#429 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i lecimy z Game 3 w Cleveland. Wszyscy mieli nadzieję, że kompromitacja w G2 znowu wpłynie na zespół mobilizująco. No i stało się – drużyna wyszła naładowana, jak ruski czołg ukradzionymi na Ukrainie sedesami. Gdy się pracuje w obronie na maksymalnych obrotach, to 33 punkty Mitchella nie robią na nikim wrażenia.

[Timi] Potwierdza się, że Celtics – przy wszystkich swoich wadach, o których oczywiście po takich meczach nie zapominamy – potrafią naprawdę świetnie odpowiedzieć na porażkę. To było dobre, przekonujące zwycięstwo, dzięki któremu szybko udało się odzyskać kontrolę nad tą serią. Zresztą ja nawet po wpadce w drugim meczu byłem przekonany, że tu nadal jest duża szansa na zakończenie tej serii w pięciu spotkaniach. No ale krok po kroku.

[Adrian] Na plus – najlepszym zawodnikiem był Jaylen Brown, jego skuteczność na tym poziomie to czysta magia. Nawet te dwa pudła z rzutów wolnych mi nie wadzą, choć oczywiście nadal nie rozumiem jak on tego nie ogarnia. Brown jest aktualnie kluczowym naszym zawodnikiem. Jrue się obudził i dał do pieca. Bo w obronie to on zawsze pracował za trzech, ale w ataku nie dowoził. Tatum świetna linijka, mega praca w obronie, ale bedzie też w minusach.

[Timi] Wygląda na to, że Brown musi mieć w swojej grze jakąś słabość, żeby nie było tak, że nie ma się do czego przyczepić… Widać często filmiki różnych dziennikarzy, którzy pokazują, jak JB pracuje nad tym aspektem, no ale treningi to jedno i tam choćby się bardzo chciało, to nie da rady odwzorować okoliczności meczowych. Natomiast pięknie się ogląda to, jaki Brown jest w swojej grze efektywny. Wielka radość także ze znakomitego występu Jrue Holidaya, tym bardziej że Derrick White po tym gorącym okresie teraz przeżywa znacznie gorszy swój moment. Nie ma Porzingisa, w słabszej formie jest White – no i tutaj właśnie musi wejść Holiday, który na całe szczęście w tym meczu o sobie przypomniał.

[Adrian] Na minus – Tatum i jego skuteczność, oraz straty mi się nie podobają. Szczególnie ta skuteczność zza łuku – gdyby oddawał mniej rzutów, to bym nie marudził, ale on w tych PO jeszcze ani razu nie trafił więcej niż 2 trójki, a potrafi oddać nawet 8 rzutów zza łuku. Rok temu, mecze na 4 czy 5, a nawet 6 trafionych trójek nie były niczym nadzwyczajnym. No jest źle w tym elemencie.

[Timi] Coraz bardziej skłaniam się ku temu, że u Tatuma nie do końca jest w 100 procentach dobrze pod względem zdrowotnym. Uraz nadgarstka ciągnie się za nim tak naprawdę od miesięcy i w sumie trochę szkoda, że rok temu latem nie udało się tego rozwiązać operacją, choć nie wiem oczywiście, jakie wtedy dokładnie były opcje na stole. Co więcej, w G3 widzieliśmy też w pewnym momencie jak opatrywany jest łokieć Tatuma. Warto to dalej obserwować, no ale wciąż to był punktowo najlepszy występ JT od dawien dawna, a za całokształt należy go tylko chwalić, bo znów świetnie podziałał na tablicach i w obronie, a do tego dodał jeszcze sześć asyst.

[Adrian] W tym roku też operacja odpada, bo przecież jest Olimpiada i Jayson nie odpuści – na bank bedzie chciał zdobyć złoty medal. Mam nadzieje, ze nikt z reprezentacji nie wypadnie, bo gdyby coś, to jeszcze Browna powołają, a ja bym jednak wolał, żeby nasze misie odpoczęły latem. No i cały czas mam przed oczyma tę kontuzję George’a, jaką doznał na kadrze.

[Timi] No tak, ale kontuzji równie dobrze można doznać w gierce w Miami albo pod domem w Bostonie. Czasem taki pech cię dopada i tyle. A dla Tatuma gra na igrzyskach u boku LeBrona czy Stepha na pewno będzie wielką frajdą. Ale najpierw inne rzeczy trzeba jeszcze zrobić.

[Adrian] Uwag kilka – odzyskaliśmy HCA, ale nie wiem czy to jest pomocne w tej serii i w tym roku. Zawsze nam się grało lepiej, gdy byliśmy underdogiem i chyba drużyna tęskni za tymi czasami. Oni lubią czuć oddech przeciwnika na karku.

[Timi] Trochę tak jest, że potrzebujemy tego kontaktu z rywalem żeby równać do góry, a nie do dołu, natomiast mam nadzieję, że porażka w drugim meczu to był taki sam wypadek przy pracy jak przegrana z Miami w pierwszej rundzie. Wtedy pojechaliśmy na Florydę z jednym celem, który udało się osiągnąć. A jak już daliśmy sobie szansę na zamknięcie tej serii w meczu numer pięć u siebie, to nie było żadnej zabawy. I oby teraz to ułożyło się podobnie, bo jednak taka zabawa z jedzeniem potrafi mocno ugryźć potem w tyłek.

[Adrian] Meczu numer 4 trochę się bałem, miał nie zagrać ich lider, czyli idealna okazja dla naszych, żeby zlekceważyć przeciwnika i dostać wpierdol. Na szczecie skończyło się na strachu, choć to był przeciętny mecz w naszym wykonaniu. Jednak w PO, przeciętne mecze które wygrywamy, to ja biorę w ciemno i całuję po rączkach.

[Timi] Dokładnie tak – wolimy brzydkie zwycięstwo niż piękna porażkę. To jest faza play-off i tutaj punktów za styl nie będzie. A rywal może i osłabiony, ale Cavaliers wiedzieli, że porażka stawia ich tak naprawdę pod ścianą. Przeciętna była natomiast w zasadzie przede wszystkim czwarta kwarta w naszym wykonaniu, przy czym ostatecznie udało się crunchtime wygrać. I tak jak nasz bilans meczów domowych (15-15 od 2021 roku) w fazie play-off w ostatnich latach może osłabiać, tak bilans w spotkaniach wyjazdowych (16-8) robi ogromne wrażenie.

[Adrian] Na plus – Brown, ale o nim będziemy rozmawiać osobno. Tatum kolejny raz wykręcił 33 punkty, naście zbiórek, do tego asysty, przechwyty i blok, a ja nadal się będę czepiał skuteczności. Drugi z rzędu świetny mecz Holidaya, na takiego Jrue czekaliśmy i on ostatnio dowozi niesamowicie. Do tego Pritchard jak dzik, a Kornet daje niesamowite cenne minuty.

[Timi] Tatum, Brown i Holiday powtórzyli niemal swoje występy w meczach numer trzy i cztery. Jayson nawet dokładnie taką samą skuteczność zanotował w obu spotkaniach. Nie jest ona powodem do dumy (poza rzutami wolnymi, bo znów 9-9), natomiast trzeba docenić znakomitą pracę, jaką wykonuje dla zespołu. Łącznie 66 punkty, 24 zbiórki i 11 asyst w dwóch ostatnich spotkaniach! Bardzo cieszy też przebudzenie Holidaya, a Payton Pritchard trafia nam w tej serii w zasadzie same wielkie rzuty.

[Adrian] Na minus – Al Horford jest zajechany i to już widać. Nie może 38 latek zapierdalać po 30 minut w meczu, po obu stronach parkietu za dwóch. Trochę mnie to martwi, bo Al bedzie kluczowy w dalszych rundach. Dziwie się, ze Mazzulla nie wystawi na 8-10 minut Tillmana, żeby się zwyczajnie napierdalał z Mobleyem. Xavier grał w  tych PO w 3 meczach, małe minuty, ale zawsze były to plusowe minuty.

[Timi] Nie pomaga bardzo szybkie tempo rozgrywania tych meczów, czyli spotkania co drugi dzień. Dlatego dobrze, że ustawiliśmy się w takiej sytuacji i wracamy do Bostonu z szansą na zamknięcie tej serii. Gdyby się udało, to Horford i ogólnie Celtics – a więc także Porzingis – będą mieli trochę więcej wolnego. Liga ogłosiła już natomiast wstępny terminarz finałów konferencji na Wschodzie, no i trzeba kibicować, żeby w serii Knicks-Pacers lub Nuggets-Wolves doszło do meczu lub meczów numer siedem, bo wtedy kolejny etap rywalizacji ruszą 21 czerwca. Gdyby natomiast wszystkie serie skończyły się w sześciu spotkaniach lub mniej, to wtedy finały konferencji ruszą w niedzielę 19 czerwca.

[Adrian] Uwag kilka – Jaylen Brown jest tak rozpędzony w tych PO, że złośliwe szpileczki w kontekście jego 300 milionowego kontraktu ucichły szybciutko. Brown ma 56% skuteczności, oddając prawie 18 rzutów na mecz, dla porównania Jokic ma 55% oddając niewiele ponad 19 rzutów, a przecież po pierwsze to jest środkowy, a po drugie MVP i to nie raz, nie dwa… parafrazując LeGlace. Jaylen absolutny top i aktualnie nasz najlepszy zawodnik.

[Timi] LeBron to w ogóle się na tym meczu numer cztery pojawił, ale… wyszedł, gdy Brown trafił tę trójkę na nieco ponad minutę przed końcem. JB gra naprawdę efektywny basket i w sumie sam trafnie się zdiagnozował, mówiąc wprost, że Cavaliers nie mają nikogo, kto byłby w stanie przeciwko niemu bronić.

[Adrian] Game 5 i koniec serii. W poprzednim Tygodniku pisałem, że Boston w 5, no ale nie brałem pod uwagę kolejnego wpierdolu w drugim meczu, raczej obstawiałem jedną porażkę na wyjeździe. Nadal mi się takie podejście do spotkań nie podoba, ale nie ma co marudzić. Wpierdol jest wpierdol. Półfinały przeszły do historii, teraz kolej na ECF.

[Timi] To nasz szósty awans do finałów konferencji w ostatnich ośmiu latach. Szósty! A w tych poprzednich pięciu za każdym razem musieliśmy odbyć jedną 7-meczową serię na naszej drodze do tego etapu. W tym roku? 4-1 w pierwszej rundzie, 4-1 w drugiej rundzie. Wreszcie nie bawimy się jedzeniem, a te dwa wypadki przy pracy można wybaczyć, skoro potem w taki sposób odrabiamy lekcje.

[Adrian] Na plus – Al Horford ich zabił. G3 i G4 były w jego wykonaniu słabe, okazało się, że wystarczy iż w pierwszym rzędzie usiądzie jego ojciec i nagle wszystko siedzi, a w obronie nikt go nie minie jak tyczkę. Tatumowi zabrakło jednej asysty do tripla – szkoda, bo to był wielki mecz w jego wykonaniu – a skuteczność miał jak Brown w ostatnim czasie. No i Pritchard, który znowu porzucał.

[Timi] Genialny występ Horforda. Żartowałem po meczu, że zobaczyliśmy w ten sposób, ile prawie 38-letni człowiek jest w stanie zrobić dla kilku dodatkowych dni wolnego… Ale taka w sumie jest prawda. To był dopiero trzeci występ Horforda w tegorocznej fazie play-off, gdzie na parkiecie spędził ponad 30 minut. I wycisnął absolutnego maksa. Znakomita była ta jego radość po ostatniej trójce, tym bardziej że w poprzednich meczach pudłował na potęgę. Tatum – szef. Blisko triple-double, a do tego cztery przechwyty. Przebudził się też White, a Pritchard świetnie podsumował swoją bardzo dobrą serię, w której trafiał bardzo ważne rzuty.

[Adrian] Na minus – nie zamierzam się czepiać, że Brown miał tylko 11 punktów, bo posiadania na parkiecie z gumy nie są – tym bardziej, gdy zrobił 7 asyst. A pisze to, bo widziałem już śmieszki, że 11 punktów za 300 mln – najbardziej na świecie to mnie ostatnio wkurwiają ludzie, którzy nie oglądają meczów.

[Timi] A wielu wciąż zapomina, że ten supermax Browna to dopiero od przyszłego sezonu wejdzie w życie. Natomiast te komentarze są tym bardziej śmieszne, bo JB zagrał świetną serię i pokazał po raz kolejny, że jest wart wielkich pieniędzy. Teraz czas na kolejne wyzwania i jestem przekonany, że Brown tym razem w finałach konferencji będzie mocno błyszczeć.

[Adrian] Uwag kilka – no to chyba pozbawiliśmy Cavs ich gwiazdy, bo Mitchell palnął, że zostanie w Ohio jak zdobędą Mistrza. No nie zdobędą – trudno. Z nim czy bez niego i tak czekały was wpierdole. Wymieńcie go, póki jeszcze ma wartość i gwarantowany kontrakt. A my czekamy na NYK? Jeśli Thibs i spółka, to Boston w 6.

[Timi] Jakieś zmiany w Cleveland raczej na pewno będą. Już słychać, że jak nie Mitchell, no to Darius Garland poleci. Mogą jednak w Ohio żałować, że nie udało się zobaczyć pełnego potencjału tej drużyny, ale to już nie jest nasz problem. Warto też przypomnieć, że Cavaliers w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego tak pokombinowali, że wylądowali na czwartym miejscu na własne życzenie. “We want Boston” – no to się wybitnie nie sprawdza rywalom Celtics.

[Adrian] Inne serie – na Wschodzie Indiana walczy z Knicks i aktualnie jest 3-2 dla NYK. Mam nadzieję, że będzie siódmy mecz i nasz potencjalny przeciwnik w Finale Wschodu, bedzie mocno zmęczony i poobijany. Nikomu kontuzji oczywiście nie życzę, ale niech będą przynajmniej tak zajechani jak Horford.

[Timi] Nawet bez siódmego spotkania i Knicks, i Pacers są już mocno zmęczeni i poobijani. Wystarczy popatrzeć na listę kontuzjowanych Nowojorczyków albo na to, jak porusza się Tyrese Haliburton po spotkaniach… Natomiast ta seria po prostu zasługuję na mecz numer siedem, nawet jeśli w dwóch ostatnich spotkaniach było już znacznie mniej emocji.

[Adrian] A jednak bedzie G7 na Wschodzie i bardzo dobrze. Ależ to będzie soczysta niedziela – tym bardziej, ze rywala poznamy w normalnej dla nas porze, bo ostatnie spotkanie Knicks z Pacers rozpocznie sie o 21.30. Niech wygra słabszy ;)

[Timi] Pacers to jedyny zespół w tegorocznej fazie play-off, który nie przegrał ani razu u siebie! Widać to było także w szóstym meczu, jak publika w Indianapolis ich niesie. We własnych ścianach grają zupełnie inaczej – z dużo większą intensywnością i ogniem. Ciekawe, czy uda im się wreszcie podobny ogień wskrzesić na wyjeździe, bo mecz numer siedem na ich nieszczęście odbędzie się w Madison Square Garden. Natomiast oni i tak już są w sumie zwycięzcami tego sezonu. Sprowadzili Siakama i zaraz mogą być w finale konferencji. To byłaby dla nich znakomita historia.

[Adrian] Na Zachodzie OKC walczy z Dallas i jest to dość wyrównana seria. Przewaga parkietu nie istnieje, bo obie drużyny się przełamują na wyjazdach. Shai jest genialny, a Luka musi wreszcie zrozumieć, że każdy kilogram tłuszczyku jaki dźwiga, w PO zabija jego defensywę.

[Timi] Wygląda na to, że nie tylko Celtics mają problem z przewagą parkietu… Nuggets przegrali dwa spotkania u siebie, potem Wolves to samo. Z kolei Mavericks i Thunder po jednym. Cavaliers w sumie dwa, dzięki czemu Celtics jako jedyni w drugiej rundzie wyszli na prowadzenie 3-1… Co do Luki, no to widać po nim, że nie jest w 100 procentach zdrowy, ale to też po części wynika z tego, jak się do tej pory prowadził.

[Adrian] Skrytykowałem Luke, to od razu mi odpowiedział. Odpowiedział też chłopakom z TNT, gdzie padło zdanie, że Shai jest wart więcej niż Luka i Kyrie razem :D Nie ma miękkiej gry – Dallas wraca do Teksasu ze stanem 3-2 i teraz OKC już nie ma marginesu błędu. Przy okazji – wróbelki ligowe ćwierkają, że Dallas bedzie szukać wyższego picku (mają tylko nasz w drugiej rundzie, czyli ostatni 58 wybór, bo dwie drużyny straciły swoje wybory), żeby wybrać młodego Jamesa i zobaczyć, czy tata na pewno chce z nim zagrać.

[Timi] Thunder znaleźli się pod ścianą i ciekawie będzie zobaczyć, jak ten młody zespół się w tej sytuacji odnajdzie. Przed startem fazy play-off wszyscy w Oklahomie zgodnie powtarzali, że nie ma czegoś takiego jak “za młoda” drużyna. Teraz zobaczymy, z czego są ulepieni. A co do Bronny’ego Jamesa, to na pewno zrobił solidne wrażenie na Draft Combine, ale chyba jednak dużo bardziej skorzystałby na kolejnym roku w NCAA. LeBron tymczasem podgrzewa atmosferę. Był niedawno w Cleveland na meczu przeciwko Celtics, teraz znów wraca temat połączenia sił z Irvingiem w Dallas.

[Adrian] Kiedy było 2-0, Wilki już były koronowane na nowych Mistrzów NBA. Tymczasem Denver na spokojnie wzięły mecz numer 3, potem 4, a teraz jeszcze 5 i to Sota będzie pod presją w G6. Niesamowity zwrot akcji, równie niesamowity jak Jokić, który kręci w ostatnich meczach absurdalne statystyki. Chyba nie będzie sensacji.

[Timi] Szczerze mówiąc to ja się cieszyłem, że Nuggets znaleźli się w takim trudnym położeniu, bo gdyby odpadli z rywalizacji, to ubyłby najcięższy rywal dla Celtics. Warto przypomnieć, że bostońska drużyna z Denver w tym sezonie nie wygrała. No i teraz Nuggets jeszcze pokazali serce mistrzów, co może ich tylko dodatkowo napędzić. Wolves przez cały sezon nie przegrali trzech kolejnych meczów – byli w niebie po dwóch pierwszych spotkaniach tej serii, a teraz znaleźli się niemal w piekle. Oby był mecz numer siedem, ale gdy Jokić występ po występie potwierdza, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie, no to nie ma chyba wątpliwości, kto powinien się zameldować w finale konferencji. A tam ani Thunder, ani Mavs zagrożeniem dla obrońców tytułu raczej nie będą.

[Adrian] Odbyło się też losowanie draftu i co ciekawe – wygrała go Atlanta, która miała 3% szans na 1 wybór. Od czasu reformy loterii draftu, to pierwszy taki cud. Houston ma wybór numer 3, który dostali od Nets. Oni chcą nim handlować! Ludzie – popatrzcie na Browna i Tatuma, nie handluje się 3 wyborami z Brooklynu.

[Timi] Hawks mieli wielkie szczęście, tylko że w sumie w złym roku, bo tegoroczny draft określany jest jednak jako najsłabszy od lat, a może nawet ogólnie w tym wieku. Zasłyszałem też gdzieś, że drużyny z topu będą chciały właśnie handlować tymi pickami, żeby… nie płacić coraz większych jednak rookie-kontraktów dla zawodników, którzy lekko mówiąc nie zachwycają. No ale w każdym drafcie są perełki, więc zobaczymy kto tym razem trafi.

[Adrian] Frank Vogel stracił pracę, mam nadzieję że nigdzie go nie zatrudnią i wyląduje w Bostonie jako top asystent Mazzulli. Nie tylko dlatego, że przyjaźni się ze Stevensem, ale Frank był już asystentem trenera w Bostonie na początku XXI wieku. Choć pewnie zrobi sobie znowu przerwę od trenowania, bo to nie byłaby pierwsza taka rozłąka ze stanowiskiem head coacha.

[Timi] To byłoby fajne wzmocnienie sztabu, tym bardziej gdy z zakończeniem sezonu z Bostonem pożegna się Charles Lee. Co więcej, teraz słychać, że także Sam Cassell jest brany pod uwagę na stanowisko pierwszego trenera Los Angeles Lakers. Natomiast nie jestem pewien, czy Frank Vogel chce być jeszcze asystentem. Od 2011 roku pracował tylko jako pierwszy szkoleniowiec, mając po drodze dwie roczne przerwy – po Magic i Lakers.