Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Kolejna wygrana z Orlando, a warto pamiętać, że jeszcze niedawno zespół z Florydy był naszym koszmarem. W tym sezonie role się poniekąd odwróciły, teraz to oni mają z nami pod górkę, a przecież to oni się przed sezonem wzmocnili i mieli walczyć o najwyższe cele, tymczasem są w tabeli zaledwie jedno oczko nad nami.
[Timi] Nie da się ukryć, że ten początek sezonu w Konferencji Wschodniej jest ogólnie bardzo wyrównany i tak naprawdę tylko jedna w tej chwili ekipa – to niespodziewanie są Detroit Pistons, z którymi zmierzymy się już w środę – odskoczyła reszcie stawki. Knicks czy Cavs mają swoje problemy, tak samo jak i Magic czy Hawks, którzy przecież po letnich wzmocnieniach mieli na pewno chrapkę na więcej. Celtics też są w środku stawki, ale strata do najlepszej szóstki przynajmniej na razie nie jest duża, a więc jak się sezon rozkręci, to jest szansa, że będziemy w grze nie tyle o turniej play-in, a o bezpośredni awans. Choć fakt faktem, że w tej chwili wydaje się, że bardziej prawdopodobne jest to pierwsze. No ale sporo grania jeszcze przed nami.
[Adrian] Na plus – na pewno pierwsza połowa, bo w drugiej… Na szczęście w drugiej kwarcie ich zgruzowaliśmy i było z czego te punkty tracić. Nie cieszy mnie to, ale przynajmniej nie skończyło się dramatem w ostatnich sekundach, choć trzeba przyznać, że daleko do tego nie było. Zostało 70 sekund od końca meczu, a z 26 punktowej przewagi zostało tylko 6 oczek. Udało się, pomimo gry bez centra – Queta zagrał zaledwie kilka minut, a Garza wcale.
[Timi] Magic wrócili do gry za sprawą kilku młodych swoich graczy, a trener Mosley dał im szansę na to, by powalczyli do samego końca. U nas znów wkradło się za dużo rozluźnienia, choć trzeba pochwalić Jaylena Browna, który w czwartej kwarcie kilka razy naprawdę świetnie odpowiadał na trafienia Orlando. Dwa razy trafił z rogu boiska i w obu tych akcjach podawał mu Jordan Walsh, który wystąpił trochę w roli Jrue Holidaya. I zrobił to bardzo dobrze. Na plus także kolejny udany występ Josha Minotta.
[Adrian] Na minus – Boucher poniekąd potwierdził swoją nieprzydatność. Straszne rozczarowanie, a wiele sobie obiecywałem po jego podpisaniu. No i kolejny raz pozwalamy na absurdalnie niesamowity występ jakiegoś ogórka z drużyny przeciwnej. Tym razem Jett Howard zrobił 30 punktów, choć normalnie nie przekracza 8.
[Timi] Magic zagrali jednak bez trzech ze swoich pięciu najlepszych strzelców, bo oprócz Banchero pauzowali także Carter Jr. oraz Suggs, a co za tym idzie otworzyła się szansa dla młodszych graczy, natomiast nie powinniśmy pozwalać na to, by tacy zawodnicy tak łatwo łapali wiatr w żagle w takich starciach. A tutaj nie tylko Howard zrobił najlepszy wynik w sezonie, ale również debiutanci – Jase Richardson oraz Noah Penda.
[Adrian] Uwag kilka – chyba będziemy tak balansować na pograniczu Play In długo, bo Bucks mają olbrzymie kłopoty, a to oznacza, że ktoś “przypadkiem” wejdzie do tego turnieju. Konkurencja do 11 miejsca na Wschodzie może być spora – Chicago już złapało zadyszkę, a Phila po początkowych sukcesach może chcieć znowu zatankować.
[Timi] Przed nami ten długo wyczekiwany okres, kiedy zmierzymy się z kilkoma naprawdę mocnymi drużynami, dlatego zobaczymy, gdzie znajdują się Celtics po tych kilku kolejnych spotkaniach i czy ten zespół może powalczyć o miejsce w topowej szóstce, czy też jednak bliżej nam będzie do walki o turniej play-in. Na Wschodzie pewne jest w tej chwili tylko jedno – cztery zespoły już się z tej walki wypisały. Hornets, Nets, Pacers oraz Wizards będą wśród najgorszych ekip w lidze i nawet gdybyśmy się bardzo, bardzo postarali, to ciężko byłoby przegonić tę czwórkę. A przecież na Zachodzie są jeszcze Pelicans, Jazz czy Mavericks. A to oznacza, że dość szybko się nam wyklarowało, kto tak na całkiem poważnie bierze udział w tegorocznym tankathonie.
[Adrian] W czwartek rano, strata do szóstej w tabeli Atlanty, to zaledwie 1 zwycięstwo, a mamy rozegrany właśnie 1 mecz mniej. Piąty w tabeli zespół z Cleveland ma tylko 1 porażkę mniej. Jakby ktoś chciał pod noskiem powiedzieć, że za wcześnie na dywagacje, to właśnie dobijamy do 25% sezonu zasadniczego. Właśnie teraz sezon wkracza w decydującą fazę, bo drużyny muszą podjąć decyzję co dalej – takie Bucks które jest pod kreską, bedzie szukać wzmocnień, Clippers też – zaraz ruszy karuzela wymian, bo 14 grudnia otwiera się okienko, dla zawodników podpisanych w lipcu.
[Timi] Część drużyn nie ma wyboru – musi próbować odwrócić losy tego sezonu, bo nie ma po prostu swoich wyborów w drafcie, więc im przegrywanie nie jest na rękę. Na rynku znów może być więc ciekawie, a tych plotek transferowych już jest coraz więcej. W naszym przypadku było słychać o zainteresowaniu takim zawodnikiem jak Day’Ron Sharpe – i to byłaby rzeczywiście ciekawa podkoszowa opcja, bo to gracz stosunkowo młody (rocznik 2001), który finalnie zgarnął jednak więcej niż minimalny kontrakt od Nets. Swoją drogą, z nowojorskim zespołem już latem mieliśmy rozmawiać o wymianie Simonsa, a jakieś wstępne sygnały o zainteresowaniu wysłali też Bucks. Zobaczymy, jak tu się dalej sytuacja rozwinie, ale z bostońskiego obozu słychać, że jeśli mamy oddać Simonsa, to absolutnie bez przyłączania do niego wyboru w pierwszej rundzie draftu. A to może oznaczać, że rzeczywiście jesteśmy gotowi zapłacić w tym sezonie podatek mimo braku realnych szans na walkę o tytuł. To może w takim razie my przed zamknięciem okienka też postaramy się jednak o jakieś wzmocnienia?
[Adrian] Śledząc strony fanów innych drużyn widać, że w Bucks są zainteresowani Simonsem i to bez jakiegokolwiek zwrotu w postaci picku. Znaczy – zaczyna im się palić w tyłeczku. Pewnie musielibyśmy zabrać od nich Kuzme, bo inaczej nie da się tego sklecić finansowo, ale to zawsze 6 mln oszczędności, które można wydać na Day’Ron Sharpe – bo on ma właśnie kontrakt w okolicach 6 mln. Zyskalibyśmy dwóch zawodników na pozycję 4 i 5. Moim zdaniem jest to opłacalny interes, bo Simons nas zawodzi i poniekąd jest zbędny.
[Timi] Bucks właśnie przegrali siódme kolejne spotkanie i to jest pierwszy taki przypadek, odkąd Giannis Antetokounmpo dołączył do Milwaukee w 2013 roku. Natomiast nie jestem pewien, czy jesteśmy gotowi na Kyle’a Kuzmę w koszulce Celtics, tym bardziej że jego kontrakt nie kończy się po tym sezonie, a dopiero po rozgrywkach 2026-27.
[Adrian] Mecz z Pistons, to chyba jedno z najlepszych naszych spotkań w tym sezonie. Koncentracja, walka, zaangażowanie – było wszystko co powinna zrobić drużyna, żeby wygrać mecz. Słabo ten mecz zaczęliśmy, ale potem było już tylko lepiej. No i warto pamiętać, że Queta jest kontuzjowany i większość spotkania graliśmy bez nominalnego centra.
[Timi] Świetne spotkanie, zdecydowanie najlepsze nasze zwycięstwo w tym sezonie jak na razie. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, a choć wiele osób pamięta jeszcze jak Pistons przegrywali seryjnie nawet niemal 30 meczów albo jak w całych rozgrywkach ledwo wygrywali po 15 spotkań, to w tym sezonie Tłoki są już na zupełnie innym poziomie. Ekipa z Detroit do tego meczu przystępowała z 13 kolejnymi wygranymi na swoim koncie. Pistons mogli ustanowić nowy rekord klubu, ale ich seria w Bostonie się zatrzymała. I potwierdziło się, że ten sezon może nam przynieść bardzo fajne momenty.
[Adrian] Na plus – walka. Nie byłoby wygranej, gdyby nie walka o każdy centymetr parkietu i taką drużynę chce oglądać zawsze. Nawet nie częściej, a po prostu zawsze. No i wielkie rzuty Derricka. White gdy tego drużyna potrzebowała w ostatniej kwarcie, po prostu trafiał z każdej pozycji i jeździł po Cunninghamie, czym się bezpośrednio przyczynił do wygranej.
[Timi] Fantastycznie jest znów widzieć takiego White’a, bo w takiej wersji jest absolutnie gwiazdą tej ligi. Oby to było przełamanie, na które czekamy od początku rozgrywek. Poza tym brawa też dla reszty zespołu. Tak jak piszesz – walka, walk i raz jeszcze walka. W meczach z topem – jakkolwiek to brzmi, gdy omawiamy spotkanie z Detroit Pistons, ale w tym sezonie taka jest właśnie rzeczywistość – właśnie tą walką możesz nadrobić braki w talencie czy braki kadrowe. Świetnie się to ogląda i wielkie brawa dla Celtics za reakcję i szybki powrót na właściwe tory po tej brzydkiej porażce z Brooklyn Nets, kiedy to właśnie tego zaangażowania brakowało najmocniej.
[Adrian] Na minus – może i Brown zaliczył 33 punkty, ale z 32 rzutów. 20 pudeł – z jednej strony no trudno, ale z drugiej strony – sporo z nich to były pudła spod samego kosza. No jakim cudem on nie trafiał centralnie spod obręczy? Gdyby wykorzystał chociaż połowę tych sytuacji, gdzie pudłował z 10 centymetrów, to nie byłoby nerwowej końcówki.
[Timi] Ja mu to wybaczam, bo jednak ma na barkach nasz atak, ale i tak dowozi. W tym sezonie akurat ta skuteczność u niego to częściej coś, za co możemy go chwalić, więc jeśli i taki mecz mu się przydarzy, to ja przymykam lekko oko. Tym bardziej jak sobie patrzę na to, w jaki sposób zastawiał Isaiah Stewarta przy tym ostatnim rzucie wolnym Cade’a Cunninghama. No cudnie jest widzieć taką walkę. Nie zapominajmy, że Jaylen Brown to all-star i MVP finałów, a ostatnie jego występy to jest tylko i wyłącznie potwierdzenie, że to nadal ścisła elita ligi. On w tym meczu z Pistons już wyrównał liczbę spotkań z dorobkiem 30 lub więcej punktów w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wtedy miał dziewięć, teraz… też już ma dziewięć.
[Adrian] Uwag kilka – Garza w s5 okazał się za słabą odpowiedzią na wysokich Pistons, a Amari Williams nie zamierzał zawstydzać starszego kolegi. No mamy problem bez Portugalczyka. Może i Queta nie jest 8 cudem świata, ale w naszej sytuacji to jedyny środkowy który trzyma poziom NBA.
[Timi] Przy czym Amari Williams nie był wcale taki zły, jak na debiutanta na kontrakcie two-way. Dostał tak naprawdę pierwsze poważne minuty w NBA, no i nie był wcale zagubiony, choć do przyzwoitego poziomu i tak brakowało. Jeśli jednak Mazzulla posyła w bój Williamsa, a nie daje minut Boucherowi, no to można już chyba oficjalnie powiedzieć, że Boucher jest jedną z niewielu wpadek Brada Stevensa w roli menadżera Celtics.
[Adrian] No Boucher i Tillman to dwie zbędne koszulki na ławce. Najgorsze, że oni teoretycznie powinni grać na naszej najsłabiej obsadzonej pozycji. Całe szczęście mają tylko roczne umowy i ta przygoda, i to rozczarowanie szybko się skończy.
[Timi] W przypadku Tillmana zawsze będzie w pamięci ten trzeci mecz finałów w Dallas. To były tak naprawdę jedyne jego bardzo dobre minuty dla Celtics. Cegiełka mała, ale jest, no bo wydarzyła się w finałach. Natomiast rzeczywiście przydałoby się dać już szansę komuś innemu, bo i Boucher, i Tillman nam na dłuższą metę nie pomogą.
[Adrian] Bez Tatuma mamy aktualnie 5 atak ligi. Muszę przyznać, że to robi wrażenie. Natomaist jeśli chodzi o obronę, to jesteśmy centralnie w środku ligi – 16 pozycja. Jednak moim najwiekszym zmartwieniem jest tempo naszej gry. Gramy najwolniej w lidze, a nie tak to miało wyglądać. Dodatkowo oddajemy ogromna ilość rzutów zza łuku – 3 pozycja w lidze, ale na bardzo niskiej skuteczności – 21 pozycja w lidze. Jest sporo do poprawy, a nie zanosi się na jakąś rewolucję w kadrze zespołu.
[Timi] Rewolucji nie będzie, ale też ta skuteczność wynika m.in. ze słabych procentów Pritcharda czy White’a, którzy w przekroju całego sezonu cały czas notują wyniki znacznie poniżej ich możliwość i znacznie poniżej tego, do czego nas przyzwyczaili. Cieszy, że mimo to ten nasz atak wciąż jest w ligowej czołówce. Duża w tym zasługa Jaylena Browna, ale chwalmy też nasz sztab szkoleniowy z Mazzullą na czele, który potrafił to naprawdę dobrze poustawiać mimo odejścia tylu kluczowych zawodników. Co do trójek, to średnio aż 39 naszych prób – z niemal 43, jakie oddajemy w każdym meczu – to pozycje “czyste” lub “bardzo czyste”.
[Adrian] No możemy pochwalić Mazzullę i sztab za atak, ale od razu trzeba ich opierdolić za tempo gry i przeciętność w obronie. Obstawiałem, że będzie odwrotnie – przeciętni w ataku bez Tatuma, ale będziemy to nadrabiać zaangażowaniem w obronie. Największym zmartwieniem jest dziura pod koszem. Queta jest bardzo spoko, natomiast Garza może być tylko i wyłacznie zmiennikiem na kilkanaście minut. Boucher jest tragiczny i nie dziwi nic, że został przyspawany do ławki.
[Timi] Zaangażowania w obronie momentami brakuje, to prawda, ale nawet największe zaangażowanie nie jest w stanie tej dziury na dobre wypełnić. Obawialiśmy się przed sezonem o formację podkoszową, no i rzeczywiście to jest w tej chwili nasz największy problem, choć na całe szczęście jeden element został zaopiekowany po słabym początku rozgrywek, a mianowicie zbiórki, bo tutaj walka i zaangażowanie to już jest połowa sukcesu. Nie zapominajmy też, że od paru już lat naszym zdecydowanie najlepszym zbierającym był Tatum, więc jego absencja robi tutaj dodatkowy problem. W obronie to też był nasz pewny punkt, no to obrona tym bardziej cierpi bez niego.
[Adrian] Coraz głośniej o wymianie Davisa przez Dallas. Chęci chyba są duże, tylko rynku na niego nie ma. To nowe CBA zrobiło olbrzymiego psikusa. Bo wszystkie obostrzenia, to małe miki przy tym, jak ciężko wymienić zawodników z dużymi kontraktami w trakcie sezonu. Zespoły podopinały składy wykorzystując wyjątki, ale teraz mają bardzo sztywne salary. Jeszcze niedawno zabawa Trade Machine była czystą rozrywką, teraz to wyższa matematyka i szukanie absurdalnych rozwiązań.
[Timi] To jedna kwestia, a druga sprawa jest taka, że Davis musi najpierw przede wszystkim do gry wrócić i pokazać, że może być zdrowy przez dłuższy czas. Bo tylko wtedy transfer po niego ma sens dla zespołów z topki. Od strony finansowej to też nie będzie łatwe do zrobienia, ale finansowi magicy z NBA na pewno sobie poradzą, tak jak sobie radzą od kilkudziesięciu lat. O to bym się nie martwił, choć faktem jest, że tylko dziewięć spośród 30 zespołów nie ma tego sztywnego salary. Reszta ma hard cap albo na pierwszym, albo na drugim progu apron, co rzeczywiście dodatkowo utrudnia ruchy.
[Adrian] Serial “Starting 5” został skasowany po dwóch sezonach. Netflix nie był zadowolony z ilości wyświetleń i nie bardzo jest z czym polemizować. Podobny serial dokumentalny o Formule 1 jest w absolutnej topce oglądalności, a NBA widocznie nie cieszy się aż takim zainteresowaniem globalnym. My mieliśmy to szczęście, że w 1 sezonie był Tatum, a w 2 Brown – więc dla nas i tak wszystko co dobre zostało pokazane.
[Timi] Dokładnie tak, absolutna racja – natomiast wydaje się, że ten format też w pewnym sensie po prostu się wyczerpał. “Drive to Survive” z zespołami F1 to jednak trochę inna specyfika, jeśli chodzi o śledzenie losów sezonu. Ale mimo wszystko szkoda, bo to był naprawdę kawał dobrego dokumentu i przykro, że NBA znika z “mainstreamu” tak szybko.


