Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to miesiące na pewno ciekawe, bo Celtics wygrali aż 48 meczów w sezonie regularnym i ostatecznie awansowali do fazy play-off z niezłego, piątego miejsca w Konferencji Wschodniej. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako ostatni do tablicy podejdzie Tyler Zeller, który zaliczył spory regres w porównaniu z tym, co było przed rokiem.
PRZED SEZONEM:
Zastanawialiśmy się, czy nie zasługuje przypadkiem na kontrakt w okolicach $10 milionów dolarów. Chcieliśmy, aby Ainge dogadał się z nim jeszcze przed startem rozgrywek i żeby przedłużył umowę. Oj, jak dobrze, że do tego nie doszło – choć przecież mieliśmy podstawy, aby się tak zastanawiać i chcieć. Zeller w sezonie 2014/15 wyrósł na solidnego przecież zawodnika, który zaliczył najlepsze wtedy rozgrywki w karierze i miał walny wkład w sukcesy bostońskiego zespołu w drugiej części sezonu. Kto by pomyślał, że tak się to potoczy…
SEZON REGULARNY:
Tym bardziej, że przecież w trakcie preseasonu to wciąż Zeller był startującym centrem tego zespołu (choć to też po części dlatego, że tak w zasadzie to był jednym centrem). Ale sparowanie z Davidem Lee bardzo mocno nie wyszło, choć to głównie z powodu słabej postawy Davida Lee. Po paru pierwszych meczach Brad Stevens zdecydował się zrezygnować z tej pary i Zeller już w zasadzie do końca sezonu grał mocno w kratkę. 26-latek zagrał więc w 60 meczach (podczas gdy sezon wcześniej we wszystkich 82) i spędzał na parkiecie o średnio prawie 10 minut mniej. W dół poszybowały więc jego statystyki, a koniec końców Zeller zagrał w całym sezonie zaledwie 710 minut – najmniej odkąd pojawił się w NBA. Swój najlepszy mecz rozegrał dopiero w kwietniu, kiedy to w starciu z Bucks wyrównał rekordy kariery w punktach (26) oraz blokach (4), odświeżając pamięć wielu bostońskim kibicom, jak fajnie było go oglądać jeszcze w pierwszej połowie 2015 roku.
PLAYOFFS:
Trzy mecze, 38 minut na parkiecie i łącznie tylko 18 punktów. Wielkiej roli nie odegrał, a przecież przed rokiem rozpoczął wszystkie cztery mecze w serii przeciwko Cavaliers i spędzał na parkiecie przeciętnie ponad 20 minut. Faza play-off potwierdziła więc tylko, że to nie był sezon dla Tylera Zellera.
OCENA: 2+
Plusik za ten kwietniowy mecz i postawę profesjonalisty, w przeciwieństwie do Davida Lee, który zaraz po wypadnięciu z rotacji zaczął narzekać, a jednocześnie Celtics zaczęli grać lepiej. Zeller miał tylko jedną serię solidnych meczów (na początku lutego), ale trudno było oczekiwać od niego więcej, jeśli zaledwie SZEŚĆ razy w całym sezonie miał mecz, gdzie przebywał na parkiecie więcej niż 20 minut.
CO DALEJ?
Jeśli Celtowie przedłożą mu ofertę kwalifikacyjną (a dowiemy się już niedługo, bo ostateczny termin na zrobienie tego to 30 czerwca) to ten stanie się zastrzeżonym wolnym agentem, czyli Ainge będzie mógł wyrównać każdą złożoną mu propozycję. Ale po takim sezonie Zeller chyba nie ma co liczyć na duże pieniądze na rynku. Nie wiadomo też, czy w ogóle ma co liczyć na powrót do Bostonu – pierwszy sezon miał znakomity, ale drugi to była już katastrofa totalna. Powrót jako rezerwowy center? Nie wiem, czy nie lepiej rozwijać początkowo w tej roli Ante Zizicia. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że 26-latek ma już za sobą ostatni mecz w bostońskich barwach. On jako ostatni został poddany ocenie, byli jeszcze co prawda rookies, ale oni za dużo dryfowali między Bostonem a Maine, by móc ocenić ich postawę w debiutanckim sezonie – gdzie były momenty lepsze i gorsze.
No to czas na offseason!