Chris Johnson podpisał właśnie 10-dniowy kontrakt z Boston Celtics. Nie jest to ten sam Chris Johnson, który w sezonie 2010/11 na podobnym kontrakcie rozegrał w barwach Celtics cztery spotkania. Tamten Johnson był centrem, natomiast ten to skrzydłowy, który całkiem nieźle radził sobie w D-League, gdzie w barwach Rio Grande Valley Vipers zdobywał w tym sezonie średnio 19.4 punktów oraz 6.8 zbiórek. Co jednak ważniejsze, trafiał on ze skutecznością na poziomie 47 procent z gry, 36.7 procent zza łuku oraz 84.1 procent z linii rzutów wolnych. Przede wszystkim na te statystyki uwagę zwracał bostoński generalny menedżer – Danny Ainge – który mówił, że Celtowie potrzebują kogoś, kto „potrafi rzucać”.
Johnson w zeszłym sezonie rozegrał osiem spotkań w barwach Memphis Grizzlies, dla których notował przeciętnie 3.6 punktów oraz 1.4 zbiórek w 12.8 minut gry, a więc nie będzie to dla niego pierwsza przygoda z NBA. Co ciekawe, w tym sezonie D-League był on jednym z najbardziej efektywnych zawodników ofensywie, gdzie jego rating (punkty zdobyte na 100 posiadań) wyniósł aż 114.6 – szósty najlepszy wynik w D-League. W Bostonie pozostanie on co najmniej do 26 stycznia, kiedy to Celtowie grają w Bostonie z Brooklyn Nets – będzie to wyczekiwany powrót Kevina Garnetta oraz Paula Pierce’a do TD Garden. Oczywiście Celtics będą mogli potem zaoferować Johnsonowi kolejny 10-dniowy kontrakt albo nawet przedłużenie umowy do końca sezonu.