Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Game 3 – Indiana w tym sezonie, w PO, nie przegrała na własnym parkiecie, Boston nie przegrał na wyjeździe – no komuś musiała się ta seria skończyć. Polegli chłopcy z Indiany, choć większą część meczu byli lepsi i warto to podkreślić, oni naprawdę byli lepsi i bardziej im się chciało. Koszykówka to jednak taka gra, gdzie wygrywa ten, który wraz z końcową syreną ma 1 punkt więcej – a to bylismy my, no i tych punktów były 3. A dlaczego Indiana przegrała? Bo nie miała Jrue Holidaya! Koniec i kropka! Pochwalę jeszcze Mazzulle – wziął czas, żeby zjebać sędziego :D Bo gwizdkowi chyba bardzo chcieli, żeby seria nie zakończyła się aż tak szybko.
[Timi] Nie zagrał ostatecznie w tym meczu Haliburton, no i Pacers stanęli pod ścianą. Dla nich porażka w tym meczu oznaczała zmierzenie się z historią, której nikt jeszcze nie pokonał. Nic więc dziwnego, że dali z siebie wszystko i że tak im się chciało, ale koniec końców Celtics załatwili sprawę, gdy po zmianie stron ruszyła defensywa maszyna. Bostończycy kolejny już rok potwierdzają, że choć w domu zdarzają im się wpadki, to na wyjazdach są naprawdę mocni w fazie play-off. Wygrać w Indianapolis to wielka sztuka, szczególnie że Pacers poprzednio przegrali tam… pod koniec marca.
[Adrian] Na plus – mecz można wygrać na kilka sposobów, najłatwiejszy to być lepszym w ataku, najtrudniejszy to być dużo lepszym w obronie. No my wybraliśmy bramkę numer 2, za nimi był Finał. Bo z 0-3 się nie wychodzi w PO. Jednak wracam do plusów – 4 kwarta i końcówka 3, ale jednak to 4 kwarta zdefiniowała ten mecz. Tatum zagrał bardzo dobre zawody, jednak w 4 kwarcie, w decydujących minutach to Holiday i Horford pokazali kto rządzi na parkiecie. Jrue był absolutnie bezbłędny, a Profesor Al był wszędzie tam, gdzie był potrzebny!
[Timi] Była taka sekwencja w trzeciej kwarcie, gdzie w czterech kolejnych akcjach zaliczyliśmy bloki – to był impuls od obrony Celtów, który pozwolił do tego meczu wrócić. Potem w czwartej kwarcie cała drużyna stanęła na wysokości zadanie. Podanie Tatuma za plecami do Horforda w rogu – powiesić to w Luwrze, jak to ujął po meczu Jaylen Brown. No i też Holiday pokazał, po co on tutaj został sprowadzony. Piękny and-one w ataku, a potem kluczowy przechwyt. I tym samym jesteśmy już o krok od wielkiego finału. Fantastyczne zwycięstwo.
[Adrian] Na minus – to 18 punktowe prowadzanie Indiany to się z czegoś wzięło, a jak dodam do tego, że oni przez 3 kwarty trafili zaledwie 3 trójki, to mamy obraz, jak bardzo nas gwałcili swoim atakiem z bliska. W pomalowanym przegraliśmy 40-68 – dramat i koszmar. Jak ktoś uważa, że najlepszym naszym zawodnikiem był Tatum, to znaczy że meczu nie oglądał a jedynie boxscore – niestety, ale w 4 kwarcie Jayson miał skuteczność 25% i trochę to martwi. Na szczęscie przestał rzucać i podawał, a asystę do Horforda w ostatniej minucie zapamiętamy na bardzo długo.
[Timi] Pacers brutalnie momentami zdominowali pomalowane, ale też powiedzmy sobie szczerze – przecież te rzuty Nembharda czy McConnella to momentami nie miały prawa wpaść, a wpadały chyba tylko dzięki energii kibiców w Indianapolis. Świetnie to ujął Brown, który zresztą miał po tym meczu kilka znakomitych cytatów. I sporo było prawdy w tym, że niektórzy zawodnicy Pacers po prostu na chwilę zmieniali się w Jordana. Ostatecznie liczy się to, że Celtics potrafili odpowiedzieć i nie dali się złamać. Wielu zawodników podkreślało tu kluczową rolę Mazzulli i sztabu.
[Adrian] Uwag kilka – żeby nam się tak chciało od poczatku meczu jak w 4 kwarcie, to by nie było problemu, a jednak nerwy były. Jest 3-0, a tego jeszcze nie spierdolił nikt w historii NBA i nie ma się co oszukiwać – Boston w 5 to w najgorszym scenariuszu, bo lepiej zakończyć to w meczu numer 4. Tak szybkie zakończenia Finałów Konferencji to problem dla ligi, bo to oznacza dużo mniejsze wpływy finansowe.
[Timi] Nie da się ukryć, że to także mniejsze wpływy finansowe dla Celtics, jeśli ta seria nie wróci już do Bostonu. No ale dla zwykłego kibica nie jest to absolutnie żaden problem, może poza tymi, którzy powoli już szykują się na finał – bo teraz to już można spodziewać się naprawdę ogromnych cen biletów finałowych. Jednak najpierw trzeba jeszcze tę serię skończyć, a Rick Carlisle zapowiada, że Pacers nie zamierzają odpuszczać. I dobrze, bo my jako zespół się świetnie na razie w tej serii hartujemy. Jest 3-0, ale to nie są wcale gładkie zwycięstwa. Ale może to i nawet lepiej.
[Adrian] No i koniec bajki – 4 wygrane. Boston nadal niepokonaną drużyną na wyjazdach – cokolwiek by nie napisali kibice innych drużyn – to robi wrażenie. Wygrać raz, dwa czy trzy razy… ale wszystkie mecze? No tu nie ma przypadku. Celtics jadą jak po swoje i nie ma znaczenia co krzyczą kibice. W sezonie zasadniczym to na wyjazdach mieliśmy olbrzymie wsparcie, bo wielokrotnie zielonych kibiców było więcej niż gospodarzy, ale nie w PO. Tu zawsze grasz przeciwko tłumowi, a to na nikim wrażenia nie robiło. To wynik doświadczenia, bo przecież każdy z naszych ma za sobą przynajmniej kilkadziesiąt meczów w PO.
[Timi] Ale też trochę tych kibiców w zielonych barwach było. I zobaczyli fantastyczny zespół. 4-0 w finałach konferencji – to nie jest łatwe, to nie jest też absolutnie powszechne, więc tym bardziej trzeba to docenić. Pacers znów postawili twarde warunki, ale nasi po raz kolejny odpowiedzieli w świetny sposób. Kolejny zdany sprawdzian tej drużyny. Cały sezon narzekaliśmy na to, że nie potrafimy domykać końcówek, a tutaj proszę bardzo – w trzech meczach finałów konferencji pokazaliśmy, że jednak się da.
[Adrian] Jednak się da, bo trzeba przyznać, że to były najlepsze 4 mecze Mazzulli jako trenera od 2 lat. Co nie znaczy, że był bezbłędny, ale nie ma się co czepiać – o błędach w PO jeszcze porozmawiamy w tym Tygodniku. Najważniejsze, że był lepszy od trenera Indiany.
[Timi] Nikt nie jest bezbłędny, ale Mazzulla zdał w tym momencie egzamin. No a trener Indiany, jak go nazwałeś, to doświadczeniem zjadał cały nasz sztab tak naprawdę, a mimo to Carlisle kilka znaczących błędów w tej serii popełnił.
[Adrian] Na plus – no co no – 4 kwarta i koniec zabawy. Pan Holiday znowu zabiera klocki z piaskownicy i zaprasza wypierdalać do domu. Doceniam każdego naszego zawodnika, ich wkład w mecze, w zwycięstwa, ale to była seria Jrue, on w każdym meczu dawał pieczątkę na koniec. Tak było i w tym. Nie ważne jak bardzo kochasz Marcusa Smarta – Holiday robi wszystko lepiej, o dwie klasy lepiej. Oczywiście Brown to szef, Tatum znowu romansował z triplem, Horford się nie starzeje, a White blokuje jakby miął 2,13. Ale nad wszystkim unosi się na niebiańskich obłokach Holiday i jest wielki! Jeśli kibice Bucks mają odrobinę zdrowego rozsądku, płaczą po tej absurdalnej wymianie.
[Timi] Nie da się ukryć, że Holiday robi ogromną różnicę i w Milwaukee mogą sobie tylko pluć w brodę, że się takiego zawodnika pozbyli. Ten ich transfer po Lillarda okazał się dla nas fantastyczną okazją na ściągnięcie genialnego gracza. Holiday wszedł w ostatnich tygodniach po prostu na wyższy poziom. Nie powiem, trochę się obawiałem jego formy, bo on w fazie play-off często obniżał jednak loty, ale tym razem jest wręcz odwrotnie. Ale trzeba też docenić resztę zespołu, bo każdy tutaj dołożył cegiełkę. White rok po roku trafił zwycięskie punkty. Cieszy też wyróżnienie dla Browna, który otrzymał nagrodę dla MVP finałów konferencji. Sam przyznał, że się tej nagrody nie spodziewał, ale fakt faktem, że grał znakomicie. Jakże to inny Jaylen Brown od tego, który rok temu tak zawiódł w serii z Miami Heat.
[Adrian] Forma Jrue na początku PO była mocno średnia, ale gdy przyszedł czas, on po prostu zabrał zabawki z piaskownicy. Brown jak najbardziej zasłużył na te nagrodę – mam nadzieję, że to wywoła sportową zazdrość u Tatuma i MVP Finału on zostanie, po fenomenalnej grze. Po samej jego minie widać było, że się nie spodziewał – bardzo zaskoczony Jaylen. Mnie to bardziej zaskoczyło, że wygrał głosowanie tylko 5-4.
[Timi] Jakby nie patrzeć, to Tatum robił w tych czterech meczach średnio 30-10-5, a to są jednak potężne liczby i poważne argumenty do takiej nagrody. Tak naprawdę niewiele zabrakło, żeby obaj z Brownem zakończyli finały konferencji ze średnią punktów powyżej 30 na mecz. Ostatecznie fajne jest jednak to, że obaj mają w swojej kolekcji nagrodę MVP finałów konferencji, no ale po raz kolejny powtórzę to, co już kilka razy tu pisaliśmy w tym sezonie – my cały czas walczymy o zupełnie inny kaliber nagród.
[Adrian] Na minus – no ławka znowu dramat, a Hauser chyba spalił sie doszczętnie w tych PO. Tyle pudeł musi zostać w głowie. Szarpanej gry nie wypominam – w końcu to tylko Indiana – i tak cud, że się zmotywowali na nich na tyle, żeby zrobić 4-0.
[Timi] Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze Hauser kilka trójek jednak trafi w tej fazie play-off w kolejnych meczach, które będą już w finałach. Nie może się biedny przełamać. Nawet to jedno trafienie – pierwsze i jak się okazało ostatnie w całej serii – nie pociągnęło za sobą kolejnych. Ale cały czas wierzę, że jest w stanie tę złą passę przerwać. A jeśli się uda, to jeszcze może nam sprawić sporo radości, bo na pewno nie zapomniał, jak się trafia do kosza.
[Adrian] Uwag kilka – szybko poszło. 14 meczów i Finał. Może nawet za szybko? Może powinni się bardziej spocić i poczuć presję? Może 10 dni przerwy ich rozleniwi? Rozkojarzy? No strasznie dużo tych znaków zapytania. Na pewno czas dostał Porzingis, Horford odpocznie, a reszta zaleczy urazy, w tym Kornet, którego nam brakuje.
[Timi] Nie no, tutaj nie ma czegoś takiego jak “za szybko”. Bardziej się pocili rok temu i dwa lata temu. Wtedy mocno ich przecież krytykowaliśmy za to, że nie potrafią zająć się sprawą i zostawiają otwarte drzwi. Teraz szybko zajęli się rywalami i bardzo dobrze, więc nie ma co szukać tutaj drugiego dna albo powodu do krytyki. Tym bardziej że możemy w spokoju czekać na naszego przeciwnika w finale, a i Porzingis może na spokojnie się kurować, dzięki czemu na finały powinien być w 100 procentach zdrowy i gotowy.
[Adrian] Wszystko się wyjaśni 6 czerwca, gdy wyjdą na G1. Z tego co mówił Mazzulla na konferencji, ale też co dawał do zrozumienia sam Porzingis – zagra on w Finałach. Miejmy tylko nadzieje, że zagra wszystkie mecze i nikt z naszych nie dozna urazu. Przydałoby się mieć raz na 10 lat zdrowe Play Offy.
[Timi] Porzingis w sobotę wziął udział w treningu. Co prawda były to “lekkie zajęcia”, ale to wciąż znakomita wiadomość. W niedzielę trening ma być bardziej intensywny. Najważniejsze jest to, że nie było żadnych komplikacji i wszystko idzie zgodnie z planem, by Porzingis wrócił w pełni sił na pierwszy mecz finałów.
[Adrian] Podsumujmy trochę te PO. I umówmy się, że nie rozmawiamy o plusach – w końcu jesteśmy w wielkim Finale i to po zaledwie 14 meczach. A Mazzulla w wieku 35 lat, to pierwszy tak młody trener od czasów Billa Russella i 1969 roku. Warto tu dodać, że w 69 roku to był drugi pierścień Billa jako trenera, bo rok wcześniej też wygrał ligę. Porozmawiajmy o tym, co nie klika. Izolacje – zmora i za to zawsze będę krytykował Joe. Gramy średnio aż 13,6 izolacji na mecz i na fatalnym współczynniku 0,97 punktu na akcje. W RS graliśmy tylko 9,9 iso na mecz i to było wystarczająco – teraz jest to o prawie 38% więcej. Kryminał. Gramy tylko 4,7 ścięć na mecz, co jest strasznie mało, bo to jest bardzo skuteczna broń. Mało gramy pick&rolli. Jednak najbardziej mi się nie podoba, że wymieniamy w meczu średnio tylko 264 podania. To nie jest Boston Basketball, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Brakuje mi też tzw asyst po zasłonie – to tylko 6,1 na mecz. Brakuje mi w naszej grze, najprostszych rzeczy – bo one są bardzo skuteczne. Indywidualnie to zjebki lecą w kierunku Tatuma, ale tylko za 4 kwarty. No nie jest clutch – 40,4% skuteczności ogólnej i uwaga, bo to jest dramat, 20% skuteczności zza łuku. Gdzie Horford ma 47% zza łuku, a White i Holiday równo po 50%. Skuteczność Jaysona ogólnie w meczu jest fatalna bo to 29%, ale w 4 kwarcie to jest kryminał walić cegły na 20%. To nie ma sensu.
[Timi] Ale liczba izolacji ogólnie urosła wielu drużynom w fazie play-off. Takie granie, że szukasz tych matchupów. I oczywiście – my czasami idziemy w to za mocno, ale 0,97 punktu na akcję to nie jest wcale taki fatalny wynik. Piąty najwyższy w fazie play-off. Dla porównania – w sezonie zasadniczym zdobywaliśmy średnio 1,01 punktu na izolację i tylko trzy drużyny radziły sobie skuteczniej. Co więcej, to nasze 0,97 punktu na izolację w fazie play-off to i tak byłby wynik w top10 ligi w sezonie zasadniczym. Więc ja tu widzę całkiem skuteczną broń naszych zawodników, a Brown czy Tatum choćby w tym czwartym meczu finałów konferencji pokazali, że w izolacjach potrafią dowieźć, gdy w czwartej kwarcie najpierw jeden, a potem drugi wzięli do tańca Obiego Toppina.
[Adrian] No byłby top10 ligi, tylko to nie argument, żeby grać coś, co przynosi mniej korzyści punktowych, niż ładnie rozrysowane ścięcie, gdzie zyskujemy dużo więcej. Jak popatrzysz, kto jest nad nami w tej kategorii – to rzucają się w oczy zespoły, które dostały w palnik od razu w pierwszej rundzie. Tu jeszcze można pokopać głębiej – bo taki Pritchard ma w izolacjach 1,54 pkt na akcje – czyli wyśmienicie, Brown ma 1,17 czyli bardzo dobrze, no a Tatum ma 0,83 w dodatku aż 28,5 % jego akcji to te cholerne izolacje, w przypadku Browna to tylko 14,7%. We wspomnianych przeze mnie ścięciach, Brown i Holiday robią równo po 1,46 pkt na akcje – to prawie dwa razy tyle co Tatum w swoich izolacjach. Tu naprawdę niewiele jest sensu. Jeśli chodzi o akcje po zasłonie, to najlepszy w tych PO w lidze jest Brown ze swoimi 1,39 pkt na akcje. Brown w statystykach zaawansowanych to wygląda jak przyszły HoF. Powinien dostawać więcej piłek – tylko czy ego Jaysona pozwoli? Co ciekawe – pojawia się ogromna ilość opinii, że White jest dużo ważniejszym elementem bostońskiej układanki od Tatuma. Jak Tatum nie poprawi skuteczności w decydującej serii, to latem będziemy świadkami miliona plotek o jego wymianie, a chciałbym mieć wreszcie spokojne, satysfakcjonujący off season.
[Timi] Też bym sobie tego życzył. Na taki offseason czekam… od początku mojej przygody z Bostonem. Ale ja wciąż uważam, że cokolwiek tu się wydarzy, to ta drużyna będzie miała jeszcze jeden sezon w tym trzonie. I wszyscy chcielibyśmy, żeby to był sezon, w którym mówić będziemy o nich “obrońcy tytułu”.
[Adrian] Zmarł Bill Walton – zbyt szybko zabrał go rak z tej ziemi, bo to był wyjątkowy egzemplarz. Wyc zwycięstwo w Finale Wschodu zadedykował właśnie jemu i chyba lepiej tego zrobić się nie dało. Smutek jest, ale zawsze przed oczyma ta jego tęczowa koszulka.
[Timi] Jedyny w swoim rodzaju – te słowa powtarza o Waltonie tak naprawdę każdy, kto go poznał. Wiadomość o jego śmierci wzięła z zaskoczenia, bo choć ostatnio jakoś rzeczywiście było go mniej, to przecież od wielu lat zawsze był gdzieś tam obecny z tą swoją niepowtarzalną energią. Wielka strata dla koszykarskiego świata.
[Adrian] Na Zachodzie też chyba pozamiatane, bo Dallas prowadzi 3-0 i Game 4 ma też u siebie. Luka 33 punkty, Kyrie 33 punkty, do tego bardzo dobra gra zadaniowców i Wilki są już pod ścianą. No ale jak Towns wali zza łuku 0 z 8, to czego oczekują. Nie siedzi, to nie siedzi – tym bardziej jak ktoś ma takie warunki fizyczne jak KAT – powinien ich roznosić w pył w pomalowanym.
[Timi] Wolves zdołali wyrwać zwycięstwo w Dallas. Nadal nie zdarzyło się więc w historii ligi, by obie serie finałów konferencji zakończyły się wynikiem 4-0. No ale też nigdy nie zdarzył się powrót z 0-3 i trudno wierzyć, że tym razem się uda. Wilki nadal są pod ścianą. Teraz mają mecz u siebie i jeśli wygrają, no to Mavs poczują już sporą presję w kolejnym spotkaniu.
[Adrian] No i koniec serii – Wilki poległy w G5 u siebie i to Dallas zagra w wielkim finale. Stara prawda, że z 0-3 w PO się nie wychodzi nadal aktualna. Irving przyjedzie do Bostonu i gwizdom nie będzie końca. No a Luka pokazał w tych PO swoją magię – nie wierzyłem, że on kiedykolwiek zagra w Finale jako 1 opcja drużyny, a tu zrobił to bardzo szybko.
[Timi] Doncić jest znakomity, a Kyrie doskonale odnalazł się jednak w Dallas jako “ten drugi”. Wielu w ten projekt nie wierzyło, a tymczasem oni zrobili finał. I to jako piąty seed! Trzeba też przyznać, że ruchy transferowe to były znakomite strzały Mavericks. Oni od lutego wyglądają naprawdę mocno i to nie jest jakiś przypadkowy awans. Będzie się działo – Irving na pewno zostanie odpowiednio “przywitany” w Bostonie, a przecież odkąd podeptał Lucky’ego to przegrał 10 kolejnych meczów przeciwko Celtics. I oby ta seria trwała jak najdłużej, najlepiej przez cztery kolejne mecze.