#146 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] To zaczniemy od kilku tematów, które dotyczą naszych największych rywali na Wschodzie. Sixers – po wymianie Butlera w drużynie są wyniki, ale atmosfera siadła. Embiid w wywiadach mówi, że jest sfrustrowany swoją nową rolą w drużynie. Mówiąc wprost – dostaje mniej piłek, gra więcej na obwodzie, mało pod koszem i przestał być najjaśniejszą gwiazda drużyny. Szybko poszło – bo obstawiałem, że tak koło Gwiazdki się zorientują, że Butler zmienia wszystko. No a Jimmy być może znowu coś tam chlapnął w szatni i Embiidowi zapaliły się kontrolki i pobiegł do prasy.

[Timi] Embiid w sumie nic wielkiego nie powiedział, bo to było wiadomo, że przy dodaniu do drużyny Butlera trzeba będzie trochę zmienić, biorąc pod uwagę jaki to typ zawodnika itp. Pojawił się zresztą potem taki raport, że Embiid jest sfrustrowany, że… mówią że jest sfrustrowany, bo to nie do końca prawda. W sensie nie jest to frustracja skierowana na Butlera, lecz raczej na siebie i na sztab szkoleniowy, bo Embiid rzeczywiście po tym transferze nie wygląda tak dobrze jak na początku sezonu, kiedy po prostu dominował. Fajnie by było (z punktu widzenia fana Celtics), gdyby w tym wszystkim było coś więcej, ale nie wydaje mi się – ot, okres przejściowy po sporym transferze, kiedy zespół musi na nowo znaleźć tożsamość.

[Adrian] No zgadza się, bo nie o Butlera chodzi, a o sztab szkoleniowy – to do niego były skierowane te słowa. Tam też gdzieś na pewno przewija się Fultz, bo z nim to też jest niesamowita sprawa – a przecież pamiętamy, jak trener publicznie opowiadał, że uraz jest, urazu nie ma, za uraz odpowiada personalny trener Futlza – no a to trochę wszystko jest ze sobą sprzeczne. Zawodnicy doskonale wiedzą kto i jakie decyzje podejmuje – dlatego myślę, że Embiid wbijał szpileczkę Brownowi. Myślę też, że to nie koniec narzekań JoJo, bo jednak bycie największą gwiazdą zespołu, to nie to samo co bycie w cieniu Butlera – czekam, aż przyjdą porażki i zobaczymy wtedy atmosferę.

[Timi] Przy czym trochę się dziwię Embiidowi, że myślał, że ta transformacja przebiegnie tak szybko – no chyba że wszyscy w Sixers już wiedzieli, że do tej wymiany dojdzie i Brown miał czas na to, żeby wszystko wcześniej przygotować. Jakby jednak nie patrzeć, z zespołu odeszło dwóch starterów, a od początku fit Butlera obok Simmonsa i Embiida był przynajmniej kontrowersyjny. Na efekty trzeba będzie poczekać, chyba że się okaże, że tej trójki pogodzić się za bardzo nie da, ale to już nie jest nasze zmartwienie.

[Adrian] Niezadowolony ze swojej roli w drużynie jest też Middleton i tu sprawa jest o tyle poważniejsza, że on po tym sezonie będzie wolnym agentem. Nie słyszałem jeszcze, żeby niezadowolony zawodnik postanowił podpisać nowy kontrakt ze starą drużyną. Zresztą to się przekłada na ten sezon także, bo Middleton gra jak na niego przeciętnie. Atmosfera pomiędzy nim, a trenerem nie jest najlepsza i to delikatne stwierdzenie, bo na treningu doszło pomiędzy nimi do sporej pyskówki i tam latały dość brzydkie słowa.

[Timi] Pytanie, czy będzie zadowolony na koniec sezonu:) Bo zdaje się, że panowie wszystko sobie wyjaśnili, choć też kwestia tego, na ile to jest kurtuazja, a na ile prawda – Budenholzer miał być niezadowolony z postawy defensywnej Middletona, dlatego też nie wydaje mi się, żeby rola skrzydłowego miała tutaj jakiekolwiek znaczenie, tym bardziej, że Khris jest dokładnie w takiej roli, w jakiej sprawdza się najlepiej i jaka jest dla niego maksimum. To ważny pomocnik dla Giannisa i też Bucks mocno potrzebują jego dobrej gry, żeby odnieść sukces – a ich ostatni transfer uwolnił im trochę pieniążków z salary cap, więc też przedłużenie Middletona stało się nieco bardziej prawdopodobne.

[Adrian] W zapewnienia, że już wszystko OK dla prasy, to ja nigdy nie wierzę. Natomiast pieniądze ważna sprawa, ale nie zapominajmy, że to jednak nadal tylko Milwaukee i jak sie ma propozycje z dużo atrakcyjniejszych miast, to się Kris może mocno zastanawiać. Jedną z takich drużyn ma być Lakers, bo taki strzelec obok LBJ, to chyba dobry pomysł. Warto też zauważyć, że od czasu tej pyskówki na treningu Bucks przegrali dwa mecze, a w ostatnich czterech ma średnią 9 punktów na mecz. No coś wisi w powietrzu.

[Timi] Rzeczywiście po tym znakomitym starcie w Milwaukee zrobiło się nieco chłodniej, ale to też pokazuje, jak ważny dla tego zespołu jest Middleton, bo słabsze wyniki drużyny w momencie jego słabej gry to nie jest przypadek. I choćby z tego względu te ostatnie ruchy Bucks wydawały się być podporządkowane temu, by Middletona latem przedłużyć – może teraz rzeczywiście coś się zmieniło, tylko że kto odda skarby w momencie, gdy a) Middleton jeszcze nigdy nie zagrał w Meczu Gwiazd, b) kończy mu się umowa po sezonie i to zawsze jest ryzyko, jeżeli drużyna wcześniej nie usłyszy od zawodnika gwarancji.

[Adrian] A ja wcale nie miałem na myśli wymiany, bo tez nie bardzo w to wierzę, że Bucks zrezygnują z niego, bo moim zdaniem on doskonale pasuje do Giannisa – tylko czy Kris będzie chciał kontynuować karierę pod tym trenerem. Co do jego wartości w handlu – no nie grał w ASG, tylko w moim odczuciu to niewiele zmienia, bo co on potrafi to doskonale wiemy i wydaje mi się, że kilka drużyn by zaryzykowało, szczególnie te z ciepłego Zachodu.

[Timi] Czyli uważasz, że inne zespoły będą w stanie go przyciągnąć? Podejrzewam, że wiele zależy od tego, jak Bucks spiszą się w dalszej części sezonu, a przede wszystkim w fazie play-off, bo to będzie też dobry wyznacznik tego, jaki potencjał ma ten zespół. Giannis jest pod kontraktem jeszcze przez parę sezonów i Budenholzer naprawdę dobrze zaczął swoją przygodę w Milwaukee, a przecież Grek ma dopiero 24 lata! Dlatego na miejscu Middletona raczej nie chciałbym się nigdzie wybierać, ale raczej uporządkować stosunki z Budem, tym bardziej, że to pierwszy poważny trener, z jakim on ma w ogóle do czynienia.

[Adrian] Kyle Lowry – sezon rozpoczął jak All Star – prawie 19 punktów w październiku, w listopadzie już tylko niecałe 14 punktów, no a w grudniu w 4 meczach zdobył 15 punktów – razem 15 punktów. Toronto przegrywa mecz za meczem, a trudny kalendarz i wyjazdowy trip po Zachodzie dopiero nadchodzi. Ibaka też trochę spuścił z tonu, co przełożyło się na skuteczność i zaczęły się w Kanadzie stare problemy. Czyli jednak to nie DeRozan był problemem? Czy warto było rozbijać przyjaciół dla Leonarda, który może i gra na niesamowitym poziomie, ale jakoś przy degrengoladzie Lowry’ego nie jest w stanie pociągnąć sam drużyny do zwycięstwa nad choćby Brooklynem.

[Timi] Aż chce się napisać: a nie mówiłem? Bo po tym znakomitym starcie Raptors mają już tylko o trzy przegranej mniej niż Boston w chwili, gdy pisze te słowa. Z drugiej strony, mam Lowry’ego w fantasy, więc ta obniżka formy nie do końca jest mi na rękę, ale płakać nie będę:) Mimo wszystko, tak jak nie panikowałem przy problemach Celtics, tak i w Kanadzie nie powinni panikować – fakt faktem, że Lowry bardzo szybko obniżył loty, bo z reguły stawało się to dopiero w fazie play-off, jednak jest to efekt chyba przede wszystkim kłopotów zdrowotnych. Tymczasem do playoffs sporo jeszcze czasu i wydaje mi się, że dopiero tam się okaże, czy to DeRozano i n był problemem i czy warto było rozbijać dla niego przyjacielską dwójkę.

[Adrian] No i znowu wyszedł urok Tygodnika, bo gdy zaczynaliśmy rozmawiać, to Lowry był cieniem siebie, a podczas rozmowy oni wygrywają bez Leonarda z Clippers i GSW. A Leonard pauzuje tym razem ze względu na biodro – a to nowa dolegliwość. Jak sie kończą urazy biodra to już wiemy po tym co spotkało Thomasa, ale w tym przypadku to chyba tylko stłuczenie. Choć w Kanadzie też na pewno mają w głowie przypadek IT4 i będą dmuchać na zimne.

[Timi] To rzeczywiście chyba nie jest nic poważnego, ale mimo wszystko warto ten uraz kontrolować. A sam Lowry rzeczywiście się obudził, no i Raptors te dwa ważne mecze wygrali. Co ciekawe – Steph Curry powiedział po spotkaniu, że Raptors za ten mecz nie dostaną żadnych dodatkowych punktów, jeżeli mieliby wystąpić w finałach. To o tyle ważna wypowiedź, że wcześniej Warriors to jednak Celtics widzieli w roli swojego najpoważniejszego konkurenta – dla nas to lepiej, bo jednak jak już zdążyliśmy tutaj ustalić, zdecydowanie nam lepiej w roli underdoga.

[Adrian] Toronto w końcu przegrało i mają już tylko 2 porażki mniej, a w niedzielę grają jeszcze w Denver i liczę, że zostanie nam już tylko 1 mecz przegrany mniej. W sumie jak na tak mizerny początek w wykonaniu Bostonu i świetne wejście w sezon w wykonaniu Toronto – to ta przewaga nad nami nie jest duża, jest symboliczna. Rzeczywiście od chwili gdy przestaliśmy być traktowani jako faworyt – to gra nam się znowu lepiej. Nie chodzi mi o wyniki z przeciętnymi czy słabymi drużynami, a konkretnie o grę.

[Timi] Dlatego trochę nie rozumiałem tej paniki, tym bardziej, że to wszystko miało miejsce w listopadzie. No i jeszcze jedna ważna, a moim zdaniem bardzo fajna rzecz: jak do tej pory wygraliśmy w tym sezonie zarówno z Raptors, jak i z Bucks oraz Sixers. Te zwycięstwa pogubiliśmy jednak w starciach ze średniakami albo wręcz słabymi zespołami, więc w momencie, gdy złapaliśmy rytm i terminarz trochę nam odpuścił to wszystko się w miarę wyrównało i rzeczywiście do Toronto już naprawdę niewiele brakuje.

[Adrian] W poprzednim Tygodniku rozmawialiśmy o nowym trenerze w Chicago, o tym jak przykręcił śrubę zawodnikom i co? No i zawodnicy podnieśli bunt i odmówili udziału w treningu. Poszło na noże i trochę jestem zaskoczony, bo taka sytuacja w NBA to zdarza się raz na dekadę, a może i rzadziej. Chyba bardzo chcą w nowym sezonie mieć za kumpla w drużynie Ziona.

[Timi] Wiesz, jakby tak bardzo chcieli Ziona to pewnie Fin by nie trafił tego rzutu na zwycięstwo z Thunder:) To zresztą było ogromne zaskoczenie, że ten sam zespół był w stanie pokonać OKC, by 24 godziny później w tym samym miejscu zaliczyć najgorszą porażkę w historii całego klubu. Nowy coach już w trakcie spotkania dwa razy dał wyraz swojego niezadowolenia, a jak zawodnicy sobie przypomnieli, że po tym wszystkim na drugi dzień mają przeżyć te porażkę raz jeszcze to się niektórym odechciało – dodajmy do tego emocje związane z całym tym bardzo nerwowym okresem w Chicago i rzeczywiście przydarzyło się coś, co w NBA w zasadzie nie ma miejsca.

[Adrian] Jak wieść gminna niesie to Jabari był przywódcą buntu, a Zach mu asystował. No, że Jabari ma nierówno pod sufitem to już wiedzieliśmy, ale Zacha miałem za ogarniętego gościa. Choć być może oni mają racje, bo wprowadzenia wojskowego rygoru w NBA sprawdziło się do tej pory tylko w Spurs, a tam byli zawodnicy, którzy charakterologicznie pasowali do takich zwyczajów. W XXI wieku nie jestem pewien czy to ma nadal sens, bo trochę sie ta koszykówka zmieniła. Teraz rzut dużo ważniejszy od brutalnej siły fizycznej.

[Timi] Wiesz, ale to wszystko się w Chicago nawarstwiało, bo widziałem taki raport, że już od dawien dawna treningi Bulls prowadził właśnie Jim Boylen, a nie Fred Hoiberg. W związku z tym, być może wielu zawodników myślało sobie, że zwolnienie Hoiberga to w końcu będą nowe porządki, a tu się okazało, że teraz Boylen ma nawet więcej władzy. No i też wprost mu powiedzieli, że on nie jest Popovichem, a oni nie są Spurs.

[Adrian] No i z tym ciężko polemizować, bo Pop to nie tylko metody treningowe, ale też olbrzymia charyzma i autorytet. Nie da się szacunku zawodników zdobyć reżimem, gdy masz już szacunek w szatni to możesz przykręcać śrubę, ale nie odwrotnie. No tu się komuś pomyliła odwaga z odważnikiem. A sam Jabari został odsunięty od drużyny i chyba jego powrót do Chicago skończył się po 2 miesiącach grania.

[Timi] Parker może być jednym z pierwszych zawodników, którzy zostaną wytransferowani po 15 grudnia – to data, gdy zawodnicy, którzy zmienili latem klub i podpisali nowe umowy wchodzą na rynek transferowy i Jabari już się na tym rynku znalazł. Pytanie tylko, kto przyjmie zawodnika bez obrony na takim kontrakcie – wydawało się, że właśnie Chicago to jest dla niego dobre miejsce, żeby spróbował odbudować karierę, a tu się okazuje, że nawet tam nie widzą dla niego miejsca. Wychodzi na to, że wcale nie tak źle w tym drafcie 2014 trafiliśmy…

[Adrian] Pali się stodoła w Houston, oraz ta w Nowym Orleanie, bo obie organizacje są zainteresowane J.R. Smithem. Naprawdę trzeba być mega zdesperowanym, żeby myśleć o nim, o jego kontrakcie, o jego alternatywnej rzeczywistości na parkiecie. Obie drużyny są pod kreską, która oddziela drużyny z napisem PO – Pelikany mają skład jaki mają i po atomowym początku grają w kartkę. Natomiast w Houston nie działa absolutnie nic i jak kilka tygodni temu o nich rozmawialiśmy, to zapytałeś mi się, czy wierzę, że Rakiety nie awansują do PO – Timi, teraz zaczynam w to wierzyć.

[Timi] Ja trochę też, tym bardziej przy tym, że Zachód to nadal 14 drużyn walczących o playoffs oraz Phoenix Suns. Ale nawet po takim słabym początku Rockets, oni nadal szansę na playoffs mają spore i choć na razie nie działa tam nic to wystarczy, że w pewnym momencie coś zaskoczy – pytanie tylko co, bo rozwiązania nie widać. Jakby jednak nie patrzeć, zadyszkę w ostatnich dniach złapali też m.in. Blazers czy Grizzlies, przez co ta walka o playoffs zrobi się jeszcze bardziej szalona.

[Adrian] No właśnie 6 drużyn będzie pod kreską, a Rakiety jak wyglądały najsłabiej z tych 14, tak najsłabiej wyglądają dalej. Niby do PO tracą tylko 3 zwycięstwa, ale nad nimi, a też pod kreską jest Portland, Nowy Orlean, San Antonio, Utah i Sota – same zwycięstwa nie wystarczą, bo inni muszą jeszcze przegrywać. Zamiast zajmować się Smithem, oni powinni błagać Suns o Arize… Tak cały sztab Rakiet powinien iść po niego na kolanach. Na kolanach i z bukietem kwiatów w zębach – taką mam koncepcję.

[Timi] Oj teraz bardzo im się by ten Ariza przydał, ale do tego powrotu chyba nie dojdzie – to już zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest comeback Arizy do Los Angeles. Tak czy siak, Rockets koniecznie muszą wzmocnić się na skrzydle, bo w przeciwnym razie trudno sobie wyobrazić, żeby ten sezon im się odmienił – kwestia tego, czy jeżeli teraz nie uda im się zrobić transferu to czy cały czas będą w okolicach fazy play-off przed trade deadline, kiedy rynek będzie znacznie bardziej aktywny.

[Adrian] Trochę zrobił nam się szpital w Bostonie – fatalnie wyglądająca kontuzja Yabusele, bark Irvinga, który mu dokucza, kostka Baynesa, oraz urazy Horforda, Haywarda… Jeszcze nie ma dramatu, ale szkoda, że gdy jesteśmy na fali to zaczynają się problemy zdrowotne. Fajny kalendarz, coraz lepiej gramy i przydałoby się trenować i grać w pełnym składzie, żeby ciułać te zwycięstwa i wbijać się w szczyt tabeli Wschodu.

[Timi] Jasne, że szkoda, ale Szpitalni Celtics nie są nam obcy i ten zespół już w zeszłym sezonie pokazał, że potrafi wygrywać mecze w dobrym stylu bez ważnych członków zespołu. Niestety nie uda się uniknąć kontuzji na przestrzeni całego sezonu i miejmy tylko nadzieję, że właśnie teraz będzie ten najgorszy okres, a potem to już z górki. Martwi trochę kolano Horforda, który ma dostać więcej meczów wolnego, natomiast nie ma tego złego, bo to znaczy więcej szans dla Williamsa, który nagle stał się jednym z niewielu zdolnych do gry zawodników w podkoszowej rotacji Stevensa.

[Adrian] Baynes wrócił szybko, Irving też – natomiast rzeczywiście to kolano Horforda trochę martwi – ważne, że TimeLord jest zdrowy. Niesamowite jaką furorę zrobiła ta ksywka, bo ona już funkcjonuje podczas komentarza meczów i Scal używa jej bardzo często. Przez te kontuzje kilka szans dostał też Wanamaker i dał naprawdę dobre zmiany. Nie jest to typ jak Larkin, że potrafi siać spustoszenie w obronie przeciwnika, ale wnosił sporo dobrego.

[Timi] Czytałem wypowiedź Danny’ego Ainge’a, który trochę wszystkich uspokoił, bo powiedział, że gdyby było trzeba to Big Al by grał, ale sztab chce do tego podejść bezpiecznie i dać mu trochę więcej wolnego. A skoro już jesteśmy przy Ainge’u to jemu akurat ta ksywa się nie podoba i uważa, że stać nas wszystkich na więcej. Tyle tylko, że ten pociąg chyba już odjechał…

[Adrian] Odjechał skoro Timex, czyli oficjalny partner NBA, na swoim profilu TT zamieszcza fotkę zegarka z wygrawerowanym na kopercie „#Time Lord”. To jest koniec – od tej ksywki on sie nie uwolni, a ja nie widzę w niej nic złego. Zaczął swoją przygodę w Bostonie jak zaczął i to jest niesamowita anegdota do kolejnego tomy „Wielkiej księgi koszykówki” Billa Simmonsa.

[Timi] Fajna sprawa, choć jeszcze tego samego dnia Williams stwierdził, że jednak mu się ta ksywa też za bardzo nie podoba – wydaje mi się, że Danny robił więc młodemu przysługę, ale z drugiej strony Lob Williams jest za bardzo ograniczające. Timelord fajnie pasuje, bo się idealnie zgrywa z jego blokami, natomiast sam Scal w trakcie meczu przyznał, że został wezwany na dywanik w sprawie tej ksywy. Mimo wszystko, tego już się chyba nie do odwrócić!

[Adrian] No to przechodzimy do meczów, które ostatnio rozegraliśmy. Chicago okazało się być tak bardzo gościnne, że wygraliśmy w rekordowym rozmiarze. Sam mecz był miły, łatwy i przyjemny dla naszego oka, bo jeśli ktoś kibicował Chicago – to przeżył spora traumę. Natomiast kibice innych drużyn musieli się na tym meczu zwyczajnie nudzić, bo  było to spotkanie drużyn z dwóch różnych galaktyk.

[Timi] Tak jak po starcie 17-0 pomyślałem sobie, że w Chicago nic złego już się Celtom nie może przydarzyć, tak nie spodziewałem się, że to się skończy zwycięstwem o takim rozmiarze. Pomógł fakt, że Bostończycy grali naprawdę przez 48 minut, bo nawet w ostatnich minutach dawno rozstrzygniętego już spotkania pokazali więcej zaangażowania i energii niż gospodarze.

[Adrian] Wyglądało to tak, jakby Boston za wszelką cenę chciał ich upokorzyć – bo przy prowadzeniu +50 punktów nie stawia się już defensywnej ściany, a naszym sprawiało to frajdę jak Chicago waliło łbem w nasz mur. Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli z kimś z Byków kosę. No a może zwyczajnie, każdy z naszych zawodników walczył do końca, bo chciał pokazać, że jest dla niego miejsce w tej szerokiej rotacji Stevensa i chyba tego wytłumaczenia sie trzymajmy.

[Timi] Dokładnie tak, zresztą to był chyba pierwszy nasz taki mecz w tym sezonie, gdzie udało się drużynie przez cały mecz zagrać na tak samo wysokim poziomie i z takim samym zaangażowaniem. I akurat się trafiło na taki zespół jak Bulls, dzięki czemu mecz pod wieloma względami przeszedł do historii.

[Adrian] Daniel Theis zagrał, bo reszta wysokich się leczy, no i zagrał tak, że ręce składały się do oklasków. Właściwie to możną się przyczepić tylko do skuteczności z linii rzutów osobistych. Mega dynamiczny, mega ustawiony, mega defensywnie kryjący każdego – same plusy tego spotkania. Tym bardziej szkoda, że w poprzednim sezonie stracił tyle czasu po kontuzji, bo Daniel od początku rokował bardzo dobrze.

[Timi] Można się tylko cieszyć, że przypomniał o sobie w taki sposób, bo początek sezonu – a pamiętajmy, że też wracał po poważnej kontuzji – miał równie przeciętny co drużyna i wielu kibiców zdążyło już zapomnieć, że Theis to jest naprawdę przydatny zawodnik. Fakt faktem, że poskakał sobie po fatalnych w tamtym spotkaniu zawodników Bulls, ale tak czy siak nie jest łatwo wykręcić takie cyferki. Oby tak dalej!

[Adrian] Anthony Davis w mieście i już zaczęła się karuzela wirtualnych wymian. No, ale przyjęty został w TD Garden po królewsku, co zauważył i po meczu powiedział, że słyszał te śpiewy bostońskich kibiców. Natomiast później już tak gościnni nie byliśmy, bo pokonaliśmy zdecydowanie Nowy Orlean, choć do pełni szczęścia zabrakło 2 punktów, żeby przekroczyć barierę 115 i podtrzymać fajną passę. No, ale zanotowaliśmy 6 zwycięstwo z rzędu, w bardzo osłabionym składzie, i z przeciwnikiem, który słaby nie jest.

[Timi] Oj tam passa, będzie inna – najważniejsze jest zwycięstwo, choć przecież zabrakło paru ważnych zawodników, a mimo to strachu o końcowy wynik nie było i potwierdziło się tylko to, co pisałem wcześniej o Szpitalnych Celtics: że oni naprawdę potrafią wygrywać. Każda kontuzja, każdy uraz jednego zawodnika otwiera szansę przed kolejnym i w Bostonie naprawdę nie mogą narzekać na jakość, bo zdrowi gracze bardzo dobrze te okazje wykorzystują. Tak było w zeszłym sezonie i zdaje się, że pod przodownictwem Brada będzie tak i w tym.

[Adrian] Doskonały mecz Marcusa Morrisa, Jaylen Brown podtrzymał swoją passę świetnych spotkań, gdy wchodzi z ławki, ale to Robert Williams zostanie gwiazdą tego akapitu. 7 punktów na dobrej skuteczności, 11 zbiórek 3 bloki i 1 przechwyt. Sporo dobrych akcji w obronie, co nawet po meczu pochwalił Anthony Davis. Przypomnę, że jeszcze 2 sezony temu błagaliśmy koszykarskich bogów o defensywnego centra – bo kilka lat wcześniej błagaliśmy o jakiegokolwiek centra, ale potem już o takiego co odciążyłby Horforda – to teraz jest Baynes, Theis i młodziutki Williams.

[Timi] Powiem tak – liczyłem na fajny występ Williamsa w tym spotkaniu, ale tak dobrych 26 minut się nie spodziewałem. Jasne, były błędy, ale to oczywiste, gdy mówimy o zawodniku, który gra tak w zasadzie swoje pierwsze poważne minuty w NBA. Bo prócz tych błędów było też sporo doskonałej obrony i świetna postawa na tablicach. Tak przy okazji defensywy to już w preseasonie pisałem o tym, że Williams samą tylko swoją obecnością i tym niezwykłym zasięgiem ramion mocno wpływa na to, co dzieje się na parkiecie i w tym starciu z Pelicans było to bardzo dobrze widać.

[Adrian] TimeLord zdobywa powoli zaufanie Stevensa i kolegów, a o to chodzi w jego przypadku. W ataku jest oczywiście bardzo surowy, ale przecież większość wysokich defensywnych zawodników w swoim pierwszym sezonie nie porywała grą w ataku. Tu liczy sie pokazanie jego potencjału, a ten jest naprawdę duży. Nikt nie ma marzeń, że to będzie drugi Jokic,  natomiast to powinien być drugi Jordan, lub drugi Gobert, a to już Stevensowi wystarczy, żeby uruchomić go odpowiednia w naszej rotacji.

[Timi] W jego przypadku najważniejsze jest to, żeby postawić dobrą zasłonę, w odpowiednim momencie zejść pod kosz, zająć dobrą pozycję do ataku na tablicę i cały czas być w gotowości na ewentualne podanie. Nic więcej nie trzeba, nic więcej też nie oczekujemy od niego, przynajmniej na razie. A przecież podać też potrafi, co kilka razy nam już pokazał. Trudno się nim nie ekscytować, skoro w Bostonie od dawien dawna nie było tak atletycznego podkoszowego.

[Adrian] No to pojechaliśmy do stolicy i sami sobie zawaliliśmy końcówkę czasu regularnego, natomiast w dogrywce Irving pokazał Jasiowi ile mu brakuje do bycia poważnym zawodnikiem w tej lidze. ta trójka z ósmego metra prosto w twarz Walla, to był cios prosto w serce, pierwszy cios, bo drugi dagger wyprowadzili kibice skandując przy wolnych Irvinga MVP, MVP w hali Wizards. Doskonałe spotkanie, szczególnie trzecia kwarta, gdzie zdusiliśmy ich.

[Timi] Powinna być wygrana w regulaminowym czasie gry, ale plany popsuł nam Beal, który tak spudłował ten swój rzut wolny, że piłka wróciła prosto do niego. To była dobra taktyka Stevensa, bo Wizards nie mieli już czasów, natomiast tutaj szczęście było po stronie gospodarzy. W dogrywce? Kyrie Irving robiący rzeczy, które Kyrie Irving robi. Był znakomity.

[Adrian] Czyli co – hasło kilku kibiców, żeby wymienić Irvinga bo mamy przecież Roziera umarło śmiercią naturalną? To też fajna historia tego sezonu, a właściwie to ostatniego offseason. Z wielkiej chmury mały deszcz. No a Rozier zaczyna wyglądać coraz lepiej tak przy okazji. Notuje dwa razy więcej asyst niż w poprzednich miesiącach, poprawił skuteczność i znowu jest tym Rozierem, co wnosi na parkiet dużo energii.

[Timi] Wiesz, mnie takie głosy zawsze śmieszyły, bo Rozier miał za sobą ledwie kilka tygodni świetnej gry i potrzeba było mi jednak czegoś więcej, żeby móc w ogóle o takim scenariuszu myśleć. Ten sezon to jednak brutalna weryfikacja dla wszystkich tych, którzy takie rozwiązanie proponowali, choć oczywiście Terry rzeczywiście w ostatnich meczach wygląda lepiej – zresztą tak jak cały zespół.

[Adrian] To chyba wyróżnimy Marcusa Smarta po tym meczu – ta trzecia kwarta w jego wykonaniu, to był majstersztyk, a i cały mecz Marcus zagrał doskonale – udowadniając dlaczego Danny mu zapłacił aż tyle i chyba po tych kilku spotkaniach w s5 można powiedzieć, że to wcale nie jest duża cena za jego usługi. Każdy w drużynie dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa, ale to Marcus nadawał grze ton.

[Timi] Skoro mowa o nadawaniu to tak sobie pomyślałem, że Marcus w tym sezonie coraz mocniej przypomina Kevina Garnetta pod tym właśnie względem. Smart jest najbardziej KG graczem w Bostonie odkąd KG się z Bostonem pożegnał i to jest fantastyczna sprawa. Pamiętam taki moment pod koniec zeszłego sezonu, gdy się okazało, że Marcus wypada z gry na kilka tygodni i w związku z jego wejściem na rynek wolnych agentów mówiło się, że jest mała szansa, że on zagrał już ostatni mecz dla Celtics. Nienawidziłem tej myśli i te ostatnie kilka meczów tłumaczą dlaczego.

[Adrian] Ostatni mecz w tym tygodniu, czyli Atlanta i spokojna wygrana, choć w tej 2 kwarcie to niebo spadło nam na głowę. Nie potrafię sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatnio pozwoliliśmy przeciwnikowi na taki run. Wszystko jednak skończyło się dobrze, zwycięstwo jest, Hayward wrócił w dobrej formie i chyba znowu bedzie miał przerwe, bo pewnie przejdzie concussion protocol, Time Lord rozdał 5 bloków, a Mook trafiał trójki jak natchniony.

[Timi] Trochę spadło, natomiast była dobra kontra i jak zespół schodził na przerwę to nikt już o tym zrywie Hawks nie pamiętał, bo znów było kilkanaście punktów na plus. Pierwsza i trzecia kwarta – poezja, raz jeszcze poezja w wykonaniu Celtics. Pierwszy od 1992 roku byliśmy świadkami meczu, w którym Celtowie w dwóch odsłonach zdobywali co najmniej 40 oczek! Oby ta seria zwycięstw dalej trwała, a przed nami kilka bardzo ciekawych spotkań w najbliższym czasie, w tym także starcia z Bucks i  potem Sixers na święta.