Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Mecz z Lakers, czyli druga drużyną Zachodu. Nie muszę chyba nawet wspominać, że to dość prestiżowy pojedynek, wielka rywalizacja, dodatkowo Luka który często nam odbierał wygrana ostatnim rzutem… Nie tym razem – zostali zgładzeni. Powinno być jeszcze wyżej, bo znowu zawaliliśmy 4 kwartę, ale wynik dojechał.
[Timi] Udało się zrewanżować za porażkę w Los Angeles. I co ważniejsze – znów dopisujemy zwycięstwo przed własną publicznością! Wracamy na dobre tory w Ogródku. Sam mecz był mocno wyczekiwany, a bilety w pierwszych rzędach osiągnęły jakieś niebotyczne wręcz ceny. Już po czasie okazało się, że było to również najchętniej oglądane spotkanie sezonu zasadniczego od siedmiu lat! Bardzo fajnie po ostatniej syrenie określił to Jayson Tatum, który stwierdził wprost: liga jest w lepszym miejscu, gdy Celtics i Lakers mają dobre zespoły.
[Adrian] Prawda to, byleby Lakers nie mieli za dobrego tego zespołu. Bardzo ciekawe lato będzie w Los Angeles, bo mają kim handlować, są assety do wyrównywania kontraktów, a kilku zawodników może chcieć zmienić klub. W sign and trade, dla takiego Phoenix będzie się liczył każdy zawodnik nadający się do rotacji, a w Suns może nastąpić rewolucja.
[Timi] Ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby ta rywalizacja między Celtics i Lakers odżyła. I żeby Tatum i Doncić spotkali się kilka razy w finałach. Najważniejsze, żeby w tym wszystkim dalej być numerem jeden, jeśli chodzi o liczbę zdobytych mistrzostw:)
[Adrian] Na plus – 40 punktów Tatuma, 31 punktów Browna, ale… Pan Horford pokazał jak się gra!! Lakers wiele ustawień zaplanowali, żeby kończyć akcję na starego Horforda, to im Al pokazał ile ma jeszcze paliwa w baku, a okazało się, że ma baaaardzo dużo. Na nogach nadal szybki, w obronie bezbłędny, po prostu profesor!
[Timi] W poprzednim Tygodniku pisałem, że trzeba się przygotować na odejście Horforda. A on w tym meczu pokazał, że rzeczywiście ma jeszcze mnóstwo paliwa w baku. Jednocześnie już za nim tęsknię… Nie ma drugiego takiego zawodnika i nie będzie. Rozegrał kapitalne spotkanie, a w obronie dał po prostu pokaz – młodsi powinni się uczyć na materiałach z tego spotkania.
[Adrian] Na minus – Tatum w 4 kwarcie. Jeden trafiony rzut z gry i 2 straty – no nie tego oczekuje się od lidera w takim pojedynku, w ostatniej kwarcie. Dobrze, że trafiał rzuty wolne w ostatnich sekundach, to nie mieli jak nas dopaść.
[Timi] To prawda, czwarta kwarta nie wyszła, ale warto chwalić za trzy poprzednie. Tym bardziej że każdą z tych trzech pierwszych odsłon Tatum kończył zdobyciem punktów. Był najlepszym graczem na parkiecie, a blok na Donciciu był taką wisienką na torcie.
[Adrian] Uwag kilka – czwarta wygrana z rzędu, wracamy na właściwe tory, bo grudzień i połowa stycznia była przez nas grana systemem wpierdol-wygrana-wpierdol. Jeszcze tylko poprawić te 4 kwarty, bo naprawdę to kosztuje kibiców dużo zdrowia psychicznego.
[Timi] No brakuje takich zwycięstw, gdzie o wynik możemy być spokojni już po 36-40 minutach gry. I za często pozwalamy rywalom na powroty, natomiast najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w odpowiednim momencie potrafimy znów wcisnąć pedał gazu. Tak też było tym razem. To jednak jest najlepsza koszykarska liga świata – rywal nawet przy 20 punktach straty nie będzie się kładł, a dalej będzie walczył. Wystarczy chwila rozluźnienia, jedna trójka, potem druga. Trzeba więc walczyć z tym rozluźnieniem, żeby było go jak najmniej, bo nerwy rzeczywiście są absolutnie nikomu niepotrzebne.
[Adrian] Po 3 kwarcie mecz z Utah powinien wlecieć do zamrażarki… no ale nastąpiła 4 kwarta. I w tej 4 kwarcie Brice Sensabaugh rzucił nam 17 punktów. Trzymajcie mnie!!! Oni spudłowali wtedy zaledwie 1 trójkę, my trafiliśmy ledwie 3. Jednak dowieźli… Kolejna wygrana dopisana w tabeli.
[Timi] Znów za dużo rozluźnienia się wkradło w nasze szeregi. A my musimy już przecież sobie zdawać sprawę z tego, że żadna przewaga nie jest bezpieczna! Trzeba rywala docisnąć, a nie pozwalać mu wracać. Finalnie potrafimy te mecze domykać, więc instynkt zabójcy z nas nie uleciał. Po prostu trzeba go włączyć trochę wcześniej.
[Adrian] Na plus – Jayson Hauser zagrał jak z nut!! A może to był Sam Tatum? No w każdym razie jeden z nich ;) Hauser zagrał mecz życia, fajnie byłoby jak w PO zagrał jeszcze kilka takich. Swoje dołożył tez Queta, oraz Craig. Taki mecz z bohaterami drugiego unitu. No i fajnie.
[Timi] Dziewięć trójek Hausera – na aż 19 prób – to jego drugi najlepszy wynik w karierze, ale już 33 punkty to nowy rekord kariery naszego super-strzelca. Przypomniał się ten mecz w Waszyngtonie przed rokiem, kiedy Hauser trafiał trójkę za trójkę aż do kontuzji. Rekord Marcusa Smarta – 11 trójek – był przez chwilę zagrożony, ale ostatecznie nie został pobity. Wygląda jednak na to, że jest to kwestia czasu…
[Adrian] No ja obstawiałem, że ten rekord to Pritchard ustrzeli. Natomiast możemy być pewni, że to będzie jeden z nich, bo ta dwójka ma bardzo długie i dobre kontrakty, to nie spodziewam się zbyt szybko ich wymiany. Kiedyś, być może się pożegnamy i będziemy tesknić, ale najbliższe sezony będą polowaniem na rekord trójek w meczu.
[Timi] Kto wie, czy ofiarą drugiego progu apron nie będzie jednak niedługo Hauser. Tym bardziej, że to jest na tyle wartościowy zawodnik, że Stevens będzie spokojnie w stanie wyciągnąć w zamian ciekawą paczkę, nawet jeśli głównym celem ewentualnego transferu będzie po prostu zrzucenie tego kontraktu i próba zejścia pod próg. Choć wiele wskazuje na to, że to nie wystarczy i trzeba będzie ruszyć kogoś, kto jest wyżej w hierarchii. No zobaczymy – na razie się tym nie przejmujemy. Na razie w głowach nam co innego.
[Adrian] Na minus – no Brown i jego cegły zza łuku, White niewiele lepiej, Pritchard to samo. Tym najlepszym zwyczajnie nie siedziało. No i ta 4 kwarta… czasami to już mi się nie chce o tym pisać, bo od wielu Tygodników w minusach wpisujemy ciągle to samo. Niewiele było tych spotkań, gdzie w 4 kwarcie nic się nie spierdoliło, a w meczach z takimi Jazzmanami, nasze osłabienie nie może być jakąkolwiek wymówką.
[Timi] Szczególnie że i Jazz zagrali w tym spotkaniu bez większości swoich podstawowych zawodników. Oczywiście, zgadzam się z tym, że nie powinniśmy doprowadzać do takich sytuacji. Nie można igrać z ogniem i pozwalać rywalom niwelować tak dużych przewag. To powtarzający się niestety trend z ostatnich tygodni, który martwi. Kwestia do poprawy. I niech nie uśpi nas fakt, że my te mecze ostatecznie potrafimy wygrać. To bardzo dobrze, ale takie przestoje w starciach z tymi topowymi zespołami bywają zabójcze.
[Adrian] Uwag kilka – domowe mecze kończymy meczem z OKC. Mam nadzieje, że zakończymy inaczej niż rozpoczęliśmy. Najlepsza drużyna Zachodu, jeden z faworytów do Mistrzostwa, Shai czyli być może MVP tego sezonu… Musi być na pełnej!! Może nie wygramy, bo to sport, ale… musi być na pełnej qrwie!! Bo OKC 4 kwarty gra tak potężnie, że hoho. Ostatnio Denver dostali 41-20 w ryj!
[Timi] Znakomicie się ten mecz zapowiada. Dla Thunder to też będzie świetna okazja, by potwierdzić swój status – nie tylko na Zachodzie, ale ogólnie w całej lidze. A gdzie lepiej to zrobić jak nie właśnie w TD Garden przeciwko Celtics.
[Adrian] No i potwierdzili. Mecz był wyrównany, aż do 4 kwarty, gdzie OKC nam odjechało, a możne po prostu nasi nie dojechali – o tym za chwilę. OKC było finalnie lepsze i jest to potwór, a oni nie grali w swoim najsilniejszym składzie. Na Zachodzie wszyscy faktycznie mogą się bać tej drużyny w PO, o ile nie skończą jak rok temu.
[Timi] Szkoda porażki, ale mecz stał znów na fajnym poziomie. Były ciosy, były kontry i ostatecznie to Thunder okazali się lepsi. Szkoda też, że oni zagrali bez Jalena Williamsa (oraz Alexa Caruso), a Celtics bez Porzingisa. Potwierdziło się jednak, że Thunder to obok Cavs najgroźniejsza drużyna. I że chyba nawet są w stanie sprawić Celtom więcej kłopotu niż ekipa z Ohio, bo po prostu mają niesamowicie głęboki skład bez żadnych dziur.
[Adrian] Na plus – nie ma za co chwalić, bo owszem – przez 3 kwarty drużyna grała dobrze, skoncentrowana, uważna, ale… liczy się końcowy wynik. A zaważyło to, na co narzekam od bardzo dawna. Indywidualnie można byłoby pochwalić Horforda i White’a ale… wygrywa i przegrywa drużyna.
[Timi] No tak, czwarta kwarta znów nam nie wyszła, a rywal jak złapał wiatr w żagle, to już nie odpuścił. Wcześniej wspominałem o tym, że jak w starciu z topowym zespołem zdarzy się za długi przestój, to będzie ciężko to wybronić. No i tak też było, gdy w czwartej kwarcie przez kilka minut nie potrafiliśmy zdobyć punktu, co Thunder znakomicie wykorzystali. Dodatkowo udało im się wygrać minuty bez Gilgeousa-Alexandra na parkiecie, co było jednym z kluczowych aspektów tego zwycięstwa.
[Adrian] Na minus – Brown mógł spokojnie zostać w szatni. Tatum w 4 kwarcie znowu nie dojechał, i to nie pierwszy raz. W przeciwieństwie do Shaia, który w 4 kwarcie wchodzi na wyższy poziom. O statach za chwilkę. Znowu jak trójki nie siedzą, to nie ma pomysłu, bo w samej 4 kwarcie odpaliliśmy ich 14, no a trafiliśmy 3.
[Timi] Brown wziął po meczu odpowiedzialność na siebie. Sam przyznał, że “nie dojechał” pod kątem fizyczności i agresji. No szkoda, że nie zagrał tak jak przeciwko Lakers, bo wtedy w zasadzie od pierwszej minuty nadawał ton. Co do trójek – Thunder odcięli pomalowane, tak jak to robią. My mieliśmy sporo naprawdę dobrych pozycji. Ale to już drugi raz w tym sezonie przeciwko Thunder – na dwa mecze – kiedy po dobrej pierwszej połowie strasznie się chłodzimy w drugiej. Szkoda, że tym razem nie zobaczyliśmy, jak na to odpowiadamy z Porzingisem, który w tej drugiej połowie mógłby zrobić różnicę.
[Adrian] Uwag kilka – w 4 kwartach Brown trafia zza łuku na 20%, a Tatum na 26% – no jak to nie jest dramat, to nie wiem co może nim być. Jeśli chodzi o granie w tzw “clutch” to Shai ma skuteczność zza łuku 54%, a Tatum 18%. No i to widać, bo nie raz i nie dwa pomstowałem na to w Tygodniku. Na szczęście w PO będzie inne granie i inny Brown.
[Timi] Też na to liczę, choć mam nadzieję, że trochę wcześniej uda się ten trend odwrócić, bo nie po prostu ma czegoś takiego jak “magiczny przełącznik”, który sprawi, że nagle w fazie play-off wszystko w tej kwestii się zmieni. To musi się zadziać trochę wcześniej.
[Adrian] Porzingis chory, myślałem że grypka, jakieś przeziębienie, ale to jakiś brzydki wirus. Informacja nadal enigmatyczna, bo nie wynika z niej, że jednak zidentyfikowali tego wirusa. Miejmy nadzieję, że wróci do gry szybko, choć z drugiej strony – jak nie gra to sie nie połamie na PO.
[Timi] Wydawało się, że wróci na starcie z Lakers, bo sam to zapowiadał w mediach społecznościowych. Ostatecznie go jednak zabrakło. Absencja się wydłuża i to zaraz będą już ponad dwa tygodnie, odkąd ostatni raz widzieliśmy Krzysia w akcji. Ale najważniejsze, żeby był w pełni zdrów, zanim wróci do gry. A dodatkowy odpoczynek na pewno nie zaszkodzi.