#465 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Nasz bilans z poprzednich 6 spotkań wygląda następująco – porażka, wygrana, porażka, wygrana, porażka, wygrana – no to z matematycznego punktu widzenia o rachunku prawdopodobieństwa, z Atlantą czekał nas wpierdol. Ty – no i zobacz – zgadza się. Ojca oszukasz, matkę oszukasz, żonę lub dziewczynę oszukasz, Urząd Skarbowy oszukasz, ale matematyki nie oszukasz.

[Timi] W grudniu zaczęliśmy takie granie w kratkę. Porażka, zwycięstwo, porażka. Dobrze że umiemy odpowiedzieć na porażkę. Ale źle, że zrobił się nam taki nawyk, że nie jesteśmy za bardzo w stanie złapać wiatru w żagle. Tęskno nam do jakiejś serii wygranych. Druga porażka z Hawks w tym sezonie, druga u siebie. Co ciekawe, oni mają na koncie już po dwa zwycięstwa z każdym z trzech topowych zespołów Wschodu. Dwukrotnie ugryźli Cavaliers, dwa razy ograli Knicks, a teraz do swojej kolekcji dołożyli też Celtics.

[Adrian] Na plus – napisze to kolejny raz – nie potrafię pisać o plusach, po takiej porażce. Można wspominać, że White znowu zagrał dobrze, że liderzy nastukali ponad 20 punktów, że Pritchard kolejny raz w trybie dzik, ale finalnie czuję niesmak. Nasza końcówka to kolejna zbrodnia na logice, inteligencji i koszykarskiej sztuce.

[Timi] Co innego zostaje, jak tylko łapać jakieś pozytywy? Bo że końcówka znów zawalona koncertowo, to oczywiste. Najgorsze w tym wszystkim, że nam już tak często odcina ostatnio prąd, że można powoli zacząć się obawiać, czy to nie wejdzie nam w krew. Bo nie jestem w stanie znaleźć logicznych argumentów, dlaczego tak doświadczeni zawodnicy – w tym choćby Jrue Holiday – popełniają tak proste i głupie błędy. My ostatnio zamiast domykać mecze, gdy jest ku temu okazja, to robimy wręcz przeciwnie. Otwieramy przeciwnikom drzwi do powrotu. Pelicans z nich ostatecznie nie skorzystali, no ale Hawks już sobie poradzili. Jedyna nadzieja taka, że w którymś momencie takie złe doświadczenia będziemy w stanie obrócić w coś dobrego. Trochę tak, jak to było w ubiegłym sezonie, bo przecież w fazie play-off regularnie zamykaliśmy spotkania po profesorsku.

[Adrian] Na minus – żeby zobrazować komu się chciało grać, wystarczy popatrzeć w statystyki rzutów wolnych w dogrywce. Atlanta stawała tam 7 razy i nie było w tym przekrętu, bo agresywnie atakowali. U nas Tatum miał 0 z 3 zza łuku. Na atakowanej desce też nas zgnietli i tyle z dogrywki było. Nie da się decydujących 5 minut grać na luzie.

[Timi] Do minusów można by wywołać tak naprawdę wszystkich – od zawodników po sztab. W pierwszej połowie zmarnowana kontra 3 na 1. W drugiej połowie Hauser pudłuje sam na z koszem. Tatum nie trafia wolnego w końcówce. Holiday wyłącza mózg. Trochę też nie rozumiem, dlaczego w dogrywce odeszliśmy od grania Kornetem na rzecz Quety. Wiadomo, fajnie że Queta dostaje minuty na zbieranie doświadczenia, bo to może zaprocentować. Ale jak jesteśmy w takiej dyspozycji jak obecnie, to chyba bardziej przydałoby się teraz poprawienie nastroju i dopisanie sobie zwycięstwa. Brakuje troszeczkę balansu w tym wszystkim.

[Adrian] Uwag kilka – ależ irytujący zrobił się ten sezon. Gdyby nie fakt, że po mistrzostwie, to ja spokojnie czekam na PO – to bym już kilku z tej drużyny wypierdolił. Ze sztabu szkoleniowego też :D Ten sezon zasadniczy jest bardziej wqrwiający niż był poprzedni, a  poprzednio kilka razy mi się ulało.

[Timi] Tak jak pisałem – oby nam te złe nawyki nie weszły w krew. To największe ryzyko. Szkoda, że za efektownym zwycięstwem z Magic nie poszła wygrana z Hawks. Zamiast tego dostaliśmy jak na tacy wszystko to, co jest ostatnio złego w Bostonie.

[Adrian] Wracamy do matematyki – powinna być wygrana. No i matematyki nie oszukasz, bo nie tyle wygraliśmy z GSW, co ich zgnietliśmy. No i fajnie. Wprawdzie to poprawia humor, śniadanie je się przyjemniej, ale absolutnie nie zamazuje mi to całego sezonu zasadniczego, który w tym roku jest taką karuzelą, że zbiera się na… wiadomo na co się zbiera – pewnie nie jednemu.

[Timi] Karuzela kręci bardzo mocno. Pełna zgoda. Tym razem wykręciła Warriors ich najwyższą domową porażkę w erze Steve’a Kerra. Dobrze wiedzieć, że jak Celtics chcą, to nadal mogą w ten sposób dominować. Potwierdzamy swoją dominację na wyjazdach. Co by nie mówić, to w obcych halach – poza tą wpadką w Toronto ostatnio – gra się nam w tym sezonie dużo lepiej niż przed własną publicznością.

[Adrian] Na plus – 50 punktów ławki rezerwowych. Dawno tyle nie nastukali, bo dawno nie dostali tylu minut,  bo dawno wyjściowy skład kogoś tak mocno nie oklepał i to tak szybko. Znowu nam się chciało, znowu byliśmy zmotywowani i agresywni. Taki Boston chcemy oglądać. Baylor o sobie przypomniał, no i nasz Jordan też.

[Timi] Tym razem sporo plusów można wystawić. Ja pochwalę Paytona Pritcharda, bo zagrał naprawdę bardzo dobre zawody. 14 punktów, dziewięć asyst. Kolejne świetne akcje we współpracy z Kornetem. Momentami tworzą naprawdę zabójcze duo w tym sezonie. Miejmy nadzieję, że zwycięstwo na początek tego wyjazdowego tournee dobrze nas nastawi także na kolejne mecze, choć ta nasza forma jest tak bardzo w kratkę, że totalnie nie wiadomo, czego się spodziewać po kolejnych naszych występach.

[Adrian] Na minus – jedynymi zawodnikami, którzy w tym meczu nie zdobyli punktów byli Jaden Springer i Xavier Tillman – jesteś zdziwiony? Bo ja nawet minimalnie.

[Timi] Myślałem, że po takim meczu minusów nie będzie! Fakt jest jednak faktem. Z drugiej strony, nie tak znów często się nam zdarza, by ten nasz trzeci garnitur ograł rezerwy rywala, a to się w tym spotkaniu udało.

[Adrian] Uwag kilka – tym się różni sezon NBA od sezonu NFL, że tam każdy mecz jest o życie, bo tych spotkań jest mało. W NBA część meczów zawodnicy olewają, bo ani to nie nie jest transmitowane w ogólnokrajowej TV, ani nie wywołuje emocji u kibiców…  Obstawiam, że niedługo powróci dyskusja o zmniejszeniu meczów w sezonie zasadniczym. Do argumentów o zdrowiu, o przemęczeniu, dojdzie jeszcze jeden – jest nudno, bo zawodnikom nie zawsze chce się grać. Piszę to w kontekście naszej olewki w meczu z Atlantą i marazmu GSW w starciu z aktualnym mistrzem. Bo można sobie wmawiać, że ich połamaliśmy, bo jesteśmy tacy dobrzy – no owszem, jak nam się chce , to jesteśmy. Tylko w tym meczu to GSW było myślami gdzieś daleko.

[Timi] Myśli to raz, dwa to ogólny kryzys Warriors – który jest nawet większy niż ten nasz – a trzy to problemy zdrowotne. I w taki oto sposób Celtics zaczęli wyjazdowe tournee w bardzo mocnym stylu. To teraz czas zrobić kolejny krok w L.A. A przeciwko Clippers nie będzie wcale łatwo, bo LAC przystąpią do tego spotkania w mocnym osłabieniu. A nasi niestety czasem wciąż dostają małpiego rozumu, gdy rywal jest osłabiony.

[Adrian] Los Angeles pierwszy raz zdobyte. Zrodziło się to w wielkich bólach, bo końcówkę czasu regulaminowego, to spierdoliliśmy tak, że bardziej się nie dało. Dogrywka wygrana i to jest najważniejsze. Pierwszy raz od dawna na wygrana odpowiedzieliśmy wygraną, a nie beztroską porażką.

[Timi] Czyli jednak matematykę da się oszukać! Choć było blisko… Znów głupie błędy w końcówce. To nasza wielka zmora. Dobrze przynajmniej, że w dogrywce daliśmy radę. Choć i tutaj było gorąco, nawet gdy wydawało się, że zwycięstwo mamy już w kieszeni. Nie mieliśmy – dopóki w ostatniej akcji tej wygranej nie przypieczętował Neemias Queta.

[Adrian] Na plus – bardzo nieoczywiste będą to plusy. Queta i Springer – obaj zdobyli bardzo ważne punkty w dogrywce. Szczególnie Jaden zagrał dobry mecz. Niech nikogo nie zmyli ta skuteczność zza łuku – tam powinno być 50%, bo raz piłka została tak pechowo wypluta przez kosz, że aż serce ścisnęło. Dużo dobrego grania w obronie, 4 przechwyty , oraz jeden niesłuszny faul który mu zagwizdali.

[Timi] The Jaden Springer Game! Oj, długo na to czekaliśmy w tym sezonie. I wreszcie się doczekaliśmy. To była fantastyczna zmiana Springera, który wniósł przede wszystkim mnóstwo dobrej energii. Do tego dwa bardzo ważne trafienia z dystansu. Nie sposób się nie uśmiechnąć. Może to da mu trochę pewności siebie. To nadal młody, ledwie 22-letni zawodnik. Ale taki występ może też dobrze zrobić dla jego wartości transferowej. Ewentualna wymiana Springera to dla Celtów oszczędność rzędu kilkunastu milionów dolarów. Stevens ma się nad czym zastanawiać, natomiast Springerowi tego meczu nikt nie odbierze. Nie byłoby zwycięstwa Celtics z osłabioną ekipą Clippers, gdyby nie on.

[Adrian] Na minus – absurdalne kłopoty z wychodzeniem z podwojeń. Raz, dwa, nawet trzy może się zdarzyć, ale oni nas w tym elemencie zgnietli i wypluli. Nie wiem czy zauważyłeś, ale to Van Gundy rozrysowywał ustawienia w obronie. Jeff jak Judasz ;) Sprzedał wszystkie słabości Mazzulli – tym razem bardzo dobrze, że to zrobił, bo nad tym elementem naprawdę trzeba popracować. Jeśli z każdego meczu można wyciągnąć jakieś wnioski, to z tego nie tyle trzeba wyciągnąć wnioski – trzeba to trenować w Auerbach Center do znudzenia.

[Timi] To był bardzo dobry mecz Jaylena Browna – aż do kluczowych momentów czwartej kwarty, kiedy nadział się właśnie na kilka takich podwojeń. Mamy z tym duże kłopoty, ale to też nie tylko wina Browna, bo koledzy powinni byli mu pomóc i lepiej się ustawić. Mocno nam to przeszkadza w tym sezonie i sprawia, że nawet przy kilku punktach przewagi i tak będziemy do końca drżeć przez tych kilkadziesiąt ostatnich sekund spotkania.

[Adrian] Uwag kilka – piękna jest ta nowa hala Clippers – naprawdę piękna. Czy najładniejsza w NBA? Nikt nie jest nawet blisko. Ogromne pieniądze zainwestowane, ale to widać, tam wszystko jest perfekcyjnie przemyślane. Ja ogromną uwagę zwracam na oświetlenie, bo nie zawsze ono się sprawdza w TV – np oświetlenie na Brooklynie projektował idiota. Strasznie się ogląda mecze Nets.

[Timi] Z tym, że hala Clippers jest piękna się w 100% zgadzam. Dobrze wydane pieniądze. I ta “ściana” kibiców za koszem to też fajna rzecz. Taka zupełnie nie w stylu NBA, choć swego czasu Hawks też mieli swoją popularną grupę fanów w jednym z sektorów. Tu jest to zrobione na jeszcze większą skalę, no ale skoro idzie na to gruba kasa Ballmera, to wiadomo, że skala będzie ogromna. Natomiast nie zgodzę się, co do meczów Nets – dla mnie to ma jakiś taki fajny klimat i jakoś nigdy specjalnie nie miałem kłopotów z odbiorem meczów w Barclays Center.

[Adrian] No i wracamy do wpierdoli. I to tych wstydliwych, bo jednak wpierdol od Lakers to jest wstyd. Bo to nie była porażka, jaka sie zdarza, to był wpierdol. Nie wyszliśmy nawet ze 100 punktów. Po 3 kwartach byliśmy pozamiatani, ale do 3 kwarty zaraz wrócę, bo tam się działy rzeczy absurdalne.

[Timi] To jest na tyle duża rywalizacja, że takie mecze nie powinny się nam zdarzać. Lakers mieli “dzień konia”, bo trafiali na świetnym procencie i to z często trudnych pozycji, ale też bez przesady. Od nas po prostu w zasadzie nikt na ten mecz nie dojechał. Tylko na początku coś tam Porzingis i Brown się starali, ale poza tym? Słabizna. Nie może być też tak, że Tatum i Pritchard oddają tyle samo rzutów… Niby można tę porażkę potraktować jako “wpisaną w kalendarz”, bo to back-to-back, wyjazdowe tournee, no ale jednak wstyd.

[Adrian] Na plus – nie ma plusów. No dobra – jeden. Jaden Springer znowu mnie zaskoczył. Kolejny raz dostał szansę i kolejny raz zagrał baaardzo dobrze. Pracuje na wymianę, żeby gdzieś dostać minuty??

[Timi] Może tak być. Na pewno Stevens ma teraz o czym myśleć. Bo też prawda jest taka, że może jakiś transfer nas z tego marazmu wyciągnie. A w związku z tym te dobre występy Springera są w tej chwili całkiem na rękę. No i on też daje teraz sygnał, że jest takim graczem, który może dać tej drużynie impuls od wewnątrz.

[Adrian] Na minus – ta sekwencja z 3 kwarty – gdy zeszliśmy do minus 12 i mieliśmy piłkę, cegła za 3 punkty, zbiórka w ataku, kolejna cegła, kolejna zbiórka, kolejna cegła… no i te 4 pudła Tatuma i Browna z wolnych. Tak się nie da grać. Tym bardziej, że przycisnęliśmy wtedy Lakers w obronie. To była jedyna kwarta, gdzie zatrzymaliśmy ich poniżej 30 punktów – bo finalnie zrobili tylko 16. No ale żeby odwrócić losy meczu, trzeba w takim przypadku zdobywać  punkty.

[Timi] Po tych przestrzelonych rzutach wolnych totalnie uleciało z nas powietrze. Rzeczywiście, to był dobry zryw w naszym wykonaniu. Ale to za mało w takim meczu. Szczególnie że błędy własne nas ostatecznie pogrążyły. Cztery łatwe punkty zostawiliśmy na linii rzutów wolnych.

[Adrian] Uwag kilka – bilans ostatnich 8 spotkań, to 4 wpierdole i 4 wygrane z czego te z Nowym Orleanem i Clippersami to takie wyżebrane. Równie dobrze bilans mógłby być 2-6. No powiem Ci, że kurczaczki – jest źle. Jest źle i nic tego nie tłumaczy. Bo było średnio, potem słabo, a teraz jest źle. Dobrze, że zaraz przerwa na All Star Weekend, to może się ogarną.

[Timi] Ja sobie cały czas mówię tak: lepiej żeby było źle teraz niż w kwietniu. Lepiej przeżyć taki kryzys teraz niż w maju. Dalej martwię się tylko o to, że to nam wchodzi za bardzo w krew. Ale mam nadzieję, że niedługo będziemy w stanie wrzucić wyższy bieg. Jeśli nie, to niestety podzielimy los ostatnich mistrzów. Obrona tytułu to jednak trudna sztuka.

[Adrian] Tatum w pierwszej piątce Wschodu na All Star Game, a co do Browna, to musimy poczekać. W tym roku Mecz Gwiazd wraca do starej formuły Wschód vs Zachód. Nie wiem czy cokolwiek jest w stanie uratować ten cyrk, skoro zawodnicy i tak nie będą rywalizować.

[Timi] No właśnie w tym roku formuła się zmienia, bo będą cztery zespoły – trzy z all-starami i jeden z debiutantami, którzy wygrają swój turniej w piątek. Zobaczymy, jak to wpłynie na poziom. Na pewno ten jeden półfinał z debiutantami może być ciekawy, bo młodzi będą chcieli ugryźć gwiazdy, a gwiazdy raczej nie będą chciały narazić się na wytykanie palcem w przypadku porażki z pierwszoroczniakami.

[Adrian] Ciekawa wymiana pomiędzy Utah i Phoenix. Utah dostaje niechroniony pick w pierwszej rundzie w 2031 roku, a oddaje trzy pierwszorundowce na 2025, 2027 i 2029, ale… Suns dostaną najsłabszy wybór jaki ma Utah na dany draft. W nadchodzącym drafcie, do Arizony poleci raczej na 100% pick Cleveland. W 2027 najsłabszy wybór z trzech picków – Sota, Cavs i własny Utah, oraz to samo w 2029 roku. Natomiast niechroniony wybór w 2031 roku, który dostał Danny,  gdy nawet Booker mający wtedy 34 lata może być poza Suns – to perełeczka. Phoenix mają assety na wymiany 6 lutego w Trade Deadline, a w Salt Lake City wylądował bardzo mocny pick na przyszłość.

[Timi] Bardzo fajny wybór zgarnął Danny Ainge. Na papierze można sobie pomyśleć: no jak to, trzy wybory za jeden? Ale diabeł tkwi w szczegółach. Brak protekcji na tym wyborze może się w Phoenix jeszcze długi czas odbijać czkawką. Od samego początku, gdy tylko właścicielem został Mat Ishbia, w Arizonie nie mają jednak żadnych wątpliwości. Wyprzedać przyszłość, liczy się tylko tu i teraz. A że teraźniejszość wygląda źle, to nawet ostatnie już widoki na przyszłość zostały wyprzedane.

[Adrian] Nie tak wyobrażali sobie kibice w Arizonie zespół po tym przejęciu. Miały być złote lata, pisane zielonymi papierkami właściciela. Bez limitów, bez spoglądania się na podatki – tylko autostradą do sukcesów. Tymczasem sukcesem będzie, jak oni wejdą do PO. Ostatecznie pada mit Duranta, bo on poza GSW nic nie wygrał. Katastrofa na Brooklynie i jeszcze większa w Phoenix.