Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych . Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Mecz numer 3 i swoiste być lub nie być dla Celtics. Wygrana, która dała sporo nadziei na dalszą część serii. Mocny początek meczu, ale… druga połowa wcale doskonała nie była. Kontrolowaliśmy grę w przeciwieństwie do poprzednich spotkań w tej serii, ale daleko mi do zachwytów.
[Timi] Ten mecz trzeba było wygrać, bo z 0-3 nie wyszedł nigdy nikt i choć fajnie byłoby być tym pierwszym, to lepiej na taki szczyt się nie porywać. Zachwytu rzeczywiście nie ma, natomiast miło było zobaczyć w końcu tę kontrolę, bo tego nam właśnie brakowało w dwóch pierwszych spotkaniach.
[Adrian] Na plus – Pritchard z ławki dowoził w tym meczu. 23 punkty bez strat, no to się bardzo chwali, bo piłki miał w rękach sporo. Horford nadal ma paliwo w baku, a Brown z Tatumem zagrali poprawie. White to szef i tyle, powinien częściej rzucać i więcej akcji powinno być na niego. Derrick to silnik tego zespołu, nie wyobrażam sobie drużyny bez niego.
[Timi] Obawialiśmy się, że Pritchard w fazie play-off może mieć ciężkie życie, ale to już kolejny jego bardzo dobry występ w tym roku na najważniejszym etapie rozgrywek. 23 punkty to jest jego najlepszy wynik w karierze, jeśli chodzi o mecze play-off.
[Adrian] Na minus – Brown w 3 i 4 zdobył 2 punkty na skuteczności 17%, Tatum miał skuteczność 30%. Osobna sprawa to postawa Porzingisa, dlatego o nim porozmawiamy osobno. Nie chce wyjść na malkontenta, to po wygranej nie będę zbytnio marudził.
[Timi] Brown miał w tej fazie play-off kilka bardzo dobrych momentów, ale jeśli chodzi o całokształt to na pewno nie zachwyca. Skuteczność pozostawia sporo do życzenia. Co do Porzingisa, to myślę, że mam podobne uczucia, ale nie uprzedzajmy jeszcze tego tematu.
[Adrian] Uwag kilka – jest światełko w tunelu. Gdy się walczy – wprawdzie nie całe 48 minut, ale wystarczająco, żeby sie nie skompromitować w drugiej połowie. Dobra – nie marudzę. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni, a jeden wygrany mecz, to w serii do czterech wygranych nadal za mało.
[Timi] Tak naprawdę tutaj mogło być już 3-0, a zamiast tego jest 1-2. Szkoda. Czasu nie cofniemy. Teraz trzeba skupić się już tylko nad tym, co przed nami. Pierwszy krok wykonany. Oby za tym poszły kolejne, choć Knicks na razie w tej serii nie zagrali jeszcze ani jednego naprawdę porządnego spotkania, a mimo to prowadzą 2-1.
[Adrian] Nie brałem udziału w tworzeniu poprzednich Tygodników – podziękowania dla Adasia, jesteś menda, ale bardzo pożyteczna ;) – bo zwyczajnie nie miałem na to siły. To teraz skrobnę kilka słów. Jest taki filmik w internecie, gdzie po przegranym meczu, trener wchodzi do szatni i wali z liścia każdego zawodnika. Straszna patologia, bo to była drużyna juniorów. Ale… ja bym zaczął właśnie od naszego trenera i to tak jemu z dwa razy. Jak pisałem przez większość sezonu zasadniczego, że coś nie bangla w drugich połowach, to się ponoć czepiałem, bo to tylko RS. No chyba jednak się nie czepiałem, bo problem ugryzł nas w tyłek w PO i to nie raz.
[Timi] Tylko tu znów wracamy do kwestii: czy to jest bardziej wina zawodników, czy trenera. Bo i za Stevensa, i za Udoki takie przestoje też w niektórych sezonach były regularnością. Mnie się więc wydaję, że prawda jest gdzieś po środku. I sztab, i zawodnicy powinni byli zrobić więcej, by ten problem rozwiązać.
[Adrian] G4 i katastrofa!! O meczu za chwilkę, na razie o kontuzji Jaysona. Gdy to pisze we wtorek rano, jeszcze nie wiem jak poważna to kontuzja. Podczas meczu wyglądało to na zerwanie Achillesa, ale BARDZO chcę się mylić!! Tatum w tym meczu wyglądał bardzo dobrze i ciągnął zespół, aż wszystko prysło jak bańka mydlana gdy padł na parkiet. Jeśli potwierdza się najgorsze przypuszczenia, to mamy z głowy nie tylko ten sezon.
[Timi] Niestety te przypuszczenia się we wtorek potwierdziły, a Tatum jeszcze tego samego dnia przeszedł operację. Długo nie było żadnych informacji, więc jakaś nadzieja się jeszcze tliła, lecz ostatecznie stało się to najgorsze. Już po meczu było czuć iście grobową atmosferę, a zawodnicy powtarzali, że w sumie to wynik tego spotkania schodzi na dalszy plan, bo wszyscy martwią się o Tatuma.
[Adrian] Ja się nie boje o to w jakiej formie Jayson wróci do Bostonu, nie on pierwszy który doznał tego urazu. Inną kwestią jest, do jakich Celtics on wróci – bo że dojdzie do sporych zmian, to już wiemy, choć sezon się jeszcze nie skończył. O tym jednak będziemy rozmawiać cały sezon ogórkowy, oby jak najpóźniej się on dla nas rozpoczął.
[Timi] Tak, na pewno będzie wracał w zupełnie innych realiach. A co do samej kontuzji, to warto nadmienić, że Tatum wyjątkowo szybko – bo już kilkanaście godzin po urazie – przeszedł operację. Z reguły im szybciej, tym lepiej, ale żeby do zabiegu doszło tak szybko? To się jeszcze nie wydarzyło. Zadziałały okoliczności i to, że Celtics akurat byli w Nowym Jorku, a jeden z najlepszych na świecie specjalistów od operowania Achillesa akurat też był na miejscu i był dostępny. Miejmy nadzieję, że taki start tego całego procesu tylko pomoże.
[Adrian] W całym tym nieszczęściu był jakiś mały promyczek łaskawości dla nas. Tylko nie ma co wierzyć, ze on wróci w doskonałej formie pod koniec następnego sezonu. Być może wróci, ale gotowy do gry na pełnych obrotach będzie na sezon 26/27. Następny sezon może spokojnie przeznaczyć na małą, a może nawet większą przebudowę.
[Timi] Trudno jest tutaj cokolwiek przewidywać. Może wróci, może nie – to wszystko zależy, na jakim etapie będzie jego rehabilitacja za tych kilka miesięcy. Rzeczywiście jednak lepiej jest chyba założyć, że opuści cały sezon i w taki właśnie sposób planować.
[Adrian] Na plus – pierwsza kwarta oraz druga, gdzie potrafiliśmy odpowiedzieć na zryw Knicks. Tatum grał kosmiczne zawody – 20 punktów, 6 zbiórek, 2 asysty, 2 bloki i 2 przechwyty. White też grał jak natchniony w pierwszej połowie. Trudno też mieć do obu pretensje w 3 kwarcie, bo jako jedynie dowozili punkty. Tatum nawet w 4 kwarcie, aż do kontuzji ciągnął drużynę.
[Timi] Nie mam wątpliwości, że to był jeden z najlepszych występów Tatuma w karierze. Tym bardziej szkoda, że został w tak brutalny sposób przerwany. To jest w tym wszystkim chyba najgorsze. Że w jednej chwili tracimy zawodnika, na którego od lat można było liczyć niemal w każdym meczu. I że dzieje się to tak naprawdę na samiutkim początku jego prime’u. Teraz wszyscy mamy nadzieję, że JT zdoła wrócić silniejszy, ale czy tak będzie? Tego nikt nie wie. Dobrze przynajmniej, że przed rokiem byliśmy wystarczająco zdrowi i mocni, by ten tytuł zdobyć, bo tego nikt już nie odbierze.
[Adrian] Na minus – w 3 kwarcie zostaliśmy zgruzowani. Kolejny raz, już nawet nie umiem policzyć który raz, nas jakaś drużyna zniszczyła zaraz po przerwie. Nie ma w tym przypadku. Pól roku o tym pisze w Tygodniku – wtedy to miał być tylko sezon zasadniczy, tylko w PO niewiele się zmieniło. Król jest nagi – drużyna, trener, asystenci…
[Timi] Knicks wreszcie zagrali bardzo dobry mecz, a my nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Kolejna zapaść w trzeciej kwarcie – to prawda. To był i niestety wciąż jest nasz problem. Celtics zostali też tym razem zniszczeni pod koszami (64 do 32 w punktach z pomalowanego). Wielką różnicę robi w tej serii Mikal Bridges, na którego Knicks wydali całą paczkę wyborów w drafcie. I dziś chyba tego nie żałują, bo są już o krok od powrotu do finałów konferencji.
[Adrian] Uwag kilka – nie wiem czy ten mecz zamyka te serię. Bez Tatuma będzie ciężko, ale nadal mamy wystarczająco dużo talentu, żeby NYK pokonać. Nie wiem tylko czy na pewno trzy razy pod rząd. Brown musi wrzucić wyższy bieg, a i Holiday dać drużynie jeszcze więcej. W sumie spokojny jestem tylko o Derricka – White dowiezie.
[Timi] Talentu jest sporo, ale niestety w tej serii głowa nie dojeżdża. Tak naprawdę od początku tej fazy play-off mamy problemy. Ze skupieniem po przerwie, z egzekucją i ze zdrowiem. To wszystko może być za dużo. Zobaczymy, jak drużyna będzie wyglądać w meczu numer pięć, bo kontuzja Tatuma może podciąć skrzydła. Może też trochę tych skrzydeł dodać, ale też Knicks na pewno – brutalnie mówiąc – poczuli już krew. Łatwo nie będzie. A w finałach konferencji czekają już Pacers. Ajjj, to mógłby być piękny rewanż…
[Adrian] Powrót do Ogródka i mecz bez Tatuma. Do przerwy cios za cios, ale po przerwie grała już tylko jedna drużyna. Ta która była bardziej zdeterminowana, ta która bardziej chciała i ta, której się przypomniało jak należy walczyć. Mam tylko nadzieję, że to nie był jednorazowy wyskok.
[Timi] Wielkie brawa za walkę i serducho, bo to okazało się kluczowe. Chcieli wygrać dla Tatuma, bo choć uraz JT jest wielkim ciosem, to jednak po meczu numer pięć sezon się jeszcze dla tej drużyny nie skończył. Dali sobie szansę, by zagrać o starcie numer siedem. Szkoda, że ta faza play-off tak się dla nas potoczyła, ale występ Celtów w tym spotkaniu wlał jeszcze trochę nadziei w nasze serca. Kto wie – może to jest definiujący mecz tej fazy play-off dla Celtics.
[Adrian] Na plus – pisałem, że White mnie nie martwi, że jestem pewien iż Derrick dowiezie, ale on zagrał genialne zawody. White to bestia i wystarczy spuścić go ze smyczy!! Brown nie tylko poszturchał się z Hartem i sprawdził mu dyszel, był doskonały po obu stronach parkietu. Jeśli przechodzić do historii takiej organizacji jak Boston Celtics, to tylko w takim stylu, jak to zrobił Luke Kornet!
[Timi] White, Brown i Kornet – trójka bohaterów. Fajnego porównania w podcaście PL Garden, którego w trakcie play-off jestem współprowadzącym, użył Maciej: że oni byli jak Allen, Rondo i Garnett. Trzeba też powiedzieć, że bez JT ta nasza gra wyglądała trochę inaczej. Mniej było na przykład izolacji, co przełożyło się na znakomity występ całego zespołu po atakowanej stronie boiska. 27 asyst, tylko osiem strat, no i 22 trafione trójki. Dalej atakujmy Townsa i Brunsona, wciągajmy ich do każdej akcji tak, aby musieli bronić, bo to przez cały sezon przynosi bardzo dobre efekty. Do tego kapitalna postawa drużyny w obronie i mamy najbardziej efektowne zwycięstwo w tej serii jak dotychczas. Oby nie ostatnie.
[Adrian] Na minus – kiedyś bardzo popularne były dowcipy o łotewskich chłopach. Siedzą razem baba i chłop, żeby uchronić się przed mroźnym łotewskim zimnem. Kobita pyta: – Kochasz bardziej mnie czy zimnioka? – Ciebie. Kobita nie wierzy i pyta dlaczego. – Bo zimniok to tylko marzenie, a ty jesteś naprawdę. Ale chłopa nie ma. Jest tylko halucynacja z niedożywienia. I śmierć. I wiara w zdrowego Porzingisa. Takie jest życie.
[Timi] Kurczę, a tak sobie wróciłem jeszcze do końcówki sezonu zasadniczego. I przecież to było ledwie nieco ponad miesiąc temu – 39 dni od piątku przed G6, gdy piszę te słowa – gdy KP rzucił osiem trójek w drodze po 34 punkty w Madison Square Garden. Może to głupie, ale ja nadal się łudzę, bo Łotysz w topowej formie to jest jeden z najbardziej ekscytujących zawodników. Tak, pewnie już na dobre wyleczymy się z myślenia, że KP jeszcze zrobi kiedyś różnicę na plus w fazie play-off, natomiast marzyć zawsze można. Byleby być przygotowanym na to, że te marzenia się nie spełnią, a co za tym idzie że trzeba mieć w zanadrzu też coś innego.
[Adrian] Uwag kilka – nie ma kibica Celtics, który nie chciałby powrotu serii do Bostonu! Do tego potrzebna jest wygrana w MSG, a tam będzie bardzo trudno. NYK zdają sobie sprawę, że to może być mecz o życie, bo G7 to inna bajka. Tylko w meczu numer 6 trzeba zagrać na pełnej kurwie – brutalne słownictwo, ale inaczej nie można.
[Timi] Bardzo jestem ciekaw, jak my wyjdziemy na ten mecz. W jaki sposób Knicks będą kontrować. Ile minut zagrają Kornet i Pritchard i jak sobie poradzą w obronie. Jak będzie wyglądał Al Horford, który w sumie nie pograł za dużo w piątym meczu, więc jest szansa, że tym razem znów da bostońskiej drużynie dużą wartość. I wreszcie tego jak psychicznie będą wyglądać Knicks, bo choć oni ten mecz mogą jeszcze przegrać – w przeciwieństwie do Celtics – to jednak spotkania numer siedem rzeczywiście rządzą się zupełnie innymi prawami.
[Adrian] No… to NYK w G6 zrobiło z nas pastuchów. O tym meczu mam aktualnie tylko do powiedzenia jedno słowo – WSTYD!! Szerzej pogadamy o nim w kolejnym Tygodniku.
[Timi] Szkoda, że serducha zabrakło już na ten kolejny mecz. To się czuło, że po kontuzji Tatuma z tego zespołu totalnie uleciało powietrze. Udało się super odpowiedzieć w starciu numer pięć, natomiast Knicks po prostu zabrali nam zabawki. Wytarli nami parkiet w Madison Square Garden. To był jeden z najgorszych występów Celtics w ostatnich latach. Brutalny koniec pewnej pięknej ery.
[Adrian] O Porzingisie miało być osobno – no to bum. Mam nadzieje, że tego lata się pożegnamy. Zapłaciliśmy niecałe 60 milionów dolarów za marzenia, że on w PO dowiezie, że będzie zdrowy, że będzie unicornem. Nie – nie będzie. Drugi rok nie był ani zdrowy, ani nie był wartością dodaną w PO. Nie ważne jak go oszczędzasz w RS, w kwietniu i maju nie ma z niego pożytku. Pojedyncze mecze, a w sumie to kwarty, nic nie zmieniają. Przestańmy sobie wmawiać, że będzie inaczej. Mamy już ponad 220 mln w salary na przyszły sezon, a jeszcze trzeba uzupełnić skład. Jego 30 mln należy wymienić najlepiej na 2-3 kontrakty i tyle.
[Timi] Niestety, ale to wszystko prawda. Obiecywaliśmy sobie, że będzie inaczej. Ale nie jest. Jeszcze przed urazem Tatuma wydawało się, że to Porzingis będzie jednym z głównych kandydatów do wymiany, ale teraz to jest chyba jeszcze bardziej prawdopodobny scenariusz. Szkoda, bo wszyscy uwielbiamy te świetne momenty KP, jednak nie ma co owijać w bawełnę. Zostanie z nami pierwszy mecz finałów w 2024 roku – to był absolutny peak Porzingisa w Bostonie. Pomógł nam zdobyć tytuł, ale w takich okolicznościach rozstanie jest realną opcją. Pytanie tylko, kto go weźmie po tym wszystkim, szczególnie że ta tajemnicza choroba, z której efektami KP cały czas walczy, to jest jakaś totalnie dziwna sprawa. Dobrze, że Stevens ma w zanadrzu sporo wyborów w drafcie, to może osłodzić tym na przykład taki transfer Porzingisa.
[Adrian] Ja bym nie przesadzał z tym pytaniem – kto go weźmie. W tej lidze na pewno znajdzie się kolejny naiwny, który uwierzy w jego wyjątkowość. Tak jak Bucks najpierw uwierzyli w zdrowie Lillarda, a potem w to, że Kuzma nie będzie Kuzmą :D W ostateczności jest Utah i niechciany Collins – mają prawie identyczne, roczne umowy, więc zobaczymy co się wydarzy w czerwcu. Danny może znowu nam uratować tyłek. A na bezrybiu i rak ryba.
[Timi] Tym wszystkim zajmiemy się bardziej i dokładniej pewnie za jakiś czas, gdy opadnie już kurz tego sezonu. Na pewno fakt, że Porzingis wchodzi w ostatni rok swojego kontraktu będzie tutaj dla Celtics ułatwieniem, bo dużo gorzej byłoby, gdyby ta jego umowa była jakaś znacznie dłuższa. No zobaczymy. Na pewno nie będzie zaskoczeniem, jeśli okaże się, że KP za sobą ma już swój ostatni występ w koszulce Celtics.
[Adrian] Al Horford nie chce jeszcze kończyć kariery i bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie tej drużyny bez niego. Mam nadzieję, ze podpisze kontrakt na 2 kolejne sezony za rozsądne pieniądze. Aczkolwiek w obliczu kontuzji Tatuma, tu może się sporo wydarzyć.
[Timi] No właśnie – pytanie, czy dla Horforda ten uraz też nie będzie powodem do odwieszenia butów na kołek. Ale na takie dywagacje jest jeszcze chyba za wcześnie. Zobaczymy, co się stanie w kolejnych tygodniach, bo może się zadziać dużo. Na zmiany tego lata już i tak się przygotowywaliśmy, natomiast uraz Tatuma może doprowadzić do tego, że te zmiany nie tylko nastąpią szybciej, ale też zatoczą szersze koło.
[Adrian] Losowanie draftu i kur… mać. Jak Davis poszedł do Lakers to Nowy Orlean wylosował Ziona, a jak Dallas oddali do Lakers Doncicia, to nagle mając 1,8% szans na pierwszy pick, dostają Coopera. No znasz mnie – nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, bo ten Tygodnik ciągniemy 10 rok, ale trudno nie łączyć kropek. Drugi pick do San Antonio, a trzeci ląduje w Phili. Same cuda podczas tego losowania – dosłownie CUDA!!
[Timi] Z reguły, gdy loterię wygrywa zespół z dalszego rozstawienia, to dzieją się cuda i są spore przetasowania. Tak też było tym razem. Kropki łączą się same, bo to rzeczywiście nie pierwszy taki dziwny przypadek. Warto też odnotować, że to kolejna już loteria, w której drużyna z najgorszym bilansem w lidze nie zdobywa “jedynki”. Od czasu wprowadzenia zmian i zrównania szans trzech najgorszych zespołów w 2019 roku to się jeszcze nie wydarzyło.
[Adrian] Nie raz chwaliłem Silvera za reformę draftu i zakończenie cudów, a potem się okazuje, że zostałem z tym jak Himilsbach z angielskim. Nie ma sensu robić kolejnej reformy draftu, tu trzeba zrobić reformę ligi. Tylko to się nie wydarzy – obaj o tym wiemy. Silver po kilku latach gdzie robił rzeczy dobre i potrzebne dla ligi, podążył drogą swojego znienawidzonego poprzednika.
[Timi] Nie wszystko co robi Silver może się podobać, ale ma też na koncie kilka sukcesów, w tym przede wszystkim turniej play-in. Kwestia tankowania nadal jest jednak nie do końca rozwiązana i jestem bardzo ciekaw, czy i jak nad tym problemem liga zamierza się w najbliższym czasie pochylić. A przed nami przecież niedługo pewnie ekspansja, czyli kolejne wyzwanie. I może właśnie dodanie do ligi nowych zespołów to byłby idealny czas na trochę większą reformę i pewien reset w kilku najbardziej palących kwestiach.
[Adrian] Giannis się zastanawia nad swoją przyszłością. To może oznaczać spore trzęsienie na rynku wymian. No ja bym się nie zdziwił, gdyby faworytem okazało się Dallas. Mają 1 pick w tegorocznym drafcie, czyli Coopera Flagga, pick Lakers na 2029, swap na 2031 i swój pick na 2032. Nie wiem czy ktokolwiek może zaproponować im lepsze assety. Gdyby Harrison to zrobił, to z najbardziej znienawidzonej osoby w Teksasie przemieniłby się w geniusza.
[Timi] Mavericks od dawna interesowali się Giannisem – jeszcze zanim Harrison został GM-em – dlatego nie będzie to duże zdziwienie, jeśli rzeczywiście spróbują go wyciągnąć. Tym bardziej że Giannis jako “ten trzeci” do Irvinga i Davisa byłby fantastyczny. Flagg też będzie w stanie zapewnić duże wsparcie już od swojego pierwszego meczu w NBA, ale jeśli w Teksasie chcą realizować strategię “win now”, to niekoniecznie chcą czekać. Giannis to sprawdzona marka i ewentualny transfer po niego ustawiłby Mavs w pierwszym rzędzie faworytów po mistrzostwo w kolejnym sezonie. No zapowiada się to wszystko na bardzo ciekawe lato, tym bardziej że to pierwszy raz w karierze Greka, gdy jest otwarty na zmianę otoczenia. A warto sobie zdawać sprawę z tego, że Giannis w grudniu skończy dopiero 31 lat, więc przed nim jeszcze sporo sezonów świetnego grania.
[Adrian] Indiana i Minnesota w Finałach Konferencji. Cavs mogą płakać, że kontuzje, że pech, ale prawda taka, że jak grali w prawie pełnym, czy pełnym składzie, to i tak ich Pacers gruzowali. No PO to taki czas, że nie ma przebacz – a tu nie było wątpliwości, bo to nie były delikatne porażki pod nieobecność największej gwiazdy drużyny. No a Edwards pokazał Butlerowi jak się wprowadza Sote do Finału Zachodu. Dość bolesna lekcja dla starego wyjadacza. GSW bez Stefana ugrało zaledwie jeden mecz. Denver doprowadziło do G7 – ależ to będzie uczta!!
[Timi] Wielkie brawa dla Pacers, bo to dla nich powrót do finałów konferencji. To wcale nie był przypadek, że znaleźli się tam już rok temu. Co do Timberwolves-Warriors to jednak wielka szkoda, że Curry doznał tej kontuzji, bo ta seria też miała potencjał nawet na siedem spotkań, a tak nie było wątpliwości. Wolves też wracają więc do finałów konferencji. Tymczasem spotkanie numer siedem między Nuggets i Thunder zaplanowano na niedzielę na godz. 21:30 czasu polskiego. No lepszego zakończenia tygodnia być nie może!


