Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Po kilkudniowej przerwie zaczęliśmy z Clippers z wysokiego C, ale w drugiej połowie zagraliśmy zwyczajnie słabo. Finalnie udało się wygrać, jednak gdyby mecz potrwał jeszcze minute, to pewnie Brodacz zrobiłby nam z dupy jesień średniowiecza. Fatalne te ostatnie 90 sekund.
[Timi] To nie pierwszy raz w tym sezonie, gdy w końcówce odcina nam prąd. Mamy z tym problem i kilka razy to już nas ugryzło. Tutaj udało się uniknąć wpadki, choć Harden – czyli najgorętszy w tamtym momencie zawodnik na boisku – dostał rzut na dogrywkę ze świetnej pozycji. I mimo trudnej sytuacji Clippers prawie to wyciągnęli do remisu.
[Adrian] Na plus – Brown i Pritchard w trybie turbo. Szczególnie cieszy, że Pritchard wreszcie wygląda jak koszykarz. Queta i Garza razem zarabiają poniżej 5 mln – nie wiem czy w NBA ktokolwiek ma podobny duet podkoszowych, za których nie trzeba się wstydzić, a kosztują mniej niż Bugatti Tourbillon. No i Jordan Walsh, który od momentu wjazdu w s5 stał się zupełnie innym koszykarzem. I nie chodzi mi tu o zdobycz punktową, bo ona się niewiele zmieniła – ale o to jak przydatnym zawodnikiem się stał. Niesamowite.
[Timi] Walsh przypomina, dlaczego nawet po dwóch latach nie można jeszcze tak do końca skreślać młodego zawodnika. Sporo zebrał pochwał po tym meczu – i od Mazzulli, i od Hardena czy trenera Lue, którzy byli pod wrażeniem przede wszystkim jego gry w obronie. A widać też, że to go napędza i daje mu większą pewność siebie po drugiej stronie boiska. Brown tymczasem dominuje na półdystansie. I to też mocno cieszy, bo gdy z wiekiem będzie tracił atletyzm, to naprawdę bardzo przyda się taka broń w jego arsenale.
[Adrian] Na minus – ławka rezerwowych poza Luką. Simons i Hauser to nie nadają się do publicznego komentowania, bo bez sensu w Tygodniku rzucać samymi wyzwiskami i obelgami. Minott też umarł nagle, wyleciał z s5 i śmierć w oka mgnieniu. Króciutka ta kołderka.
[Timi] Minott błysnął i to było super, ale w przypadku tak młodych zawodników, którzy być może tak naprawdę po raz pierwszy w karierze dostają większe szanse, bardzo istotne jest też to, by byli w stanie tę formę utrzymać. Teraz błyszczy Walsh, ale i u niego przyjdzie dołek – tego też można być pewnym. Teraz więc zadanie dla nich, jak i dla sztabu szkoleniowego, by tę stabilność formy znaleźć. Żonglerka minutami nie jest łatwa, a to też na pewno wpływa na psychikę i co za tym idzie pewność siebie tych graczy. Warto przy tym pamiętać, że również dla Mazzulli to jest nowa sytuacja, bo to jego pierwszy taki sezon, gdzie na tę młodzież może rzeczywiście mocniej stawiać.
[Adrian] Uwag kilka – mamy tylko 2 porażki mniej, od drugiej drużyny na Wschodzie. Do końca sezonu zasadniczego może się wydarzyć absolutnie wszystko – no może poza jednym, nie uda się nam wymienić Simonsa z zyskiem. Kompletnie nie widzę na niego rynku.
[Timi] Też tak uważam i dopiero teraz jesteśmy w stanie dostrzec, dlaczego Blazers też przez długi czas nie byli w stanie go wytransferować, choć przecież pojawiało się sporo plotek, że próbują. No nic, to nadal jest stosunkowo młody zawodnik – o rok młodszy od Tatuma – więc niewykluczone, że on w klubie zostanie, podpisując nowy kontrakt, choć oczywiście nie tak duży jak ten obecny. No bo na razie w swoim contract-year absolutnie nie daje powodów, by zasługiwał na podwyżkę zarobków, a nawet na utrzymanie ich na obecnym poziomie.
[Adrian] Ja go nie chcę nawet za małe pieniądze. Po drugim meczu z Brooklynem, o którym będziemy zaraz rozmawiać, dokładnie napisałem dlaczego. To nie ma żadnego sensu. Te pieniądze lepiej zainwestować w zawodnika 3&D. Kogokolwiek, kto wnosi defensywę, energię i coś punktuje – bo Simons nie jest wart minut, o pieniądzach nie wspomnę. Mi on przypomina MarShona Brooksa – też potrafił punktować i kompletnie nic z tego nie wynikało.
[Timi] Okej, nie jest wart, ale też tutaj rolę gra to, że swojemu wolnemu graczowi – bo takim Simons się po sezonie stanie – możesz dać więcej pieniędzy niż takiemu “z ulicy” (szczególnie jeśli do dyspozycji masz tylko wyjątki), a takich średnich nawet rozmiarów kontraktów warto mieć. Oczywiście tutaj dochodzi druga kwestia – czy Simons ma w ogóle jakąkolwiek wartość transferową, żeby móc ewentualnie taki kontrakt potem wykorzystać. No i na razie wychodzi, że niestety nie. Dlatego wydaje mi się, że największa szansa na wykorzystanie go będzie w lutym, bo jednak teraz ta jego umowa jest spadająca, czyli jakąś wartość może mieć. Zobaczymy, na stole są wszystkie opcje – transfer, nowy mniejszy kontrakt czy po prostu pożegnanie Simonsa po zakończeniu rozgrywek.
[Adrian] Mecz z Nets zaczęliśmy słabo, żeby nie napisać ujowo. Jednak potem zaczęło się bujać. Nie to, że była pełna dominacja – jeśli ktoś patrzy tylko na wynik, aż tak różowo nie było. Brooklyn w czwartej kwarcie, to nawet na prowadzenie wyszedł. Ósme zwycięstwo jednak stało się faktem.
[Timi] Przede wszystkim fatalnie wyglądała nasza statystyka strat w pierwszej połowie. Mieliśmy ich aż 12, czyli więcej niż robimy średnio w sezonie w całym meczu. Zresztą aż do tego spotkania ta nasza średnia strat była historycznie dobra. Słabo wyglądał Jaylen Brown, no i Joe Mazzulla nie zawahał się ściągnąć na ławkę swojej największej gwiazdy. Po zmianie stron było lepiej, ale też nie tak, żeby się zachwycać. Wszak to starcie przeciwko Nets, którzy są wśród najgorszych zespołów w lidze.
[Adrian] Na plus – tym razem ławka rezerwowych przyszła na mecz i nawet zagrali, w dodatku zagrali dobrze. 37 punktów, 22 zbiórki, 10 asyst i 3 przechwyty – nie potrafię sobie przypomnieć tak aktywnego meczu naszej ławki rezerwowych. Do tego Brown z 29 punktami i kolejny sensowny mecz Pritcharda – czyżby wracał do formy?
[Timi] Pritchard w trzech ostatnich meczach to trafił niewiele mniej samo trójek (18), co w 12 poprzednich spotkaniach (22). Wróciła skuteczność, co bardzo cieszy. Brown też się poprawił w drugiej połowie, a fajną zmianę z ławki dał m.in. Minott, który trafił trzy trójki i wykorzystał trochę problemy Walsha z faulami.
[Adrian] Na minus – Gonzalez nie dostał nawet minuty w drugim meczu z rzędu. No kurczaczki – panie Mazzulla – nie tak się umawialiśmy!! Dawaj młodego na parkiet, albo bedzie jechane do spodu!
[Timi] Gonzalez podkręcił obie kostki w starciu z Grizzlies, więc tu bym upatrywał tego braku minut w dwóch ostatnich meczach. Nie ma co go wrzucać na siłę, jeśli nie jest w 100 proc. zdrowy. Na razie tych minut nie ma jakoś dużo, ale w momencie gdy to sprawdzam, to tylko czterech zawodników wybranych w drafcie po Gonzalezie zagrało w tym sezonie jak dotychczas więcej minut niż Hiszpan.
[Adrian] Uwag kilka – jesteśmy drużyną +50%. Trzecie zwycięstwo pod rząd i spokojnie można zapomnieć o tankowaniu. Niby człowiek wiedzioł, a jednak trochę się łudzi. Mamy po meczu z Nets, dokładnie taki sam bilans jak Bucks i Orlando – oni tacy fatalni, czy jednak my nie tacy słabi?
[Timi] Tak, znów jesteśmy na plusie. Tak, ten bilans mógłby być nawet lepszy, gdyby nie kilka przegranych końcówek. I tak, ten bilans jest też wynikiem sprzyjającego na razie terminarza, dlatego ja też jeszcze jakichś mega dużych wniosków nie wyciągam na temat tego, w jakim my tak naprawdę jesteśmy miejscu. Teraz mieliśmy też wreszcie trochę wolnego – idealnie pod przełom listopada i grudnia, kiedy zagramy z Pistons, Wolves, Cavs, Knicks, Lakers czy Raptors (a ci ostatni wygrają teraz na potęgę). No i wtedy zobaczymy, jak wygląda i nasza gra, i nasz bilans.
[Adrian] Porażka z Nets jest wstydem. Po prostu jest wstydem w tym sezonie i to bez względu na okoliczności. Druga kwarta była katastrofą i moim zdaniem, takiem papierkiem lakmusowym na przydatność niektórych zawodników.
[Timi] To jest wstyd, także jeśli weźmiemy pod uwagę, że dla Nets to dopiero trzecia wygrana w tym sezonie po 15 rozegranych spotkaniach. No nie powinno się nam to przydarzyć.
[Adrian] Na plus – nie ma plusów po takiej kompromitacji. No dobra – jest Jordan Walsh, który był jednym z nielicznych plusowych zawodników w tym meczu.
[Timi] Ja plusik dałbym też Quecie, bo zrobił kolejne double-double i choć znów wpadł w kłopoty z faulami, to finalnie linijka na poziomie 16 punktów, 12 zbiórek, trzech asysty oraz bloku jest w zasadzie dokładnie tym, czego od niego oczekujemy.
[Adrian] Na minus – co zespołowi po 23 punktach od Simonsa, skoro on jest minusowym zawodnikiem, nawet w meczu z Brooklynem. To jeden z zaledwie kilku zawodników Celtics, którzy w tym sezonie są na minusie. Patrzysz po meczu na cyferki i na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza, a potem przypominasz sobie, że w trzeciej kwarcie, jak na parkiecie był Simons i Hauser, to nie dało się tego oglądać bez bólu głowy – dopiero jak zespół zaczął jeździć na dupie z Walshem i Gonzalezem, to zaczęło mieć to sens. A potem sobie przypominam, że praktycznie to samo napisałem po meczu z Clippers. No nie ma tu przypadku.
[Timi] No właśnie ta jazda na dupie, jak to pięknie określiłeś, jest tutaj kluczowa. Ten wysiłek wkładany w każdy mecz musi być na tym samym poziomie. Tym bardziej że w tym sezonie dużo trudniej jest nam np. zdobywać punkty, więc to też wymaga większego wysiłku. Potrzeba więcej energii i punktów po akcjach, gdzie to poświęcenie jest ważniejsze od talentu. Mówił o tym po spotkaniu Jaylen Brown. No a Simons przynajmniej całkiem nieźle wygląda w statystykach, to może jakiś klub się jednak skusi… Choć nadziei sobie nie robię.
[Adrian] Uwag kilka – znowu jesteśmy na 11 pozycji i to jedyny plus tego tygodnia. Kurcze – co mecz człowiek patrzy w tabele i jakoś sobie chce romantyzować ten sezon, ale prawda jest taka – pomimo braku Tatuma, zespół wygląda jak mniejszy lub większy śmietnik. Czekam na mecz z silniejszymi ekipami – w przyszłym tygodniu będzie Pistons i Cavs, zobaczymy wtedy czy jakoś to zmobilizuje drużynę. Dużych nadziei nie mam, ale może mnie mile zaskoczą.
[Timi] Też czekam na te silniejsze zespoły, bo to nam dużo powie o Celtics i być może wreszcie pokaże, jaki kierunek ta drużyna obierze. Na ten moment nadal nie do końca wiadomo, na co tak naprawdę nas stać. Szczególnie że w statystykach to wygląda solidnie (mimo utraty takiej jakości Mazzulla nadal zbudował ofensywę na top10 efektywności), a i pod względem zbiórek mocno się poprawiliśmy w porównaniu do początku rozgrywek.
[Adrian] Spora niespodzianka w ESPN – bo z anteny zdjęli Stefanka. Przynajmniej jeśli chodzi o NBA Countdown, bo nie wiem jak tam będzie w przypadku jego obecności w programach o NFL. Stephen A. Smith wyleciał ze składu tego programu i chwała wszystkim bogom tego świata i okolicznych. Chyba się komuś ulało od tych bzdur i wiecznego pajacowania, bo merytoryki w tym było niewiele. Ani to mądre, ani dowcipne – no takie ni w oko ni w dupe.
[Timi] Jest to spore zaskoczenie, choć sam Stephen A. Smith tłumaczy oczywiście, że tak naprawdę to on sam nie chciał już tam występować i że ma tyle innych projektów, że po prostu brakuje mu czasu na NBA Countdown. Nawet jeśli jest to prawda, no to w sumie dobrze się stało, bo tak jak mówisz – merytoryki tam nie było wcale.
[Adrian] No i stało się. New Orleans Pelicans zwolnili Williego Greena. Zanosiło się na to już od początku sezonu. Tymczasowym trenerem głównym zostaje asystent Greena, James Borrego. Rozmawialiśmy o tym niedawno i pyk – poleciał.
[Timi] Jeśli pojawiają się głosy – a pojawiały się – że trener stracił szatnię, no to nie ma już raczej innego wyboru niż tego trenera pożegnać. Mówi się, że wiele osób w klubie miało problem z tym, że Willie Green lekką ręką pozwalał Zionowi na wiele rzeczy i że brakowało takiego mocnego głosu szkoleniowca, który wymagałby od swojego najlepszego gracza, by brał większą odpowiedzialność. Borrego to też chyba nie jest idealna opcja, no ale nie tak łatwo jest znaleźć szkoleniowca, który chciałby się podjąć tego dużego wyzwania, jakim jest praca w Nowym Orleanie.


