Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Zanim zaczniemy rozmawiać o G1 wielkiego Finału, to trzeba o czymś innym, bo ten tydzień, to koszykarsko będzie wyjątkowo krótki. Na szczęscie strasznie dużo plotek na offseason wjechało, to i nudno nie będzie. Nowy Orlean odpuszcza tegoroczne przejęcie picku Los Angeles Lakers. Zrealizują prawo do wyboru w Drafcie w przyszłym roku. Tegoroczny Draft ponoć jest mocno przeciętny (nigdy w to nie wierzę), ale Pelikany mają teraz na 2025 rok 3 picki w pierwszej rundzie, a to może być cudowny asset do wymian, gdyż szukają prawdziwego playmakera.
[Timi] Myślę, że zadecydowały te głosy, że ten tegoroczny draft jest naprawdę kiepski w talent. Różne już się porównania pojawiły. Ktoś określił to tak, jak gdyby z pierwszym numerem draftu dodać do zespołu Tobiasa Harrisa. Trzeba przyznać, że nie jest to zachęcające… No i też za rok ten wybór Lakers w sumie może być nawet troszeczkę lepszy. Nie wiadomo, w jakim kierunku to wszystko w Los Angeles pójdzie. Nie wiadomo, co to będzie z nowym trenerem. Nie wiadomo, czy Davis i o rok starszy LeBron rozegrają jeszcze jeden tak zdrowy sezon. Sporo tych niewiadomych, więc Pelicans wybrali przyszły rok.
[Adrian] A ja jednak obstawiam, że NOLA bedzie bardzo aktywna na rynku wymian i pick to dużo większa wartość niż jakiś młody zawodnik wybrany z 17 pickiem. Tym bardziej, że coraz głośniej o tym, iż odstrzelą też Ingrama, żeby mieć naprawdę dobre karty w ewentualnej grze o jakąś gwiazdę. Oni nie myślą o realizacji tego picku, myślą tylko o wzmocnieniach. Jeśli Atlanta bedzie chciała wymienić jednego z rozgrywających, to Ingram i worek picków będzie bardziej przekonujący, niż cokolwiek co może oddać Lakers.
[Timi] Dlatego tym bardziej jeśli wybrali handel, to ta niepewność wokół picku Lakers może im pomóc. Często jest przecież tak, że drużyny po taki niepewny wybór w drafcie – ale jednak z potencjałem na miłą niespodziankę – ustawiają się w kolejce. I to może działać na korzyść Pelicans, choć ja nie jestem do końca przekonany, czy rozstanie się z Ingramem to jest dla nich dobry pomysł.
[Adrian] Muszą coś zmienić – najłatwiej chyba odpalić Ingrama. Po pierwsze on jest w każdym sezonie połamany, a po drugie – koszmarnie zawiódł w PO. Jest nadal młody, bo ma 26 lat, ale ile sezonów można dreptać w miejscu. Przyszedł czas na zmiany, a za skrzydłowego można sporo zyskać. Dodatkowo Ingram bedzie w ostatnim roku swojej umowy – niby to obniża jego wartość, ale to i tak może być spory win dla NOLA, jak go dobrze wymienią.
[Timi] No właśnie z tych powodów, które wymieniłeś, to może nie być wcale takie proste dla Pelicans. Wszystko wskazuje jednak na to, że przynajmniej zobaczą na rynku, jak wartość Ingrama w tej chwili wygląda i co mogą za niego zyskać.
[Adrian] Skoro o Lakers mowa – nowym trenerem ma zostać JJ Redick, a jego asystentem Rondo. Odważnie – jeden nawet nie był asystentem, a drugi częściej ma sprawy o awantury domowe, niż dni w studiu jako analityk. Nie mam wątpliwości, że obaj mają wielką wiedzę na temat koszykówki, obaj maja kolosalne basketball IQ, ale… doświadczenia na ławce trenerskiej nie mają nic a nic. Co innego patrzeć z boku, a co innego wskoczyć w te buty. Jason Kidd właśnie doprowadził do Finału Dallas, ale przypomnij sobie jego początki, 10 sezonów temu w Nets czy potem w Bucks. To nie od razu klika, a James czasu już nie ma.
[Timi] Redick rzuciłby się na głęboką wodę. Ogólnie być trenerem Lakers to jest wielkie wyzwanie, ale jako trener-debiutant? Tu jest potencjał na wielką katastrofę. Oczywiście, to może “kliknąć”, ale pewności nie ma. Wszyscy na pewno mocno czekamy jednak na to, jak Redick sobie w takiej roli poradzi. Tyle tylko, że jak nie pójdzie, to złe wrażenie może zostać.
[Adrian] Ledwo rozpoczęliśmy o tym rozmawiać, a tu całkowita zmiana narracji. Wojnarowski donosi, ze to trener z NCAA zostanie kolejnych szkoleniowcem Lakers. Dan Hurley z UConn ma być tym wybrańcem. Historia podobna do Brada Stevensa, ale czy tak samo się zakończy? Pitino, Calipari, Hoiberg, Donovan – no sporo tych nazwisk które nie zawojowały najlepszej ligi świata, a po drugiej stronie jest tylko Brad Stevens, który faktycznie okazał się geniuszem pomarańczowej piłki.
[Timi] Hurley zrobił mistrzostwa back-to-back z UConn i stał się dość gorącym nazwiskiem na rynku, choć wydaje się, że tak naprawdę tylko taki klub jak Lakers są w stanie go przekonać go pozostawienia NCAA. Nie do końca jest to więc historia jak ze Stevensem, bo jednak Brad z uniwerkiem Butler robił dobre wyniki, ale na szczyt nie wszedł. Natomiast fakt faktem, że w przeszłości niewielu było tych trenerów, którym udało się płynnie przejść z NCAA do NBA. Stevens jest tutaj naprawdę wyjątkiem. Z kolei Hurley ze wszystkich wymienionych przez Ciebie trenerów ma też najdłuższy staż w roli pierwszego szkoleniowca w momencie takiego skoku do NBA, jeśli oczywiście Hurley ten skok wykona.
[Adrian] Nie no, Timi – Stevens z Butler zrobił najlepsze wyniki w historii tej uczelni. Dwa razy, rok po roku, meldował się w Finale March Madness – zabrakło ostatniego słowa, tej jednej wygranej. Tylko jego Butler, to nie jest tak samo wielki ośrodek sportowy jak UConn. University of Connecticut mistrzem NCAA był 4 razy przed Hurleyem. W Elite 8 to oni się meldowali 13 razy w historii rozgrywek NCAA, a Butler nadal tylko 2 razy, które zrobił Stevens. Sam awans do Finału małym ośrodkiem sportowym, znaczy często więcej, niż wygranie Finału przez taki UConn który w ilości mistrzostw NCAA ustępuje tylko UCLA i Kentucky. Brad Stevens gdyby został w lidze uniwersyteckiej, pewnie teraz prowadziłby jakiś topowy ośrodek, a wtedy o mistrzostwa łatwiej, gdy sponsorzy potrafią przekonać topowych rekrutów.
[Timi] No tak, co do tego nie ma wątpliwości – zresztą Celtics wypatrzyli Stevensa właśnie podczas meczów final four, obserwując jego umiejętności z bliska na największej scenie w akademickim światku. To na pewno pomogło. Ale mówię tylko, że Stevens był trochę kopciuszkiem, który trafił na salony i to na dodatek w bardzo młodym wieku. Hurley to jednak bardziej doświadczony gość, który jest już po 50-tce. Dla przypomnienia: Stevens obejmował stanowisko jako 37-latek, stając się najmłodszym ówcześnie szkoleniowcem w lidze.
[Adrian] Nowa umowa TV coraz bliżej. Wzrost kontraktu ma być olbrzymi, ale nie o tym. W związku z tym, że stacja TNT bedzie transmitować NBA ostatni sezon, to będziemy świadkami pożegnalnego tour Inside NBA, czyli chyba najbardziej charakterystycznego programu o ukochanej lidze. Od kiedy dołączył do nich Shaq, był to absolutny Dream Team komentatorów. Nie zawsze się z nimi zgadzałem, ale zawsze słuchałem z ciekawością. Mecz nie kończył się wraz z ostatnia syreną.
[Timi] Idzie nowe – pytanie w jakiej formie. Ta obecna była wyjątkowa i choć wiele osób pewnie chciałoby móc to zreplikować, to tak się niestety nie da. Ale można być raczej pewnym, że Shaq czy Barkley przy koszykówce zostaną. Kończy się pewna era. Został jeden, ostatni sezon. I miejmy nadzieję, że coś nam potem tę pustkę zapełni, bo ESPN ze swoimi “ekspertami” na pewno tego nie zrobi, a przynajmniej nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
[Adrian] Nowa umowa praktycznie zaklepana – 76 miliardów dolarów za 11 lat. Aktualnie jest to ponad 2,5 miliarda za rok, czyli wzrost bedzie o prawie 270%. Potworna kwota. Żeby to zobrazować – Jaylen Brown dostał 304 mln za 5 letni kontrakt, na mocy nowej umowy TV od 2028 roku 5 letni supermax bedzie wynosił 419 mln, a przecież prognozy nowej umowy i tak zostały wliczone do supermaxa Browna. Według wyliczeń, w okolicach 2032 roku, najlepsi zawodnicy będa zarabiać 100 mln dolarów za sezon.
[Timi] Już niedługo bodaj Shai Gilgeous-Alexander może stać się pierwszym w historii zawodnikiem, którego płaca będzie wynosić milion dolarów za pojedynczy występ. A te kwoty będą dalej rosnąć…
[Adrian] Houston chce handlować swoim 3 wyborem. A dokładniej, chcą go oddać Brooklynowi (bo ten pick to jest pick właśnie Nets) za Mikala Bridgesa. Z punktu widzenia Nets, to kompletnie nie ma sensu. Gdyby chcieli pozbyć się Bridgesa, to Atlanta na luzie odda swój 1 pick.
[Timi] Tak jak pisałem już wcześniej – pierwszy pick w tegorocznym naborze, to jak Tobias Harris, więc raczej trudno spodziewać się, że Nets na to pójdą. Niezależnie od tego, czy zadzwonią z Houston czy z Atlanty. Tym bardziej że od roku nieustannie odmawiają kolejnym klubom, które ślą kolejne propozycje z 3-4 wyborami w pierwszej rundzie.
[Adrian] Miami jest w kropce, bo nie wiedzą co zrobić z Butlerem. Plotki mówią, że są dwie drużyny które chcą mu dać maksa – jedna z nich na 100% jest Sixers. Drugą może być Orlando, lub Utah. W końcu Danny zawsze chciał Jimmy’ego u siebie. Jeśli Miami się nie dogada w spawie przedłużenia kontaktu, to wymieni Butlera w lipcu. Zgłoszą się drużyny, które mają miejsce żeby mu dać olbrzymi kontrakt.
[Timi] Pięknie się to ogląda, tak szczerze mówiąc. Heat mieli piękne lata z Butlerem, ale wydaje się, że doszło to do takiego momentu, gdzie Butler nagle stał się większy niż Miami, a to już nie wszystkim w Miami się podoba. Poza tym Jimmy młodszy nie będzie, a pakować się w maksymalny kontrakt – no ja się nie dziwię, że Pat Riley ma wątpliwości.
[Adrian] Tylko jaka jest alternatywa dla Butlera? Jedynie wymiana, bo trudno nagle bedzie zejść poniżej progu salary na tyle, żeby znowu złowić wielką gwiazdę z FA. No ale Pat za frytki go nie odda, a takie Sixers nic ciekawego w zamian nie ma. Zespoły które są zainteresowane nie mają dobrych assetów, chyba że Ingram z Nowego Orleanu – to byłaby ciekawa sprawa.
[Timi] Trudno mi sobie wyobrazić, że Pelicans ściągają do siebie Butlera. Tutaj nie ma tak w zasadzie zbyt wielu zainteresowanych. Mówi się przede wszystkim o 76ers i gdzieś tam w tle może o Utah Jazz, bo przecież Danny Ainge swego czasu chciał Butlera u siebie. I dobrze, że ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo było ryzyko, że Celtics w zamian będą musieli oddać trzeci wybór w drafcie w 2016 roku. Reszta jest historią…
[Adrian] No i Game 1. No i pozamiatane. Pierwszy mecz i wynik lepszy niż gra, bo to nie był nasz bardzo dobry mecz. Czytałem sporo zachwytów, ale my to mamy jeszcze olbrzymie rezerwy – serio, potrafimy zagrać dużo lepiej. Porzingis tylko 20 minut na parkiecie, a Pritchard nie dotarł na mecz. Jest 1-0 w serii i teraz strach przed G2, bo ten G1 to wygraliśmy pewnie. Jak sobie przypomnimy 1 czy 2 rundę, to obawy są.
[Timi] Dobry czy bardzo dobry – nie ma to większego znaczenia. Niech to będą tylko “dobre” mecze, jeśli mamy wygrywać 20 punktami. Jeszcze tylko trzy spotkania w tym sezonie. Gorszy moment mieliśmy na początku trzeciej kwarty. Może troszeczkę już za bardzo się rozluźniliśmy, ale moim zdaniem to wynikało także z bardzo luźnego podejścia kibiców na starcie drugiej połowy. Ogródek żył przez całą pierwszą połowę, odkąd tylko pokazali Porzingisa wychodzącego w szatni. I potem w pierwszej połowie ta energia niosła naszych. W trzeciej kwarcie trochę tego zabrakło, ale Jaylen Brown zadbał o to, by tę energię przywrócić. I po raz kolejny, nie wiem już który w tym sezonie, odpowiedzieliśmy na zryw Mavericks w iście mistrzowskim stylu. Po tym naprawdę poznaje się wielkie drużyny.
[Adrian] Pewnie gdyby mecz był bardziej na styku, to i Ogródek szalałby cały czas. No a jak w 2 kwarcie masz +29… no nie oszukujmy się, zaczął się chill out. A początek 3 kwarty mógł uśpić dodatkowo, bo tam same cegły latały – niby Dallas zaliczyło 6 szybkich punktów, ale potem kilka minut sami nic nie potrafili trafić. Jednak zakończenie tej 3 kwarty było już elektryczne i nie było co zbierać.
[Timi] Tak sobie obejrzałem jeszcze raz ten nasz zryw 14-0, gdy Mavs zmniejszyli straty do ośmiu punktów. Niesamowita dojrzałość bostońskiej drużyny. Wcześniej dali się wciągnąć w zły okres, ale po tej przerwie na żądanie wrócili do swojej najlepszej koszykówki. Brown i Tatum raz za razem atakowali pomalowane po dryblingu, a to znów mocno nam otworzyło atak. A z czasem do gry wrócili też kibice, którzy po kolejnych trafieniach znów naładowali się energią i zaczęli ją oddawać. To była naprawdę fantastyczna odpowiedź w wykonaniu Celtów.
[Adrian] Na plus – Porzingis zagrał taką pierwszą połowę, że Dallas nie wiedziało co się dzieje – a to trójka, a to blok, potem asysta, zaraz potem blok i trójka. Wszedł na parkiet jako szósty i przedefiniował znaczenie zwrotu – wsparcie z ławki. Jaylen Brown – Pan Koszykarz – 22 punkty, 6 zbiórek 2 asysty, 3 bloki i 3 przechwyty ze skutecznością 58%. Nie wiem czy można zagrać lepiej, ale coś mi mówi, że on jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w tej serii. White i Holiday w obronie grali niesamowicie intensywne zawody, a Hauser niczym Feniks z Popiołów wstał i trafiał. Trzeba też wspomnieć o trenerze, jak Mazzulla wziął czas, to ekipa zrobiła 14-0.
[Timi] Porzingis zagrał wspaniale, a to był jego pierwszy w karierze mecz na tak wielkiej scenie. Co do Browna – on po spotkaniu miał ten “look”. Jest niezwykle skupiony i gotów zrobić wszystko, by wreszcie wdrapać się na szczyt. Było to też słychać w każdej niemal jego wypowiedzi na konferencji prasowej. Dla niego liczy się tylko następny mecz. No i przebudzenie Hausera – piękna sprawa. Trochę już postawiliśmy na nim krzyżyk, choć ja po finałach konferencji pisałem, że on może nam jeszcze sporo radości dać w tym sezonie. Miał dobre akcje na Irvingu i Luce w obronie, dołożył kilka trójek. Czego chcieć więcej.
[Adrian] Na minus – Pritchard nie miał dnia – trudno, zdarza się. Tatum i jego 6 strat, oraz 16 punktów z 16 rzutów wygląda źle. Na szczęscie nie szukał głupich wymówek i na konferencji prasowej przyznał się, że zjadły go nerwy. Spoko – bedzie lepiej, a po bronionej stronie parkietu zostawił masę serducha. Niepotrzebnie tylko oddał 16 rzutów (najwięcej w zespole) – inni byli lepiej dysponowani.
[Timi] 16 rzutów jak na Tatuma to jest bardzo mało. Statystki to jedno, ale wpływ Tatuma na ten mecz to jest coś, czego nie można przecenić. Kolejne double-double, do tego pięć asyst i świetna obrona. Musimy częściej mówić o jego grawitacji. Bo tego nie widać w liczbach, a on tym też pomaga drużynie wygrywać. Strat za dużo, to fakt, ale całościowo był to kolejny jego bardzo dobry występ w tegorocznej fazie play-off.
[Adrian] Przy takiej ilości strat i takiej słabej skuteczności, nie można mówić o bardzo dobrym występie, bo jak nazwiemy jeśli ograniczy straty, gdy zacznie trafiać. Albo inaczej, gdy przestanie rzucać podczas potrojenia, bo to z tego wynikało. Wystarczy podjąć ułamek sekundy wcześniej decyzję o odkopnięciu piłki na obwód i masz piękną asystę zamiast cegły. Jak sobie na spokojnie oglądałem mecz drugi raz, to takich sytuacji były sporo. Jednak – jeśli Dallas to przeanalizuje, to bedzie musiało odpuścić w obronie to potrajanie Tatuma w pomalowanym, bo znowu ich rozstrzelamy. Wtedy zrobi się dla dzika miejsce, a dzik umie to wykorzystać. No nie mogą zagrać drugi raz tego samego po minus 29 w drugiej kwarcie.
[Timi] Ale ile było też sytuacji, gdy Tatum wchodził pod kosz i załamywał calutką defensywę rywala? Tak jak w poprzednich seriach, tak i teraz ściąga na siebie uwagę trzech, czasem nawet czterech zawodników. To jest wielka wartość dodana. A tym bardziej, jak się okaże, że Tatum w tym pierwszym meczu finałów podawał w 60 proc. swoich wjazdów – normalnie robi to przy około 25 proc. wjazdów, więc to jest kolosalna różnica. I po tym poznasz lidera swego.
[Adrian] Uwag kilka – już tylko 3 zwycięstwa brakują nam żeby przekroczyć wrota raju. Ten mecz to taki pstryczek w nos, tym wszystkim którzy mówili i pisali, że Boston jest w Finale tylko dlatego, że Wschód jest słaby. Że w Finale Luka i Kyrie pokażą im miejsce w szeregu. Jak na razie Luka i Kyrie muszą poszukać lepszej gry, bo nasza obrona zabrała im WSZYSTKIE atuty. Tylko 9 asyst, żadnych lobów, żadnego pajacowania w pomalowanym – zamknięte i wypierdalać. Pierwszy mecz nie kończy serii, ale Dallas ma sporą zagwozdkę.
[Timi] Irving po spotkaniu stwierdził, że spodziewał się, iż w Ogródku będzie głośniej… Odważne słowa jak na kogoś, kto spisał się w tym meczu po prostu źle. To już 11 kolejnych porażek byłego rozgrywającego Celtics przeciwko Celtics.
[Adrian] Byłoby głośniej, gdyby Luka przyjechał z koszykarzami, a nie ze statystami i klaunem.