Bogans sfrustrowany brakiem gry

Nie tak dawno Courtney Lee przebąkiwał coś o tym, że jest niezadowolony z ilości minut, jakie znajduje w rotacji Brada Stevensa. Lee otrzymuje jednak przynajmniej kwadrans gry w każdym spotkaniu, a więc jak musi czuć się Keith Bogans, który wystąpił w zaledwie czterech z 31 spotkań tego sezonu. Łatwo można policzyć, że Bogans spędził 27 meczów przyklejony do ławki rezerwowych. Nic dziwnego, że Bogans otworzył się przed Jessicą Camerato, która jeszcze przed sezonem pracowała w CSNNE, a teraz pisze dla HoopsWorld, i powiedział jej o swojej frustracji związanej z brakiem gry. A ta ma swoje uzasadnione podłoże, bowiem jest to pierwszy taki sezon w 11-letniej karierze 33-letniego weterana parkietów NBA.

W dotychczasowych 31 meczach obecnego sezonu Bogans otrzymał aż 27 DNP’s. DNP, czyli do not play, najczęściej z powodu decyzji trenera, który po prostu nie zdecydował się na jego usługi. W czterech rozegranych meczach 33-latek spędził na parkiecie łącznie niecałe pół godziny, oddał dwa niecelne rzuty zza łuku, zebrał jedną piłkę, raz zanotował przechwyt, popełnił jeden faul i raz stracił piłkę.

„Po prostu chcę grać. Chcę grać w koszykówkę. Chcę zejść z ławki rezerwowych.”

Przypomnijmy, że Bogans znalazł się w Bostonie na mocy transferu z ubiegłego lata, kiedy to do Nets powędrowali Kevin Garnett oraz Paul Pierce. Bogans został niejako wrzucony do całego transferu, by zgadzały się wszystkie kontrakty i trade był możliwy do spełnienia. Niestety dla niego, niezbyt dobrze zbalansowany skład Celtów sprawił, że szczególnie tłoczno było właśnie na obwodzie. A po powrocie Rajona Rondo – jeżeli oczywiście Danny Ainge nie wykona żadnego ruchu transferowego – będzie jeszcze tłoczniej. Mimo to, Bogans liczył na co najmniej kilkanaście minut w rotacji. Póki co się przeliczył, bo Stevens woli grać na przykład pierwszoroczniakiem Philem Presseyem.

Jest to sytuacja dla weterana dotychczas niespotykana, bo jeszcze w zeszłym sezonie zaliczył on 23 występy w pierwszej piątce w Nets, a w poprzednich sezonach kariery – nie licząc sezonu, w którym zagrał w ledwie pięciu spotkaniach z powodu kontuzji kostki – zawsze grał w co najmniej 59 meczach. Jego średnia minut spędzanych na boisku z całej kariery wynosi 21.7 i jak sam mówi:

„W tym sezonie otrzymałem więcej DNPS niż przez całe moje 10 lat w lidze.”

Nie zamierza on jednak wylewać frustracji na zarząd czy trenera. Przyznaje, że nigdy nie był tego typu osobą i że nie leży to w jego osobowości. Nie ma też on zamiaru prosić o transfer do innej drużyny, bo doskonale wie, że jedyne co w tej sytuacji może zrobić to po prostu zacisnąć zęby i pracować na treningach. Coach Stevens, który przyznał że rozmawiał z Bogansem, niczego natomiast nie obiecuje, choć „ma nadzieję” że wraz z rozwojem sezonu Bogans będzie otrzymywał więcej minut. Jest też zadowolony z samego faktu, że weteran wciąż jest głodny gry, ale podkreśla, że nigdy nic nie wiadomo i nigdy nie jest pewne, co może zdarzyć się w danym meczu, dlatego ma nadzieję i jest przekonany, że Bogans pozostanie profesjonalistą i będzie gotów do gry, gdy nadejdzie okazja.

Jednocześnie, zarówno Stevens, jak i koledzy z zespołu są pod wrażeniem pracy, jaką Bogans wkłada w liderowanie i dawanie przykładu młodym zawodnikom. Wszyscy wypowiadają się o nim w samych superlatywach, nazywając go świetnym kolegą z drużyny, który jest zawsze gotowy i chętny do pomocy. Przed sezonem w takiej właśnie roli widzieliśmy 33-latka, który miał być niejako grającym asystentem i akurat z roli asystenta, czy też bardziej po prostu z roli wokalnego lidera, wywiązuje się on znakomicie. Dodatkowo, weteran zachwyca swoją etyką pracy i często jest jednym z ostatnich zawodników, którzy schodzą do szatni po treningu. Tak wypowiada się o nim Gerald Wallace:

 „Jest świetnym kolegą z drużyny. Jest świetną osobą, przyjacielem. Znam go od ponad dziesięciu lat. Jesteśmy razem już w trzecim zespole. Lubi rywalizować i gra we właściwy sposób. Swoją grą oddziałuje w dobry sposób na kolegów. Stara się sprawić, by każdy obok niego był lepszy. Myślę, że pojawiające się szanse są po prostu dla niego za krótkie. (…) Sądzę, że radzi sobie z tym całkiem nieźle. Od zawsze był profesjonalistą. Uważam, że on zawsze pracuje, by być w świetnej formie i przygotowuje się do każdego meczu niezależnie od tego czy gra, czy też nie.”

Z drugiej strony, Bogans zarobi w tym sezonie ponad $5 milionów dolarów, najwięcej w dotychczasowej karierze. I głównie dlatego ktoś mógłby powiedzieć, że powinien być on zadowolony, a nie narzekać na brak gry, gdyż takie pieniądze powinny być wystarczającym powodem, by był on szczęśliwy. On sam patrzy na to jednak z innej strony, uważając że nie może być szczęśliwym ktoś, kto nie robi tego, co kocha. Do końca sezonu pozostało jeszcze ponad 50 spotkań. Czy Bogans zacznie dostawać więcej minut i znajdzie się na stałe w rotacji? Tego nie wiadomo. Pewnym można być natomiast, że gdy nadejdzie okazja to 33-latek będzie gotowy do gry, bo przecież to że nie gra nie oznacza wcale, że nic już nie potrafi. On sam czuje zresztą, że ma w nogach jeszcze sporo sił i nie chce kończyć kariery, zapowiadając że pogra jeszcze co najmniej w dwóch kolejnych sezonach.