#476 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z Wizards, czyli spacerek. Bardzo mocna pierwsza kwarta, poprawka drugiej, bez odpuszczania w trzeciej i czwarta była formalnością. Tak sie powinno grac takie mecze. Tu nie ma nic do kombinowania, z wyjściowego składu w ostatniej kwarcie grał tylko Kornet.

[Timi] Wizards musieli się upewnić, że skończą sezon zasadniczy wśród trzech najgorszych zespołów w lidze, bo tylko w ten sposób będą mieli 14 proc. szans na wylosowanie “jedynki” draftu i wybór Coopera Flagga. Miło więc ze strony Celtics, że im w tym pomogli. Czwarty ich mecz przeciwko stołecznej drużynie w trwających rozgrywkach i czwarte zwycięstwo.

[Adrian] A z tym Cooperem Flaggiem, to się wszyscy mogą bardzo mocno zdziwić. Duke nie zdobyło mistrzostwa NCAA i jego wypowiedzi były enigmatyczne. Być może to nie będzie “one and done”. Warunki finansowe dla najzdolniejszych w NCAA też się trochę zmieniły, indywidualny sponsoring działa na innych zasadach niż kiedyś. Wprawdzie więcej niż 10% szans na pozostanie Coopera w Duke bym nie dał, ale… W tym roku czy za rok, on i tak będzie jedynką draftu. Przy wzroście salary, rookie scale wzrasta dość mocno, więc tak czy siak on sobie to finansowo odbije.

[Timi] To o tyle ciekawe, że Flagg może się w sumie przecież zgłosić, a potem poczekać na to, kto rzeczywiście będzie wybierał z “jedynką” i zdecydować co dalej. Warto też przy tym pamiętać, że mamy do czynienia z bardzo młodym zawodnikiem, który przeskoczył rok wcześniej na poziom studencki. Tak naprawdę powinien teraz dopiero kończyć szkołę średnią!

[Adrian] Na plus – siedmiu zawodników z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Zespołowa koszykówka na tle słabych zawodników z Waszyngtonu przyniosła efekty. Dobra skuteczność, 24 trafione trójki, to nawet nie było widać braku Tatuma. No i nikt nie zagrał nawet 30 minut – można tylko chwalić.

[Timi] Takie zespołowe zwycięstwa zawsze bardzo cieszą. Nawet jeśli przychodzą w spotkaniach ze słabym przeciwnikiem. Dla zawodników z drugiego szeregu to jest znakomity teraz czas, żeby w przeddzień fazy play-off nabrać rytmu i zbudować pewność siebie.

[Adrian] Na minus – Xavier Tillman jest cieniem samego siebie z poprzednich sezonów. Ja wiem, że dostaje bardzo małe minuty, ale jego skuteczność jest taka, że nikt o zdrowym rozsądku większych minut mu nie da. Nowego kontraktu też nie.

[Timi] No niestety, tak to wygląda. Nawet jak już te minuty dostaje, to nie pokazuje tak naprawdę nic, za co można by go pochwalić. Wygląda na to, że jego przygoda w Bostonie zaraz dobiegnie końca, a Stevens będzie musiał poszukać innego zmiennika do strefy podkoszowej.

[Adrian] Uwag kilka – 4 mecze do końca sezonu zasadniczego. Potrzebujemy 2 wygranych żeby zrobić bilans na przynajmniej 60 zwycięstw. Zobaczymy mecz w MSG, bo obstawiam jednak pełną mobilizację – ta hala zawsze wywołuje u zawodników ducha walki, nawet jeśli to kompletnie nieistotny mecz.

[Timi] Zawsze warto też pokazać dominację nad potencjalnym przeciwnikiem na drodze do mistrzostwa, choć tak po prawdzie to wynik nie będzie miał tutaj większego znaczenia. Fajnie będzie też zrobić kolejny krok w kierunku 60 zwycięstw w sezonie, choć nawet gdybyśmy mieli już przegrać wszystkie pozostałe mecze to niewiele tak naprawdę to zmieni w kontekście tego, jak ocenimy tę fazę zasadniczą oraz z jakim nastawieniem podejdziemy do fazy play-off.

[Adrian] MSG i lecimy na pełnej!! Jednak przyznam się, że jak pod koniec 4 kwarty roztrwoniliśmy całą przewagę i byliśmy na minusie, to przed oczami miałem scenę z serialu “Ślepnąć od świateł”. Scena gdzie szef krzyczy – “Kurwa już było już dobrze, kurwa, tak dobrze było – ja pierdole”. No kwintesencja tego zegara, który pokazywał, że w ponad 3 minuty NYK zrobiło nam w końcówce 10-2.

[Timi] Nerwowo zrobiło się w końcówce, ale też w całym meczu było sporo świetnej walki i ta inicjatywa przechodziła raz z jednej na drugą stronę. Świetne spotkanie. Co ciekawe, Knicks przed tym meczem mieli bilans 6-1 w dogrywkach, a Celtics tylko 2-3, lecz mimo tego Bostończycy zdołali w tych dodatkowych pięciu minutach przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nie ma co ukrywać – jest coś wyjątkowego w tych zwycięstwach w Madison Square Garden. Dawno tam nie gościliśmy w fazie play-off – w tym roku jest na to spora szansa.

[Adrian] Na plus – trzecia kwarta dała nam życie. Jak ktoś nie widział meczu, to polecam sobie wrzucić tylko tą – kwintesencja tego, co kocham w naszym baskecie. Mocno i do przodu, a Porzingis i Holiday pokazali jakimi są wartościowymi zawodnikami, pomimo tego, że Kristaps pół sezonu się leczył, a Jrue pół sezonu grał na 25%. Bo potem przychodzą takie mecze i nie ma litości!

[Timi] Uwielbiam mieć Kristapsa Porzingisa w zespole. I w sumie to samo mogę powiedzieć o Holidayu, który – jak prawdziwy weteran – złapał formę w idealnym w zasadzie momencie. No i trzeba też tutaj pochwalić Jaysona Tatuma, który trafił kolejny wielki rzut w końcówce. Tak na niego wiele razy tutaj psioczyliśmy w tym aspekcie, ale w tym sezonie dołożył do swojego dorobku kilka takich świetnych trafień. I jak to wszystko policzyć, to okaże się, że wśród 65 zawodników tylko Duncan oraz Nowitzki mają lepszą od Tatuma skuteczność, jeśli chodzi o rzuty na remis lub zwycięstwo w ostatnich 24 sekundach spotkania. No to robi wrażenie.

[Adrian] Na minus – widziałem negatywne komentarze o Jaylenie po tym meczu – jest tak jak mówiłem, Jaylen gra, bo chce wyrobić 65 meczów w sezonie zasadniczym. Na ograniczonych minutach, ale musi zagrać jeszcze w 2 meczach.

[Timi] Tylko że takimi występami tak naprawdę to bardziej chyba sobie szkodzi, jeśli chodzi o ewentualny wybór do All-NBA, tym bardziej że dziennikarze będą mieli świeżo w pamięci takie właśnie mecze. No nadal nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Gdyby dostał wolne już kilka dni temu to miałby spokojne dwa tygodnie, żeby odpocząć i przygotować się do fazy play-off.

[Adrian] Uwag kilka – NYK w ewentualnym półfinale, nie będzie mieć przewagi psychologicznej. Oni wyjdą zesrani. Ich bilans z nami jest dramatycznie zły. Cztery mecze i cztery wpierdole, to po półfinale będzie osiem – mocno w to wierzę. Można mówić, że bilans z sezonu zasadniczego nie gra,  ale to zostaje w głowie. Minus taki, że naszym też i tu Mazzulla musi zadbać o motywację, choć jaka może być większa od pojedynku z Nowym Jorkiem? Chyba tylko pojedynek z Lakers. 

[Timi] Wszyscy nasi gracze jak jeden mąż powtarzali po tym meczu, że te cztery zwycięstwa nie mają tak naprawdę żadnego znaczenia w fazie play-off. No i mają rację, bo tam zaczniemy od 0-0 i na awans trzeba będzie poważnie zapracować. A przecież najpierw czeka nas jeszcze pierwsza runda. Dlatego nie ma co uprzedzać faktów.

[Adrian] Nasi podchodzą z pokora i bardzo dobrze, ale NYK z najlepszymi zespołami sezonu zasadniczego ma taki bilans, że nie wiem czy ktokolwiek ma gorszy. Bo nawet te tankujące drużyny, mogły raz przypadkowo wygrać. To że w PO nikt sie nie połozy na parkiecie to oczywiste, ale psychika ludzka nie jest tak prosta jak konstrukcja cepa – zawodnicy NYK mają te wszystkie porażki w głowie, bo tam nie ma nikogo z olbrzymim doświadczeniem w walce o mistrza. Ot – pojedyncze sezony się udawały.

[Timi] Wszystko prawda, ale ostatecznie sezon zasadniczy w fazie play-off nie gra. Jak złapią wiatr w żagle – a już w pierwszej rundzie czeka ich potencjalnie trudny przeciwnik, bo to mogą być albo Bucks z Giannisem (który wydaje się nareszcie będzie zdrów), albo głodni sukcesu Pistons – to te porażki z meczów w październiku czy lutym nie będą miały większego znaczenia.

[Adrian] O meczu z Orlando, moim zdaniem, rozmawiać sensu nie ma. Po prostu się odbył i przejdźmy nad tym w milczeniu. Po prostu Mazzulla podjął jedyną słuszna decyzję. Mecz numer 80 w sezonie zasadniczym sie odbył – koniec tematu.

[Timi] Też mam takie podejście. Nie udało się wyrównać rekordu Golden State Warriors, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw na wyjeździe. Ale tak jak już pisałem – nic na siłę. Bardzo rozsądna decyzja, tym bardziej że wolne dostał też Jaylen Brown. Przed nami jeszcze tylko dwa mecze w Ogródku – oba z Charlotte Hornets – i mam nadzieję, że w obu tych spotkaniach także zobaczymy sporo minut m.in. Baylora Scheiermana.

[Adrian] Trzęsienie ziemi w Denver. Jednego dnia zwolniony został Mike Malone z funkcji głównego trenera oraz Calvin Both z funkcji menadżera. Nie wierzyliśmy w to co się stało w Memphis, a Denver postanowiło to przebić!! NBA nigdy nie przestanie zaskakiwać.

[Timi] Z tym, że to zwolnienie Malone’a – przynajmniej dla mnie – aż tak szokujące nie jest. Już kilka miesięcy temu pisałem, że coś tam się wypaliło. Szokujące jest natomiast to, w jaki sposób Nuggets mieli w ostatnim czasie działać. Wzajemna niechęć Malone’a i Bootha, która dla nikogo nie była chyba tajemnicą, na pewno mocno przeszkadzała w funkcjonowaniu tej drużyny. I ostatecznie zdecydowano się rozstać z jednym i z drugim.

[Adrian] Nawet jeśli Denver chciało się rozstać z trenerem, to czas tej decyzji jest absurdalny. Bo co to może zmienić w tych PO? Generalny manager to inna broszka – tu nowa miotła dostaje czas na myślenie już podczas draftu. No a nowego trenera i tak na razie nie będzie, tym bardziej że polecieli też asystenci. Nie czas i nie miejsce.

[Timi] Z jednej strony tak, ale z drugiej strony jeśli nowym trenerem miałby docelowo zostać David Adelman, no to teraz ma czas próby. Nuggets w takim kształcie raczej i tak nie mieli większych szans na sukces w fazie play-off, więc moment zwolnienia nie zrobił tutaj aż tak dużego znaczenia.