#427 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz numer 3 i wycieczka na Florydę. Zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę, zupełnie inne nastawienie, zupełnie inny mecz niż G2 w Bostonie. Znowu się okazało, że jak się chce, jak się zapierdala w obronie – to można góry przenosić… no w sumie nie trzeba nawet, można zwyczajnie wyklepać Miami bez kłopotu.

[Timi] Za wiele się w naszej strategii nie zmieniło. Rzeczywiście kluczowe było zaangażowanie naszych zawodników. No i potwierdziło się, ze tamten występ Heat w drugim meczu to była jednak anomalia. Bardzo szybko gracze Miami zeszli na ziemię, jeśli chodzi o skuteczność rzutów za trzy punkty.

[Adrian] Bo zrobiliśmy w obronie krok do przodu, no i biegaliśmy dwa tempa szybciej. W G2 Miami oddało 23 rzuty z wide open, a w G3 już tylko 13. No to i skuteczność musiała im usiąść. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a my im w G2 pozwalaliśmy na wszystko. W G3 już nie – w G3 musieli wyszarpać każdą pozycję.

[Timi] Ale w G1 oddali tych rzutów wide open tyle samo, co w tym nieszczęsnym G2. Natomiast nie da się ukryć, że wynik drugiego meczu obudził naszą intensywność. I dobrze. Pisałem zresztą po tej porażce, że to może nam wyjść na dobre i że w G3 zobaczymy zupełnie inny zespół.

[Adrian] Na plus – zdecydowanie obrona, o której wspomniałem. Tak naprawdę żyjemy dzięki obronie – w tym meczu skuteczność zza łuku poniżej 30%, a to jest koszmar. Na plus Porzi, który z 9 rzutów wyczarował 18 punktów. Dla porównania – Tatum z 16 rzutów zdobył 22 punkty. Na plus też Derrick White, który rozgrywa świetna serię! Brown miał kłopoty zza łuku, ale reszta mu siedziała i dawał dużo dobrego. 21 punktów naszej ławki – tak!!

[Timi] Tatum od początku tej serii ma tak naprawdę problemy ze skutecznością, no ale jest to wypadkowa tego, w jaki sposób jest traktowany przez defensywę Miami. Na całe szczęście to od dawna jest taki typ zawodnika, który nawet przy gorszym rzutowo dniu daje tej drużynie dużo więcej. 11 zbiórek, sześć asyst. To na pewno nie są “puste” występy Tatuma. Brawa także dla Porzingisa za świetną tym razem postawę w defensywie w starciach z Adebayo.

[Adrian] Na minus – Jrue Holiday jak na razie gra koszmarnie w tej serii. Średnia po 3 meczach to 6 punktów na spotkanie. No jest źle – bo oczekiwaliśmy trochę więcej niż jedna bido-trójka w meczu i kilka asyst. Drugi as to Tatum – kolejny mecz na słabej skuteczności. Linijka wygląda dobrze, ale jak ktoś ogląda mecz, to wie że chwilami zęby bolą od patrzenia na Jaysona. Po 3 meczach ma 5 trafionych trójek z 21 rzutów – no kurwa, szanujmy się.

[Timi] Co do Holidaya, to zaraz po transferze do Bostonu słychać było fanów Milwaukee, którzy wiele takich występów przez lata widzieli. Przyjęło się, że Holiday w fazie play-off trochę obniża loty. I teraz znów trochę tak jest, ale z drugiej strony on jest w Bostonie bardziej od czarnej roboty. To nie jest przypadek, że z nim na parkiecie Celtics byli w tym meczu aż o 23 punkty lepsi od rywala. Występ w stylu Marcusa Smarta.

[Adrian] Uwag kilka – Mazzulla i jego sztab wyciągnął odpowiednie wnioski po G2, gdzie został wyklepany jak Najman w ringu. Na usta ciśnie się pytanie – dlaczego tych naprawdę drobnych korekt nie udało się zastosować w Ogródku? Najważniejsze że obrona znowu klika, bo atak wcale nie jest naszą silną stroną w tej serii. To chyba zaskoczenie, że po RS trudno nam się ofensywnie przystosować do PO – druga strona medalu jest też taka, że Miami gra fantastyczną defensywę. No ale jednak każdy chyba oczekiwał odrobinę więcej w ataku.

[Timi] Pewnie, że tak, tym bardziej że ten nasz atak był historycznie dobry przez 82 spotkania sezonu zasadniczego. No ale też w fazie play-off gra się inaczej. Sędziowie inaczej gwiżdżą, na więcej pozwalają. Chociaż na razie brakuje jednak konsekwencji w decyzjach arbitrów. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało. Od miesięcy widać zresztą, że wyniki punktowe mocno spadają, a w fazie play-off to już w ogóle średnia liczba zdobywanych punktów jest na razie dużo mniejsza niż w sezonie zasadniczym.

[Adrian] Wiadomo, że w PO inne granie – ale jednak tylko w jednym meczu udało nam się przekroczyć 105 punktów – no jest to bieda. Oczywiście, tylko w jednym meczu Miami przekroczyło 100 punktów – tego nie da się przecenić. Mazzulla miał być tym, który wyniesie naszą ofensywę na nowy poziom, a tymczasem tam nadal sporo nie klika. Zaraz się zaczną głosy, że nawet po wygranym meczu narzekam na Mazziego, no ale tak to już jest – chciałoby się perfekcji. Dlaczego mam się zadowolić półśrodkami, skoro wiemy, że tę drużynę stać na dużo więcej?

[Timi] Lepiej popatrzeć na punkty w przeliczeniu na 100 posiadań, bo jednak tempo gry też ma spore znaczenie. Wynik Celtów jest cały czas w ścisłej ligowej czołówce wśród 16 drużyn, które awansowały do fazy play-off. Z kolei według statystyk CleaningTheGlass bostońska ekipa jest jedyną jak na razie, która ma i ofensywę (3), i defensywę (3) w top5 ligi .

[Adrian] No i czwarta nasza konfrontacja z Miami. Wpadła 3 wygrana i była to wygrana, gdzie nawet minuty nie drżałem o wynik. Przy okazji to był nasz najsłabszy mecz w tej serii (z tych zwycięskich oczywiście) – tak, naprawdę graliśmy źle, a jednocześnie jedyny z tych zwycięskich meczów, gdzie Miami nawet nas nie postraszyło. Na szczęście dla nas był jeden zawodnik, który miał dzień konia!

[Timi] W jakimś sensie przeszliśmy obok tego meczu. A tak jak mówisz – ani nie było strachu o wynik, ani też nie było takiej chwili, gdzie Heat byli realnym zagrożeniem. Jest drugie kolejne zwycięstwo i trzecia wygrana w serii, tak więc w kolejnym meczu – w Bostonie – będzie szansa wysłać Miami na wakacje. Im szybciej, tym lepiej.

[Adrian] Na plus – dużo dobrego dał Holiday, chyba można napisać że wreszcie wyglądał jak koszykarz z ogromnym kontraktem. No ale tego dnia szef był tylko jeden – DERRICK WHITE!! Co on grał, to nie mam pytań. 8 trafionych trójek – takiego wyczyny dawno nie widzieliśmy na tym poziomie rozgrywek.  Moim skromnym zdaniem – najlepszy zawodnik tej serii! Aż strach pomyśleć, ile mu Stevens będzie musiał zapłacić za podpis na nowej umowie.

[Timi] Niech mu płaci tyle, ile będzie trzeba. Fantastyczny zawodnik. To był jeden z lepszych jego występów w karierze. Widać było, że ma swój dzień. Wielka pewność siebie, która rosła tak naprawdę z każdym kolejnym trafieniem. A warto dodać, że po spotkaniu sam mówił, że ta jego pewność to tak urosła i rośnie odkąd Joe Mazzulla został głównym szkoleniowcem.

[Adrian] Standardowy tekst w relacji koszykarz – trener, gdy wyniki są dobre. Co nie zmienia faktu, że Joe ma fantastyczne relacje z zawodnikami, przecież to był jeden z jego głównych atutów, gdy Stevens szukał na szybko następcy Udoki. Ale to też nie zmienia faktu, że Mazzi nadal popełnia błędy – raz większe, raz mniejsze, ale je popełnia. Bo widziałem już na fejsbuczku wrzutki, że jak to można się go czepiać, skoro zawodnicy go chwalą. No można, jak się ogląda mecze, to można wielu rzeczy się przyczepić, których nie widać w box score. Jednak nie zapominajmy też, że Joe jest w lidze 5 sezon, z czego 3 lata był asystentem. Phil Jackson zanim dostał robotę w Chicago to 3 lata był asystentem w Nets, a potem jeszcze 2 lata asystentem w Bulls i dopiero został head coachem. Spolestra to 11 lat był asystentem w Miami. Stevens mu zaufał, ale też rzucił na głęboką wodę – niby umie pływać, ale to tak od boi do boi. Mam nadzieję, że się nie utopi przy 4 boi  ;)

[Timi] Do każdego trenera można się o wiele rzeczy przyczepić, ale warto przy tym punktować też to, co jest dobre, żeby zachować ten balans. Tym bardziej jeśli jest za co Mazzullę chwalić, a White wskazuje na Joe jako na jeden z głównych powodów jego wzrostu pewności siebie. Bo to nie do końca jest standardowy tekst – wielu koszykarzy mówiłoby o sobie i o swojej pracy.

[Adrian] Mazzulle wiele razy tu chwaliłem. No a poza tym – to oczywiste, że to dobry trener, bo na poziomie NBA nie ma słabych. To zbyt duże sito, zbyt mała ilość drużyn, żeby wylądował tu ktoś przypadkowy. Jednak pytanie brzmi, czy to wystarczająco dobry trener dla drużyny mistrzowskiej? No i tu moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Każdy popełnia błędy, ale Joe niektóre popełnia notorycznie i to jest olbrzymi znak zapytania.

[Timi] Jasne, że tak. Sam zresztą przypominałeś, że to jest tak naprawdę dopiero początek drogi Mazzulli na tym stanowisku. Drugi sezon w roli pierwszego trenera, piąty w NBA. Zaraz się przekonamy czy jest wystarczający. Ja z kolei wiele razy wytykałem Mazzulli błędy. Ostatecznie najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że zaufał mu Stevens. A my ufamy Stevensowi, więc pozostaje wierzyć, że i tu się Brad nie pomylił.

[Adrian] Na minus – nasi liderzy – Tatum trafił zaledwie 5 rzutów z gry i wielokrotnie podejmował złe i bardzo złe decyzje, no a Brown miał o jedna stratę mniej niż trafił rzutów… no dramat. Nie tak ma wyglądać gra Tatuma, bo Brown w perspektywie tej serii, wypada OK, nie jakoś super, ale OK. Natomaist Tatum gra poniżej swoich możliwości, poniżej naszych oczekiwań, no i poniżej poziomu gwiazdy ligi. Skoro sam o sobie mówi, że jest najlepszym zawodnikiem NBA, to może nich bedzie chociaż najlepszym zawodnikiem Bostonu, bo w tej serii to gra słabiej od Jaylena i Derricka.

[Timi] Ja się z tym nie do końca zgodzę – nie wygląda super pod względem skuteczności, bo tutaj rzeczywiście jest słabiutko i tutaj na pewno jest poniżej oczekiwań, natomiast wciąż daje drużynie mnóstwo dobrego. A ta skuteczność to też w dużej mierze wynika z tego, jaką ma “opiekę” od Spolestry w tej serii.

[Adrian]  No daje sporo dobrego na deskach, całkiem sensownie w asystach, ale… nie wykorzystuje swoich predyspozycji. Choć nie wiem w sumie czy to nie wina trenera, który nie umie rozpisać zagrywek na Tatuma, żeby miał drogę na obręcz. Bo nie mówimy tu o spadku o kilka % w skuteczności, ale o spadku prawie 10% w eFG%. No to jest dramat, jak z 55% lecisz w PO na 46%. LeBron ma prawie 40 lat i eFG% powyzej 62%, gdzie w RS miał niecałe 60%. Brown jak miał 56% w RS, tak w PO nadal 56%, a White z 58% eFG% w sezonie zasadniczym wjechał na 71% w PO. Coś tu znowu nie klika, a ja w Tygodniku jestem od tego, żeby szukać takich detali.

[Timi] Zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało, bo Tatum do tej pory ani razu w swojej karierze nie zszedł poniżej 30-procentowej skuteczności za trzy w fazie play-off. W tej chwili ma 29 procent. No a średnia 21,8 punktu na mecz to najgorszy jego wynik od sezonu 2019-20.

[Adrian] Uwag kilka – uraz Porzingisa osobno, bo to nie tyle minus, co mały dramat. Na razie mały, ale zobaczymy jak się to finalnie przełoży na naszą grę w PO. Dobre wieści to takie, że uniknął poważnej kontuzji Achillesa, złe takie że identycznego uraz doznał Giannis 9 kwietnia i nadal nie gra, a mamy początek maja. 3 tygodnie, to mniej więcej tyle ile potrwa dokończenie pierwszej rundy i rozstrzygnięcie drugiej – to jest wariant optymistyczny.

[Timi] Patrząc na to, jak źle to wszystko wyglądało i jaka była pierwsza reakcja Porzingisa, no to trzy tygodnie przerwy wydają się najlepszym scenariuszem. Wielka szkoda, ale niestety wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to się może wydarzyć. Ostatecznie dobrze, że zdarzyło się to na wczesnym etapie fazy play-off i oby on rzeczywiście wrócił jak najszybciej. Na razie nikt tak naprawdę nie mówi, ile ta przerwa może potrwać, bo to też zależy od tego, jaka będzie reakcja na leczenie. Najważniejsze, że nikt też nie mówi, że Porzingis już w tym sezonie nie zagra, no a takie myśli przeszły przez głowę, gdy Krzyś schował głowę w koszulce, kiedy schodził z parkietu w Miami.

[Adrian] Lecimy z G5 bo to już ostatni mecz w tej serii. Zamknęliśmy rywalizację (nie no, rywalizacja – to mocno na wyrost w tym przypadku) z Miami w Ogródku i czekamy na rywala w drugiej rundzie. Właściwie to taki mecz bez historii, bo o czym tu rozmawiać, jak był zwykły wpierdol.

[Timi] A ja bym porozmawiał o tym, że Celtics zaprezentowali jednak bardzo dojrzałą postawę. Zwrócił na to uwagę po spotkaniu Erik Spoelstra. Widać było, że Celtics wyszli skupieni i od początku postawili swoje warunki, co pozwoliło już w pierwszej kwarcie przekroczyć granicę 40 punktów i mieć sporą przewagę po 12 minutach gry. Nie było “zabawy z jedzeniem”, a dzięki temu nie było mowy o powrocie do Miami.

[Adrian] Skoro poruszyłeś temat Spolestry, to bardzo podobało mi się, jak powiedział że ich braki osobowe to żadne usprawiedliwienie, bo Boston był absolutnie najlepszą drużyna przez cały sezon, a nie tylko w tej serii. Spo ma tylko jedną wadę – “dożywotni” kontrakt w Miami, więc nigdy nie będzie szansy go przechwycić jako trenera.

[Timi] Tymczasem Jimmy Butler, już na wakacjach, przekonuje że gdyby on grał, to Heat wyeliminowaliby Celtics. No a z Miami słychać głosy, że podejście Jimmy’ego do wielu spraw nie do końca podoba się władzom klubu. Butler tego lata może podpisać z Heat przedłużenie kontraktu, a jeśli się nie uda, to np. Zach Lowe już wieszczy, że Riley będzie sprawdzać możliwość transferu Butlera do innego zespołu.

[Adrian] Na plus – Jaylen Brown blisko kosza był nie do zatrzymania (to co się działo zza łuku – przemilczymy). Al Horford dalej się nie starzeje. Derrick White jest szefem. No a Sam Hauser znowu pokazuje po co został wkomponowany w tę ekipę.

[Timi] Uwielbiam te mecze, gdy Horford tak się “podpala”. Adebayo bardzo brzydko go potraktował już w pierwszej akcji spotkania, a sędziowie nie odgwizdali wyraźnego faulu. Ale nic to. Horford zrobił swoje, a Adebayo już żadnej brudnej zagrywki nam w tym sezonie nie zaserwuje.

[Adrian] Na minus – straty Browna to jest dramat, ale to nic w porównaniu do jego skuteczności z rzutów wolnych w PO. Można mieć jeden słabszy dzień, no dwa – ale on całą serię gra na 45% w tym elemencie. Drugi nasz lider – trochę schowany za kolegami. Tatum oddał tylko 9 rzutów – w sumie to zrozumiałe, bo w poprzednich meczach miał fatalną skuteczność. Czy ułatwiał kolegom grę? W pewnym sensie tak, ale… 3 asysty? Toć Luke Kornet miał 2.

[Timi] Rzuty Browna – rozmawiamy o tym od lat. Ugryzie nas to jeszcze w tyłek, niestety. Co do Tatuma, to w tegorocznej fazie play-off notuje średnio 1,4 asysty drugiego rzędu. To czwarty najlepszy wynik w lidze po Luce, LeBronie i Haliburtonie. Byłby to też… najlepszy wynik w sezonie zasadniczym, gdzie liderami ze średnią 1,3 asysty drugiego rzędu byli Doncić i Maxey. Myślę, że nie ma lepszego argumentu na to, że Tatum ułatwia kolegom grę, tym bardziej że on już nauczył się znakomicie wykorzystywać podwojenia rywali.

[Adrian] Uwag kilka – owszem, uwag kilka, ale o całej serii. Ja to bym chciał jeszcze wrócić do tego feralnego G2. Tak sobie myślę, że po tym co się wydarzyło później, to źle oceniamy G2. Drużyna podeszła jak zawsze na luziku, bo oni po dobrym meczu czy kilku mają totalne rozprężenie. No i Mazzulla postanowił dać im nauczkę – pokazał im jak bardzo są bezbronni, gdy nie realizują taktyki, gdy grają w chodzonego, gdy nie ma agresji i sportowej złości. Bo nasza drużyna od samego początku w obronie grała źle i anemicznie. No i Mazzi w 3 kwarcie spisał mecz na straty, bo po co się kopać z koniem. Potem już nigdy w tej serii nie widzieliśmy tak słabo grającej naszej drużyny w obronie. Być może wcale Spolestra nas nie zaskoczył, nas zaskoczyli zawodnicy, którzy znowu uwierzyli w swoja boskość. Jak zwykle niepotrzebnie uwierzyli, bo bogowie są na Olimpie, a na parkiecie trzeba zapierdalać.

[Timi] Nie wiem, czy taka “nauczka” jest warta ryzyka, jakie niesie za sobą taka porażka, ale jeśli tak było – dobrze że to się stało na początku fazy play-off, bo reakcja w kolejnych meczach rzeczywiście była odpowiednia. Ja jednak traktuję to G2 jako wypadek przy pracy i anomalię, o której pisałem już wtedy na gorąco po porażce. Dość powiedzieć, że Heat tylko w G2 trafili więcej trójek (23) niż w meczach numer trzy, cztery i pięć łącznie (21). Jestem zdania, że tamtego dnia nawet przy lepszej naszej obronie i tak by trafiali, bo taki mieli dzień. Dobrze, że tym razem to był tylko jeden dzień, a nie tak jak rok temu prawie cała seria.

[Adrian] No właśnie nad tym ryzykiem sporo się zastanawiałem, bo to w końcu już PO. Jednak jeśli to PO, to bez różnicy czy odpadniesz w 1 rundzie, 2 czy ECF. Tak czy siak, w naszym przypadku, spierdoliłeś sezon. Jeśli można dać nauczkę naszym gwiazdeczkom – to 2 mecz PO jest najlepszym możliwym terminem. W PO nie ma miejsca na rozprężenie, nie ma miejsca na grę na pół gwizdka, tylko dlatego, że poprzedni mecz prowadziło się 34 punktami. Poprzedni mecz to już historia, a liczy się tylko tu i teraz.

[Timi] Być może tak właśnie było, a jeśli tak, to wygląda na to, że podziałało, bo koniec końców udało się odesłać rywala na wakacje po pięciu spotkaniach. Czyli jest progres – wszak rok temu do awansu z pierwszej rundy potrzebowaliśmy aż sześciu meczów z Hawks.

[Adrian] Brad Stevens otrzymał nagrodę dla najlepszego managera w sezonie. NBA Executive of the Year, bo tak sie to nazywa i jest to absolutnie zasłużona nagroda. Każda jego wymiana pchała nas w określonym celu, nie bał się wymieniać picków. Dla Brada picki to tylko środek do celu, bo Danny miał trochę inne podejście. Zresztą widać po Utah, że te picki nadal są dla niego chyba zbyt ważne. A może po prostu Brad ma więcej szczęścia i zwyczajnie trafia na okazje wymian, jakich nie miał Ainge – który potrafił w jednym drafcie wybrać 6 zawodników, a 2 inne wybory wymienić. Aż policzyłem – gdy zaczęliśmy tankować, czyli sezon 2013/14 by wybrać Smarta, to Danny wydraftował 24 zawodników. W składzie poza Tatumem i Brownem (co oczywiste) pozostał tylko Pritchard. Kilku zawodników zostało wymienionych po inne assety, ale ogólnie – nie warto było zbierać aż tylu. Ścieżka Stevensa – czyli notoryczna rotacja, jest moim zdaniem skuteczniejsza.

[Timi] Nie byłoby Stevensa bez Ainge’a – o tym też trzeba pamiętać. Raz, że to on go zatrudnił, a dwa, że jednak zbudował mu świetne fundamenty pod zespół tymi pickami. Natomiast fakt faktem, że w pewnym momencie wydawało się, że Danny albo boi się pociągnąć za spust, żeby przypadkiem nie wyszło, że przegrał wymianę, albo po prostu inni bali się dobijać z nim targu. Stevens nie ma takiego problemu i znakomicie z tego korzysta. Efekty są świetne, a pomaga mu to, że jako były trener doskonale znał skład od środka i wiedział, jakie są potrzeby tej drużyny. Nagroda absolutnie zasłużona. I jeszcze jedna ważna kwestia. Ainge swoją nagrodę odebrał w maju 2008 roku, na kilka tygodni przed tym jak Celtics zdobyli mistrzostwo. Oby w przypadku Stevensa było podobnie, bo docenienie go jako architekta jest fajne i zasłużone, ale liczy się tylko to, czy będzie mógł się nazwać architektem mistrzowskiego składu.

[Adrian] Zatrudnił, ale najpierw znalazł go na parkietach NCAA. Te transfery trenerów z ligi akademickiej, do najlepszej ligi na świecie, wcale nie są czymś częstym. Panuje opinia, że to się nie sprawdza i faktycznie, więcej było przypadków kompletnej klapy, niż efektu WOW. Patrząc jak Danny handluje w Utah, to nie wiem czy ktokolwiek boi się z nim handlować, jeśli sam ma w tym interes. Wymiana Goberta była określana jako dramatycznie zła dla Soty – teraz optyka się zmieniła i Danny już nie okradł Wilków :D

[Timi] Teraz tak, ale pod koniec czasu Ainge’a w Bostonie da się jednak wyraźnie zauważyć mniej transferów w wykonaniu Danny’ego. No a przydomek “Trader” nie wziął się przecież znikąd.

[Adrian] Inne rywalizacje na Wschodzie – zaczniemy od NYK z Sixers. Wydawało się, ze NYK zamkną serie w 5 meczu, który był rozgrywany w Nowym Jorku, a tu Maxey przyszedł i powiedział – nie tym razem. Embiid znowu popisał się brutalnym faulem – nie rozumiem dlaczego liga z nim nic nie robi – nawet Draymond Green się doigrał.

[Timi] Knicks już witali się z drugą rundą, a tutaj Maxey zrobił coś fantastycznego. I tak jak w drugim meczu to Knicks zrobili wielki comeback w ostatniej minucie, tak tutaj przeżyli jak to jest być po drugiej stronie. Uwielbiam porażki 76ers jako mało innych rzeczy w NBA, ale Maxeya oglądać w akcji lubię bardzo. Co do Embiida – u niego te brudne zagrywki są często dość “niewinne”, to znaczy w akcjach, gdzie nie są takie oczywiste, w przeciwieństwie do Draymonda, gdzie to prawie zawsze jest ewidentne.

[Adrian] Król przegrywów, wielki płaczek – Joel Embiid już na rybach. Można napisać – jak zawsze! Człowiek który zawsze dużo mówi, a jego przygoda trwa tylko dwie rundy. To dobrze, że sobie odpocznie od koszykówki, przynajmniej  nikomu nie zrobi krzywdy swoimi brudnymi zagraniami.

[Timi] Dla niego lepiej byłoby, gdyby w tej fazie play-off w ogóle nie zagrał. Pisałem już, że moim zdaniem robi sobie tym większą krzywdę. Okazało się, że robił to na dwa sposoby, bo nie tylko narażał swoje zdrowie (i za to jednak należy mu się szacunek, choć zakrawa to trochę o takie brawurowe podejście, które nie zawsze powinno się chwalić), ale też pokazał tyle brudnej gry, że głównie z tego jego występy zostaną zapamiętane. A ostatecznie ta jego heroiczna momentami postawa nie miała żadnego znaczenia. Knicks grają dalej. Mają znakomity zespół, ale jak tak dalej pójdzie, to się zaraz zajadą. Brakuje tam głębi składu, a do listy kontuzjowanych dołączył Bogdanović, który już w tym sezonie nie zagra.

[Adrian] Indiana miała zapiąć Bucks, którzy przyjechali do nich bez Giannisa i Lillarda, a tymczasem Doc Rivers ma szanse uciec z 1-3. Na razie wracają do Wisconsin, ale G7 wisi w powietrzu. Pod warunkiem, że nie zagra Lillard, który tej drużynie więcej przeszkadza niż pomaga.

[Timi] Bucks dali sobie szansę i to w historycznym stylu, bo jako pierwsi w dziejach NBA wygrali mecz fazy play-off bez dwóch swoich najlepszych strzelców z sezonu zasadniczego. Dla Pacers nie mogło być lepszej okazji, żeby tę serię zamknąć, a tak Bucks dostali koło ratunkowe i całkiem możliwe, że do kolejnego meczu przystąpią już z Giannisem Antetokounmpo.

[Adrian] Koniec – Bucks za  burtą. Można mówić, że pech, kontuzje… Pamiętajmy jednak, że to kolejny raz jak robią wyjazd z PO w pierwszej rundzie. Doc Rivers ma alibi – kontuzja Giannisa, pozwoli mu zachować stanowisko. Dla nas to lepiej – za rok będzie łatwiej.

[Timi] Kto by się spodziewał na starcie sezonu, że już w pierwszej rundzie – i to w ciągu tak naprawdę 24 godzin – z rywalizacją pożegnają się Heat, Bucks i 76ers. To są nasi etatowi rywale w ostatnich latach, a tymczasem żadnego już nie ma w grze. Heat zajęliśmy się sami, 76ers i Bucks nie dali rady w swoich parach.

[Adrian] Rywalizacja Orlando z Cavs zapowiada się na typową rywalizacje w siedmiu meczach, gdzie decydujący może być czynnik przewagi parkietu. Wprawdzie w G5 zespół z Florydy był naprawdę blisko przełamania HCA, ale jednak w G6 będą walczyć o życie. Tak przy okazji – no ja bym jednak wolał to Orlando. Wydaje mi się, że nam zwyczajnie bardziej leża, szczególnie gdy nie będzie Porzingisa i oprzemy grę o skrzydła i niskich zawodników.

[Timi] Mobley przypomniał sobie, że jest znakomitym defensorem i zaliczył kluczowy blok w piątym meczu, ale tutaj nic nie jest jeszcze przesądzone. Obie drużyny nie będą natomiast wygodnym dla nas rywalem. Magic wydają się z perspektywy Celtics troszeczkę łatwiejsi, choć to naprawdę świetnie broniąca ekipa. No ale w starciu z nimi na pewno Jayson Tatum będzie miał więcej okazji do znakomitych występów niż przeciwko Heat.

[Adrian] Mamy Game Seven!! Dla nas to doskonałą wiadomość, bo Porzingis dzięki temu zyskuje kilka dodatkowych dni na rehabilitację (pamiętając, że on w 2 rundzie może wcale nie zagrać – ale my nie zamierzamy odpadać w tej rundzie). No a tak startujemy dopiero w noc z wtorku na środę, bo w niedzielę bedzie G7. Ciekawe czy Orlando wykorzysta uraz Jarretta Allena, bo on na 2 rundę już wróci, a na razie ma obite żebra. Gdy był zdrowy, to w dwóch pierwszych meczach robił 18-20 zbiórek i Orlando trzeba było zbierać z podłogi – uraz w 1 połowie 4 meczu i role się odwróciły.

[Timi] Szkoda, że tylko jeden siódmy mecz zdarzył się nam w pierwszej rundzie w tym roku, ale lepiej tak, niż wcale. Oglądałem kluczowe minuty szóstego spotkania i trzymałem kciuki za Orlando, bo tak jak mówisz jest nam to na rękę ze względu na kontuzję Porzingisa. Mitchell trafiał fantastyczne rzuty, ale ofensywa Cavs była tak do bólu przewidywalna, że Magic po prostu musieli do starcia numer siedem doprowadzić. Będą wielkie emocje – także dla nas, bo dopiero w niedzielę poznamy rywala Celtów w drugiej rundzie. Zaczynamy o godzinie 19:00 czasu polskiego!

[Adrian] Na Zachodzie Lakers są już na rybach, Nowy Orlean też. Nowy Orlean nie udźwignął tej serii – ale też grali z Ingramem po kontuzji, który był bez formy i bez Ziona. Na pewno wrócą silniejsi. Lakers dostali w dupę, ale Denver potrzebowało w dwóch meczach game winnerów Murraya, żeby odprawić LeBrona z ekipą 4-1. To wcale nie była tak oczywista seria jak by sie wydawało. Równie dobrze mogło skończyć się w 7 meczach, LOLkom zabrakło szczęścia.

[Timi] Podobnie było rok temu, jeśli chodzi o serię Nuggets-Lakers, gdzie ostateczny wynik też wskazywał na jednostronność, ale to nie był wtedy tak oczywisty sweep. Denver są “do ugryzienia” i seria przeciwko Timberwolves będzie bardzo poważną weryfikacją. Szykuje się najlepsza seria drugiej rundy w całej fazie play-off.

[Adrian] Lakers zwolnili nie tylko trenera, ale absolutnie wszystkich asystentów, oraz specjalistów od przygotowania zawodników. Coraz głośniej o wyborze młodego Jamesa w drafcie, żeby stary James został jeszcze na 2 sezony. To kompletnie nie ma sensu, ale podoba mi się :D

[Timi] Stary chce też chyba Tyronna Lue na stanowisko pierwszego trenera, ale nie wiadomo, czy Clippers go puszczą. Wśród kandydatów na nowego szkoleniowca Lakers jest też… JJ Redick. Ktokolwiek to będzie, czeka go niezapomniane przeżycie w Los Angeles, bo ta fucha to jest naprawdę przeogromny rollercoaster, o czym przekonali się tak naprawdę wszyscy kolejni trenerzy Lakers, odkąd w 2011 roku z klubem pożegnał się Phil Jackson.

[Adrian] Osobno o Phoenix – bo to przepiękna katastrofa. Pycha, zarozumialstwo, bufonada a potem szybkie 0-4 od Soty i rybki. Byłem pewien, że to będzie wpierdol, ale nie przypuszczałem że taki natychmiastowy. Jak donosi Shams mają spróbować jeszcze raz  w tym samym składzie. Oczywiście bez trenera, bo to jak potraktował go Beal schodząc w ostatnim meczu świadczy o tym, że na nim zostaną powieszone wszystkie psy. Zasadniczo nie maja więcej czasu, bo jak za rok nie pyknie, to muszą wymienić Durnata zanim skończy mu się umowa – a tak jeszcze coś za niego dostaną.

[Timi] No nie mają za bardzo wyboru, bo tak się poblokowali (warto przypomnieć, że Beal to ma przecież klauzulę no-trade!), że nie zostaje im nic innego jak spróbować raz jeszcze w tym składzie. Zmiana trenera to jest tak naprawdę ich jedyna opcja na jakikolwiek progres. Do Phoenix mógłby wrócić np. Mike D’Antoni, bo to jest skład właśnie dla takiego trenera, a nie dla szkoleniowca typowo defensywnego, jakim jest Frank Vogel.

[Adrian] Na koniec Dallas z Clippers i idealne 2-2. Obie drużyny przełamały się na swoich parkietach. Tu nie ma faworyta, zanosi się na G7 i to bedzie epicki bój. W LAC nie maja pożytku z Leonarda, bo albo nie gra, a jak gra to lepiej żeby nie grał. Niesamowity paradoks.

[Timi] Czwarte starcie w Dallas było znakomite, a Irving przypomniał, dlaczego jest jednym z topowych zawodników. Aż sobie człowiek pomyślał, dlaczego tak Kyrie w 2019 roku w barwach Celtics nie grał. Rzeczywiście zanosi się na siódme starcie. Oby jak najwięcej takich meczów, bo to zawsze są fantastyczne emocje. Były już dwa sweepy w pierwszej rundzie, ale wciąż możliwe, że koniec końców więcej serii zakończy się w siódmym spotkaniu.

[Adrian] A w piątym znowu Luka sie odpalił i zdmuchnął marzenia LAC o wygranej we własnej hali. Przewaga parkietu nie ma w tej serii żadnego znaczenia. Harden znowu jest zatłuszczonym leniuszkiem, a reszta nie gra nic lepiej. Czy zespół z Teksasu zamknie to w G6? No i zamknął!!! Irving na 30 punktów, a to tylko o 4 mniej, niż Harden z Georgem razem. Do zobaczenia za rok, a najlepiej nie!

[Timi] Clippers przez chwilę wyglądali jak poważny kandydat do tytułu. No właśnie – przez chwilę. Doskonale pamiętamy lanie, jakie nam sprawili w Bostonie. Ale po raz kolejny okazało się, że to był kolos na bardzo glinianych nogach. Kawhi Leonard wielkim koszykarzem jest, ale niestety w 2019 roku skończyło się tak naprawdę jego zdrowie. Mavs nie zachwycili w tej serii jakoś bardzo, a potyczka z Thunder w drugiej rundzie zapowiada się bardzo ekscytująco.