Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Takie mecze jak z Nowym Orleanem frustrują najbardziej. Bo jak się cieszyć z takiej wygranej, gdzie prawie dostaliśmy u siebie w ryj, od jednej z absolutnie najsłabszych ekip w NBA. Nie ważne w jakim zestawieniu wychodzą – oni mają zaledwie 8 wygranych. To co zagraliśmy w końcówce meczu – to jest kryminał.
[Timi] Mimo wszystko – ostatnio w tych czwartych kwartach nam mocno nie idzie, więc ja się cieszę, że udało się nam przetrwać. Tym razem całkiem nasz poszło, aż do pewnego momentu. Te błędy powinny się na nas zemścić. Na szczęście próba McColluma nie znalazła drogi do kosza, ale tak jak mówisz – to jest kryminał i pokaz, jak NIE powinno się grać końcówek. Niepotrzebnie dajemy rywalowi rękę…
[Adrian] Na plus – nasza gra w 2 kwarcie i nasza ławka rezerwowych. Ławkowicze dowieźli 33 punkty – bardzo dobry wynik, pewnie nie najlepszy, bo Pritchardowi przytrafiają się szalone mecze, ale każdy z czterech rezerwowych coś dostarczył. Tatuma powinno się pochwalić za 38 punktów, ale… każdy kto widział te dwa rzuty wolne, pewnie tak jak ja, nie potrafi go pochwalić.
[Timi] Ale w ogólnym rozrachunku to był bardzo dobry mecz Tatuma. Fakt faktem, że te dwa rzuty wolne bolą. Tym bardziej że wcześniej był tego dnia na linii perfekcyjny. Osiem rzutów, osiem punktów. W całym spotkaniu tylko jedna asysta – bo znów koledzy nie potrafili przekuć jego świetnych podań na punkty. Cały czas mamy dołek strzelecki.
[Adrian] Na minus – nie będę się pastwił, ale Derrick White zagrał najgłupszy mecz w swojej karierze.
[Timi] Niestety, ale od dłuższego czasu White przeżywa mocny spadek formy. Ten mecz to była gorzka wisienka na tym źle ostatnio wyglądającym torcie.
[Adrian] Uwag kilka – tak od początku grudnia, to gramy delikatnie mówiąc średnio, a niektóre mecze słabo, a kilka nawet jak debile. 1 grudnia przegraliśmy z Cavs i od te tej pory nie potrafimy odnaleźć rytmu, który mieliśmy w październiku i listopadzie. Najdłuższa seria zwycięstw od grudnia to 3 , a wcześniej było 4 a nawet 7. Oglądanie naszego zespołu czasami boli. Ja sobie nawet przestałem nastawiać budzik, bo nie ma sensu żebym się denerwował o 3 w nocy. Obudzę się, to się obudzę – a jak nie, to o 6 rano można z odtworzenia zobaczyć mecz.
[Timi] To prawda, momentami boli. Ale jak sobie przypomnę poprzedni sezon, to wtedy w grudniu i potem w styczniu też była męka. Fakt faktem, że wtedy większość spotkań przepychaliśmy, to i serie zwycięstw były zdecydowanie dłuższe niż w tym sezonie. Bo teraz bywa różnie, szczególnie że w czwartych kwartach zbyt często nam prąd odcina. I na razie niestety nie widać poprawy w tym elemencie.
[Adrian] Tylko rok temu wszystko się dopiero zgrywało, Mazzulla dopiero poznawał drużynę, ale też i samego siebie. Skład personalny się nie zmienił, a wyglądamy chyba bardziej chaotycznie niż rok temu o tej porze.
[Timi] Na pewno tak, ale to też wynika z tego, że Mazzulla ze sztabem trochę jednak sobie eksperymentują. I to nie zawsze wygląda dobrze, ale też po to jest sezon zasadniczy, żeby to robić. Gramy dużo na dwóch wysokich. Próbujemy różnych ustawień personalnych. Jest żonglerka minutami. To wszystko na pewno sprawia, że wrażenie chaosu jest większe.
[Adrian] Kilkadziesiąt godzin przed naszym meczem, nabijałem się z NYK, że im nie poszło z Toronto. No to nam nie poszło bardziej. Tylko w naszym przypadku, to przestaje być śmieszne. 5 ostatnich spotkań, to 3 wpierdole, a nawet jakby krytycznie spojrzeć na wcześniejszy mecz z Nowym Orleanem, to 4 – bo tamten można rozpatrywać w kategoriach cudownej wygranej.
[Timi] Pisałem, że spotkanie z Thunder to nie była kompromitacja. Że byłaby to porażka z Raptors u siebie. No to przegraliśmy z Raptors – co prawda na wyjeździe, ale jesteśmy już tej kompromitacji bardzo blisko. Szczególnie że zagraliśmy kolejny mecz w pełnym składzie. Dołek, zadyszka, spadek formy. Jak zwał, tak zwał. Po tym meczu przynajmniej było czuć w zawodnikach jakąś frustrację. Może taki gong wreszcie ich przebudzi z tego marazmu.
[Adrian] Na plus – no można pochwalić Pritcharda, ale po co. Po tak złym meczu, nie widzę żadnego sensu. Bo zaczynamy się pocieszać. Zaczynamy sobie wmawiać, że w sumie to nic złego się nie dzieje – tu wpadka, tam wpadka, a bilans niewiele gorszy niż rok temu.
[Timi] Równowaga. Tylko równowaga nas uratuje. Są i powody, żeby się martwić, ale też powody, by być spokojnym. To dopiero styczeń. Lepiej, że taki dołek przeżywamy teraz, niż w kwietniu, maju czy czerwcu. Siadła nam skuteczność na dystansie i to po naszym ataku widać. Brakuje też cały czas ognia w defensywie. Nie ma co sobie wmawiać, że jest i będzie dobrze. Ale z drugiej strony nie ma też co panikować i pisać, że jest tragicznie. Na razie trzeba po prostu wyjść z tego dołka. Im szybciej, tym lepiej.
[Adrian] Na minus – no i przychodzi 4 kwarta, wtedy Brown jest 1 z 7 a Tatum nie oddaje nawet rzutu. Tatum nie oddaje nawet jednego rzutu – czy ja mam deja vu, czy ostatnio coś takiego samego pisałem. My w tej 4 kwarcie, to nawet z wolnych nie trafialiśmy. Kompletnie nam prąd odcięli.
[Timi] Jak nam się zdarzyła taka kwarta przeciwko Thunder, to pisałem że wypadek przy pracy. Ale jak się zdarza przeciwko Raptors, to już chyba trzeba bić na alarm. Przynajmniej w jakimś stopniu. Czas się ogarnąć i obudzić z zimowego snu, bo zaraz Cavaliers uciekną nam już naprawdę na dobre.
[Adrian] No ja już szans na dogonienie Cavs nie widzę i nie dlatego, że jesteśmy słabi. Tylko to co napisałem w poprzednim Tygodniku – im się nie przytrafiają głupie wpadki. Mogą przegrać z OKC, czy z nami, a nawet z aspirującą Indianą, lub z zaskakującą Atlantą, ale nie z byle popychadłem ligowym. Fakt, że oni drugą część sezonu spędzą w większości na wyjazdach, chyba niewiele zmieni, bo ich bilans wyjazdowy jest podobny do naszego. Te 6 porażek więcej jakie już mamy, raczej zrobi robotę. Musiałaby im się przytrafić druzgocąca kontuzja albo i dwie, ale tego nie życzę i niech w zdrowiu wejdą do PO. Zasługują!
[Timi] Zobaczymy. Półmetek sezonu i sześć meczów straty to nie jest strata, której nie da się odrobić. Natomiast fakt faktem, że oni – tak jak my w zeszłym sezonie – robią po prostu swoje. Ale też ostatnio polegli z Pacers. Przegrali też, i to mocno, rewanż w Oklahomie. Pytanie, czy i kiedy zdarzy im się jakiś kryzys i jak na taki kryzys zareagują. Może się okazać, że w ogóle się nie zdarzy, a potem w fazie play-off będzie panika, gdy coś zacznie iść nie tak.
[Adrian] Uwag kilka – w poprzednim sezonie, z tygodnia na tydzień, wyglądaliśmy lepiej. Teraz jest odwrotnie – wyglądaliśmy dobrze, potem średnio, a aktualnie ciężko się nas ogląda. Nie napawa to optymizmem, bo my nie mamy żadnych możliwości poprawy składu osobowego – niby połowa stycznia, jeszcze 3 miesiące grania sezonu zasadniczego, ale o optymizm coraz trudniej.
[Timi] Na alarm trzeba bić, ale też nie ma co popadać w skrajny pesymizm. Bilans nadal jest bardzo dobry. Dlatego te kolejne wpadki i zniżka formy mogą nas wcale dużo nie kosztować. Oby tak było. Doskonale wiemy, na co tę drużynę stać i jaki jest jej sufit. Może taka porażka jak przeciwko Raptors – w pełnym składzie, z słabym zespołem i w jeszcze słabszym stylu, a co za tym idzie wreszcie naprawdę frustrująca przegrana – jest nam właśnie teraz potrzebna. Brakuje jakiegoś impulsu, przez co energetycznie też teraz wyglądamy po prostu słabo. Przydałby się więc Brown, który zmieniłby teraz tę energię wokół drużyny.
[Adrian] No to jednak nie będzie to najbardziej pesymistyczny Tygodnik, w jego prawie 10 letniej historii, a na to się zanosiło. Wygrana i to bezdyskusyjna nad Orlando. Orlando które od jakiegoś czasu potrafi nas przeczołgać strasznie. Tym razem pełna kontrola, każda kwarta wygrana i z kwarty na kwartę graliśmy skuteczniej w obronie.
[Timi] Myślę, że mimo wszystko bywały gorsze okresy gry naszej drużyny. Udało się bardzo fajnie odpowiedzieć. Trudny dla nas i bardzo niewygodny rywal, dlatego pewne i efektowne zwycięstwo bardzo cieszy. Da się grać na wysokich obrotach przez 48 minut. Wygląda więc na to, że ta porażka w Toronto pobudziła zespół. Ale zaraz gramy w back-to-back przeciwko Hawks i jeśli ta wygrana z Magic ma coś znaczyć, to trzeba iść za ciosem.
[Adrian] Na plus – na pewno lepsza praca w obronie, a może po prostu bardziej zespołowa praca w obronie. No i przede wszystkim – zaangażowanie. Nikt nie przeszedł obok meczu, a na to narzekałem od kilku tygodni. Tatum i Porzingis wreszcie w takiej dyspozycji, w jakiej chcielibyśmy ich zawsze widzieć.
[Timi] Nie wiem, czy to tylko moje wrażenie, czy może ustawili mikrofony trochę bliżej parkietu, ale komunikacja Celtów w obronie była w tym meczu na dużo wyższym niż zwykle poziomie. Ostatecznie jak zrobiłem defensywne highlightsy to wyszło ponad osiem minut. W tym sezonie to najlepszy wynik. Zaangażowanie rzeczywiście było na wysokim poziomie. Szybko udało się więc Celtom przypomnieć, na co ich tak naprawdę stać.
[Adrian] Na minus – a tym razem coś napisze. Xavier Tillman chyba na dobre wypadł z notesu Mazzulli. Wiązaliśmy z nim spore nadzieje, ale on został przyspawany do ławki tak mocno, że chyba można postawić na nim krzyżyk. Bo na Springerze, to już jakiś czas temu postawiłem krzyżyk.
[Timi] Tak to niestety wygląda, a szkoda, bo Tillman dawał spore nadzieje w meczach przedsezonowych. Te jak zwykle okazały się jednak żadną zapowiedzią. Zobaczymy, może przed zamknięciem okienka Stevens coś spróbuje jednak zamieszać. Nie da się ukryć, że momentami brakuje nam jednak jeszcze jednego solidnego gracza na skrzydle. Oshae Brissett czasem takim kimś był. Co ciekawe, po odrzuceniu opcji gracza on nadal nie znalazł drogi z powrotem do NBA, choć właśnie związał się z jedną z ekip w G League. Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas pojawi się temat jego powrotu do składu Celtics.
[Adrian] Uwag kilka – jak pokazuje ten mecz – przy pełnym zaangażowaniu, można pokonać dobry zespół. To oznacza, że znowu mamy problemy z motywacją na słabsze drużyny. Znowu nam się nie chce męczyć i tu ponownie zastanawiam się, czy aby na pewno decyzja Stevensa, żeby nie wymieniać żadnego klocka była słuszna. Jednak idea posiadania przynajmniej dwóch głodnych zwierzaków w składzie jest słuszna. Ja wiem, że Stevens to miły gość, ale musi wyciągnąć z tego lekcję – drobne zmiany na, tak naprawdę, nieistotnych pozycjach w PO, to lepszy pomysł niż aktualna sytuacja.
[Timi] Problem motywacji po zdobyciu mistrzostwa jest oczywisty. Może rzeczywiście lepiej byłoby mieć w składzie kilku takich zwierzaków. Natomiast ja mam nadzieję, że pobudzenie drużyny nastąpi od wewnątrz. Ten mecz przeciwko Magic to dobry pierwszy krok. Oby od razu nastąpił kolejny. A do trade deadline mamy jeszcze troszeczkę czasu. Stevens może i jest miłym gościem, ale na pewno nie jest ani głupi, ani ślepy, więc może rzeczywiście spróbuje zrobić coś, co pomoże znaleźć dodatkowy impuls i dodatkową energię z zewnątrz.
[Adrian] Paul George zaczyna narzekanie na Nicka Nurse’a. Stwierdził, że gdy jest ustawiany na piątce w small ballu, to się nudzi i ma to niewiele sensu. Phila nadal jest 11 w tabeli. Finalnie w Play In zagra, bo Chicago chce wcisnąć reset i handluje prawie wszystkimi, ale do Pistons to wielki Embiid traci 6 zwycięstw.
[Timi] Problemy zdrowotne nie odpuszczają, to i o zbieranie zwycięstw im nadal ciężko. Już się zdołali wygrzebać z dna, no ale to nadal daleka droga. Szczególnie, że Embiid znów wypadł z gry. Teraz powodem jest problem ze stopą. I tak to się kręci w Filadelfii.
[Adrian] Butlera w Miami mają już na tyle dosyć, że zaczynają wyciekać historie z szatni. Robi się coraz ciekawiej, a wielkiej kolejki nie widać, licytacji nie ma. Coraz głośniej komentatorzy mówią, że jak on nie zostanie wymieniony, to podejmie opcję zawodnika na kolejny sezon za 52 miliony. Natomiast sam Jimmy, w rozmowie z Patem powiedział mu prosto w twarz, że jak go nie wymieni, to on nie pozwoli im dostać cokolwiek nawet w sign&trade po sezonie. Ależ tam jest grubo!!
[Timi] Tymczasem zaraz zbliża się koniec zawieszenia. I ciekawe, co nas czeka dalej. Jeśli miałbyś obstawiać, to powiedziałbyś, że Butler już dla Heat nie zagra? Czy jednak wróci, żeby choć trochę jeszcze podbudować swoją wartość? I dla niego, i dla Heat to będzie miało sens. Nie ma już jednak chyba wątpliwości, że te relacje tak się zszargały, iż Butler w Miami zostanie albo do 6 lutego, albo tylko kilka miesięcy dłużej.
[Adrian] Miami chce go ponownie na parkiecie, jeśli minie kara – natomiast czy Jimmy tego chce? Wątpię. Skoro prosto w twarz szefowi powiedział, że może pospierdalać i to wszystko poleciało w socjal media, to jeden czy dwa dobre występy na parkiecie niczego nie zmienią. Każdy wie jaka jest wartość Butlera w PO, ale też każdy wie jakie ma zdrowie i mental. W interesie Miami jest dostać za niego cokolwiek – więc 6 lutego odleci i to w najgorszym razie, bo nie zdziwię się, jak Pat zrobi wymianę teraz, żeby jeszcze cos kombinować w ostatni dzień.
[Timi] Butler ostatecznie wrócił, choć nie był to powrót zbyt udany. Saga będzie trwać dalej. Do zamknięcia okienka już coraz mniej czasu. A w sumie Butler taki jest – nawet przy swoim coraz bardziej niepewnym zdrowiu – że jego ewentualny transfer może troszeczkę wywrócić rywalizację. Wszystko zależy od tego, gdzie trafi. Ale jak znamy Rileya, to on raczej na pewno nie będzie chciał wysyłać Butlera do drużyny z tej samej konferencji. A dla nas to w sumie dobra wiadomość. Im mniej Butlera przeciwko Celtics, tym lepiej.
[Adrian] No to można kilkoma słowami podsumować sezon do 31 grudnia zeszłego roku. Najpierw Wschód. Cavs wielkim zaskoczeniem, bo to nie jest przewaga 1 meczu po 10 kolejkach. Po 40% RS mieli 5 wygranych więcej od Bostonu. Bucks się podnieśli, ale szału nie ma. Natomiast Sixers… cóż to jest za dzwon! Miód na moje serce. Na plus także Orlando, oraz Pistons!! Nie doceniałeś tych ruchów Pistons, a oni sensownie grają. Na Mistrza to za mało, ale przestali być ligowym łajnem i zmierzają do Play In.
[Timi] No aż tak pozytywnej niespodzianki Pistons się nie spodziewałem – to fakt. Ale wiedziałem, że te ruchy po weteranów pozwolą im przynajmniej przestać szorować po samym dnie. Nie wiem natomiast, co sobie myśleć o Knicks. Chyba jeszcze za wcześnie, by traktować ich jak poważnego rywala. Nie to co Cavaliers. W historii ligi mało który zespół tak zaczynał sezon jak oni w trwających rozgrywkach. Naprawdę imponują i coraz szybciej pędzą w stronę pierwszego miejsca w naszej konferencji.
[Adrian] Zachód i dominacja OKC. Niby człowiek się spodziewał, ale jednak jakość ich gry robi wrażenie. Drugie miejsce 31 grudnia miało Memphis, którego ja kompletnie nie doceniałem. Trzecie było Houston, którego nikt tak wysoko nie stawiał. Na drugim biegunie jest GSW, Phoenix i Sacramento. Durant po tym jak się obraził na GSW, to same sukcesy :D Jeszcze słówko o Minnesocie – no średnio poprawili się tą wymianą. Bo pozycja jest przeciętna, ale ich gra nawet poniżej przeciętnej.
[Timi] Grizzlies jednak w tych poprzednich sezonach – z tym samym trzonem – robili bardzo dobre wyniki. Mają też naprawdę świetnego trenera. Taylor Jenkins od lat robi tam znakomitą robotę. Trzeba też chwalić Udokę i Rockets. Może nie jest to jeszcze drużyna gotowa na bicie się z tymi najlepszymi, ale wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od czasu “bańki” oni zameldują się w fazie play-off. To będzie ich pierwszy awans, odkąd z zespołem pożegnał się James Harden. A co do Thunder, to warto przy tym wszystkim pamiętać, że oni ten wynik robią bez Cheta Holmgrena. Gdy wróci, będą jeszcze mocniejsi.