Celtics miażdżą Knicks w MSG!

Boston Celtics odnieśli swoje 10. zwycięstwo w tym sezonie, z łatwością pokonując New York Knicks w Madison Square Garden. Celtowie wręcz ośmieszyli swoich rywali z dywizji, wygrywając 114-73, a więc różnicą ponad 40 punktów! Już po kilku minutach gry było 18-1 dla C’s, którzy drugi mecz z rzędu świetnie rozpoczęli spotkanie i prowadzenia zdobytego na początku meczu nie oddali już do końca. Bardzo dobre spotkanie rozegrała cała pierwsza piątka ekipy z Bostonu, a na szczególne wyróżnienie – ponownie – zasługują przede wszystkim Jordan Crawford oraz Jared Sullinger. Kolejny mecz już we wtorek, także w Nowym Jorku, ale już na Brooklynie – Celtics spotkają się z (równie słabymi co Knicks?) Nets.

BOXSCORE | GALERIA | SKRÓT

Początek meczu w wykonaniu Knicks był tak słaby, że nic dziwnego, iż pojawiły się teorie, że statystycy poszli się nawalić po tym, gdy Knicks spudłowali dziewięć pierwszych rzutów i rozpoczęli mecz od wyniku 1-18. Pierwsze punkty z gry dla gospodarzy zdobył Melo. Po połowie kwarty. Kibice oszaleli z radości, choć i tak więcej było buczenia niż oklasków. A bostońska drużyna niczym się nie przejmowała i już po pierwszej kwarcie prowadziła 34-11, będąc zawsze o jeden krok przed swoimi rywalami. Ofensywa Knicks? Brak. Defensywa Knicks? Jeszcze większy brak. Nikt nie zliczy ilości cegieł czy air-balli, jakie zawodnicy Knicks oddali w ciągu pierwszych 12 minut. Celtowie z kolei bardzo dobrze dzielili się piłką (16 asyst przy 21 trafionych rzutach w pierwszej połowie), byli skuteczni zza łuku i nie tylko. Druga już z rzędu tak dobra pierwsza kwarta.

W drugiej kwarcie ujrzeliśmy nieco lepszą grę Nowojorczyków, ale duuuża w tym była zasługa sędziów, którzy odgwizdywali sporo fauli z niczego, sprawiając tym samym, że Knicks mieli ułatwione zadanie na linii rzutów wolnych. Dość powiedzieć, że Celtics „faulowali” aż 12-krotnie w drugiej odsłonie. Nie przeszkodziło im to jednak w kontynuowaniu miażdżenia Knicks – do przerwy było bowiem 58-31, a więcej niż Knicks mieli łącznie we trójkę Green (14), Sullinger (12) oraz Crawford (11). Szczególnie ten drugi zaliczył kilka naprawdę niesamowitych akcji, ale najlepiej grę Celtów podsumuje kilka linijek statystycznych: 55% z gry, siedem trafionych trójek i 27-14 na tablicach. 31 punktów (9/35 FG) Knicks po 24 minutach to ich najgorszy w tym sezonie wynik.

http://gifrific.com/wp-content/uploads/2013/05/Mike-Woodson-Coach-FacePalm.gif

Trzecią kwartę można podsumować w zasadzie dwoma słowami: Jordan Crawford (8/14 FG, 6/12 3PT, 23 pkt, 7 ast, 0 strat). Popularny Steez tak rozrzucał się zza łuku, że trafił carrer-high sześć trójek i jeszcze bardziej powiększył prowadzenie Celtics, sprawiając, że śmiechom i chichom na bostońskiej ławce nie było końca. A jeśli śmiał się nawet Rajon Rondo (który nomen-omen miał o wiele lepszy wskaźnik „+/-” od takiego Carmelo Anthony’ego, z którym Knicks na parkiecie byli o 40 punktów gorsi) to Crawford musiał naprawdę mieć swój dzień konia:

Rajon Rondo, Jordan Crawford, Keith Bogans

Grzechem byłoby jednak mówienie tylko i wyłącznie o dobrej postawie Crawforda, podczas gdy bardzo dobrze spisywał się cały zespół. Pod koszami szalał Brandon Bass (4/8 FG, 8/9 FT, 16 pkt, 8 zb, 3 ast), kolejne świetne zagrania prezentował Sullinger i nawet Avery Bradley (4/11 FG, 2/2 3PT, 13 pkt, carrer-high 10 zb) trafiał kolejne cyrkowe rzuty. To wszystko sprawiło, że Bostończycy już po 36 minutach gry mieli na koncie 92 punkty i całkiem pokaźną zaliczkę w postaci 36 punktów przewagi. Tylko Mike Woodson wciąż i wciąż walił takie miny, że robiło nam się go szkoda. Nie dlatego, że musi prowadzić taką „drużynę”, ale że wciąż zachowuje swoje stanowisko. To już nawet Mike Breen komentujący mecze Nowojorczyków powiedział o zawodnikach Knicks: „zasłużyli, by być wybuczanym.”

Ostatnia kwarta niczym specjalnym się nie wyróżniała. Po zdobyciu 34 punktów w trzeciej odsłonie Celtowie nieco przystopowali i w czwartej zdobyli „tylko” 23. To nic, Knicks zdobyli 17 i tym sposobem Celtom udało się wypracować na koniec meczu ponad 40-punktową przewagę. Szkoda tylko, że nikt nie dostarczył do MSG taśm z Gino, choć można się było o to postarać – blowout zapowiadał się przecież od pierwszych minut, a z Bostonu do Nowego Jorku tak daleko wcale nie jest. W garbage-time swoje minuty dostał nawet MarShon Brooks (2/2 FG, 3/4 FT, 8 pkt), który – co by nie mówić – całkiem nieźle je wykorzystał, bo zdobył osiem ostatnich punktów dla Celtics, w tym trójkę z dalekiego dystansu, przypieczętowując tym samym najwyższą w historii wygraną Celtów w MSG. A po meczu taki uśmiech (jaki widnieje zapewne na twarzach większości bostońskich fanów) zaserwował nam jeden z bohaterów dzisiejszego meczu:

Jordan Crawford

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. MIAZGĘ. Celtowie zdobyli 114 punktów na ponad 54-procentowej skuteczności. Knicks zdobyli 73 punkty na skuteczności nie przekraczającej 35%. Celtowie zebrali 46 piłek. Knicks zebrali piłek 26. Ale najlepiej tą miazgę zobrazuje współczynnik „+/-” starterów obu drużyn: Crawford (+38), Bradley (+40), Green (+42), Sullinger (+43!!!), Bass (+31) vs Felton (-38), Hardway Jr. (-29), Shumpert (-31), Anthony (-40!!!), Bargnani (-34). Felton i Shumpert nie trafili nawet rzutu, Bargnani zaledwie 1 z 7.
  2. Najwięcej w sezonie trafionych trójek (14/25 = 56%). Duża w tym zasługa Crawforda, ale po dwie trójki dołożyli też Bradley, Sullinger oraz Courtney Lee (4/7 F, 2/4 3PT, 10 pkt).
  3. Dobry mecz Jareda Sullingera. Nasz młody podkoszowy zdobył 21 punktów (9/13 FG, 2/2 3PT), robiąc pod koszem Knicks w zasadzie to, co chciał. Zebrał co prawda tylko 3 piłki, ale akurat w tym elemencie brylował dzisiaj choćby taki Bradley, który zanotował double-doube i tylu piłek co przeciwko NYK w karierze jeszcze nie zebrał. Warto też pochwalić kolejny solidny mecz Bassa.
  4. Fajnego Jeffa Greena w pierwszej połowie. Szczególnie w drugiej kwarcie. Green już do przerwy miał 14 punktów, ale w drugiej połowie nieco znikł (choć trzeba powiedzieć, że nie był też aż tak potrzebny) i mecz zakończył z 16 oczkami na koncie (6/9 FG). Niemniej jednak, druga kwarta w jego wykonaniu była naprawdę dobra, a obrona Knicks nie miała nic do powiedzenia przy jego wjazdach.
  5. MIAZGĘ. Raz jeszcze. Po prostu. I tyle.