Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Eurobasket trwa w najlepsza, a ja piszę te słowa czekając na mecz z Turcją. Po cudownej walce pokonaliśmy Bośnię i Hercegowinę. Był to mecz!!! Dla takich ogląda się koszykówkę. Sky is the limit! teraz będzie jeszcze trudniej, ale na tym etapie nie ma już łatwych przeciwników. Po prostu musimy zagrać na 100%, dając z siebie absolutnie wszystko.
[Timi] Awans do topowej ósemki to i tak jest już ogromny sukces tej kadry. Tym bardziej, że nastroje przed tym turniejem były jakie były. A tymczasem nasi zrobili po raz kolejny bardzo dobry wynik na dużej imprezie. Regularnie grają co najmniej w ćwierćfinale. Za to należą im się wielkie brawa. No a Turcję można ugryźć – pokazali to już Szwedzi. Talentu mają więcej, ale trzeba powalczyć. Trzy lata temu ze Słowenią też nikt nie dawał Polakom szans.
[Adrian] Niestety, nie udało się. Zagraliśmy dobra pierwszą kwartę i bardzo dobra czwartą kwartę, ale pomiędzy nimi była katastrofa. To był jednak i tak bardzo fajny turniej i dziękuję kadrze za emocje. Teraz poczekamy na kolejny turniej, a że kadra nam się mocno starzeje, to ciężko o optymizm przed przyszłością.
[Timi] Turcja nie zagrała wybitnego spotkania, ale różnicę jakości było widać. Zrobili, co musieli i grają dalej. I tak wielkie brawa dla polskiej reprezentacji za walkę. Tak jak pisałem wcześniej: miejsce wśród ośmiu najlepszych drużyn Starego Kontynentu to jest naprawdę bardzo dobry wynik. Kadra rzeczywiście się starzeje, ale przecież 22-letni Jeremy Sochan i 23-letni Igor Milicić Jr. na tym turnieju nie zagrali, a w przyszłości to oni mogą stanowić o sile reprezentacji. Na razie nie widać jednak naturalnego następcy dla Mateusza Ponitki, który po tym turnieju już chyba bez wątpienia może być określany jednym z absolutnie najlepszych reprezentantów w historii naszej kadry.
[Adrian] Tylko ten Sochan to pomimo talentu może w turniejach nie grać, nawet jak będzie chciał, bo kluby NBA niekoniecznie muszą się na to zgadzać. Nie jestem jakimś wielkim specjalistą od PLK, ale na moje oko to sytuacja z młodymi zawodnikami różowo nie wygląda. To jednak zmartwienie na przyszłość, na razie cieszymy się z sukcesu i czekamy na ostatnie mecze tego turnieju.
[Timi] To prawda, na razie Sochan jako gracz NBA przyjechał na kadrę tylko raz, a okazje były już trzy. No ale wierzę, że jeśli zdrowie będzie mu pozwalać, to będzie przyjeżdżał, ale fakt faktem, że on dotychczas przez te trzy sezony miał tych problemów zdrowotnych jednak sporo.
[Adrian] W półfinale na pewno zamelduje się jedna z drużyn, która przed turniejem nawet nie marzyła o takim sukcesie. Finlandia lub Gruzja, bo spotkają się w bezpośrednim starciu. Tak się promuje basket – wynikami, pokonywaniem papierowych faworytów. Jest to świetny turniej i trochę szkoda, że ta rywalizacja przeniosła się na Łotwę, bo Spodek to lepszy obiekt.
[Timi] Finowie ograli Gruzinów i po raz pierwszy w swojej historii występów na EuroBaskecie zameldowali się w półfinale. Fantastyczna historia. Warto zapamiętać sobie jedno nazwisko z fińskiej kadry – Miikka Muurinen, rocznik 2007. Gość wyskakuje wręcz z ekranu i już niedługo będzie zapewne o nim głośno także w Stanach Zjednoczonych.
[Adrian] Do grona półfinalistów dołączyły Niemcy, po zwycięstwie nad Słowenią. Tym samym mamy pary: Niemcy z Finlandia i Gracja z Turcją. Ta druga para to nie tylko rywalizacja sportowa, bo oba kraje są dość mocno skonfliktowane. Polityka do sportu nie powinna być mieszana, ale to tylko teoria – to będzie baaaardzo gorący mecz i już zacieram rączki.
[Timi] Niemcy zameldowali się w finale – po raz pierwszy od 2005 roku, gdy liderował im Dirk Nowitzki w swoim prime. Szkoda fińskiej kadry, ale to i tak był dla nich piękny turniej. No a mistrzowie świata może nie grają na tym EuroBaskecie jakiejś pięknej koszykówki, ale robią po prostu swoje i zaraz mogą mieć kolejne złoto.
[Adrian] Turcja rozbiła Greków 94-68 i w tym świetle, przy tym jak bardzo ograniczyli Giannisa, nasz wynik, pomimo tego że to była porażka, był naprawdę dobry. Można gdybać, co by było, gdybyśmy zagrali w ćwierćfinale z kimś innym. No ale to tylko pokazuje, ze osiągnęliśmy naprawde dobry rezultat. To cieszy jeszcze bardziej niż miejsce.
[Timi] Po meczu Turcja – Grecja można było spodziewać się większych emocji, a tutaj tak naprawdę już od drugiej kwarty Grecy mieli totalnie podcięte skrzydła. Znakomita lekcja od trenera Atamana o tym, jak skutecznie powstrzymać Giannisa.
[Adrian] Malcolm Brogdon w New York Knicks na rocznej, minimalnej umowie. Obudowali się w tym Nowym Yorku i to trzeba powiedzieć otwarcie. Moim zdaniem to nadal nie jest skład na mistrzostwo, ale będą groźni. Aczkolwiek jeśli oni będą zdrowi, a inni nie… Koszykówka jest nieprzewidywalna i to co wygląda dobrze we wrześniu, może kompletnie nie wypalić w maju przyszłego roku.
[Timi] Fani Knicks żartują, że wreszcie jak Thibs odszedł to zbudowali w Nowym Jorku ławkę, bo wiedzą, że teraz już nie będzie gry taką krótką rotacją. Mają więc Knicks już dwóch byłych najlepszych rezerwowych ligi, przy czym kontrakt dla Brogdona jest na razie niegwarantowany. I w sumie to nie dziwi, patrząc na spory zjazd, jaki Brogdon zaliczył po odejściu z Bostonu. Zresztą jemu nadal mocno przeszkadzają problemy zdrowotne, więc Knicks chcą najpierw sprawdzić w okresie przygotowawczym, czy jest w ogóle sens dodawać go do składu.
[Adrian] Josh Giddey dostał nowy kontrakt od Chicago. Oni chcieli mu dać 88 za 4 lata, on obstawał przy 120 mln za 4 lata, stanęło na stówce. Dobra kasa, zważywszy że to nadal jest melodia przyszłości. Chicago i tak jest w dupie, bo nikt tam nie przyjdzie, to zawodnicy się targują.
[Timi] Spotkali się gdzieś w połowie drogi – więc chyba to dobry deal dla obu stron. Giddey w drugiej połowie poprzedniego sezonu pokazał, że może grać nie tylko efektowną, ale też efektywną koszykówkę. Ten kontrakt ma potencjał na to, by za rok czy dwa być nawet jednym z lepszych w całej lidze.
[Adrian] Draft 2020 i wybieramy kilku zawodników, ale o Bostonie osobno, bo jest o czym rozmawiać. Numer jeden to Anthony Edwards. Wielu było przeciwników jedynki za niego, bo… on nie trenował koszykówki zbyt długo. Gość tak wszechstronny sportowo, że mógł się też realizować w futbolu amerykańskim. Wiseman miał być unicornem, a wyszło jak wyszło i GSW ten pick zwyczajnie zmarnowali. Potem to już różnie bywało, ale Deni Avdija wybrany przez Wizards, staje się świetnym zawodnikiem, tylko już w Portland. Waszyngton to jednak przeklęta drużyna, podejmująca od kilku sezonów tylko złe decyzje. Haliburton staje się Sigmą w Indianie, choć wybrali go Kings. Można wymienić jeszcze kilku zawodników, ale to był raczej słaby draft, choć była drużyna która podejmowała tylko dobre decyzje, o niej za chwilę.
[Timi] I tam niżej, w trzeciej dziesiątce, był też jeszcze wybrany Tyrese Maxey, którego na pewno trzeba włożyć do grona najlepszych zawodników z tego draftu. Należy też dodać, że był to nabór w roku covidowym, a więc w roku szczególnym. Wcześniej zakończyły się rozgrywki akademickie, a potem mocno ograniczone były treningi pokazowe przed draftem, co też na pewno wpłynęło na wiele podjętych (lub nie) decyzji.
[Adrian] Pewnie tak, ale pamiętajmy, że zawodnicy są pod obserwacją klubów NBA przez wiele, wiele lat i tych najlepszych, to managerowie znają od kiedy skończyli lat 12 i poszli do drugiej szkoły. Treningi pokazowe to jedno, ale nawet jak dostęp do nich był swobodny, to tych pomyłek mniej nie było. Dlatego te drafty tak nas ekscytują. Najpierw mierzymy się w tych wyborach z własnymi oczekiwaniami, a potem patrzymy sezon po sezonie, jak bardzo się wszyscy mylili :D
[Timi] Coś w tym jest, natomiast trzeba też sobie zdawać sprawę, że sam wybór to dopiero połowa sukcesu albo jego braku. Bo to, czy zawodnik w danym miejscu się rozwinie jest zależne od tak wielu czynników, że koniec końców w większości przypadków nie masz pewności co z danego zawodnika będzie. Zresztą, ty jako klub możesz zrobić wszystko dobrze, a czasem sam zawodnik nie będzie współpracował. Albo pech przyniesie jakiś uraz.
[Adrian] Drużyną którą podejmowała tylko dobre decyzje był Boston. Z 14 wyborem Aaron Nesmith, z 26 wyborem Payton Pritchard, z 30 wyborem Desmond Bane. Można się przyczepić do 47 picku i Yam Madara, ale szukaliśmy zawodnika na stash w Europie i wyboru już nie było. To był ostatni draft w wykonaniu Danny’ego Ainge’a w Bostonie i zrobił to doskonale. Wprawdzie Nesmith gra w Indianie, a Bane został wymieniony do Memphis, ale były to doskonałe strzały, a z tego go tu rozliczam. Koncert!!
[Timi] Tak, udało się w tym drafcie znaleźć naprawdę ciekawych graczy. Finalnie dziś w zespole jest tylko Pritchard, ale już on sam był świetnym strzałem. No a Nesmith pośrednio posłużył przecież do ściągnięcia Holidaya. Swoją drogą, wielu jest w tym drafcie graczy, którzy zostali wybrani przez jedną drużynę, ale dziś stanowią o sile drugiej. Wspomniałeś o tym przy okazji Avdiji czy Haliburtona, teraz dodajemy też Nesmitha i Bane’a, no a to nie koniec listy. Warto też dodać, że Madar to jeden z dwóch graczy tego draftu, którzy jeszcze w NBA nie zagrali. Nic raczej nie wskazuje na to, by w przypadku izraelskiego gracza miałoby się to zmienić.
[Adrian] Tak, wymiany zawodników to rzecz normalna. Dochodzimy tu jednak do kwestii – po co? Gdy wymieniasz młodego, perspektywicznego dzieciaka, na zawodnika który pomoże zdobyć ci mistrzostwo, to nie ma w tym nic dziwnego. Co innego, gdy oddajesz zdolnego dzieciaka za frytki – a to jest domena takich zespołów jak Kings czy Wizards – od razu dodam, że nie chodzi mi tu o Haliburtona, bo tu przynajmniej dostali spory zwrot.


