Jared Sullinger po cichu rozgrywa bardzo dobry sezon, notując średnio 16 punktów oraz 8.4 zbiórek na mecz. Po cichu, bo większość kibiców dokładnie tego się właśnie spodziewała. Widzimy kolejny krok w jego rozwoju, a jeśli przeliczylibyśmy jego statystyki na 36 minut gry to okazałoby się, że średnie wzrosną do 19 oczek oraz 10 zbieranych piłek z tablic. Jest też jednak jeszcze jedna wyróżniająca się statystyka. Chodzi o asysty, których Sullinger notuje w tym średnio 3.2 w każdym spotkaniu, co jest nie tylko jego najlepszym dotychczasowym wynikiem w karierze, ale też jednym z najlepszych wyników trwającego sezonu w całej lidze wśród zawodników mierzących 206 lub więcej centymetrów.
Większość oczu była zwrócona na bardzo dobrą i efektywną grę Kelly Olynyka, czy też średnie bliskie triple-double wciąż kręcone przez Rajona Rondo, jednak wydaje się, że jak do tej pory to właśnie Jared Sullinger był najbardziej solidnym zawodnikiem Celtics. Największy krok wykonał przede wszystkim pod względem umiejętności podawania, które w tych 12 dotychczasowych meczach zaprezentował niebywałe. Widzieliśmy, że Sullinger potrafi podawać, bo ma przecież bardzo dobre ręce i przegląd pola, ale nikt nie spodziewał się chyba, że potrafi on podawać tak dobrze. Na tę chwilę jest w czołówce najlepszych w tym elemencie podkoszowych.
Jest nawet lepszy od Olynyka, choć zapewne większość bostońskich kibiców uważała, że to Kanadyjczyk jest lepszym podającym. Cóż, to wciąż może być prawda, ale Sullinger także stawia mocne argumenty w tej dyskusji. Nie wierzycie? Wspomniałem już, że 22-latek ma w tym sezonie jeden z lepszych wyników wśród zawodników mierzących 206 i więcej centymetrów. W przeliczeniu na 36 minut lepsi pod względem średniej asyst są tylko tak uznani wysocy podający jak – kolejno od najlepszego – Joakim Noah, Josh Smith, Andrew Bogut oraz Blake Griffin. Zawodnik Celtics ze średnią 3.2 asyst per36 minut gry plasuje się natomiast na piątym miejscu. Warto przy okazji wspomnieć, że wysoko jest także inni bostoński podkoszowy. I nie mówię o Olynyku.
Poniżej zestawienie, do którego załapało się kilku wybranych przeze mnie zawodników, statystyki to kolejno asysty na mecz, asysty na 36 minut, wskaźnik asyst (procent trafionych rzutów, przy których dany zawodnik asystował, gdy był na parkiecie) oraz wskaźnik strat (procent strat na 100 posiadań):
Zawodnik | AST | AST PER36 | AST% | TOV% |
Jared Sullinger | 3.2 | 3.8 | 16.3 | 5.2 |
Kelly Olynyk | 1.7 | 2.3 | 9.1 | 18.4 |
Tyler Zeller | 1.2 | 3.0 | 12.2 | 11.8 |
Joakim Noah | 4.3 | 5.0 | 21.5 | 14.5 |
Josh Smith | 4.3 | 4.6 | 23.1 | 12.1 |
Andrew Bogut | 3.2 | 4.5 | 18.2 | 22.6 |
Blake Griffin | 4.1 | 4.3 | 21.9 | 10.6 |
Marc Gasol | 3.1 | 3.2 | 15.3 | 13.8 |
Nene | 2.5 | 3.4 | 15.5 | 16.5 |
Tim Duncan | 2.7 | 3.2 | 15.0 | 14.3 |
Kevin Garnett | 1.8 | 2.8 | 12.1 | 16.8 |
Kevin Love | 2.4 | 2.5 | 11.2 | 8.8 |
DeMarcus Cousins | 2.4 | 2.7 | 16.0 | 15.5 |
Al Horford | 2.5 | 3.1 | 15.5 | 8.2 |
Greg Monroe | 2.2 | 2.6 | 13.7 | 14.4 |
Zaza Pachulia | 1.7 | 3.0 | 13.7 | 22.7 |
Na samej górze trójka bostońskich podkoszowych. Trójka? Otóż tak, Tyler Zeller także jest solidnie podającym podkoszowym. Przeanalizujmy jednak samą tabelkę. Joakim Noah wciąż jest chyba najlepiej podającym wysokim zawodnikiem w NBA, ale po piętach depcze mu w tym sezonie Josh Smith, który tak dobrze jeszcze w swojej karierze nie podawał. Sullinger jest piąty – zarówno pod względem asyst per36 minut, jak i asyst na mecz. A to oznacza, że wyprzedza m.in. takich graczy jak Marc Gasol, Kevin Love czy Greg Monroe.
Statystyka AST% świadczy o tym, jak często przez danego zawodnika przechodzi w ataku piłka i jak często po jego podaniu akcja kończy się punktami. W przypadku Sullingera to niezłe 16.3 procent, co przy bostońskim zespole – w którym znajduje się przecież najlepszy asystent w lidze w osobie Rajona Rondo – jest wynikiem dość zaskakującym, ale na przykład taki Blake Griffin też ten procent ma dość wysoki, a przecież i on gra z rozgrywającym rozdającym sporo asyst. Najbardziej imponujące jest jednak to, jak rzadko Sullinger traci piłkę. Spójrzmy dla porównania na przykład na Boguta, który z ponad 22 procentami ma jeden z wyższych wyników, co jest oczywiście efektem stylu gry Golden State Warriors. Z drugiej strony, tracenie piłki w tak małym procencie akcji to znak, że Sullinger potrafi o nią bardzo dobrze zadbać, a prawie każde jego podanie dociera do celu.
Warto w tym miejscu dodać, że w zeszłych sezonach Sullinger ten wskaźnik strat miał na poziomie ponad 10 procent, co oznacza, że w tym sezonie ograniczył straty w zasadzie podwójnie. Średnio traci 0.8 piłek na mecz, a ogółem w 12 meczach tego sezonu popełnił zaledwie dziesięć strat. Pozostaje jednak pytanie: skąd nagle się to wszystko wzięło? Otóż nie do końca powodzi się eksperyment z poszerzeniem zasięgu, dlatego też Sullinger wychodzi na obwód już nie tylko po to, aby rzucać, ale też żeby podawać. A że posiada dobry przegląd pola i znakomite wyczucie czasu to w tym elemencie powodzi mu się znacznie lepiej niż w rzutach zza łuku.
Jest to kolejny spory krok w jego rozwoju, bo jeżeli trójka nie zacznie siedzieć (a na razie Sullinger rzuca z nieco ponad 27-procentową skutecznością, oddając średnio ponad trzy trójki na mecz) to właśnie poprzez bycie takim dobrym i uznanym podającym może zapewniać potrzebny spacing tak czy siak. Dodatkowo, jeśli dodamy do tego przynajmniej solidny rzut z półdystansu – który 22-latek ma, co już niejednokrotnie w tym sezonie przy pick-and-popach z Rondo udowadniał – to może i rzut z dystansu nie będzie aż tak potrzebny. Z drugiej strony, po obiecującym preseasonie nasze nadzieje wzrosły. Skuteczność zza łuku jest odrobinę lepsza niż w poprzednim sezonie, dlatego też wciąż można mieć nadzieję, że do końca sezonu Sullinger podniesie ją jeszcze bardziej i przekroczy choćby 35 procent, co jak na podkoszowego byłoby procentem niezłym.
Już od zeszłego roku powtarzamy, że Sullinger musi mieć obok siebie centra, zresztą Celtics podobno mu go obiecali. Sam Sullinger centrem bowiem nie jest, a jako że posiada coraz szerszy wachlarz zagrań to logiczne wydaje się znalezienie do niego solidnego shot-blockera, którym on sam nigdy nie będzie. Taki shot-blocker spacingu raczej nie zapewnia, ale tutaj właśnie do gry będzie wchodził Sullinger – grożący rzutem z daleka czy świetnym podaniem z obwodu. Oczywiście, prawdopodobnie nigdy nie będzie tak renomowanym podającym jak Noah czy Gasol (głównie dlatego, że jest po prostu parę centymetrów niższy), jednak w ciągu tych 12 meczów zobaczyliśmy naprawdę optymistyczne sygnały i choćby takie akcje jak te dwie poniżej. Oby tak dalej.
[gfycat data_id=”EnergeticFailingAsianwaterbuffalo” data_autoplay=false data_controls=false]
p.s. a już dzisiaj o 19:00 czasu polskiego okazja do przekonania się na własne oczy, jak radzą sobie bostońscy podkoszowi – do Bostonu przyjeżdża drużyna Chicago Bulls i można by się spodziewać, że będzie to mecz wielkich pojedynków (Rondo-Rose czy Sullinger-Noah), ale wciąż nie wiadomo, czy dwaj liderzy Byków w tym spotkaniu w ogóle wystąpią, obaj zmagają się bowiem z kontuzjami.