Kiedyś musiał nastąpić ten dzień, gdzie Bostoński Tygodnik ustąpi miejsca Mistrzowskiemu Tygodnikowi. Czekaliśmy na to bardzo długo, aż wreszcie mogę na jakiś czas zmienić nazwę. A co najważniejsze, wierzę że po kolejnym sezonie, znowu na offseason pojawi się Mistrzowski Tygodnik. A teraz zapraszam do czytania, jest o czym, bo z Timim znowu pogadaliśmy.
[Adrian] Media Day, czyli dzień na który wyczekiwaliśmy od czerwca. To jeszcze nie jest start sezonu, ale wreszcie coś się będzie działo. Za tydzień już pierwsze sparingi i zaczynamy młóckę od nowa. A sam dzień, jak co roku. Ktoś przyszedł w nowej fryzurze, ktoś się leczy, jakiś nowy dzieciak – standard.
[Timi] Niby standard, ale tym razem jednak otwieramy sezon jako mistrzowie! Widać, że cała drużyna jest pełna dobrej energii i gotowa na wyzwanie, jakim będzie obrona tytułu. Jednocześnie spadł trochę ten ciężar oczekiwań.
[Adrian] Porzingis po operacji dochodzi do siebie szybciej niż się sztab spodziewał, ale nie ma się co spodziewać w tym roku. Niby mówi się o grudniu, jednak ja oczkuję, że ta przerwa będzie tak długa, żeby się w drugiej połowie sezonu już niczym nie martwić. Jeśli zagra to tylko symboliczne minuty w okolicach końca roku.
[Timi] Ostrożność przede wszystkim. Dobrze pamiętamy, że ten uraz Porzingisa z finałów był określany jako bardzo rzadka kontuzja, której nie jest nawet za bardzo opisana w literaturze. W związku z tym trzeba tym bardziej chuchać i dmuchać na Porzingisa. Oczywiście cieszy to, że on sam mówi, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Oby obyło się bez żadnych przeszkód, ale powrót na boisko oczywiście dopiero jak już będzie w 100 procentach zdrowy.
[Adrian] Jayson Tatum mówił o swojej pracy nad rzutem, oraz o tym, jak niełatwo było się pogodzić z jego rolą na Igrzyskach Olimpijskich. Widać, że go to boli i bardzo dobrze – ja się cieszyłem podczas tego okresu – bo nie ma lepszej motywacji, dla świeżo upieczonego mistrza NBA, niż taki dzwon.
[Timi] To byłeś w jednym z klubie z m.in. Joe Mazzullą, który też patrzy na te perypetie Tatuma z kadrą USA jak na błogosławieństwo. Ja jednak o motywację naszej gwiazdy jestem całkiem spokojny. Wielu przed nim mówiło, że wejście na szczyt jest jak swego rodzaju narkotyk. I ci najwięksi znajdowali sposób, żeby na ten szczyt wrócić. Dobrze też, że zaopiekowano się jego rzutem. Zobaczymy, jakie będą tego efekty, bo na tę skuteczność JT narzekamy od dawna, więc dobrze by było, żeby ta praca przyniosła tutaj zmianę na plus.
[Adrian] Od pierwszego meczu reprezentacji, gdzie przesiedział na ławce całe spotkanie pisałem, że nic lepszego nasz klub nie mogło spotkać. W RS ta skuteczność jeszcze tak nie razi, ale w PO… 28% zza łuku to katastrofa, jak ktoś oddaje ponad 7 takich rzutów na mecz. Trzy i cztery sezony temu to było 39% na podobnej lub większej intensywności oddawania rzutów. Ewidentnie coś się spierdoliło i trzeba to naprawić.
[Timi] Po pierwszych filmikach z treningów widać, że ten rzut wygląda nieco inaczej. No ale na efekty będzie trzeba poczekać. Zobaczymy po rozpoczęciu rozgrywek, jaka jest ta skuteczność i dopiero wtedy będzie można to wszystko ocenić. No ale cieszy to, że sam Tatum mówi o sobie, że jeszcze nie widzieliśmy jego najlepszej wersji. I ma rację.
[Adrian] Jak Brown mówi, że jeszcze nigdy nie pracował tak ciężko – to ja mu wierzę. To jeden z niewielu ludzi w NBA, któremu wierzę bezgranicznie, gdy mówi o treningach. Czy Jaylen będzie w tym sezonie lepszy? No kurwa, oczywiście że tak!!! To jego czas, to jego parkiet!
[Timi] Brown mówi tak co roku. I można by to wziąć za gadanie dla gadania, tyle tylko że on co roku rzeczywiście potem to potwierdza. Tak jak mówisz – jemu można zaufać i uwierzyć. Przed nim dziewiąty sezon w NBA. Niesamowite, jak to zleciało. Cieszmy się tymi chwilami, bo wiele razy mówiliśmy, że „najlepsze jeszcze przed nim” i że ten w teorii najlepszy okres w karierze to dopiero nadchodzi, ale tak po prawdzie, to te czasy już nastały. I oby udało się wycisnąć z tego maksa. Choć jak tak patrzę na te zdjęcia, na których Brown pozuje z trofeami, to myślę sobie, że przynajmniej na razie można powiedzieć, że maks jest rzeczywiście wyciskany.
[Adrian] Przed nim dziewiąty sezon, czyli teraz wchodzi w swój prime, który teoretycznie u koszykarza trwa pomiędzy 28 a 32 rokiem życia – te 5 złotych lat. Aczkolwiek to się trochę wydłużyło, bo medycyna działa cuda, a i Jaylen nie jest zbytnio wyeksploatowany i unikał poważnych kontuzji. Myślę, że spokojnie można to wydłużyć już do 7 lat, patrząc na to jak aktualnie starzeją się koszykarze. Kiedyś Bird czy Barkley w wieku 32-33 lat leżeli pół meczu na brzuchu, obok parkietu – takie mieli kłopoty z plecami. Tego dziś już nie widzimy u zawodników w takim wieku – ta granica sportowej starości się przesunęła.
[Timi] Po części tak i miejmy nadzieję, że w przypadku naszych liderów też tak będzie, natomiast tak sobie myślę, ile młodych tak naprawdę zawodników zakończyło tego lata kariery – Hayward, Kemba, Rose. Oczywiście, w ich przypadku ogromny na to wpływ miały problemy zdrowotne, natomiast to też jest taka przestroga, że czasem nawet postępy w medycynie cudów nie zdziałają, jeśli ciało się po prostu coraz mocniej sypie.
[Adrian] Mazzulla kolejny raz użył sformułowania, że drużyna będzie zdobywać mistrzostwo, a nie jego bronić. Bardzo dobrze!! Walka, walka i jeszcze raz walka! Walka o przejście do historii, bo w Bostonie jedno mistrzostwo znaczy wiele, ale przy tych największych drużynach w historii naszej organizacji, to wynik skromny. Chcesz być wymieniany jednym tchem obok Birda? To jeszcze dwa pierścienie musisz zdobyć! No ale drużyna dopiero otworzyła swoje mistrzowskie okienko – mają sporo czasu, ale też i spore wyzwanie, przy nowych zasadach finansowych.
[Timi] Atak, nie obrona. Filozof Mazzulla znów może się podobać. Celtics znów będą głównym faworytem do tytułu, ale właśnie ważne jest, żeby nie wpaść w pułapkę z tym związaną. Bardzo fajnie więc, że tak naprawdę nasz trener już od samego początku sezonu tak to rozgrywa. A ja mam też w ogóle nadzieję, że zdobycie mistrzostwa i zrzucenie z siebie tego ciężaru pozwoli naszym odblokować jeszcze większy potencjał.
[Adrian] Zach Lowe odchodzi z ESPN – w sumie to został zwolniony. No cóż – cała śmietanka ESPN już tam nie zagości. Tym bardziej szkoda, bo Zach dla nas, o czym wiele razy pisaliśmy i rozmawialiśmy, to był 3 najważniejszy człowiek w światku socjal NBA. ESPN na własne życzenie się zmarginalizował, po takim gongu jak odejście Wojnarowskiego.
[Timi] Mało kto pamięta, ale Zach Lowe wypłynął na szerokie wody jako… gość od Celtics, kiedy pisał jeszcze dla CelticsHub. Jego obecność w ESPN to był jeden z niewielu powiewów świeżości w tym coraz bardziej cyrkowym środowisku, które od lat ściga się głównie o to, kto krzyczy najgłośniej. Niestety nie o to, kto krzyczy z największym sensem. No a Zach Lowe to był właśnie taki sensowny gość, którego chciało się czytać i słuchać. Szkoda, że to wszystko zmierza w takim kierunku, choć można być absolutnie pewnym, że Lowe szybko znajdzie pracę w innym miejscu, więc jego wciąż odświeżającego po tylu latach głosu na całe szczęście nie stracimy.
[Adrian] No i wymiana – przed samym startem sezonu! Karl-Anthony Towns leci do NYK, a w przeciwną stronę polecieli Julius Randle i Donte DiVincenzo. Wilki dostały jeszcze pick w pierwszej rundzie. Gdybym musiał teraz oceniać kto wygrał, to napiszę tak – Sota bo dostała DiVincenzo, a wysocy zawodnicy pewnie będą jak co sezon połamani. KAT to wielka sprawa w NYK – tylko jak długo będzie zdrowy? Knicks musieli zareagować na brak powrotu na parkiety Mitchella Robinsona, a i z Julkiem nie było im po drodze. Czy Wilki coś zyskały? To zależy jak ten Randle się tam wkomponuje sportowo i mentalnie.
[Timi] Ta wymiana dostarcza obu zespołom dużo pytań, a to chyba oznacza, że jest całkiem sprawiedliwa. Oba zespoły dostają coś, czego potrzebowały. Towns od razu rozwiązuje problem Knicks w strefie podkoszowej. Randle całkiem do Wolves pasuje, a DiVincenzo może jest tam nawet bardziej potrzebny. Ale jednocześnie oba zespoły sporo tracą. Wilki oddały swojego wychowanka i bardzo ważny element drużyna, która zrobiła przecież świetny wynik. No a Knicks tracą w sumie dwóch starterów. Sporo do zyskania, ale też sporo do stracenia po obu stronach. Zobaczymy – tak naprawdę ocenić nam ten transfer przyjdzie dopiero za kilka miesięcy.
[Adrian] Joel Embiid podpisał przedłużenie umowy na 3 kolejne sezony za 193 miliony dolarów. W 5 kolejnych sezonów JoJo zarobi 301 milinów dolarów i moim zdaniem tu jest odpowiedź, dlaczego teraz podpisał przedłużenie. Chodziło tylko o ego, o to żeby też być zawodnikiem z 300 mln w kontrakcie. Kompletny absurd, no ale nie moje pieniądze, nie moje zmartwienie o zdrowie.
[Timi] Nie wiem, czy chodziło tylko o to, natomiast na pewno była to spora zachęta dla niego. Natomiast na jego miejscu i z jego historią kontuzji każdy by te pieniądze brał. Już wiele razy poruszaliśmy tutaj temat Embiida i jego zdrowia. Tak naprawdę nie ma w tej chwili żadnej pewności, ile ta jego kariera na najwyższym poziomie jeszcze potrwa. Więc jeśli dali mu taki kontrakt, no to nie miał żadnych wątpliwości. 76ers też za bardzo nie mają wyjścia. Muszą wierzyć, że on „pociągnie” jak najdłużej i przez kolejne lata będzie nadal grał na poziomie MVP.
[Adrian] Ostatnia Dywizja na Zachodzie, którą omówimy przed tym sezonem to Pacyfik, a zaczniemy od GSW. Spore zmiany jak na nich, bo od wielu sezonów ten trzon był stały, a tym razem Klay Thompson przeniósł swoje talenty do Dallas. Wszyscy zapamiętali jego ostatni mecz, ale on nie miał tak złego sezonu jak obiegowa opinia głosi. Odszedł też Chris Paul, a w ich miejsce przybyli Buddy Hield i Kyle Anderson. Moim zdaniem GSW są na plusie, bo dostali dokładnie to, czego potrzebowali. CP3 był im zbędny, a taki walczak jak SloMo doskonale się wpisze w ich grę.
[Timi] Spadli na cztery łapy, ale oni mierzyli znacznie wyżej. Nie bez powodu pojawiły się te plotki, że oni chcą już tego lata dodać gwiazdę. Na początku mówiło się o sign-and-trade z udziałem Paula George’a, a potem długo był grzany temat Markkanena. Nie udało się i w tej chwili Steph jest wciąż mocno osamotniony. Na pewno udało im się ciekawie ten skład zapełnić i z postępami młodych mogą być nieco groźniejsi, ale mogą tylko podgryzać. I nic więcej.
[Adrian] A ja jakoś wierze w rozwój Kumingi – w poprzednim sezonie kręcił 16 punktów na mecz, myślę że teraz spokojnie przekroczy 20. Podziemski dostanie więcej minut i to tu też będzie spory progres. Jonathan może zostać gwiazdą już w tym sezonie. To pewnie nie starczy na wygranie ligi, ale w PO się zameldują, a jak daleko dojdą? Zobaczymy czy w lutym ktoś tam nie wyląduje, bo mają kim i czym handlować.
[Timi] Jasne, Kuminga i Podziemski zrobią krok do przodu, może nawet bardzo duży, ale to raczej będzie za mało, żeby bić się o czołowe lokaty na Zachodzie. Pytanie też, czy i kiedy Steph zacznie spowalniać. Pewnie jeszcze nie w przyszłym sezonie, ale kiedyś to chyba będzie musiało nastąpić. Dobrze by więc było jak najszybciej zapewnić mu większe wsparcie, żeby nie musiał znów tak często dźwigać Warriors na swoich barkach.
[Adrian] Spore zmiany w Phoenix Suns. Odszedł Eric Gordon, ale przyszło kilku zawodników, którzy mogą tej drużynie dać sporo jakości w grze. Tyus Jones to rozgrywający jakiego potrzebowali, oczywiście to nie jest topka NBA, ale jak chce się mieć trzy gwiazdy, to na inne pozycje są potrzebni właśnie tacy zawodnicy jak Jones, oraz jak Monte Morris i Mason Plumlee. Przy tak ograniczonych środkach, chyba w Suns nie mogli zrobić tego lepiej, pamiętając że mit drużyny która rozwali wszystko i wszystkich, padł z ogromnym hukiem w ostatnim sezonie.
[Timi] W zasadzie tak. W zasadzie nie mogli tego zrobić lepiej, a ściągnięcie takiego rozgrywającego jak Tyus Jones za bezcen to jest pewnie jeden z lepszych ruchów tego lata. Pytanie, na ile tej jakości nadal im brakuje wśród rezerwowych, szczególnie jeśli drugi sezon Bradleya Beala w Phoenix nie będzie za bardzo odbiegał od pierwszego. Wielka trójka Suns zagrała w 41 z 82 spotkań fazy zasadniczej. Zdecydowanie za mało. Ciekaw też jestem, jak to poukłada Coach Bud, natomiast takie skoki od trenera do trenera po jednym sezonie to też nie jest łatwa sytuacja dla zawodników.
[Adrian] W Phoenix zwalnianie trenera po zaledwie jednym sezonie, nie jest niczym nowym. W ostatnich 10 sezonach mieli 7 trenerów – stabilizacji to tam nie było, nie ma i raczej jeszcze kilka sezonów nie będzie. Jednak jak się zatrudnia tak wybitnych intelektualistów jak Durant i Beal, to zawsze jest wesoło. Te 41 spotkań w RS ich wielkiej trójki pewnie zostanie podwyższone, ale czy przekroczy 50? No ja nie wiem… to jest jednak beczka prochu.
[Timi] Mimo wszystko bardzo ciekawe narzędzia do ręki dostaje Budenholzer. On też ma swoje wady, w tym przede wszystkim to jak bardzo uparty potrafi być w fazie play-off, natomiast w Milwaukee udowodnił, że jest w stanie stworzyć silne zespoły na sezon zasadniczy. Niczego tak naprawdę w Phoenix wykluczyć nie można, bo talentu na pewno mają dużo. Albo wystrzelą w górę, albo to wszystko wybuchnie i spadnie im na głowy. I chyba nie ma za bardzo nic pomiędzy.
[Adrian] Sacramento Kings pożegnało Harrisona Barnesa, a w jego miejsce przyszedł DeMar DoRozan. Z Toronto przyszedł jeszcze Jalen McDaniels i to jest spora niespodzianka, że Rapsy go tak łatwo spuściły, bo sezon miał słaby, ale kosztował niewiele, a stary nie jest. Dla Kings to żadne ryzyko – dobry ruch i teraz już nie ma wymówek – w końcu DeMar to ta wymarzona trzecia gwiazdka w drużynie. Muszą zrobić ogień w PO, bo jak nie to spokojnie można zacząć przebudowę.
[Timi] Niby wymarzona, ale DeRozan to tam wcale nie pasuje tak idealnie. To, w czym jest dobry, to już w zasadzie w Sacramento mieli. A to, w czym jest zły – głównie po bronionej stronie parkietu – może okazać się całkiem sporych rozmiarów przeszkodą. Jakoś tak od początku wydawało mi się, że ten mariaż nie jest wcale skazany na sukces. Barnes oczywiście różnicy im nie robił prawie żadnej, ale zamiana na DeRozana nie musi wcale oznaczać, że będzie dużo lepiej.
[Adrian] Clippers i głośne rozstanie z PG13. W jego miejsce przyszedł Derrick Jones Jr. i jest to bardzo dobry ruch LAC. Oczywiście Derrick nie jest gwiazdą wielkości George’a, ale w Clippers tych samców alfa było za dużo. Kris Dunn, Mo Bamba i Nic Batum też znajdą swoje miejsce w rotacji w sezonie zasadniczym. Inna sprawa to czy LAC są nadal contenderem – moim zdaniem nie, ale nie byli nim też w ostatnich sezonach. Każdy sezon był rozczarowaniem, to i trudno non stop utrzymywać ich w teoretycznej topce ligi.
[Timi] No właśnie. Jeśli po tylu latach przeżywali takie rozczarowania rok po roku, no to tak w sumie kolejna próba w tym samym składzie byłaby raczej nierozsądna. Udało im się zmniejszyć trochę koszty, ale też spadły przy tym oczekiwania. Może to i nawet lepiej. Lue będzie w stanie to wszystko spokojnie poukładać na solidny zespół, ale potencjału na dużo więcej tam nie ma. Bo chyba nikt nie wierzy już w to, że Kawhi Leonard rozegra w końcu zdrowy sezon w całości? Na to już chyba niestety szans nie ma. Za długa karta kontuzji – i też zbyt chroniczny ich charakter – by mieć na to nadzieje.
[Adrian] Właśnie ogłosili, że Leonard latem miał zabieg na kolanie i będzie wprowadzany bardzo powoli. Czyli nic sie nie zmieniło, bo mniej więcej tak wygląda każdy kolejny sezon w Clippersach. Wszystko się rozbije o zdrowie w PO. LAC mają nowa halę od tego sezonu – Intuit Dome, na której zadebiutują 23 października w meczu z Suns. Kosztowała 2 miliardy dolarów, trzeba będzie ją zapełniać.
[Timi] Najpierw zadziała pewnie efekt „wow” i ta hala nawet przy przeciętnych wynikach będzie się zapełniać w tym inauguracyjnym sezonie. Ale potem trzeba będzie jakoś ten efekt podtrzymać, a do tego potrzebna już będzie mocna – albo przynajmniej ekscytująca – drużyna. O tyle dobrze, że Lakers nie są w tej chwili na topie, więc Clippers nie stoją w tej rywalizacji o kalifornijskiego kibica na straconym poziomie. Z drugiej strony, jak zaraz LeBron ogłosi swoje pożegnalne tournee – kto wie, czy już nie w kolejnym sezonie – to i tak Clippers pójdą w cień. Natomiast co do Leonarda, to niestety jest to bardzo smutny obrazek, bo to wielki gracz, ale kolana już tak zniszczone, że do tej swojej wielkości będzie mu coraz trudniej nawiązywać. A przecież dopiero co podpisał przedłużenie kontraktu i teraz przez trzy kolejne sezony będzie dostawał 50 milionów dolarów rocznie. Jak tak dalej pójdzie, to za rok czy dwa to może być niestety jeden z najgorszych kontraktów w całej lidze.
[Adrian] No i ostatnia drużyna Zachodu, czyli Lakers. Zostawiłem ich sobie na deser :D Rok w rok wielka wrzawa – kogo to Los Angeles Lakers podpiszą w tym sezonie, kto tam chce przyjść, jak wiele gwiazd stara się o grę w Jeziorowcach! W tym sezonie nie przyszedł nikt z wolnej agentury! NIKT!! Gdyby nie syn Jamesa, prasa nie miałaby nawet o czym napisać. Cudowny upadek, niżej nie można.
[Timi] No i upadł kolejny mit, ale tak po prawdzie, to można chyba to zrozumieć, że nikt nie chce się pchać w takie miejsce. Nowy trener, ogromne oczekiwania, wielka lupa mediów. A do tego całe to medialne zamieszanie wokół LeBrona Jamesa, który pozostaje graczem wielkim, ale… no właśnie. Jest już po prostu za duży na ten klub, jakkolwiek to brzmi, bo mówimy przecież o Lakers. A klub co prawda nadal z chęcią na wszystko mu pozwoli, ale też widać, że od jakiegoś czasu to już jest trochę taka gra na przeczekanie w wykonaniu władz kalifornijskiej ekipy.
[Adrian] No tak to wygląda, że Jeziorowcy muszą dociągnąć do końca jego kariery, a to może boleć. Nawet finansowo, bo tam niby pod względem sprzedaży biletów i marketingowo wszystko klika. Jednak na meczach w PO zarabia się olbrzymie pieniądze i te hipotetyczne straty są olbrzymie. James jednak miał marzenie, zagrać z synem. Kibice LAL modlą się teraz pewnie, żeby nie czekał na drugiego syna, bo to kolejne lata z zerowymi szansami na sukces.