w Izraelu.
Tam nie rozwinął jednak skrzydeł i po miesiącu wrócił do USA. Przed kilkoma dniami zadebiutował w D-League, a teraz dostanie swoją pierwszą szansę w NBA. Blue jest absolwentem uczelni Marquette, w której spisywał się całkiem nieźle i był jednym z kluczowych zawodników w drużynie. Dołączy on do Chrisa Johnsona, który nie tak dawno również podpisał swój pierwszy 10-dniowy kontrakt i w debiucie przeciwko Miami Heat zaprezentował się naprawdę solidnie, notując 11 punktów (4/7 FG), trzy zbiórki, asystę oraz przechwyt w 25 minut gry.