#493 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Steve Pagliuca stanie się właścicielem drużyny WNBA Connecticut Sun, którą zakupił za rekordowe (jak na warunki kobiecej koszykówki) 325 mln dolarów. Docelowo drużyna zostanie przeniesiona do Bostonu, ale nie nastąpi przed sezonem 2027. Można przypuszczać, że Boston Sun zadebiutuje na parkietach TD Garden dopiero w 2028 roku. Wynika z tego, że dojdzie nam druga drużyna do Tygodnika. W końcu te rozgrywki się praktycznie nie pokrywają.

[Timi] Sytuacja nie jest wcale taka jasna. Pagliuca rzeczywiście złożył ofertę, ale nie ma pewności, że zostanie właścicielem i przeniesie Sun do Bostonu. Powód? Liga ostatnio się rozszerzyła i w sumie to wtedy nikt zainteresowany z Bostonu się nie zgłosił. A w kolejce są już inne miasta i dla WNBA priorytetem jest teraz np. Houston. No a właściciel Rockets jest bardzo zainteresowany przejęciem Sun i relokacją. To też jest działanie na rękę nowego właściciela Celtics, bo Bill Chisholm – który przebił przecież ofertę Pagliuki, dzięki czemu ten ma teraz fundusze na zakup Sun – docelowo chciałby mieć też drużynę w WNBA, ale dopiero za kilka lat, bo 1) priorytetem jest teraz zakup Celtics i 2) warto byłoby najpierw zadbać o ewentualną nową halę, gdyż w tej chwili TD Garden należy do właściciela Boston Bruins. Cała ta układanka jest mocno skomplikowana, ale może się okazać, że WNBA wybierze pewniejszą opcję (jak na przykład Houston), a Boston na drużynę kobiecą jeszcze sobie kilka lat poczeka.

[Adrian] Niang poleciał do Utah. W zamian dostaliśmy umowę two-way, czyli nic. Kosztowało nas to dwa wybory w drugiej rundzie, ale… mamy kolejne TPE tym razem na 8,2 mln. Te wyjątki, to jest naprawdę solidny kapitał, bo za rok, to my będziemy przyjmować takie niewygodne umowy, żeby znowu zbudować głębie składu. Na razie łapiemy oddech od tych wszystkich kar za przekroczenie drugiego progu apron, bo kilka sezonów nad tym progiem rodzi kolejne problemy. Czy uda nam się zejść poniżej próg luxury? No tu mam spore wątpliwości. Na pewno nie przed Trade Deadline.

[Timi] Wysłanie kontraktu Nianga – który co prawda nie zarobi w przyszłym sezonie jakoś dużo, bo nieco ponad 8 milionów dolarów – to kilkadziesiąt milionów oszczędności dla Celtics. I tak, w niecałe dwa miesiące Brad Stevens zmniejszył łączne wydatki na przyszły sezon z ponad pół miliarda do “tylko” 240 milionów. To wciąż sporo, ale możliwe, że nie jest to koniec. Zejście pod próg przed trade deadline? Jak najbardziej – wystarczy tylko znaleźć chętnego na Anfernee Simonsa. W tej chwili wydaje się, że Simons zacznie sezon w Bostonie, ale czy skończy? No zobaczymy. Na ten moment Celtics są niecałe 12 milionów nad progiem podatkowym, więc tak naprawdę zejście pod ten próg nie będzie jakoś specjalnie skomplikowane. No i jeśli schodzić to TYLKO przed trade deadline. Bo liczy się stan finansów jaki masz zaraz po zamknięciu okienka transferowego.

[Adrian] O to mi chodzi, że jeśli zejdziemy poniżej Luxury Tax, to właśnie w ostatnich godzinach okienka wymian. Chyba inaczej tu zrozumieliśmy okres “przed” Trade Deadline. Pewnie Stevens do końca poczeka, czy jest kim walczyć o jak najlepsze wyniki. Tym bardziej że coraz więcej doniesień, iż Tatum jednak w tym sezonie wróci. Do lutego chyba niewiele się wydarzy, a wtedy zapadnie decyzja – schodzimy czy nie. Jeśli tak, to 6 lutego przyszłego roku Stevens znajdzie Simonsowi nowy dom. Tylko tu musimy dostać mniej o te niecałe 12 mln w kontraktach, co też nie będzie najłatwiejsze, bo nie każda drużyna może uczestniczyć w takiej wymianie.

[Timi] Myślę, że ewentualny powrót Tatuma jest uzależniony od tego, jakie będą wyniki. Bo może się okazać, że nie ma po prostu po co wracać. Chyba że na końcówkę sezonu zasadniczego, gdy już będzie po wszystkim i nie będzie ciśnienia o wynik. Simons natomiast może rzeczywiście dostanie szansę na podbudowanie swojej wartości, bo ta nie jest jakaś wysoka, skoro Blazers przez długi czas nie byli w stanie go wytransferować.

[Adrian] Chris Boucher w Bostonie. Może i ma 32 lata, ale to naprawdę solidny zawodnik, tylko… często ma kłopoty zdrowotne. Ja jestem zadowolony, w końcu kosztuje nas niewiele ponad 3 mln. Z wszystkich zawodników jakich pozyskaliśmy tego lata, chyba ten cieszy mnie najbardziej. Stosunek jakości do ceny – rewelacyjny.

[Timi] Boucher od kilku lat sprawiał nam sporo problemów w bezpośrednich starciach. Teraz dołączy do Celtics i jest to solidne wzmocnienie strefy podkoszowej. Za takie pieniądze? No żal nie brać. Dobrze ścina, nadal jest naprawdę atletyczny, a do tego ma niezłą trójkę, więc u Mazzulli powinien się doskonale odnaleźć. Nie ma co ukrywać – mizernie wyglądała ta nasza formacja pod koszem, ale ten podpis trochę więcej jakości rzeczywiście daje.

[Adrian] A żeby być precyzyjnym, bo zapomniałem o tym napisać, nas Boucher tak naprawdę kosztuje w Salary 2,3 mln – bo przepisy chronią starszych zawodników i ten brakujący milion dopłaca NBA. To taki dupochron dla najstarszych, bo inaczej zespoły na ostatnie miejsca na ławce zatrudniałyby najmłodszych, właśnie za te 2,3 mln – czyli ligowe minimum dla nich. Dlatego na tej podmiance zyskaliśmy milion więcej, niż by to wynikało z typowej matematyki.

[Timi] Dokładnie tak – ten sam mechanizm zadziałał z kontraktem m.in. Blake’a Griffina trzy lata temu. A wracając jeszcze do Bouchera, to fani Celtics szybko sobie przypomnieli, jak w trakcie jednego ze spotkań przeciwko Raptors w Bostonie doszło do małego spięcia między nim a Joe Mazzullą – tak, że Psycho Joe wyglądał jakby był gotowy do sparingu bokserskiego. To teraz Panowie będą naprawdę walczyć, ale już w tym samym celu!

[Adrian] Luka Doncić podpisał trzyletnie przedłużenie umowy z Los Angeles Lakers, warte 165 mln dolarów. Ostatni rok jest opcją zawodnika. W ostatnim roku swojej umowy będzie zarabiał o 10 mln dolarów mniej niż Booker z Phoenix. Mógł poczekać i za rok dostać dużo, dużo więcej, ale wybrał elastyczność finansową dla Lakers. No podbija serca fanów w LA, bo ta sylwetka i waga nadal budzi podziw.

[Timi] A po dwóch latach tej umowy będzie mógł podpisać kolejne przedłużenie za jakieś niebotyczne pieniądze. On tego lata miał dostać supermaxa od Mavericks – nie udało się, bo został wytransferowany. No to wybrał teraz taką opcję z Lakers, żeby zmaksymalizować swoje zarobki. Rzeczywiście dobrze wygląda, ale ja już pamiętam podobne obrazki z przeszłości. Choćby dwa lata temu przy okazji mistrzostw świata, gdy też mówiło się o “fantastycznej transformacji”. A skończyło się tym, że kilka miesięcy później co prawda grał w finałach z Mavericks, ale jednak z problemami zdrowotnymi. No ale może teraz będzie inaczej. Teraz Luka ma też jeszcze jedną ważną motywację. To zemsta. Potężne uczucie.

[Adrian] Jeśli przez te 2 lata Lakers nie zbudują wokół Luki składu na walkę o więcej niż PO, to nie jestem pewien czy rzeczywiście będzie to supermax. Bo wspomniałeś o zemście i on będzie robić wszystko, żeby zdobyć pierścień przed Dallas. Jak dostanie mniej pieniędzy, to z kontraktu z Jordanem na buciki sobie to wynagrodzi – w końcu trafił na największy rynek NBA.

[Timi] To mogą być bajki, ale kto wie, czy tam gdzieś za kulisami Luka nie dogaduje się z Jokiciem, który w 2027 roku może być wolnym graczem, a Lakers mają mieć wtedy miejsce na kontrakt maksymalny. Nie ma co ukrywać – spadł im ten Doncić z nieba, bo nawet mimo swoich wszystkich wad to jest zawodnik jeden na generację. A do tego jeszcze przyciąga tłumy na halę i generuje ogromne zainteresowanie, a o to też w Los Angeles przecież chodzi. Dlatego już teraz LeBron James zszedł na drugi plan, jeśli chodzi o priorytety Lakers.

[Adrian] Skoro o sylwetce i wadze Luki było, to na drugim biegunie jest James Harden. Ostatnie zdjęcia pokazują go w formie, w jakiej ja nawet nie jestem, a mam sporo lat więcej od zawodowego koszykarza. Może znowu domaga się wymiany? Protestuje? Bo przytył jak kurczak na dokarmianiu przełykowym.

[Timi] I w tym przypadku też się specjalnie nie dziwię, bo podobne historie też już w przeszłości widzieliśmy. Harden chyba tak już po prostu ma. Łatwo mu się jest zapuścić, ale też potem całkiem łatwo jest mu wrócić do dobrej formy. Dlatego raczej bym się tym nie martwił na miejscu fanów Clippers.

[Adrian] Fox dostał nowy kontrakt z San Antonio i będzie ich zawodnikiem do 2030 roku. 229 mln nie w kij dmuchał, ale też San Antonio się zabezpieczyło, bo z tak długą umową zawsze łatwiej wymienić, a ja wcale nie jestem pewien, czy oni chcą go aż do końca kariery.

[Timi] Ten kontrakt Spurs mieli już w perspektywie, gdy sięgali w lutym po Foxa. Fakt faktem, że po drodze duży krok zrobił Stephon Castle, a z draftu dołączył Dylan Harper, przez co Fox w sumie najmniej teraz im tam wiekowo pasuje, natomiast to nadal jest kawał gracza. Rozgrywającymi co prawda nie jest wcale tak łatwo handlować, lecz jak przyjdzie co do czego to nie powinno być problemu. A jego obecność w składzie na razie zapewnia przynajmniej sporo jakości, której ani Castle, ani tym bardziej Harper jeszcze nie mają.

[Adrian] Po lidze krążą ploteczki, że kolana Joela Embiida są w kiepskim stanie i zawodnik najprawdopodobniej opuści początek obozu przygotowawczego. Według niektórych źródeł Sixers żałują, że przedłużyli kontrakt z centrem. Wychodzi na to, że wreszcie ktoś tam policzył na paluszkach, iż prawie renciście dali umowę, która jeszcze przez 3 sezony przyniesie mu niecałe 214 mln.

[Timi] I kolejny raz w tym Tygodniku napiszę, że jest to coś, co niespecjalnie mnie dziwi. Nie od dziś mam podobne obawy, jeśli chodzi o zdrowie – przede wszystkim kolana – Embiida. Zresztą na przestrzeni ostatnich lat nie było ani jednego sezonu, w którym powiedzielibyśmy, że Embiid był zdrowy. Zawsze coś. I tak już po prostu jest od początku jego kariery w NBA. A ile paliwa mu jeszcze w baku zostało? No jeśli te plotki tylko się nasilają, to zdaje się, że w sumie już chyba nie tak wiele.

[Adrian] Cztery ostatnie sezony Embiida to rok po roku: 68 meczów, 66, 39 i 19 meczów  w ostatnim. Nawet jeśli brać pod uwagę, że Sixers w ostatnim tankowali, to on i tak był non stop poza grą, bo mocny tank włączyli pod koniec lutego, gdy Embiid znowu złapał uraz i już nie wrócił. Te cyferki pokazują, że JoJo jest na fali opadającej. Nie ważne jak dbasz w RS o jego zdrowie, w PO albo się połamie, albo będzie mu brakować kondycji na przynajmniej 35 minut. Tak było zawsze, a młodszy nie będzie.

[Timi] I znamienne jest to, że on przecież poprzedniego lata grał sobie jak gdyby nigdy nic dla amerykańskiej kadry, po czym kilka miesięcy później nie był w stanie rozegrać choćby połowy sezonu dla 76ers, z którymi tego samego lata podpisał ogromnych rozmiarów przedłużenie kontraktu. No tam nie pozostaje za bardzo nic innego jak modlitwa o jakiś cud, jakim będzie jeden naprawdę zdrowy sezon Embiida w Filadelfii. A czasu rzeczywiście coraz mniej i wiara w to, że ten cud się kiedykolwiek zdarzy pewnie też coraz mniejsza.

[Adrian] Giannis nadal zastanawia się, czy może wygrać kolejny tytuł w Milwaukee po tym, jak Bucks zwolnili Damiana Lillarda i pozyskali Mylesa Turnera. Kilka drużyn w NBA czeka na decyzję Giannisa i od tego uzależnia swoje dalsze ruchy. No to mamy pat do września, bo ponoć ma podjąć decyzję w ostatnim tygodniu sierpnia.

[Timi] Bucks na pewno zrobili sporo żeby go przekonać, ale czy zrobili wystarczająco? No nie mieli też jakiegoś dużego pola manewru, natomiast ostatecznie nie ma się co dziwić, że się Giannis tak długo zastanawia. Na pewno też ciągnie go sentyment – nie od dziś wiadomo, że chciałby spędzić w jednym klubie całą karierę. Podejrzewam, że da jeszcze Bucks kolejną szansę, a w razie kłopotów poprosi o transfer w trakcie sezonu przed zamknięciem okienka.

[Adrian] Kontynuując rozmowy o draftach – 2015 rok i jak się okazało, bardzo słaby draft. Jedynka to Towns, dwójka to D’Lo, trójka Okafor, a z czwartego Porzingis. Co by nie mówić – żaden nie jest topem na swojej pozycji. Nawet ten KAT, który jest bardzo dobrym zawodnikiem, to poza cyferkami niewiele z tego wynika. Porzi mistrza zdobył w naszym Bostonie, ale jego wkład był raczej symboliczny. Okafora nie ma w lidze, a D’Lo jest wypychany i wymieniany częściej, niż filtr do oleju w Passacie. Z wyborów od 6 do 10, to pozostał tylko ślad w kronikach i wspomnienia, oraz ostatnie miejsca na ławce. Dopiero z 11 numerem był Myles Turner i to jeden z najlepszych zawodników tego draftu, obok Bookera wybranego z 13 pickiem. My wtedy postawiliśmy na Roziera, Huntera i Mickeya – a z 46 wyborem był Norman Powell i to jedyny gość (a w sumie nie jedyny, bo jeszcze Connaughton), którzy z drugiej rundy robią w NBA sensowną karierę. Słabiutko.

[Timi] Pamiętny draft, który mógł pogrążyć naszą przyszłość, jeśli wierzyć tym plotkom, że Danny Ainge oferował cztery wybory w pierwszej rundzie, by móc wybrać Justise’a Winslowa. Jak dobrze, że to się nie stało. No a sam draft rzeczywiście wrażenia nie robi. Mało jest tych naprawdę świetnych nazwisk. Połowa graczy wybranych w drugiej rundzie nie zagrała w NBA choćby minuty. Nam też ten nabór nie wyszedł, a nasze wybory w sumie całkiem nieźle podsumowują cały draft – jeden na trzech wybranych coś tam znaczył, ale w sumie też bez przesady. Terry Rozier za fazę play-off w 2018 roku na zawsze będzie w serduszku, oczywiście z wyłączeniem siódmego meczu finałów konferencji, bo to był jeden z najgorszych jego występów w bostońskiej koszulce.

[Adrian] Im więcej wody upływa w Noteci, tym mniej wierze w te plotki. Danny? Oddać picki? Nawet jeśli, to nie mogło być mowy o wyborach Nets, może jakieś inne, bo miał tego sporo, ale nie te z Brooklynu. Tych plotek o Dannym zawsze była masa, bo niektórzy lubili wywierać medialną presje, żeby w końcu sięgnął do kieszeni, ale… nigdy się to nie potwierdziło w czynach. Pamiętamy różne wrzutki agentów, różne przecieki, żeby nas postawić pod ścianą i nigdy nic takiego się nie wydarzyło. A każdą kolejna wymiana kogoś skubał – może niektórzy chcieli rewanżu, żeby powiedzieć o sobie, że wydymali Wielkiego Danny’ego – no ale nie pykło. On nadal zapina pół ligi.