Panie i Panowie, doczekaliśmy się pierwszych plotek transferowych w tym sezonie i chyba nikogo nie powinno dziwić, kto głównym tematem tych plotek jest. A jest nim oczywiście Rajon Rondo, który nie wrócił jeszcze na parkiet po zerwaniu więzadła, ale mimo to i tak wzbudza spore zainteresowanie. Źródła donoszą, że pytali o niego Houston Rockets, a konkretną ofertę złożyli już nawet New York Knicks. Podobno Rondo jest ich głównym celem transferowym, a chcieliby go pozyskać poprzez oddanie niechcianego Amar’e Stoudemire’a i jego ogromnego kontraktu. Celtics nie mają jednak zamiaru transferować Rondo, gdyż chcą po prostu zobaczyć, czy mogą wokół niego budować nowy zespół.
Jako pierwszy o rewelacjach poinformował Frank Isola, szanowany dziennikarz New York Daily News, który zdradził nawet, iż Knicks wysłali już odpowiednią ofertę do władz Celtics – oferta ta złożona była z następującej trójki: Iman Shumpert, Raymond Felton oraz wcześniej wspomniany Stoudemire. Celtowie nie wykazali jednak żadnego zainteresowania, co dziwić nie powinno, patrząc na ofertę Nowojorczyków. Dodatkowo, ciężko jest sobie wyobrazić, aby Ainge zgodził się na transfer swojego najlepszego zawodnika do rywali z jednej dywizji.
Zainteresowanie Rondo wyrażają też ponoć Houston Rockets, którzy mogliby oddać w zamian Omera Asika, otwarcie manifestującego niezadowolenie ze swojej roli w drużynie po przyjściu Dwighta Howrada, a także Jeremy’ego Lina. Pytanie tylko, czemu właśnie Rockets obrali sobie za cel Rondo, jeśli mają w drużynie Jamesa Hardena, który najlepiej czuje się z piłką w rękach. Żadnej konkretnej oferty jednak jeszcze nie było, a niektórzy mówią, że potencjalny transfer mógłby dojść do skutku głównie dzięki znajomościom – trenerem Rakiet jest przecież Kevin McHale (bez którego pomocy w Bostonie nie wylądowałby Kevin Garnett), a generalnym menedżerem Daryl Morey, który swoją karierę działacza zaczynał właśnie w bostońskich strukturach.
Na ten moment ciężko jest jednak stwierdzić, czy jakaś oferta mogłaby zadowolić Ainge’a, który najzwyczajniej w świecie będzie wysłuchiwał wszystkich propozycji, ale i tak najchętniej zatrzymałbym Rondo w drużynie, by przekonać się, czy można oddać mu klucze do nowego zespołu Celtics i czy Rondo może być tym, który – z małą pomocą oczywiście – przywróci Celtom blask chwały i zwycięstwa. Pewne jest natomiast to, że Ainge bardzo chętnie pozbyłby się kilku większych kontraktów i oczyścił salary cap. Taki Chris Broussard twierdzi bowiem na przykład, że Celtowie chętnie przyjęliby Amar’e, gdyby jednocześnie udało im się wytransferować Courtneya Lee i/lub Geralda Wallace’a.
Wiele raportów podaje, iż umowa Amar’e jest tylko częściowo gwarantowana za przyszły sezon, choć w rozpiskach salary cap jest ona zaznaczona jako ETO, co w skrócie oznacza iż jest ona opcją zawodnika. Nie są jednak znane szczegóły, dlatego nie wiadomo, czy Celtowie mogliby na przykład wykupić umowę Stoudemire’a. Ważne jest jednak to, że umowy Lee oraz Wallace’a są w pełni gwarantowane aż do roku 2016. Knicks staliby się więc lepsi teraz (Amar’e i tak jest cieniem samego siebie, w tym sezonie gra średnio tylko dziesięć minut, a wszystko to jest spowodowane marny stanem jego kolan), ale straciliby płynność finansową w kolejnych offseasonach.
Ciekawy jest natomiast fakt, że Celtowie są skłonni do rozmów, wysyłając sygnał do wszystkich zespołów w lidze, iż bardzo chętnie wyczyszczą swoje salary cap. Zapewne połowa ligi jest też zainteresowana osobą Danny’ego Ainge’a, oferty wciąż będą napływać (stąd możemy spodziewać się – jak zawsze zresztą – napływu kolejnych plotek), a Ainge każdą będzie wysłuchiwać. Pytanie tylko, czy napłynie taka, która będzie dla niego wystarczająco satysfakcjonująca. Wydaje się bowiem, że generalny menedżer Celtów naprawdę chcę zobaczyć, czy wokół RR można budować drużynę.