Jeśli ktoś rzeczywiście cierpi na – za przeproszeniem – tzw. ból dupy to jest to Isaiah Thomas. Dosłownie. 26-letni rozgrywający cały czas odczuwa skutki bardzo bolesnego upadku na parkiet podczas spotkania rozegranego 9 marca w Miami. Początkowo była nadzieja, że powróci do gry po trzech meczach przerwy, jednak z powodu obrzęku w okolicy kości ogonowej wciąż nie może on wznowić czynności koszykarskich. Trener Brad Stevens już przed spotkaniem z Philadelphia 76ers – czwartym opuszczonym z rzędu – zapowiedział, że mało prawdopodobne jest, aby Thomas poleciał z drużyną na mecze w Oklahoma City oraz San Antonio, co zresztą sam zainteresowany potwierdził w wywiadzie dla bostońskiego radia WEEI.
To powoduje, że na ten moment wydaje się, iż Thomas najwcześniej wróci do gry dopiero w najbliższą niedzielę, kiedy to do Bostonu przyjedzie drużyna Detroit Pistons. Do tego czasu Bostończycy będą musieli radzić sobie bez pozyskanego w lutym gracza, co jednak na razie wychodzi im naprawdę nieźle – Celtics wygrali wszystkie cztery spotkania od czasu kontuzji Thomasa, a solidnie spisuje się Phil Pressey, który w jakimś stopniu zapełnia lukę powstałą z powodu absencji filigranowego rozgrywającego, dla którego przerwa w grze jest frustrująca.
Z drugiej strony, on sam zdaje sobie sprawę, że musi się wyleczyć, aby pomóc drużynie w końcówce sezonu. Coach Stevens powiedział przecież, że zespół potrzebuje Thomasa, bowiem z nim na parkiecie ten zespół jest po prostu lepszy. Najważniejsze jest więc, aby 26-latek był w pełni sił. A kontuzja łatwa nie jest, bo sam Ed Lacerte przyznał, że tak mocnego obicia to nigdy chyba nie widział. Obrzęk jest na tyle mocny, że Thomas nie może nawet siedzieć na ławce rezerwowych, nie wspominając o powrocie do treningów.
Z każdym dniem widać jednak mały progres (ostatnio mógł zacząć lekką jazdę na rowerku stacjonarnym), a to jest bardzo ważne dla zawodnika, który nienawidzi nie grać i chciałby rywalizować w każdym meczu. Trzymajmy więc kciuki, aby z Thomasem było coraz lepiej i aby rzeczywiście wrócił do gry najszybciej, jak tylko to możliwe. Jak dotychczas wystąpił on w dziesięciu spotkaniach w barwach Celtics, notując 21.4 punktów, 5.4 asysty oraz 2.7 zbiórek w 27.6 minut gry, jakie przeciętnie spędzał na parkiecie w bostońskim trykocie.