Sezon dla Celtów już się skończył, większość zawodników już od dawna spakowana na ryby, dlatego można krótko podsumować ich grę i to, jak spisali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Z pewnością nie był to sezon łatwy, a w większości miesięcy Celtics spotykali kolejne trudności na swojej, i tak wyboistej już, drodze. Głównie dlatego był to sezon pełen rozczarowań, który zakończył się porażką już w pierwszej rundzie. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem, jak spisał się on w RS, a co pokazał w fazie posezonowej. Jako kolejny w naszej serii – stary, ale wciąż jary Kevin Garnett.
PRZED SEZONEM:
Kevin podjął decyzję, że w Bostonie zostaje, co wszyscy kibice przyjęli z wielką radością. KG podpisał trzyletni kontrakt, dodajmy: dobry kontrakt. Być może znajdzie się ktoś, kto powie, że te ponad $10 milionów za sezon dla weterana to za dużo, jednakże to nigdy za dużo, jeśli ten weteran nazywa się Kevin Garnett. To wciąż ostoja Boston Celtics, ostoja przede wszystkim defensywna. Nie inaczej miało być tym razem, choć przecież KG to najstarszy w zespole zawodnik.
SEZON REGULARNY:
Mocno różowo wcale jednak nie było. Bo choć Garnett to cały czas najważniejszy chyba czynnik w obronie, to jednak dopiero powrót do składu Avery Bradleya sprawił, że Celtics wrócili do czołówki ligi, jeśli chodzi o obronę. Garnettowi jednak nic zarzucić nie można, bo przez cały sezon prezentował się solidnie (średnie na poziomie prawie 15 punktów i 7 zbiórek w niecałe pół godziny gry), co zaowocowało kolejnym powołaniem do All-Star Game. Tam KG sporo się nie nagrał, tak samo zresztą jak potem, gdy kontuzja kostki skutecznie go spowolniła (KG ogółem opuścił w minionym sezonie 14 spotkań) i spowodowała, że z niepokojem zapatrywaliśmy się na playoffs.
PLAYOFFS:
Do nich Garnett jakoś się doczłapał i zrobił to, co do niego należało, a także to, czego potrzebowali Celtics. Stał się bestią na tablicach, trzy razy z rzędu zbierając co najmniej 17 piłek i kończąc sezon z pięcioma kolejnymi double-doubles. Dodajmy, robiąc to w wieku prawie 37 lat! Dość powiedzieć, że statystycznie więcej zbierał (13.7) niż punktował (12.7), a jego wskaźnik zbiórek był na bardzo wysokim, nieprawdopodobnym wręcz poziomie. To jednak nie przełożyło się na grę Celtów, którzy przetrzebieni kontuzjami odpadli w pierwszej rundzie, a Kevin mógł udać się na wakacje najszybciej od czasów Minnesoty.
OCENA: 5-
Początkowo miało być 4+, ale w zasadzie nie da się ocenić tego, co Garnett do zespołu wnosi. Dlatego bezpieczniej, ale może i rozsądniej oraz sprawiedliwej jest mu przyznać “piątkę odjąć”, bo jego wkład wciąż jest niesamowity i to pomimo sporego już wieku. Widać to nie tylko w statystykach takich, jak plus/minus, ale po prostu w samej grze.
CO DALEJ?
Sporo zależy od Danny’ego i jego świty. Dlaczego? Bo Garnett swoją przyszłość prawdopodobnie dość mocno wiąże z Paulem Pierce’em. Nie wiadomo, czy tak mocno, że jeśli Pierce’a w klubie nie będzie, to i Garnett się “wypisze”. W przyszłym sezonie KG zarobi trochę ponad $12 milionów dolarów, a umowa nie jest w pełni gwarantowana na sezon następny (2014/15). To jednak dobra cena za wartość, jaką Garnett wciąż ma dla Celtics. Wszystko zależy więc od poszczególnych decyzji. Także to, czy era Kevina Garnetta w Bostonie już się skończy, czy trwać będzie nadal.