#475 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kontynuujemy wyjazd po Zachodzie, tym razem San Antonio dostało w palnik. Tym razem zagraliśmy bez Horforda i Pritcharda, a pomimo tego, nie było “bólu istnienia” w naszej grze. Mocny początek, potem druga i trzecia kwarta pod kontrolą i trochę zbyt spokojnie w czwartej kwarcie. Tylko muszę to podkreślić – ostatnie dni marca, to nie jest czas, żeby cokolwiek ryzykować – szczególnie urazy i kontuzje, dla nic nie znaczącej wygranej.

[Timi] Każdy mecz przeciwko Spurs bez Wembanyamy jest jak pewna stracona okazja. Szkoda, ale miejmy nadzieję, że francuski gigant szybko wróci do zdrowia. Tego życzymy. Całkiem nieźle wypadł natomiast Sochan, choć koniec końców to Celtics tutaj od początku do końca rozdawali karty. I tak też to powinno wyglądać w starciach z takimi zespołami jak Spurs.

[Adrian] Na plus – świetna zespołowa gra, bo zagrało 8 zawodników i każdy, podkreślam to, absolutnie każdy jest ojcem tej wygranej. Indywidualnie tylko o jednym zawodniku – Jrue Holiday tuż przed PO kręci linijkę 21/6/6. No i to by było na tyle o tych plotkach, że jest pierwszy do wymiany :D Jrue może cały sezon zasadniczy leżeć do góry hydrantem – ale jego rozliczymy za PO.

[Timi] Tylko że chyba nikt nie zakłada, że Holiday jest pierwszy do wymiany z powodu formy. To raczej kwestie finansowe mogą tu być decydujące. Nie zmienia to jednak faktu, że taki występ Holidaya cieszy, bo po powrocie do gry po tej przerwie spowodowanej urazem palca jeszcze bardziej spadła mu skuteczność trójek. Dobrze więc, że nadal jest jeszcze trochę czasu, żeby się przyzwyczaił do gry z tym usztywnieniem i w fazie play-off rzeczywiście był jednym z najważniejszych zawodników w zespole – tak jak rok temu.

[Adrian] Kwestie finansowe, w walce o mistrzostwo, są sprawą podrzędną, gdy się zarządza funduszem, który ma na celu zwiększać wartość przedsiębiorstwa. A dokładnie tym zajmuje sie nowy właściciel Bostonu. Porażkami nie zbudujesz zysku. Jak zapłacił za organizację ponad 6 miliardów, to będzie chciał za 5 lat widzieć w rankingu Forbesa 7 miliardów przy wycenie Celtics, a nie 5 miliardów, tylko dlatego, że zaoszczędził na podatku 50 mln w sezonie. Dla takiego właściciela to kompletnie nie ma sensu. Gdyby Pagliuca przejął drużynę, to bym to mocno rozważał, ale w tej rzeczywistości w jakiej się znaleźliśmy z Chisholmem, to nam głupie oszczędności nie grożą.

[Timi] Z tym przejęciem to jeszcze się chwilę wstrzymajmy, bo tam wiele rzeczy jest nie do końca jeszcze jasnych poza tym, że Chisholm na razie jedynie stoi na czele całej grupy inewestorów. Dopiero gdy wszystko zaakceptuje tzw. rada gubernatorów NBA to będziemy mieli nowy porządek, natomiast może się jeszcze okazać, że cała ta transakcja jest wadliwa, bo według kilku źródeł Chisholm daje do niej mniej niż inny inwestor, a mianowicie prywatny fundusz Sixth Street, a to jest niezgodne z regułami wprowadzonymi w 2021 roku. Więc tu jeszcze trzeba poczekać, tym bardziej że nie znamy wszystkich szczegółów. Nie wiadomo na przykład, ile inwestuje sam Chisholmem, a te 6 miliardów oczywiście robi wrażenie, ale to jest wycena 100% akcji klubu, a nie kwota, jaką daje Chisholm. Także tutaj ta matematyka może być dużo bardziej skomplikowana.

[Adrian] Na minus – gdyby Baylor Scheierman trafił jedną trójkę więcej, wszyscy mieliby dwucyfrową zdobycz punktową, no a tak trochę to spierdolił ;)

[Timi] Ale tak już zupełnie serio, to naprawdę fajnie jest widzieć, że Scheierman te minuty dostaje i nawet dokłada od siebie kilka trójek, bo już samo to jest bardzo dużym progresem. Chyba mało kto jeszcze kilka tygodni temu zakładał, że tak będzie.

[Adrian] Uwag kilka – mecz wygrany, dodatkowo pooglądaliśmy Jeremy’ego Sochana, czyli naszego rodzynka w NBA – czego chcieć więcej w weekend? Sezon zasadniczy zmierza ku końcowi, to ekscytacja meczami coraz mniejsza – sam już czekam na PO, a przynajmniej na te 4 mecze w Play In.

[Timi] Szczególnie, że w tej chwili miejsce w tabeli Celtów jest już w zasadzie określone. Cavs już nie dogonimy mimo ich zadyszki, a przewaga nad Knicks jest już na tyle duża, że udało się Celtics zaklepać pierwsze miejsce w dywizji, a co za tym idzie minimum drugą lokatę na Wschodzie.

[Adrian] Memphis nadal walczy o pozycję na Zachodzie, a pomimo tego, to był dla nas zaskakująco łatwy mecz. Być może dlatego, że zaczęliśmy ospale i potem wkręcaliśmy się na obroty. To nam wychodzi dużo lepiej, niż wielka przewaga w pierwszej kwarcie i spoczęcie na laurach w drugiej połowie. Mogło się to podobać.

[Timi] I historia stała się faktem, bo Celtics po raz pierwszy w swoich dziejach zaliczyli tak długą serię meczów wyjazdowych na zero z tyłu. To było świetne zakończenie tego tournee, nawet jeśli rozkręcaliśmy się w Memphis dość powoli.

[Adrian] Na plus – dziadek Horford znowu pokazał młodym miejsce w szeregu. Jesu – jak Al zakończy karierę to będę płakał bardziej, niż po odejściu Pierce’a i Garnetta. Al Horford zbliża się do PO, czyli tak jak Jrue Holiday, zaczyna kręcić absurdalne cyferki. Jrue zrobił 18/7/7 – oni razem maja ponad 70 lat :D

[Timi] Mam podobne wrażenie. To znaczy że po Horfordzie będziemy płakać bardziej. Bo może i Garnett oraz Pierce byli od Horforda lepszymi zawodnikami, ale nawet oni w takim wieku nie grali tak dobrze. Bardzo chciałbym, żeby Big Al był w tym zespole na zawsze.

[Adrian] Na minus – Xavier Tillman pewnie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć, że dostał minuty w tym meczu, a ja chciałbym zapomnieć, że to widziałem. To  było zaledwie kilka minut, a te cegły wryły się w pamięć strasznie, bo gdyby nie one, to byłby to zwykły mecz zawodnika z końca rotacji.

[Timi] Dla Tillmana był to mocno średni powrót do Memphis, czyli do miejsca, w którym zaczynał karierę w NBA. Po meczu Mazzulla tłumaczył, że z tego też wynikał ten zaskakujący start podkoszowego. Szkoda, że nie wyszło to rzeczywiście najlepiej. Pamiętam że w meczach przedsezonowych Tillman takie rzuty z dystansu łatwo zamieniał na punkty. Tutaj nie udała się ani jedna próba i to niestety jest smutne podsumowanie tych rozgrywek w jego wykonaniu.

[Adrian] Uwag kilka – prognozowaliśmy 4-2, a wracamy z Zachodu ze stanem 6-0. Zostały nam jeszcze wyjazdy do Nowego Jorku i Orlando. Wyrównanie rekordu zwycięstw na wyjeździe kusi, ale rozsądek mówi – Mazzulla, po prostu odpuść. Tydzień przed PO nie ma sensu cokolwiek ryzykować, jak ma się w składzie zawodnika tak podatnego na urazy i tak pechowego jak Łotysz.

[Timi] Ja jestem przekonany, że naszym żadne rekordy w głowie i że polityka odpoczynku nadal będzie prowadzona w podobny sposób jak teraz. Nic na siłę. Koszykarscy bogowie tego nie lubią, więc lepiej losu nie kusić. A drużyna jest w stanie ten rekord wyrównać nawet jeśli w tych kolejnych meczach będziemy dalej rotować składem. W marcu wygraliśmy 14 z 15 meczów, choć w zasadzie co spotkanie coś się w tej rotacji zmieniało.

[Adrian] Po serii 9 zwycięstw, w tym 6 na wyjeździe pod rząd, wróciliśmy do Ogródka po wpierdol. W dodatku ten wpierdol spuściło nam Miami, które jest zwyczajnie ujowe. No… tak że tak… Zaskoczony? Bo ja nie bardzo, no może tym, że udało im się wygrać jedna kwartę.

[Timi] Zaskoczony – nie. Zmartwiony – trochę. Bo znów w Ogródku przychodzi rozluźnienie. Heat przed tym meczem wygrali pięć kolejnych spotkań i byli na fali wznoszącej. Ale przecież na wyjazdach to nie miałoby dla nas absolutnie żadnego znaczenia. Mam tylko nadzieję, że to ostatni taki wypadek przy pracy i swoiste przypomnienie po tej serii zwycięstw, że porażka nadal smakuje tak samo gorzko, więc może niezależnie od tego, czy gramy u siebie czy na wyjeździe, warto się spiąć. Ale tutaj jestem dla Celtów trochę bardziej wyrozumiały, bo

[Adrian] Na plus – nikt sie nie połamał. W końcu 10 dni do końca RS, to teraz urazy potrzebne jak świni siodło. A jeszcze White, za ten przechwyt. No psychika kolesiowi musiała trochę siąść, bo takie upokorzenie nie zdarza się co dzień. Dwóch na jednego i skarceni jak przedszkolaki. W sumie to tylko dla tej akcji warto obejrzeć ten mecz.

[Timi] Szczególnie że potem, gdy piłka zawędrowała na drugą stronę boiska, mieliśmy z kolei jedną z najlepszych naszych akcji w ataku w tym spotkaniu. Ale ostatecznie najważniejszy jest ten pierwszy punkt. Tylko że trochę jednak nie rozumiem, dlaczego w takim razie wolnego nie dostał Jaylen Brown. Po co on ma grać teraz, skoro jest na limicie minut? To nie lepiej żeby to kolano odpoczęło, kiedy jest jeszcze ku temu czas?

[Adrian] No to Ci wytłumaczę dlaczego Jaylen gra – to był jego 60 mecz w sezonie, ten z Phoenix będzie 61, a do magicznej liczby 65, żeby być branym pod uwagę przy ewentualnych nagrodach dla zawodników, brakuje jeszcze kilku. Może odpuścić jeszcze tylko 1 mecz w sezonie zasadniczym i obstawiam, że to będzie B2B z Orlando na wyjeździe. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że po zakończeniu RS, będziemy czekać około tygodnia na zespół który wygra pierwszy mecz w Play In. Kontrakty są tak skonstruowane, że bonusy są uzależnione od tych rankingów i nagród w NBA po RS. Nic na to nie poradzimy.

[Timi] No tak, ale w przypadku Browna akurat to All-NBA chyba niewiele zmienia. On sam niby twierdzi, że to nie dlatego, ale można się tylko domyślać, jak jest naprawdę.

[Adrian] Na minus – no na pewno wynik, ale też i zaangażowanie rezerwowych. Podstawowi muszą się oszczędzać i być oszczędzani, ale rezerwowi w takim meczu, to powinni zapierdalać jak rakiety dalekiego zasięgu.

[Timi] Zgadzam się w 100 procentach. A samo zwycięstwo Heat – ich szóste z rzędu – dało im jeszcze większe nadzieje na awans w tabeli. I kto wie, może to jednak oni będą naszymi rywalami w pierwszej rundzie? W teorii to wciąż jest możliwe.

[Adrian] Uwag kilka – mecz do zapomnienia. To i nie ma się nad czym rozwodzić. Ja się nawet nie denerwuje w tym momencie, bo ani Cavs nie dogonimy, ani poniżej NYK nie spadniemy, bo to już jest niemożliwe. Aczkolwiek chciałbym żeby Celtics zrobili sezon na 60 wygranych. Zawsze to jest taka wisienka na torcie. Dwa sezony z rzędu na 60+ zwycięstw zanotowało BIG3 z Piercem, Garnettem i Allenem. Bo 3 sezony z rzędu na 60+ wygranych, to w naszej historii zrobiła tylko ekipa Birda i to dwa razy.

[Timi] Ja pisałem w trakcie tego tournee po Zachodzie, że przy takim terminarzu możemy już wygrać wszystko do końca. To się nie udało, ale 60 zwycięstw wciąż jest możliwe. Jasne, byłoby to bardzo fajne, tylko nie ma się też co tak spinać. Tym bardziej że to tylko ładnie będzie wyglądać w statystykach i annałach, ale znaczenia większego nie ma. 55 zwycięstw w trzech kolejnych sezonach też imponuje, a to już udało się nam osiągnąć.

[Adrian] No to kończymy mecze Bostonu w tym Tygodniku spotkaniem z Suns. Mecz ma 4 kwarty i wszystkie wygraliśmy, a  zespół z Arizony był po prostu gruzowany. Można ich było zapiąć jeszcze wyżej, ale szkoda sił na takie spotkania. Osobna kwestia, to postawa Beala, którego niektórzy chcieli wymienić za Browna – jak wam teraz nie wstyd za ten pomysł :D

[Timi] Efektowne zwycięstwo i bardzo dobra postawa całego zespołu. Co do Beala – no nie ma co ukrywać, że ten eksperyment w Phoenix bardzo nie wypalił i to już są ostatnie mecze tej drużyny w takim kształcie. Booker zostanie, Beal ma no-trade, a Durant raczej już spakowany.

[Adrian] Na plus – w tym meczu pobiliśmy rekord trójek trafionych w sezonie zasadniczym. Teraz w Top3 sa dwa nasze ostatnie sezony. Czy tego chcemy czy nie, NBA aktualnie opiera się na rzutach zza łuku i nic tego nie zmieni, no chyba że przepisy, ale na to się nie zanosi.

[Timi] To prawda, choć jakieś głosy się w tej sprawie podnoszą coraz śmielej i kto wie, czy już niedługo ten moment na zmiany nie nadejdzie. Warto też w plusach wspomnieć o świetnym występie Jaylena Browna, który cały czas jest na limicie minut, ale w tym spotkaniu wcale nie wyglądał, jak gdyby mu coś dolegało. Trochę mnie tym uspokoił. 31 punktów w 28 minut, do tego kilka świetnych podań i akcji, w których robił po prostu to, co chciał bez żadnego oporu ze strony przeciwników.

[Adrian] Na minus – jeszcze nigdy nie widziałem zawodnika, który schodząc ze złamanym nosem jest tak bardzo uśmiechnięty i wiwatuje z publicznością. Oczywiście uraz Porzingisa trochę martwi, nie wiem jeszcze czy aby na pewno nos złamany – tak się wydawało podczas meczu. Najwyżej będzie grał z maską. Mamy spore tradycje grania zamaskowanych zawodników.

[Timi] No czekamy na szczegóły, bo wyglądało to groźnie, ale ten dobry humor Porzingisa i uśmiech trochę uspokoiły kibiców. Miejmy nadzieję, że złamania nie ma, bo potrzebujemy KP w pełni zdrowia i bez ograniczeń. Tym bardziej że on z miesiąca na miesiąc – odkąd dołączył do Celtics – gra naprawdę coraz bardziej fizycznie. I ten cios to jest tego najlepszy przykład. Nie boi się kontaktu i tutaj za to trochę zapłacił, ale liczę, że nic poważnego się nie stało i nadal będzie mógł tak twardo grać w strefie podkoszowej.

[Adrian] Uwag kilka – no to jeszcze tydzień i w następnym Tygodniku sobie zaśpiewamy – TA OSTATNIA NIEDZIELA!!

[Timi] Ależ to zleciało… Ale cieszmy się, bo nadchodzi najlepszy czas w koszykówce.

[Adrian] Na początku Stephen Smith pozwolił sobie na kilka uwag na temat Bronny’ego Jamesa, potem LeBron publicznie nakrzyczał na dziennikarza, który chyba niewiele sobie z tego zrobił, bo dalej komentował w swoim stylu. Ja w tym nie widzę przekroczenia granic przez dziennikarza, bo gdyby to nie był syn Bronka, to by go gruzowali  mocniej, jakby z takim skillem wszedł do ligi (tylko by nie wszedł, o tym też wiemy). Teraz jest otwarta wojna i jeden drugiemu publicznie dopierdala w wywiadach TV, podcastach, socjal mediach. Silver powinien to przerwać, bo już mu to sugerowano, że lada chwila to zajdzie za daleko.

[Timi] Ciężko mi już traktować Stephena A. Smitha poważnie. Gość jednak jest już bardziej dziennikarskim celebrytą nakręconym na robienie dramy i klików. I to mu się w tej historii świetnie udaje, ale nawet nie zagłębiałem się w ten temat na tyle, by móc cokolwiek sensownego tutaj napisać.

[Adrian] CP3 ogłosił zakończenie kariery po tym sezonie. Ja tam bym tak stanowczy na jego miejscu nie był, bo może ktoś go jeszcze skusi. Chris nadal to ma – jego asysty nadal potrafią zadziwić. No ale jeśli jednak odwiesi buty na kołek, to fajnie było być świadkiem jego kariery, choć nie zwieńczonej pierścieniem.

[Timi] We wtorek był Prima Aprilis, więc może dałeś się nabrać, ale ja oficjalnie nigdzie nie widziałem takich informacji, żeby Paul swoją decyzję potwierdził. Nie dalej jak w grudniu ubiegłego roku w wywiadzie z Tonym Parkerem dla mediów Spurs mówił, że “jeszcze rok albo dwa” – więc to na pewno nie jest jeszcze jego ostatni sezon w lidze. Ciekawe, czy na sam koniec rzeczywiście zdecyduje się pogonić za pierścieniem. No i czy zostanie trenerem, bo choć kiedyś mocno się przed tym wzbraniał, to ostatnio przyznał, że jednak to rozważa.

[Adrian] Nic z tego – żaden Prima Aprilis, 25 marca tę wiadomość puścił nie kto inny jak Rajon Rondo w podcaście. Skąd wiedział? Być może to spekulacje, a być może powiedział za dużo. Choć jak sprawdzałem datę, to już w lutym szła taka informacja w świat. No zobaczymy.

[Timi] A tymczasem CP3 w piątek – gdy piszę te słowa – w jednym z wywiadów potwierdza, że mimo iż w maju stuknie mu 40-tka, to na ten moment zamierza kontynuować granie.

[Adrian] Shams Charania potwierdza to, o czym rozmawialiśmy ostatnio – Durant latem zmieni barwy. Na celowniku będą Timberwolves, Heat, Knicks, Spurs lub Rockets. Szkoda, że nie ma tam Bostonu. Dlaczego szkoda? Bo Stevens robi wymiany o których się nie mówi i nie plotkuje. Jakbyśmy byli na liście, spałbym spokojnie :D

[Timi] Zmiana barw Duranta była pewna tak naprawdę już od lutego, gdy okazało się, że Suns jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego szukali mu nowego domu, a on o wszystkim dowiedział się z mediów. To musiało się tak skończyć. Bardzo ciekawe, jaki będzie ten kolejny etap kariery KD, który nadal – mimo wieku – jest fantastycznym graczem. Największą przeszkodą będzie jednak ten jego kontrakt i także z tego względu transfer do Celtics – czyli drużyny będącej nad drugim progiem apron – byłby mocno skomplikowaną sprawą. Ale nigdy nie mów nigdy. Tak jak wskazujesz, skoro na liście nie ma Bostonu, to niczego wykluczyć nie można, bo Stevens rzeczywiście lubi pracę w ciszy.

[Adrian] Ja Morant znowu zrobił debilowaty gest na parkiecie symbolizujący broń, ale pewnie mu się upiecze. Inne za to informacje o Morancie wskazują, że on może zostać wymieniony przez Memphis. Zawodnikiem jest fenomenalnym, ale niezbyt pasuje do mentalności Miśków, gdzie “grit and grind” mają wpisane w DNA. To on publicznie narzekał na trenera w klubie, że ma za mało piłki w rękach, że powinni atakować. Zobaczymy czy się w Memphis komuś uleje latem.

[Timi] Tymczasem dzień po tym, jak liga ostrzegła go za ten gest, on jak gdyby nigdy nic w kolejnym meczu robi to samo. A na koniec spotkania trafia na zwycięstwo równo z ostatnią syreną i przypomina w ten sposób, że nadal ma to “coś”. I po wszystkim dostaje jeszcze 75 tys. dol. kary, choć coś mi się wydaję, że on się nigdy nie nauczy. Mentalność to jedno, ale w Memphis mogą zwyczajnie stwierdzić, że gość jest niereformowalny i lepiej byłoby, gdyby był problemem jakiegoś innego zespołu. Paradoksalnie mocno muszą jednak Grizzlies liczyć na to, by Morant w fazie play-off pokazał się z jak najlepszej strony, bo w ten sposób jego wartość transferowa tylko urośnie.