#440 Mistrzowski Tygodnik

Kiedyś musiał nastąpić ten dzień, gdzie Bostoński Tygodnik ustąpi miejsca Mistrzowskiemu Tygodnikowi. Czekaliśmy na to bardzo długo, aż wreszcie mogę na jakiś czas zmienić nazwę. A co najważniejsze, wierzę że po kolejnym sezonie, znowu na offseason pojawi się  Mistrzowski Tygodnik. A teraz zapraszam do czytania, jest o czym, bo z Timim znowu pogadaliśmy.

[Adrian] W NBA absolutnie nic się nie dzieje, przynajmniej w kontekście Bostonu. Nadal mamy 14 osób w składzie, oraz jedno wolne miejsce w ramach umów Two Way. Tę umowę, gdzie zawodnik może grać i w NBA i w G-League to na bank zapełnimy, ale najprawdopodobniej sezon zaczniemy w 14. Skoro Brissett szuka większej kasy – spoko, niech szuka dalej, ale nie może to wpływać na kierunek naszych działań.

[Timi] Na tym etapie offseasonu raczej trudno już mu będzie znaleźć “większą kasę”. W tej chwili zostaje mu kontrakt minimalny, ale jestem w sumie bardzo ciekaw, czy oferta od Celtics nadal jest na stole, czy też jednak już jej tam nie ma. Otworzyć sezon z jednym wolnym miejscem w składzie (w sensie standardowej umowy) to jest w sumie rzecz częsta, więc nie zdziwię się, jeśli uzupełnienie ostatniego miejsca na kontrakt two-way będzie ostatnim ruchem Celtów przed nowym sezonem.

[Adrian] Jedyną drużyna, która ma jeszcze pieniądze w salary jest Pistons. Mają 14 zawodników i wolne 10 milionów dolarów na ostatniego, ale… tam Brissett raczej nie jest potrzebny. Kilka drużyn ma nadal wyjątki do wykorzystania, ale nie jestem pewien czy na niego. No i zgadzam się, że lepiej mieć jedno wolne miejsce “na wszelki wypadek”. Gdyby się przytrafiła kontuzja, lub dwie – wtedy jest miejsce, żeby coś zalepić. Być może w marcu wolny będzie jakiś zawodnik, który się przyda od kwietnia… nigdy nie wiadomo co przyniesie sezon i życie. Tymczasem ostatnie miejsce na kontrakcie Two Way zostało wypełnione i to zgodnie z przewidywaniami naszymi – Anton Watson będzie reprezentować barwy Celtów z Maine i z Bostonu.

[Timi] W marcu i tak będzie ciężko kogoś dodać, bo to musiałby być ktoś, kto od dawna jest bez kontraktu, gdyż na rynku buy-outów – przez drugi próg apron – to my nie poszalejemy. No ale w sumie od lat ten rynek tak naprawdę nikomu nie robi aż tak dużej różnicy, żeby to potem miało jakiś wielki wpływ na walkę o mistrzostwo. Natomiast co do Watsona, to mamy potwierdzenie i to jest bardzo dobra decyzja. On naprawdę solidnie wypadł w lidze letniej i jak na tak odległy wybór w drafcie, to wygląda na całkiem gotowego do gry w NBA. Nie ma co robić sobie nadziei, bo na pewno większość sezonu spędzi w G League, ale kto wie – może choć w kilku meczach sezonu zasadniczego da nam trochę dobrej obrony i trafi kilka trójek.

[Adrian] Przez celtyckie strony przetacza się dyskusja – czy aby to dobry kierunek przystąpić do rozgrywek w tym samym składzie. Oczywiście  nie chodzi tu o 6 najważniejszych zawodników, ale o resztę. Tak jak w przypadku Hausera i Pritcharda wątpliwości nie ma, to jest co do reszty. Nie wiem czy słusznie – w końcu reszta jest potrzebna tylko na sezon zasadniczy, no a tu pokazali, że są w stanie pomagać. Raz lepiej, raz gorzej, ale nie ma kwasów, złej atmosfery i problemów poza sportowych.

[Timi] Jest takie powiedzenie, że mistrzowskiego składu się nie zmienia. Celtics sprawdzą zasadność tego sformułowania w przyszłym sezonie. Warto pamiętać, że ten skład w ubiegłym sezonie nie tylko zdobył tytuł (bo to jednak zasługa przede wszystkim tej ukróconej już na czas fazę play-off rotacji), ale też wygrali aż 64 spotkania, czyli dużo więcej niż ktokolwiek inny. A to jest jasny sygnał, że Celtics mieli naprawdę głęboki skład, który znakomicie nawigował przez meandry sezonu zasadniczego i mimo kontuzji tu czy tam utrzymał świetną formę przez całe rozgrywki. Tak jak piszesz, wielu zawodników pokazało, że są w stanie dać tej drużynie dużo wartości w sezonie zasadniczym. A że na dodatek chemia jest na fantastycznym poziomie, to oczywiste jest, że trzeba taką formułę – i ten skład – jak najdłużej utrzymać.

[Adrian] Reprezentacja USA wygrała pierwszy mecz w Paryżu, ale Jayson Tatum nie rozegrał ani jednej minuty. Steve Kerr chyba dba o Celtics bardziej niż by się nam to wydawało. Mógł zabrać Browna na Igrzyska, ale przecież wiązałoby się to z ryzykiem kontuzji. Zabrał Tatuma, ale też nie chce ryzykować. Powinniśmy być mu wdzięczni i to bardzo. Serio!!! Nie dość, że ryzyko kontuzji malutkie, to jeszcze dba o ich motywacje na kolejny sezon. Przecież oni będą nieziemsko wkurwieni za te akcje z kadrą USA.

[Timi] Przy powrocie KD na kogoś paść musiało. No i padło na Tatuma. Nie jest to na pewno dla niego łatwa sytuacja, choć wydaję mi się, że padło na niego nie bez powodu. Kerr doskonale wiedział, że JT zachowa się jak profesjonalista. I tak też właśnie Tatum się zachował. To jest gość, który od kilku lat jest jednym z ulubionych celów hejterów. Dostaje mu się za jakieś niestworzone rzeczy, a przecież od początku swojej kariery Tatum nie ma na koncie absolutnie żadnej dramy. Zawsze zachowuje profesjonalizm i powinien być dla wielu przykładem. Natomiast w ostatecznym rozrachunku taka decyzja Kerra może nam rzeczywiście pomóc, bo to dla Tatuma nie tylko dodatkowa motywacja, ale też swoiste sprowadzenie na ziemię. Sam o tym mówił po drugim meczu, w którym na parkiet już wybiegł. Przyznał wprost, że po ostatnich tygodniach był w chumrach. Trudno się dziwić: mistrzostwo, wielki kontrakt, okładka NBA 2k. A tutaj Kerr trochę brutalnie ściągnął go z tych obłoków. I dobrze.

[Adrian] No z tym – “od początku swojej kariery Tatum nie ma na koncie absolutnie żadnej dramy” – to popłynąłeś. Przypominam, że syna mu urodziła panna, która była jego ex od wielu, wielu miesięcy. Licząc na paluszkach do 9, to nijak nie wychodziło to bez skoku w bok, od ówczesnej blondynki. Miał szczęście, że dopiero wchodził do ligi i nikt się tym nie zajął – teraz nie schodziłby z czołówek brukowców przez wiele tygodni. Natomiast od tamtego czasu Jayson stroni od głupich ruchów. Ja się bardzo cieszę, że Brown i Tatum zostali tak potraktowani przez kadrę USA – bo nie ma lepszej motywacji dla nich. Nikt inteligentny nie przejmuje się pierdoleniem w socjal mediach, ale taki klaps na kadrze, to jest motywacja level milion!

[Timi] Ale nawet jeśli to był skok w bok – czyli materiał na dramę – to przecież to, co stało się później, absolutnie ten potencjał “dramowy” wymazało. Bo on się tym dzieckiem zajął i nie porzucił, a przecież wielu było takich, co totalnie miało w dupie takie “przygody”. Ba, to przecież nie dalej jak w zeszłym sezonie wyszły na jaw informacje, że Anthony Edwards – nomen omen jeden z największych rywali Tatuma w tej nieformalnej walce o bycie twarzą ligi – prosił jedną z kobiet, która zaszła z nim w ciąże, o wykonanie aborcji.

[Adrian] Francuska publiczność bardzo chłodno przyjęła Embiida. Deklaracja, że będzie grał w reprezentacji Francji została dość dobrze zapamiętana i buczenie słychać było przy każdej okazji. JoJo niewiele sobie z tego robi, no ale miło nie było. Ja takich reprezentacyjnych skoczków nie lubię i nie raz o tym pisałem. A sam zawodnik nadal wygląda słabo.

[Timi] Pomijając już to, co wokół niego się dzieje (na ulicy czasem ktoś nawet krzyknie, by oddał francuskie obywatelstwo), to Embiid po prostu do tej kadry nie pasuje. Gra mocno spowalnia za każdym razem, gdy on pojawia się na parkiecie. I robią się problemy. W drugim meczu z Sudanem Południowym to on nie wybiegł na boisko ani minuty, choć Kerr już zapowiedział, że z Portoryko zagra. No ale Amerykanie mają już pewny awans do ćwierćfinału, więc to ostatnie grupowe spotkanie mogą potraktować trochę jak sparing.

[Adrian] Tyus Jones podpisał roczny kontrakt z Phoenix Suns o wartości 3,3 mln dolarów. Potężny podpis klubu z Arizony. Wyczarowali sensownego rozgrywającego z niczego. Tyus zszedł mocno z kasy dla szansy walki o pierścień, ale to tylko roczna obniżka – potem albo dostanie więcej pieniędzy, albo poleci dalej. Tak czy siak – Suns zrobili doskonały ruch, więcej szczęścia niż rozumu.

[Timi] Najpierw w Milwaukee świętowali Trenta Jr., a teraz w Phoenix mogą się naprawdę cieszyć z podpisu Jonesa. W obu przypadkach zadziałał rynek. Trent Jr. i Jones okazali się ofiarami nowych zasad, bo obaj na pewno liczyli na większe pieniądze, ale okazało się, że nigdzie tych pieniędzy dla nich po prostu nie było. Skorzystali więc odpowiednio Bucks oraz Suns, bo za śmiesznie niskie pieniądze dodali do składu zawodników, którzy mogą być naprawdę świetnym wzmocnieniem. W przypadku Słońc jest to o tyle dobry podpis, że im właśnie takiego rozgrywającego bardzo brakowało.

[Adrian] Po zatrudnieniu Tyusa nawet prasa z Arizony pisze, że obecność w składzie Beala to kompletne nieporozumienie. Jego 50 mln można byłoby wykorzystać na przynajmniej 2 świetnych zawodników, którzy uzupełniliby Duranta i Bookera dużo lepiej. Na nieszczęście dla Słońc, Beal ma klauzule no-trade. To bedzie jedna z najgorszych wymian tej dekady.

[Timi] No niestety, klauzula no-trade blokuje im jakiekolwiek pole manewru. A na domiar złego, tak jak przypuszczaliśmy, Beal w swoim debiutanckim sezonie w Phoenix miał sporo problemów zdrowotnych i w sumie to zagrał niewiele więcej meczów (53) niż w swoich ostatnich rozgrywkach w Waszyngtonie (50). Dodajmy do tego jego fatalną momentami postawę w obronie, no i okaże się, że rzeczywiście to są bardzo źle ulokowane pieniądze.

[Adrian] Jarrett Allen z nową umową w Cavs. Zespół z Ohio podąża swoją drogą, gdzie przedłużają swoich najważniejszych zawodników. Tym razem umowa na 3 lata za 91 milionów. Konsekwencja – tego nie można im odmówić. Nowe CBA wymusiło planowanie i Cavs planują, przedłużają,  maksymalizują swój potencjał. Jak dla mnie – słuszna droga i można tylko bić brawo.

[Timi] Trudno oprzeć się wrażeniu, że ściągę znaleźli w Bostonie, bo robią mniej więcej to samo, co Celtics. Z drugiej strony to nie dziwi, gdyż nie mają za bardzo innej opcji, szczególnie przy nowych regułach gry. A też ten ich skład jest naprawdę solidny. Nie udowodnili tego w fazie play-off w dwóch ostatnich latach, ale też Celtics (a rok wcześniej Nuggets) przypomnieli nam wszystkim, że czasem cierpliwość jest kluczem.

[Adrian] Ja bym nawet napisał inaczej – nie ma drogi na skróty. Bo tych przykładów jest dużo więcej, gdzie zachłyśniecie się dobrym draftem, małym sukcesem i wchodzenie w all in zbyt szybko, kończy się katastrofą, a w najlepszym przypadku rozczarowaniem. Z ostatnich lat to mamy Big 3 na Brooklynie, Big 3 w Sixers, Big 3 w Phoenix, Big (nawet nie wiem ile) w Clippers… Wszystko to było zaprzeczeniem cierpliwego budowania składu. Jak się ma młodych wybijających zawodników, to się o nich dba.

[Timi] Clippers to akurat byli całkiem cierpliwi, bo przecież Leonarda i George’a pozyskali w 2019 roku, czyli tak naprawdę minęło pięć lat, a to jest w NBA bardzo dużo czasu. Choć nie da się ukryć, że może ta cierpliwość wyszłaby im lepiej, bo przecież za George’a oddali naprawdę dużo, w tym m.in. młodziutkiego Gilgeousa-Alexandra, który tak fantastycznie rozwinął się w Oklahomei.

[Adrian] A teraz kompletnie z innej beczki. Na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, w kobiecej reprezentacji USA w piłce nożnej gra i to z powodzeniem Trinity Rodman. W pierwszym meczu nie tylko zdobyła gola jako pierwsza, ale też jako pierwsza otrzymała żółtą kartkę. No genów nie oszukasz :D

[Timi] No tak, to fakt. Ale też trzeba przyznać, że córka Robaka piłkarką jest naprawdę solidną i robi bardzo fajną karierę. Już jest kluczową postacią amerykańskiej kadry, a w Paryżu 22-letnia zawodniczka dołożyła jeszcze bramkę w trzecim meczu fazy grupowej z Australią, dzięki czemu Amerykanki zakończyły pierwszy etap z kompletem zwycięstwem. Jak widać po tatusiu ma nie tylko charakter, ale też sportowe umiejętności!