Podczas wczorajszego spotkania z New Orleans Pelicans miał miejsce bardzo nieprzyjemny incydent – na początku czwartej kwarty doszło do kolizji między Geraldem Wallace’em a Ryanem Andersonem. Jak się okazało, była to kolizja w skutkach groźna (i tak też wyglądająca), bowiem Anderson przez długi czas nie podnosił się z parkietu, a ostatecznie potrzebny był usztywniacz oraz nosze. Zawodnik Pelicans został zabrany do bostońskiego szpitala, gdzie stwierdzono uraz szyi, jednak kolejne raporty były o wiele bardziej optymistyczne i donosiły, że oczekuje się, iż z Andersonem wszystko będzie w porządku. Taką też miejmy nadzieję, bo Ryan to fajny gość, który w ostatnim czasie ma bardzo pod górkę.
Wystarczy tylko przypomnieć, że Anderson w trakcie offseasonu stracił swoją dziewczynę, która popełniła samobójstwo, a jej ciało znalazł właśnie Ryan. Dodatkowo, zaraz na starcie sezonu 25-latek miał problemy z kontuzjami (przemieszczenie dużego palca u nogi), przez które opuścił ponad dwa tygodnie gry. Gdy jednak wrócił na parkiet to spisywał się bardzo dobrze, będąc najlepszym strzelcem ekipy z Nowego Orleanu i grając bardzo efektywnie. Niestety, kolizja z Geraldem Wallace’em – którą możecie zobaczyć poniżej – prawdopodobnie wykluczy go z gry na kilka kolejnych spotkań.
Sam Wallace był wyraźnie wszystkim poruszony i przestraszony, bo to w końcu on zderzył się Anderson. Po kolizji zawodnik Pels podnosił on się przez kilka minut z parkietu, leżąc cały czas w tej samej pozycji, a zawodnicy obu drużyn zebrali się wokół niego. Niedługo potem zorganizowano nosze. Wallace przyznał po meczu, że nawet nie widział biegnącego Andersona i nie był świadom tego, co się tak właściwie stało. Gdy Anderson został przeniesiony na nosze, Wallace podszedł do niego i wymienił z nim kilka słów, upewniając się, że z Andersonem nie jest wcale tak źle, jak wygląda. Ryan spędził noc w bostońskim szpitalu i choć wciąż nie ma żadnych konkretnych wiadomości to można z optymizmem patrzeć w przyszłość, bo wydaje się, że skrzydłowy Pelikanów na całe szczęście szybko się z tego urazu wyliże. I za to trzymajmy kciuki.