Bostońskie przydomki (1)

Czy zastanawialiście się kiedyś, czemu na Grubego wołają Gruby, mimo że ten ma na imię Patryk? Cóż, Gruby prawdopodobnie jest gruby, dużo robić nie musiał. My postaramy się jednak wyjaśnić Wam skąd się wzięły zupełnie inne przydomki, w szczególności przydomki zawodników Boston Celtics. Niektórzy – podobnie jak Gruby – dużo robić nie musieli, by dostać swój przydomek, a inni wręcz przeciwnie. Każdy nickname ma jakąś historię i my tę historię pokrótce postaramy się opowiedzieć. Nasza seria składać się będzie z kilku krótkich odcinków i zakończy się prawdopodobnie w okolicach przyszłego sezonu. Do tego czasu powinna doskonale wypełnić sezon ogórkowy. Zaczynamy.

John Havlicek – Hondo

Havlicek to jeden z najwybitniejszych zawodników w historii klubu z Bostonu, ale też jeden z najlepszych zawodników, którzy grali na parkietach NBA. Wystarczy przytoczyć kilka najważniejszych osiągnięć – 8-krotny mistrz NBA, najlepszy strzelec w historii Celtics (gdzie spędził całą 16-letnią karierę), 13-krotny all-star. Przezwisko wzięło się od dosć trudnego w wymowie nazwiska, trudnego przynajmniej dla Amerykanów. Otóż rodzice Havlicka pochodzili z Europy, matka z Jugosławii, a ojciec z Czechosłowacji. Stąd koledzy ze szkoły średniej wymyślili, że skoro Havlicek przypomina nieco Johna Wayne’a z westernu „Hondo” to właśnie takie otrzymał przezwisko. Przyjęło się, zostało i po dziś dzień każdy fan Celtics wie, kim jest Hondo.

Rajon Rondo – Mr. Triple-Double

Może nie jest to przydomek, który na stałe wszedł do użycia (wciąż częściej w odniesieniu do Rondo używa się po prostu „RR”, czyli inicjałów – Rondo w podobny sposób się zresztą podpisuje), jednak z pewnością jest to przydomek, który do Rondo pasuje. Fakt faktem, że do prawdziwego Mr. Triple-Double mu jeszcze sporo brakuje (mowa oczywiście o Oskarze Robertsonie, który w swojej karierze zanotował 181 triple-doubles i miał nawet sezon, gdzie wykręcał średnie na takim poziomie), a czasem takim określeniem nazywano też choćby Jasona Kidda, ale w dzisiejszych czasach, gdy triple-double jest bardzo rzadkim wyczynem to do Rondo ten przydomek należy. Dość powiedzieć, że Rajon ma najwięcej triple-doubles w lidze począwszy od sezonu 2008/09 (włącznie z playoffami, bo to tam Rondo zabiera swoją grę na wyższy poziom – właśnie w playoffs 2009 notował średnio 16.9 punktów, 9.7 zbiórek i 9.7 asyst). Nic dziwnego, bo Rondo nie dość, że świetnie podaje to jeszcze potrafi punktować i jest chyba najlepszym zbierającym point-guardem w lidze.

Jason Terry – JET

Nasza seria zakłada, że bierzemy pod uwagę przydomki nawet takich zawodników, którzy w Bostonie byli tylko przez chwilę. A kimś takim był właśnie Terry, który – powiedzmy – do Bostonu został sprowadzony za duże pieniądze, jednak w trakcie przygotować do najważniejszej części swojej misji miał wcale niemałe turbulencje, uszkodził skrzydło (tj. kolano), czego efektem była bardzo słaba gra. Udało mu się nieco odbić od ziemi w czasie trwania playoffów, ale to było za mało. Nasz odrzutowiec (jet) szybował zdecydowanie za rzadko, a jeśli już to robił to za nisko. Samo przezwisko wzięło się od inicjałów – pełne nazwisko obecnego zawodnika Brooklyn Nets brzmi bowiem Jason Eugene Terry. Teraz Terry latać będzie więc na Brooklynie i to kibice Nets będą mogli cieszyć się razem z Jetem. Cieszyć w sposób specyficzny, bo to również od przydomku wzięła się słynna cieszynka Terry’ego. I już.