Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No i znowu, bardzo dobra pierwsza kwarta, a potem to już różnie bywało. Taki rollercoaster przez kolejne kwarty. Tym razem jednak dowieźli, choć nie obyło się bez nerwów. W sumie w zeszłym sezonie tez mieliśmy sporo takich spotkań, aczkolwiek w Ogródku takie cuda się zdarzały sporadycznie.
[Timi] Trochę ten mecz przypominał starcie z Cavaliers. Bo wtedy też wiele razy przeciwnik odpowiadał na nasze ciosy. Nuggets podobnie jak Cavs pokazali dużą nieustępliwość. Bo to przecież wciąż jest ligowa czołówka. Warto więc chwalić naszych, że tym razem wytrzymali to do końca i nie pozwolili rywalom na powrót do spotkania.
[Adrian] Na plus – udało się wytrzymać ciśnienie w samej końcówce, a przecież na minutę przed końcową syrena, były zaledwie 3 punkty naszej przewagi. Jeśli chodzi o zawodników, to Al i Derrick robili robotę, do tego ławka. Queta dostał większe minuty i znowu pokazał, że może dać dużo dobrego drużynie.
[Timi] White jak zwykle trafiał wielkie rzuty w czwartej kwarcie, a Horford rozegrał chyba swój najlepszy w tym sezonie mecz. Był jak ten stary, dobry Al. Takie występy tylko dodają mu chwały w Bostonie, a przecież już w zasadzie jest pewne, że jego koszulka też kiedyś zawiśnie pod kopułą TD Garden. Fakt faktem, że to już schyłek jego kariery i takie spotkania ma coraz rzadziej, ale nie zmienia to faktu, iż w XXI wieku jest jednym z najlepszych naszych graczy. A tutaj pokazał, że nadal mu się chce biegać – miał w tym meczu aż trzy szybkie kontry! Plusik także dla wspomnianego już Quety. Nadal brakuje mu regularności, ale takimi występami przypomina nam wszystkim, że niemal w każdej chwili jest w stanie wnieść do gry mnóstwo pozytywnej energii.
[Adrian] W przypadku Horforda, to ja mam jednak nadzieję, że da się namówić na jeszcze jeden sezon. Nie ma na razie zawodnika, który mógłby go zastąpić. Fajnie byłoby napisać taką historię, że w swoje 40 urodziny (3 czerwiec) Al gra w Finale – być może decydujący mecz.
[Timi] Też mam taką nadzieję, ale trzeba się przygotować na to, że to mogą być ostatnie miesiące z Horfordem na parkiecie w koszulce Celtics. Tym bardziej że on już nic nie musi. Pierścień ma, więc głowa spokojna. A też rodzina mu się w ostatnich latach mocno powiększyła. Na pewno idealnym scenariuszem byłoby zejść ze sceny w glorii chwały. No chyba że nadal ma ochotę grać. To wtedy oby grał jak najdłużej. Zasłużył na to, by decyzję podjąć samemu, bez żadnych nacisków. I jakakolwiek ona by nie była, to wszyscy ją uszanujemy.
[Adrian] Na minus – Brown i Tatum. Jaylen w końcówce zaliczył dwa pudła, które mogły nas sporo kosztować, a to nie były trudne sytuacje. Jayson to ceglił cały mecz, to nawet trudno wybrać najgorszy rzut – może ta głupia trójka na 2 minuty przed końcem meczu – kompletnie zbędna. Obaj spudłowali wszystkie rzuty w ostatniej kwarcie. Nawet szkoda się denerwować, takie mecze się zdarzają, ale wtedy nie forsujemy.
[Timi] To prawda – obaj byli fantastyczni przeciwko Cavaliers, natomiast tutaj zagrali trochę poniżej oczekiwań. W szczególności Tatum, bo Brown w pierwszej połowie był świetny i dopiero po zmianie stron opadł nieco z sił. Ale w końcówce też miał ważną asystę, gdy w kontrze świetnie – i przede wszystkim cierpliwie – się zachował i obsłużył Horforda.
[Adrian] Uwag kilka – dobrze przerwać kiepską passę wyników, ale niedobrze nie przerwać kiepskiej passy grania fatalnie w drugich połowach meczów. Bo druga połowa nadal była bardzo słaba. To było Denver, ale już niedługo przyjedzie OKC i oni nas sprawdzą jeszcze bardziej. Gdzie szukać materiału do analizy, jak nie w meczach z takimi przeciwnikami.
[Timi] Ostatnio to jest nasz największy przeciwnik – brak koncentracji. Ulatuje nam gdzieś ona po zmianie stron. Widzieliśmy to już tydzień wcześniej przeciwko Knicks, bo tam scenariusz był podobny jak w meczach z Cavaliers i Nuggets.
[Adrian] Mecz z Portland przeszedł do historii i nie napisali jej Brown z Tatumem. To jest wręcz niewiarygodne, że mając w składzie dwóch graczy takiego formatu, wielokrotnych All-Starów i pewnie przyszłych HoFów, to do historii przeszli najlepsi w lidze zawodnicy zadaniowi. White i Pritchard zagrali obaj na +40 punktów, oraz trafili w dwóch 19 trójek. No takie mecze nie zdarzają się co dzień, one praktycznie w ogóle się nie zdarzają. Jak Payton nie dostanie nagrody dla 6 zawodnika, to będzie to zwykły skandal!
[Timi] Za ileś tam lat w jakimś quizie może pojawić się pytanie, które duo w historii Celtics jako pierwsze zagrało mecz na 40+ punktów obaj. I pewnie odpowiedź Pritchard/White będzie dla wielu ogromnym zaskoczeniem. Ale tak naprawdę takie występy tej dwójki nie są zaskoczeniem. Oczywiście, to że przeszli do historii – zarówno tej ligowej, jak i drużynowej – jest fantastyczne. Natomiast nie jest to wcale niespodzianka, bo doskonale wiemy, na co tę dwójkę stać. A byli tego dnia jak w transie. Oglądało się to wręcz niesamowicie.
[Adrian] Na plus – to był mecz dwóch zawodników – koniec i kropka! Można pochwalić to i owo, ale Payton i Derrick rozpierdolili system. Dla takich meczów ogląda się NBA, dla takich występów poświęca się swój czas, za to kochamy ten sport!
[Timi] Derrick White ugruntowuje swoją pozycję jako jednego z najlepszych graczy od zadań specjalnych w lidze. Każdego dnia dziękuję za to, że Brad Stevens widział w nim to, czego wielu nie potrafiło zobaczyć. I cieszę się, że White odzyskał radość z gry, która w styczniu – w trakcie tej naszej gorszej serii – gdzieś zniknęła. Pritchard z kolei ugruntowuje swoją pozycję jako głównego faworyta do nagrody dla najlepszego szóstego gracza. Fajną rzecz powiedział Scal w trakcie transmisji. Payton powie każdemu, że jest lepszy od Stepha Curry’ego – bo on serio tak uważa i także dlatego jest w stanie robić potem takie rzeczy. Nie ma wątpliwości. Już jest legendą w Bostonie.
[Adrian] Na minus – no występ Browna to był mocny dzwon. Nie ma się jednak co pastwić, chłopaki uratowali mu dupę, bo inaczej zostałby zgruzowany za 23 rzuty na koszmarnej skuteczności.
[Timi] To ja w tym miejscu tylko nadmienię, że Brown nie miał łatwego życia, bo naprawdę mocno harował Toumani Camara, czyli prawdziwy diamencik w składzie Blazers. I kto wie – to może być przyszły zwycięzcą nagrody dla najlepszego defensora w lidze. Szczególnie że już w tym sezonie Camarę wymienia się w szerokim gronie kandydatów. Odwalił kawał roboty, a też ta przemiana Blazers w ostatnich tygodniach to zasługa przede wszystkim defensywy.
[Adrian] Uwag kilka – bez 3 podstawowych zawodników, więc ryzyko wpierdolu było, ale pomimo kiepskiej 4 kwarty, udało się wygrać, bo następnego dnia musimy zagruzować Sixers. Nie to, że to jest jakiś prestiżowy pojedynek, bo ich forma jest lekko pół śmieszna, ale… jednak obić nerki im trzeba. No a potem w weekend Lakers – pewnie dlatego tylu zawodników dostało resty.
[Timi] Ryzyko wpierdolu tym większe, że Blazers są ostatnio w bardzo dobrej formie. Ale nie miało to tutaj większego znaczenia. Brawa dla sztabu i dla Mazzulli. Także za to, jak świetnie tacy gracze jak Pritchard czy White potrafią się w tym zespole odnaleźć. Pierwszy nie ma absolutnie żadnego problemu z tym, że wchodzi z ławki. I tak robi swoje. I jest w tym jednym z najlepszych w lidze. Drugi z kolei nie ma absolutnie żadnego problemu z tym, że raz odda rzutów kilkanaście, a w innym meczu ledwie kilka. I tak jest w stanie zaliczyć taki mecz i zdobyć ponad 40 punktów. To dowodzi również, jak wielkim zaufaniem sztabu cieszy się ta dwójka i jednocześnie jak duże zaufanie do sztabu mają zawodnicy.
[Adrian] Sixers w rezerwowym składzie, to Mazzulla dał odpoczynek prawie wszystkim zawodnikom z podstawowego składu, prawie bo zagrał Tatum, który nie grał dzień wcześniej z Portland. Kolejny raz zgruzowaliśmy Filadelfię.
[Timi] Mocne wibracje meczu z końcówki sezonu miało to spotkanie. A przecież przed nami jeszcze ponad miesiąc grania w fazie zasadniczej. No ale 76ers w zasadzie już sobie odpuścili. Embiid skończył sezon – teraz można zająć się swoim wyborem w drafcie. Miałeś rację, bo Hornets chyba już nie uda im się “dogonić”, ale zaraz złapią Raptors, którzy ostatnio zaczęli trochę więcej wygrywać. Nam udało się znów pomóc Szóstkom i przy tym trochę zmazać plamę po tej świątecznej porażce w Ogródku.
[Adrian] Na plus – Tatum poszalał przez 3 kwarty i to wystarczyło, żeby było bezpiecznie. No ale nie można nie wspomnieć o Scheiermanie! Baylor zagrał mecz życia. 15 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty i 30 minut dobrej koszykówki. Torrey Craig pokazał dlaczego został ściągnięty do Bostonu – takich weteranów nam potrzeba.
[Timi] Jest! Pochwała dla Baylora Scheiermana w Tygodniku. Dlatego właśnie wiele razy pisałem, że nie ma co tego chłopaka skreślać. Tak, nie jest już najmłodszy jak na debiutanta. Tak, nie zachwycał do tej pory i o tym też trzeba głośno mówić. Ale nadal może jeszcze coś dla Celtics zrobić. Ten mecz to bardzo fajnie pokazał. Wielkie brawa za poświęcenie. A że przyjął na siebie rozpędzonego Yabusele i wymusił faul w ataku? No ma charakter.
[Adrian] Na minus – w sumie tylko Drew Peterson był niekompatybilny z obręczami tego dnia.
[Timi] I takie minusy to ja bardzo lubię!
[Adrian] Uwag kilka – zwycięstwo dopisane, spokojnie można przygotować się do meczu z Lakers. Po piątkowej nocy, NYK ma już 5 zwycięstw mniej, a to chyba oznacza iż walka o 2 miejsce na Wschodzie została rozstrzygnięta. Brunson skręcił potwornie kostkę i będzie pauzował przynajmniej 2 tygodnie. Mieli sporo szczęścia w tym nieszczęściu.
[Timi] Strata nowojorskiej drużyny do Celtics nadal nie jest aż tak duża jak strata Celtów do Cavaliers i pierwszego miejsca w tabeli. Także jeszcze trzeba trochę meczów wygrać, żeby ten spokój co do drugiej lokaty rzeczywiście mieć. W tej chwili najważniejsze jest to, żeby nie spuścić nogi z gazu, a przy tym nadal – tak jak do tej pory – z rozsądkiem dbać o zdrowie. A w sobotę długo wyczekiwane starcie z Lakers. Trzeba się zemścić za porażkę w L.A. i utrzeć trochę nosa kalifornijskiej ekipie, która przyjedzie do Bostonu z serią ośmiu kolejnych zwycięstw.
[Adrian] Irving kończy sezon z ACL, a Dallas kończy sezon w grobowych nastrojach. Kyrie jest jaki jest, ale ciągnął drużynę z Teksasu jak potrafił, aż skończyło się pechem. Bo to nie kontuzja zmęczeniowa, wysiłkowa, ale zwykły pech – to chyba boli w takich przypadkach najbardziej. Teraz Dallas powinni przegrywać na potęgę, żeby cokolwiek wyciągnąć z picku jaki posiadają na ten draft.
[Timi] Przykry to widok, gdy już po kontuzji Irvinga – jednej z wielu w Dallas ostatnio – w kolejnym spotkaniu ławka rezerwowych Mavericks jest prawie pusta. Bo tam problemy zdrowotne ma w tej chwili połowa składu. Kibice Mavs chyba jeszcze nie dowierzają, co to się podziało w ostatnim czasie. Kilka miesięcy temu ich zespół był w finałach. Dziś jest znów rozmowa o tym, jak poprawić notowania w drafcie.
[Adrian] Tak, sytuacja jest fatalna, a zarząd wpadł na pomysł, żeby w przyszłym sezonie podnieść ceny karnetów o 8%. No miał ktoś wyczucie czasu, a przecież Irving nie wróci na początek sezonu, bo na moje oko, to raczej w grudniu. Dallas i ich tu i teraz, okazuje się być potem i może kiedyś. Sport jest brutalny!
[Timi] Zabrakło wyczucia i chyba też trochę dobrego myślenia biznesowego. Bo czym niby Mavericks chcą przekonać swoich fanów, jeśli duet Irving-Davis zagrał ze sobą tylko jeden mecz. I kolejny będzie dopiero w przyszłym sezonie! Poza tym nie ma co ukrywać. Od lat to Luka Doncić przyciągał większość kibiców na mecze Dallas. Można o nim mówić wiele, ale nie ma żadnych wątpliwości, że jest jednym z największych magików w lidze. I magnesem dla fanów, którzy doskonale wiedzieli, że mogą spodziewać się niespodziewanego. A jak zabierzesz taki element, no to jednak powinieneś przygotować się na spadki oglądalności.
[Adrian] Jalen Suggs także zakończył już sezon, a co za tym idzie – Orlando mogą mieć kłopoty z załapaniem się do PO. Strasznie się dla nich potoczył sezon. Pasmo urazów absolutnie każdego zawodnika. Z nieba do piekła, tak wyglądała ich droga w tym sezonie zasadniczym.
[Timi] Dokładnie. Początek mieli znakomity, ale z kontuzjami nie wygrasz. Szczególnie że tak jak mówisz – te problemy zdrowotne tam dotknęły niemal wszystkich najważniejszych graczy. Sezon w zasadzie spisany na straty, choć dla młodego zespołu wciąż jest jeszcze o co walczyć, bo zbieranie doświadczenia to też bardzo istotna kwestia.
[Adrian] My tu gadu gadu, a Lakers są na 2 miejscu na Zachodzie. Żeby była jasność, zasługa Luki w tym w sumie niewielka, żeby nie napisać żadna, ale pewnie i tak podniosą się głosy, że Mesjasz wylądował. Tam nagle wszystko zaczęło klikać. To nie jest ekipa na Finał, ale… nigdy nie mów nigdy – jak Luka Magic zaskoczy w PO, to możemy znowu się z nim tam spotkać.
[Timi] Tym się na razie nie ma co martwić. Choć nie ma też co ukrywać – to byłby naprawdę fajny scenariusz. Także dla ligi. Lakers kontra Celtics w finałach to zawsze jest wielkie wydarzenie. Myślę jednak, że kalifornijska ekipa na razie aż tak daleko w przyszłość nie wybiega. Szczególnie, że Lakers tak wysoko w tabeli Zachodu nie byli tak naprawdę od lat. Złapali wiatr w żagle, a Luka z czasem też będzie się tam odnajdywać tylko lepiej.
[Adrian] Jak sobie dodasz Lakers do LeBrona i to wszystko pomnożysz przez zielone banknoty – to myślę, że Silver (a on umie liczyć) będzie ciągnął Lakers strasznie w PO. Nie wszystko da się wydrukować, ale… jeden gwizdek tu, drugi tam i trzeci w ostatniej sekundzie, no a potem deszcz szmalu. Jak sobie Lakers dadzą szanse w PO, to im NBA pomoże. Możemy mówić o pięknie sportu, ale to jest biznes i nie będzie do końca czysto.
[Timi] Oczywiście, warto to mieć na uwadze. Nie od dziś wiadomo, że niektóre zespoły są niekiedy ciągnięte za uszy, by doprowadzić do tych bardziej pożądanych pojedynków w fazie play-off. Ale też tak jak piszesz – trzeba przede wszystkim dać sobie szanse na sukces. Bo bez tego nawet gwizdki nie będą w stanie pomóc.
[Adrian] Spora ilość plotek, że drogi Hornets i LaMelo Balla powoli się rozchodzą. Jego zdrowie to raz, a dwa – znikomy wpływa na wygrywanie drużyny. To shooter, który może i punktów nastrzela, ale jeszcze więcej zawali. Las Vegas nawet zaczęli przyjmować zakłady, nie o to czy zostanie wymieniony, ale gdzie on wyląduje latem.
[Timi] Chyba jeszcze trochę za wcześnie na rozstanie, choć absolutnie nie będzie żadnego zdziwienia, jeśli LaMelo rzeczywiście zostanie przez Hornets wytransferowany. Pytanie tylko, kto się zainteresuje. Na rynku ma być też Trae Young, czyli gracz w sumie o dość podobnej charakterystyce. Obaj są efektowni, ale rzadko kiedy efektywni. Czy ktoś poważny się skusi, żeby przejąć takiego zawodnika do siebie? No ja mam wątpliwości.
[Adrian] No ja widziałem ploteczki gdzie nawet GSW było, bo to ponoć idealny następca Stefana. Bukmacherzy typują GSW, Orlando i Houston. No coś musi być na rzeczy, skoro takie zakłady i w takiej formie wjechały w Las Vegas.
[Timi] Niby tak – można zakładać, że coś musi być na rzeczy, natomiast nie wydaję mi się, żeby władze Rockets czy Magic miały w to iść. No po prostu ani tu, ani tu się to nie klei. Warriors też chyba na razie jeszcze takiego głębokiego resetu nie zrobią, skoro Butler dostał przedłużenie kontraktu. Dlatego rynek dla takich graczy jak Young czy LaMelo może okazać się… w zasadzie nieistniejący. Szczególnie że Trae był wcześniej łączony z San Antonio Spurs, ale teksańska ekipa ściągnęła już sobie rozgrywającego i jest to De’Aaron Fox.
[Adrian] Kevin Durant z agentem szukają nowej drużyny. Mówiło się o tym od jakiegoś czasu, że Durant podczas Trade Deadline nie był nietykalny, a teraz Phoenix mogą oddać go, żeby zyskać cokolwiek, zanim jego kontrakt spadnie w lipcu 2026 roku. Ja bym obstawiał Los Angeles, jakoś jego umowę wyrównają, a takie trio w LA to byłaby zabawa na całego i bilety po miliard zielonych ;)
[Timi] Kolejna piękna katastrofa z udziałem Duranta. A miało być tak pięknie… Tymczasem to będzie już kolejne brzydkie rozstanie i kolejny superteam z Durantem, który nie wyszedł. To się pewnie nie wydarzy, ale ciekawie byłoby zobaczyć trio Durant-LeBron-Curry w jednej drużynie. Warriors bardzo by to chcieli pewnie, ale chcieć i móc to nie to samo.
[Adrian] Patrząc na formę Beala, to to nie mogło się udać. Ja tylko przypomnę, jak wielu baranów proponowało wymienić Browna na Beala, bo ten sie kumpluje z Tatumem. Nic gorszego nie mogłoby nas spotkać. No ale to był jeden z tych transferów, który nigdy się nie wydarzył.


