#484 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Spory hałas po artykule Sports Illustrated o rzekomym zainteresowaniu Holidayem przez Atlante Hawks. Źródło tego jest wątpliwe, a i sensu w tym chyba niewiele. Hawks nie bardzo ma kogo wymienić, a przyjmowanie Capeli czy LeVerta w sign and trade przez nas, to chyba nie jest wymarzony scenariusz. Z drugiej strony – Capela też wywołuje zainteresowanie kilku drużyn, więc możliwa jest trójstronna wymiana. Holiday, który niedawno powiedział, że chciałby zostać w Bostonie jest łączony z coraz większą ilością drużyn.

[Timi] Tych plotek w najbliższych tygodniach pewnie będzie coraz więcej, więc nie jest to specjalnie zaskakujące, choć rzeczywiście takie połączenie – przynajmniej na pierwszy rzut oka – nie ma zbyt wiele sensu. Potwierdza się jednak w ten sposób, że Holiday cały czas ma w lidze wielu fanów. Może się więc okazać, że transfer z jego udziałem wcale nie będzie taki trudny do znalezienia dla władz Celtics.

[Adrian] Porzingis ma zagrać na Eurobaskecie. Mistrzostwa Europy w koszykówce zaczną się jakoś pod koniec sierpnia. Do kompletu nieszczęść w tym roku, brakuje jeszcze tylko jego kontuzji. Żeby nie sięgać daleko pamięcią, przypomnę jak Gallinari w 2022 roku wrócił z naderwanym ACL z tego turnieju. Mógłbym napisać – odpukać, ale to nic nie da – ten rok jest tak fatalny, że obawiam się najgorszego.

[Timi] Trudno być optymistą – to prawda. Ale też zobaczymy w ten sposób, w jakiej formie fizycznej jest Porzingis po tych wszystkich dziwnych zawirowaniach z drugiej części rozgrywek. Bardzo bym sobie życzył – i pewnie nie tylko ja, ale też Celtics – żeby on na tym Eurobaskecie zagrał i pokazał się z jak najlepszej strony. Bo w ten sposób wymaże jakieś wątpliwości wokół swojej osoby, które pojawiły się razem z tą tajemniczą chorobą. Wartość transferowa KP tylko w ten sposób wzrośnie. Natomiast rozumiem też jak najbardziej Twoje obawy.

[Adrian] Nie bardzo wierzę w jakikolwiek wzrost jego wartości transferowej – myślę, że w NBA każdy wie na co go stać i co jest głównym hamulcowym jego kariery. Jeśli ktoś jest w stanie zaryzykować ewentualną kontuzję Porzingisa w PO, to będzie nim zainteresowany tak czy siak. My wzięliśmy na klatę to ryzyko – finalnie się opłaciło, bo mistrza zdobyliśmy (udział w tym Łotysza był symboliczny, ale był), co nie zmienia faktu, że dalsze trzymanie go w składzie jest dla nas kompletnie bez sensu.

[Timi] Tak, ale jednak ta tajemnicza choroba – bo do dziś tak naprawdę nikt na 100% nie stwierdził, co to było – mogła dodatkowo odstraszyć, dlatego dobrze by było, żeby Porzingis (jeśli rzeczywiście zagra dla reprezentacji) pokazał, że to już za nim.

[Adrian] No niby tak, ale ta tajemnicza choroba nawiedziła go dwa razy i tak jak się magicznie pojawiła, tak magicznie zniknęła, a potem magicznie powróciła. Jeśli faktycznie lekarze nadal nie wiedzą, co to była za infekcja, skąd się wzięła, jak to leczyć – to nic nie zgasi czerwonej lampki przy nazwisku Łotysza. W przypadku Kristapsa szukamy naiwnego jelenia – bądźmy ze sobą szczerzy :D

[Timi] Może się więc okazać, że sezon rozpoczniemy jeszcze z Porzingisem w składzie i wymiany będziemy tak naprawdę szukać aż do czasu zamknięcia okienka. A tego jednak wolałbym uniknąć, bo jeśli do lutego się nie uda, to w lutym będziemy już naprawdę mocno zdesperowani, a to nigdy nie jest dobra pozycja, jeśli chodzi o transfery.

[Adrian] Austin Ainge odchodzi z Celtics. Tata ściągnął go do Utah Jazz. Nie wiem czy ściągnął, czy też zwyczajnie w obliczu zmian właścicielskich w Bostonie, nowy/przyszły właściciel potrzebuje stanowiska dla swojego człowieka w ścisłym zarządzaniu organizacją. No tak czy siak – pewna epoka właśnie się zakończyła.

[Timi] Byłem przekonany, że to nastąpi zaraz gdy tylko Danny Ainge wrócił z tej krótkiej emerytury i przejął stery w Salt Lake City. Tak się nie stało, a Austin został z nami jeszcze kilka lat. Teraz dostał szansę prowadzenia zespołu, bo obejmie funkcję menedżera Jazz, więc trudno mu się dziwić. To prawda – kończy się pewna era. Austin zrobił przez tych kilkanaście wiele dobrego, a też sukcesy Celtów w drafcie (nie tylko z tymi topowymi numerami) to w dużej mierze jego zasługa. A dla mnie osobiście to zawsze będzie postać wyjątkowa, bo to z nim jako pierwszym udało mi się lata temu złapać kontakt, a potem m.in. spotkać się w Londynie przy okazji meczu Celtics-76ers.

[Adrian] Czeka go niełatwe zadanie w Utah, bo tankowanie się nie opłaciło. Po raz kolejny, ale tym razem wydawało się, że Nutki zrobiły wszystko, żeby dostać upragnioną nagrodę, tymczasem skończyli z 5. wyborem. To już 3. sezon tankowania, a efekty mizerne. W Salt Lake City pozostaje wierzyć, że spełni się scenariusz bostoński, czyli największe gwiazdy drużyny, zostaną wybrane z pozyskanych picków.

[Timi] Z pierwszych zapowiedzi już słychać, że w przyszłym sezonie Jazz tankować nie chcą. Tylko że nie ma za bardzo dla nich drogi do jakiejś dużej poprawy, szczególnie na Zachodzie. Na pewno liczyli na więcej szczęścia w tegorocznej loterii – a to czasem też jest bardzo potrzebne w przebudowie. Ainge to szczęście w Bostonie często miał.

[Adrian] Ainge to szczęście miał, a z tym się wiąże moja ulubiona anegdota o Redzie. Gdy Wyc kupował w 2002 roku Boston Celtics, zapytał się właśnie Reda Auerbacha, kto powinien zostać managerem drużyny. Red, a miał wtedy jeśli się nie mylę 85 lat, odpowiedział – weź Danny’ego, bo to szczęściarz. No i jak zawsze miał rację.

[Timi] Tym bardziej więc jest to ciekawe, że na razie w Utah to szczęście mu jednak nie dopisuje, czego najlepszym dowodem jest tegoroczna loteria draftu. A sama anegdota jest też potwierdzeniem, że chyba nikt w historii NBA nie miał takiego nosa do ruchów kadrowych jak Red Auerbach, który nawet pod koniec swojego życia wciąż potrafił niemal przepowiedzieć przyszłość. Co to był za gość!

[Adrian] James planuje skorzystać z opcji zawodnika na kolejny sezon – zero zaskoczenia. Doncic tak szczupły, jak przed przejściem do NBA w barwach Realu Madryt. Austin ponoć nietykalny :D Lakers interesują się każdym i szukają wymian – no gdyby nie waga Luki, to napisałbym – typowe wakacje w LA.

[Timi] Ale ta waga Luki to też w sumie nie pierwszy raz. W przeszłości słyszeliśmy już wielokrotnie, że wreszcie wziął się za siebie i że zmienił dietę i jeszcze kilka innych rzeczy, ale im bliżej było początku sezonu, tym gdzieś to wszystko się rozmywało. Zobaczymy, jak będzie teraz.

[Adrian] Co ciekawe, Giannis nadal nie spotkał się z szefostwem Bucka, choć takie spotkanie miał się odbyć już naście dni temu. Shams donosi, że to nadal nie nastąpiło, że Giannis nadal rozważa wszystkie opcje na przyszły sezon. Trochę jestem zaskoczony.

[Timi] Jest to zaskakujące, choć na razie nikogo jeszcze czas nie goni. Równie dobrze takie spotkanie można sobie ustawić w trakcie lub po finałach. Oczywiście im wcześniej, tym lepiej, ale wygląda na to, że Giannis na razie chce jeszcze pomyśleć, a Bucks grzecznie czekają i nie zamierzają go pospieszać. Czarnym koniem w wyścigu po Greka mają być tymczasem Raptors, bo Masai Ujiri znów marzy o tym, żeby zapolować na grubą rybę, szczególnie że na Wschodzie – przy kontuzji Tatuma – okienko na awans do finałów w przyszłym sezonie się mocno otworzyło i taki ruch mógłby ustawić Raptors znów w pozycji do powtórki z 2019 roku.

[Adrian] Czytałem ciekawą opinie na temat rozpychania się Toronto na rynku NBA. Polityka Trumpa wobec imigrantów bardzo przeszkadza sportowcom, szczególnie tym z Europy. Bardziej widoczne jest to w NHL, gdzie większość zawodników, to przecież Europejczycy. Oczywiście – przeszkadza na czysto ideologicznej i ludzkiej płaszczyźnie, bo ich łapanki nie dotyczą. Czy Masai jest w stanie namówić Giannisa do gry w tolerancyjnej Kanadzie? Jeśli rzeczywiści Giannis zechce odejść, to Kanada może mieć łatwiej.

[Timi] No zobaczymy. Myślę, że Raptors są w ciekawej pozycji przede wszystkim ze sportowych względów. Giannis ma nad czym myśleć – bo to też od dawna wiadomo, że on chciałby spędzić calutką karierę w jednym miejscu. Ale jeśli zdecyduje, że czas odejść, to wtedy to nadchodzące lato rzeczywiście może być szalone. Antetokonumpo jest w lidze od tylu lat, że w sumie można o tym zapomnieć, ale on nie skończył jeszcze nawet 31. roku życia. Nadal jest w swoim prime, a więc kolejka po niego będzie na pewno bardzo długa.

[Adrian] No i NYK nie uciągnął tego – co mnie cieszy. Można znowu się z nich nabijać. Wprawdzie nie tak jak rok temu, czy dwa lata temu, czy przez ostatnich 20 lat, ale zawsze można. Indiana zrobiła to i wykonała kolejny krok. Teraz czeka nas wielki Finał i teoretycznie są bez szans, tylko oni od dwóch sezonów w każdej rundzie teoretycznie są bez szans.

[Timi] No właśnie – dlatego nie ma co skreślać Pacers, nawet jeśli ten finał w dużej mierze przypomina ubiegłoroczny zestaw. Bo wtedy też najlepsza drużyna sezonu zasadniczego mierzyła się z ekipą, która wystrzeliła w drugiej połowie rozgrywek. Pacers jednak mają znacznie większy kapitał niż Mavericks rok temu. Oby to były interesujące finały i oby trwały jak najdłużej ku radości kibiców koszykówki na całym świecie. Liga też pewnie bardzo na to liczy, szczególnie że spotykają się drużyny z dwóch spośród najmniejszych rynków w NBA.

[Adrian] A tymczasem w NYK rewolucja – zwolnili Thibsa. Spore zaskoczenie, ale w tym sezonie to już nic nas nie powinno dziwić. Przynajmniej poczekali, aż się rozgrywki zakończą. Jak to w takich przypadkach, jest sporo plusów i minusów tej decyzji. Minusem może być niezadowolenie zawodników – bo w Thibsa byli wpatrzeni jak w obrazek. Zobaczymy, kto przejmie ten stołek. Natomiast zapomniałem ostatnio rzucić temat Townsa, który jest trochę nielubiany w szatni. Mówiąc w skrócie – koledzy uważają go za defensywnego debila. No kto by się spodziewał.

[Timi] Mimo wszystko trochę dziwnie, gdy po tej euforii po ograniu Celtics w ciągu dwóch tygodni Knicks przeszli do zwolnienia trenera. Ale da się to zrozumieć, jeśli spojrzymy na szerszy kontekst. I nawet pierwszy od ćwierć wieku awans do finałów konferencji nie ratuje tutaj Thibodeau. Knicks chcą teraz trenera z mistrzowskim doświadczeniem. Wygląda na to, że Michael Malone długo bez pracy nie będzie. Natomiast co do Townsa, to też się trochę dziwię, bo przecież że nie jest on orłem w defensywie, to wiadomo nie od dziś.

[Adrian] Dwa dni przed zwolnieniem Thibsa, The Athletic zapewniał, że jego posada jest bezpieczna, a zaufanie organizacji i zawodników niezachwiane. No… Szybko poszło. Czy to będzie Malone? Ma chyba największe szanse, ale… w NYK nie można być niczego pewien. KAT orłem nie jest, ale największe zarzuty były odnośnie komunikacji. Można mu tłumaczyć godzinami, można mu dawać bezpośrednie instrukcje na parkiecie, a on i tak zrobi po swojemu. No ale w Minnesocie z Randle’a są chyba podobnie zadowoleni – jedna z niewielu wymian, którą przegrały obie organizacje :D

[Timi] To zależy, jak na to patrzeć – myślę że wiele klubów wiele by dało, by zagrać w finale konferencji, a Timberwolves i Knicks to się udało. Oczywiście, to marne pocieszenie, bo gra się jednak o mistrzostwo, a tego znów nie uda się zdobyć. No a sam Thibs może i miał poparcie zawodników, bo mówił o tym otwarcie m.in. Brunson, natomiast szybko się okazało, że w zarządzie to poparcie nie było już tak duże. Pięć sezonów to jak na obecne czasy i tak całkiem sporo, gdy mówimy o posadzie trenera w NBA.

[Adrian] Haliburton znowu to zrobił, a Indiana znowu wróciła z wielkiego debetu. To co oni odstawiają w tym sezonie, nie mieści się w głowie. Mecz ogólnie był mocno taki sobie, aż przyszła 4 kwarta. No i oni znowu to zrobili. Teraz mają HCA, ale… to o niczym nie przesądza, jednak G2 zapowiada się arcyciekawie. Dwa zespoły z najmniejszych rynków w NBA, władze ligi pewnie niezadowolone, ale kibice bardzo. Co ciekawe, Haliburton w tych PO, ma już 4 trafione rzuty na zwycięstwo lub dogrywkę.

[Timi] Bardzo, naprawdę bardzo żałuję – cały czas, bo piszę to już chyba w Tygodniku po raz trzeci – że nie mieliśmy okazji zagrać z Pacers w finałach konferencji. Haliburton rozgrywa epicką fazę play-off i ja mocno trzymam kciuki, żeby to trwało. W każdej już serii w tym roku miał swój wielki moment. Będzie bardzo ciekawie, bo Thunder to kolejny zespół, który potrafi znakomicie odpowiedzieć na porażkę. Pacers zadanie już jednak wykonali, bo na pewno wrócą do Indianapolis z bardzo dobrym wynikiem. Są naprawdę niesamowici, jeśli chodzi o te comebacki. No a sam mecz okazał się najgorzej oglądanym spotkaniem finałów NBA od lat. Tylko w covidowych sezonach było gorzej. Szkoda – kibice nie wiedzą, co tracą.