Sullinger wraca do gry

Po jednym spotkaniu absencji Jared Sullinger spodziewa się powrotu do gry już w dzisiejszym spotkaniu  z Portland Trail Blazers, którym Celtowie zakończą 3-meczową serię spotkań w domowej hali. Sullinger nie zagrał w przegranym meczu z Charlotte Bobcats, gdyż dostał dzień odpoczynku, po tym gdy opuścił trening z bólem w kolanie. Na całe szczęście, Jared wrócił wczoraj do treningów. Optymistyczne nastroje zachowują zarówno sam zainteresowany, jak i coach Stevens, który także spodziewa się, iż 21-latek będzie do jego dyspozycji. Warto dodać, że Sullinger z każdym dniem wygląda coraz lepiej i jest w coraz lepszej formie, a po urazie pleców nie widać już w zasadzie żadnego śladu.

Okazało się, że decyzję o odpuszczeniu spotkania z Bobcats podjął sam Sullinger:

„Taki jest plan, wyjść na parkiet w piątkowy wieczór. Kość jest stłuczona i po prostu ciężko było mi wyskoczyć i pewnie wylądować. Zadecydowałem więc, że odpocznę w środę z nadzieją, że także kolejny dzień odpoczynku pozwoli mi doprowadzić kolano do normalnego stanu.”

Jak wyjaśnia Jared, badanie MRI zostało wykonane, gdyż drużyna i sztab lekarski chcieli się po prostu upewnić, że to nic poważnego, tym bardziej że to kolano, z którym żartów nie ma. Wczoraj, podczas lekkiego treningu Sullinger nie miał żadnych problemów, ani też nic mu nie dolegało, ale decyzja o tym, czy wystąpi w meczu z Blazers zapadnie pewnie dopiero dzisiaj, choć wszystko wskazuje na to, że Sullinger na parkiecie zobaczymy. Podobnie myśli też coach Stevens.

Trzeba też przypomnieć, że Sullinger nie miał łatwego startu sezonu i już od samego początku ma pod górkę. Najpierw miał łapać formę po urazie pleców. W międzyczasie otrzymał jeden mecz zawieszenia i nie wystąpił w pierwszym spotkaniu w sezonie z Toronto Raptors. No i teraz dochodzi jeszcze ból w kolanie, który uniemożliwił mu występ w meczu z Bobcats, co oznaczało kolejny mecz przerwy. Miejmy więc nadzieje, że w kolejnych tygodniach już nic Jareda powstrzymywać nie będzie, bo jak do tej pory spisuje się on całkiem dobrze w dość ograniczonym wymiarze czasowym. Ma on najlepszy PER spośród całego zespołu, który jest na poziomie 22.6 przy ledwie 19.7 minutach spędzanych na parkiecie. W siedmiu występach notuje on średnio solidne 11.3 punktów oraz 5.1 zbiórek.

Warto zajrzeć więc w statystyki per-36 (czyli statystyki przełożone na 36 minut gry), gdzie Sullinger ma świetnie średnie na poziomie 20.6 punktów oraz 9.4 zbiórek. Pokazuje to, jakim zawodnikiem może być Sullinger, kiedy złapie swój najlepszy rytm i będzie na parkiecie spędzał o wiele więcej minut niż teraz. A wszystko wskazuje na to, że do tego już niedługo, tym bardziej że po urazie pleców, który zakończył debiutancki sezon Sullingera i wymagał operacji, nie ma już śladu.

„Myślałem, że ludzie zapomnieli już o mojej operacji. Rzadko kto jeszcze o tym mówi.”

To fakt, ale to właśnie te nieszczęsne plecy sprawiły, że Sullinger zamiast wylądować w top5 draftu wypadł nawet poza loterię i wylądował dopiero w Bostonie. To również te nieszczęsne plecy sprawiły, iż jego gra w pierwszym sezonie na zawodowych parkietach była bardzo mocno ograniczona, a mimo to i tak widzieliśmy kilka naprawdę fajnych spotkań Sullingera, zastanawiając się, co będzie wyprawiał, jeśli plecy przestaną dokuczać. Operacja te problemy wyeliminowała, dlatego swoją obecną grą zaskoczony jest sam Jared:

„Szczerze mówiąc to jestem wprost zszokowany tym, jak gram. Tym, że jestem po operacji, a jestem w stanie robić rzeczy, które robię. Czuję się całkiem dobrze, jeśli chodzi o poruszanie się.”

Dodaje:

„Zdecydowanie mogę robić więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Problemy z plecami zaczęły się dwa i pół roku temu, w moim drugim sezonie na uniwerku. To spowodowało inne problemy, choćby z chodzeniem, co widzieliście w zeszłym roku, kiedy miałem trudności z moją prawą nogą i uszkodzony nerw kulszowy w tej samej nodze. Wiele rzeczy zrzuciło się wtedy na mnie jednocześnie.”

Koniec końców konieczna była operacja, która wykluczyła Sullingera z gry na kilka kolejnych miesięcy, ale dzięki niej Jared pozbył się większości problemów, które powodowały plecy, dzięki czemu w tym sezonie może on robić rzeczy, które nie byłyby możliwe przed operacją. 21-latek gra bardzo efektywnie (czego dowodem wskaźnik PER), do tego ma najlepszy wskaźnik plus-minus w drużynie, co oznacza że z nim na parkiecie Celtowie mają korzystny bilans punktowy. Jego umiejętności otwierają grę pozostałym Celtom (solidny rzut, świetny przegląd pola, bardzo dobre podania), a on sam zapewnia też kilka zagrań tyłem do kosza. Produktywność Sullingera chwali coach Stevens, który dodaje iż Jared wciąż może być lepszy i lepszy. Zresztą, on sam świetnie zdaje sobie z tego sprawę:

„Ja po prostu z każdym dniem powolutku czynię progres.”

Wszystko sprowadza się jednak do kondycji, która wciąż nie pozwala Sullingerowi na granie większych minut. Możemy być jednak pewni, że w najbliższych tygodniach – jeśli oczywiście nic go nie spowolni – będzie on grał sukcesywnie więcej i więcej. Gdyby jeszcze tylko zamienił te kilka kilogramów nadwagi i za duży procent tkanki tłuszczowej na mięśnie, tak przydatne w podkoszowej walce z wyższymi od niego przeciwnikami. Warto jednak podkreślić, że Sullinger już teraz wygląda całkiem nieźle, a jego gra po obu stronach parkietu jest bardzo solidna. Podobnie jak w przypadku całego zespołu, rozwój Sullingera jest nieunikniony. A wielu ekspertów podziela przecież zdanie, iż ten 21-latek ma szansę, by w przyszłości stać się nawet all-starem.