MarShon Brooks ma już za sobą udany debiut w D-League i nie spuszcza z tonu – w drugim spotkaniu w barwach Maine Red Claws zanotował przyjemne double-double złożone z 24 punktów (10/21 FG) oraz 11 zbiórek. W trzecim spotkaniu zanotował z kolei pierwszy monstrualny, ponad 30-punktowy występ, zdobywając 36 oczek (14/28 FG, 2/8 3PT). Do tego dołożył też 6 zbiórek, 5 asyst, 5 przechwytów i 3 bloki. Red Claws przegrali jednak te dwa spotkania, a przed nimi pięć meczów w ciągu ośmiu kolejnych dni, wszystkie stosunkowo blisko Celtów. Oznacza to jeszcze więcej minut dla Brooksa, który w każdej chwili może też zostać z powrotem ściągnięty przez Celtics.
Zesłanie Brooksa od D-League od początku było traktowane w kategoriach szansy dla trzecioroczniaka, który jak do tej pory nie znalazł miejsca w rotacji Brada Stevensa. Grając dla Maine może on nie tylko szlifować umiejętności, ale też nabierać kondycji, której nie nabrałby siedząc non-stop na ławce. Odejście Courtneya Lee mogłoby potencjalnie dać mu kilkanaście minut w rotacji, lecz o wiele bardziej prawdopodobne jest, że minuty te przejmie nowo pozyskany Jerryd Bayless. Niemniej, dobra gra Brooksa (przynajmniej statystycznie) przyciąga uwagę. Trzeba też jednak pamiętać o tym, że to tylko D-League.