#415 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Tak Boston powinien grać z takimi zespołami jak Memphis. Po prostu swoje. Bez zbędnych ceregieli, każda kwarta do przodu i można po 36 minutach odpocząć, a resztę dokończą rezerwowi. Szkoda zdrowia na szarpanie się z tankującymi, czy przeciętnymi  zespołami. No a Miśki wystawiły rezerwy rezerw – tak im się ten sezon układa, że grają już w podstawowym składzie zawodnikami z G-League.

[Timi] Lista kontuzjowanych Grizzlies przed tym meczem wyświetlona przed pierwszym gwizdkiem to było coś niesamowitego. Totalna abstrakcja. Łącznie aż 11 nazwisk ze składu Memphis nie mogło w tym meczu zagrać! Trochę już NBA oglądamy, ale ja sobie chyba nie przypominam czegoś takiego. Niebywała jest ta lawina kontuzji, która w zasadzie cały czas przysypuje Grizzlies w trwających rozgrywkach.

[Adrian] Na plus – no tu wszystko klikało. Można pochwalać praktycznie każdego, a przede wszystkim drużynę jako całość. Tylko to nadal był mecz z rezerwami rezerw. No ale w tabeli wjechało kolejne zwycięstwo, a w obliczu tego jak Doc Rivers zaczął przygodę z Bucks (aktualnie jest 1-3, gdy pisze to na początku tygodnia), to i nasza przewaga nad resztą Wschodu wzrasta.

[Timi] Mecz z rezerwami rezerw – tak. Ale wygrany okazale, bo 40 punktami, więc zadanie zostało wykonane przez Celtów w 100 procentach. Tym bardziej że podstawowi zawodnicy tak w zasadzie swój udział w tym spotkaniu zakończyli po trzeciej kwarcie. Tak właśnie powinny wyglądać spotkania przeciwko niżej notowanym rywalom. Trochę tego brakowało w ostatnich tygodniach, ale widać było też, że dwa dni przerwy zrobiły wreszcie swoje i pozwoliły Celtom nieco odetchnąć po tym maratonie gier w styczniu.

[Adrian] Na minus – Banton nawet grając z takimi Miśkami nie zaprezentował absolutnie nic. Nie mam zielonego pojęcia, po co Stevens dał mu kontrakt. Tym bardziej, że on umowę dostał jako pierwszy. To już chyba wolałbym, żeby na jego miejsce podpisać Johna Walla, który jest bez umowy, kosztować będzie tyle samo, a przynajmniej ma jakieś doświadczenie.

[Timi] To było żadne ryzyko podpisać Bantona, który zajmuje 13-15 miejsce w rotacji. Mogło się okazać, że będzie z tego jakiś pożytek, a jeśli nie, to nic się absolutnie nie dzieje. Wall mógłby jednak troszeczkę psioczyć. To nie jest weteran w stylu Stevensa.

[Adrian] Wall w tym momencie to całowałby Stevensa po wszystkich kończynach i częściach ciała. Tylko jemu już chyba NBA kompletnie odjechała, skoro nikt go nie chce u siebie. A przecież tacy Lakers to biorą każdego, dosłownie każdego.

[Timi] Celtics byli jedną z wielu drużyn, które odwiedziły Walla na indywidualnym treningu, gdy ten starał się latem o ponowny angaż w NBA. No i nie ma przypadku, że te starania były jak dotąd nieudane. Zresztą wiele jest takich historii. Stevens jednak woli iść inną drogą, jeśli chodzi o te ostatnie miejsca w składzie. Wyjątkiem był Griffin, który jakąś wartość jeszcze do tej drużyny wnosił. I w sumie szkoda, że zrezygnował z dalszej gry, bo wydaje się, że to była jego decyzja, żeby dać sobie odetchnąć. Ale kto wie, może zaraz coś usłyszymy o jego powrocie.

[Adrian] Uwag kilka – no i jest on, cały w kwadraty :D Marcus Smart wrócił do Bostonu i został przywitany jak król, czyli tak jak być powinien przywitany. Nie podobało mi się tylko jedno, że przed meczem już wiedziałem, iż otrzyma nagrodę „Heroes Among Us”, bo wolałbym zobaczyć to jako niespodziankę i dla mnie, i dla Marcusa.

[Timi] Niespodzianka czy nie – to był fantastyczny gest i świetne podziękowanie dla Smarta za to, co przez te wszystkie lata robił w Bostonie. Fajnie było go z powrotem zobaczyć, a jeszcze lepiej widzieć, jak wciąż uwielbiany jest przez kibiców Celtics. Zasłużył, jak mało kto. Natomiast warto zauważyć, że akurat w tym meczu swoje pierwsze punkty w NBA zdobył Jordan Walsh! Nasz debiutant długo na to czekał, ale udało się. I to od razu wsadem. Po meczu powtórzył też, że chciałby zdobyć serca kibiców swoją walecznością tak jak Smart. I tak sobie oglądam jego występy w G-League. Jest mocno surowy i trochę czasu jeszcze minie zanim w ogóle będzie odgrywał jakąkolwiek rolę w tej lidze, natomiast potencjału, serca i twardej gry na pewno nie można mu odmówić.

[Adrian] Kolejny mecz w tym Tygodniku i Atlanta w Ogródku. Nie było łatwo. Nasi All Starzy nic nie trafiali zza łuku, bo 2 z 15 to żaden wynik. Tak jak Brown dał sobie spokój, tak Tatum kompletnie bez umiaru – 13 prób – dramat. Nigdy tego nie rozumiem, tej filozofii Kemby  Walkera, który powtarzał, że zawsze trzeba próbować kolejny raz. Właśnie dlatego nigdzie nie doszedłeś z Hornets. Wierzyć w siebie, a być dzwonnikiem – to dwa różne aspekty sportu.

[Timi] No to prawda, a na domiar złego coś nam się zaciął mocno JB, bo to był jego trzeci kolejny mecz, w którym nie trafił choćby jednej trójki. Tatum mi się w tym sezonie podoba i uważam, że gra jak dotąd najlepszy basket w karierze, bo daje drużynie mnóstwo dobrego już w każdym aspekcie. Ale to bicie głową w mur i rzucanie trójek na potęgę to wciąż jest jego mankament. Jeden z już naprawdę niewielu, ale im szybciej to wyeliminuje, tym szybciej będzie w stanie wskoczyć jeszcze wyżej z poziomem. Tym bardziej że w tej chwili nie ma już w zasadzie żadnego rywala, który powstrzymałby go w atakach na kosz.

[Adrian] Na plus – z Atlantą zawsze nam się gra ciężko, tym razem nie było inaczej, więc na plus kolejna wygrana. Porzingis pokazał, że pominięcie go w wyborze do All Star Game to błąd. White pokazał dokładnie to samo – jego to mi żal bardziej niż Łotysza, bo Derrick zapierdziela za trzech na parkiecie. Ilość asyst – jak ta piłka chodziła pomiędzy nimi – uwielbiam na to patrzeć.

[Timi] Plus jest taki, że w połowie lutego tylko dwóch naszych będzie miało trochę mniej wolnego, ale akurat i Brown, i przede wszystkim Tatum są już do tego przyzwyczajeni. W naszych oczach i White, i Porzingis zasługują na występ w Meczu Gwiazd i takimi występami to potwierdzają, ale jednak aż tylu powołanych z jednego zespołu to bardzo rzadki przypadek. Ale może to i lepiej, skoro patrzę w kalendarz i marzec zapowiada się wcale nie łatwiej niż styczeń.

[Adrian] Na minus – no o skuteczności zza łuku Jaysona już napisałem. Z innych minusów, to chyba widzieliśmy Korneta po raz ostatni z taką sporą ilością minut na parkiecie. Zaraz porozmawiamy o naszej wymianie z środowego wieczoru, jednak trudno się spodziewać, żeby Tillman nie dostał sporej roli w RS.

[Timi] Tillman na razie musi wyleczyć kolano, bo i on wpisał się w tym sezonie w szpitalną aurę Memphis Grizzlies, skąd trafił w środę do Bostonu. Raczej nie ma wątpliwości, że on będzie w stanie regularnie dać tej drużynie więcej niż Kornet, natomiast ja wartość Korneta i tak cały czas widzę i naprawdę mam nadzieję, że zostanie w tym zespole na kolejne sezony.

[Adrian] Uwag kilka – 39 wygrana w sezonie, a zaraz gramy z Wizards i powinno być 40 wygranych po 52 meczach. Naprawdę dobry bilans – ja bym nawet napisał, że lepszy niż gra, a źle nie gramy. Tylko nadal mi czegoś brakuje. Zobaczymy po przerwie na ASW, bo Celtics od dawna lepiej grają po ASW. Stevens pod tym względem był magikiem, ale nie tylko on.

[Timi] To fakt, czegoś w ostatnich tygodniach brakuje, ale to wciąż Celtics będą pierwszym w tym sezonie zespołem, który będzie miał na koncie 40 zwycięstw. A pamiętasz regułę Phila Jacksona? Faworytem do tytułu jest ten, kto wpierw wygra 40 meczów zanim przegra 20. No i od dziesiątek lat niemal co roku mistrzami rzeczywiście zostają drużyny, które to osiągną.

[Adrian] Słaby mecz, bardzo słaby. Gdyby nie trzecia kwarta, nie można byłoby napisać nawet pół dobrego słowa o naszej grze. Przegraliśmy trzy z czterech kwart, a właściwie to Wizards wygrali trzy z czterech kwarta swoją ambitną grą, a pomimo tego nie wygrali meczu.

[Timi] Kolejny ostatnio mecz, gdzie ta gra Celtów nie wygląda zbyt dobrze. Chyba czas na przerwę i pewne odświeżenie. Na całe szczęście mimo tych naszych kłopotów i tak wygrywamy seriami. Pisałem to już w tym sezonie w tygodniku kilka razy. Celtics znajdują sposoby na zwycięstwo. Nie zawsze jest ładnie, nie zawsze jest idealnie, ale najważniejsze w tym wszystkim, że nabijamy sobie te wygrane.

[Adrian] Na plus – trzecia kwarta, w której graliśmy tak, jak przystało na zespół z najlepszym bilansem w NBA, jak przystało na zespół złożony z wielu gwiazd. Zagraliśmy Boston Basketball jaki chcemy oglądać zawsze, a nie tylko 12 minut w meczu. Świetny mecz Tatuma, który zanotował niesamowitą linijkę 35/10/8 i do tego dwa bloki oraz przechwyt. Doskonały też był Porzingis i jego 34/11. Cudowny rzut Pritcharda na koniec 1 kwarty i równie cudowny na koniec 3 kwarty – no szkoda, że ułamek sekundy za późno.

[Timi] Warto dodać, że w historii Celtics taką linijkę, jak wczoraj zrobił Tatum, to miał jeszcze tylko Larry Bird. Dodatkowo zaraz będzie 100 zwycięstw w meczach, gdy Tatum zdobywa co najmniej 30 punktów. Bardzo chcielibyśmy, żeby całe mecze wyglądały jak ta trzecia kwarta, bo po obu stronach parkietu była prawdziwa dominacja. Pochwała także dla Holidaya, który po cichutku zrobił 20 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst. Porzingis nie przestaje zachwycać. 14 rzutów wolnych, 14 trafień. Rekord kariery. I drugi z rzędu mecz na minimum 30 punktów.

[Adrian] Na minus – kłopoty  w tym meczu nie brały się z niczego, bo poza ambitną grą Wizards, był jeszcze aspekt naszego bronienia na łuku. Jak się zostawia dużo miejsca, to jest kara. Wizards odpalili 47 trójek i trafili 20, bo sporo z nich było zwyczajnie z otwartych pozycji. Ogromny minus za ostatnie 150 sekund, gdzie z dużej przewagi, nagle zrobiło się 4 punkty i nerwowa końcówka. To kolejny raz gdzie Mazzulla nie za bardzo panuje nad tym co się dzieje na parkiecie, z +14 nagle robi się +4, do końca meczu jest kilkadziesiąt sekund i gdyby nie czas brany przez trenera Wizards, nie zrobiłby absolutnie nic – a to jemu paliło się w tyłku, to on powinien reagować.

[Timi] Słabiutka obrona na obwodzie to jedno, a dwa to fatalne powroty do defensywy, bo przecież Wizards zdobyli w pierwszej połowie mnóstwo punktów po szybkich atakach. Szkoda, że po znakomitej trzeciej kwarcie nie udało się tego meczu domknąć – ani na początku czwartej kwarty, ani pod koniec, gdy przewaga wynosiła 14 punktów. No ale jest zwycięstwo.

[Adrian] Uwag kilka – 40 wygrana w sezonie, ale styl koszmarny. Był to ostatni mecz w Ogródku z tej długiej serii, teraz do końca rozgrywek częściej będziemy grać w obcych halach. Ciekawie zapowiada się mecz z Miami w niedzielę na Florydzie. Zostały 3 mecze do przerwy na All Star Weekend i warto zakończyć tę część sezonu bez wtopy.

[Timi] 5-2 w siedmiu meczach tej serii w Ogródku. Zdarzyły się dwa wpadki, ale ogólnie to cały czas trzymamy dystans nad kolejnymi zespołami w tabeli Wschodu. Jakoś się kulamy do tej przerwy na Weekend Gwiazd, a te ostatnie tygodnie pokazały, że ta przerwa może być tej drużynie bardzo potrzebna.

[Adrian] Jest i wymiana w szeregach Bostonu. Przyszedł za dwa picki w  drugiej rundzie Xavier Tillman. Najpierw miał być za małe TPE, potem że jednak trzeba będzie podzielić duże TPE za Granta, a skończyło się odesłaniem Lamara Stevensa. Jak dla mnie sytuacja idealna. Tillman pokazał się z dobrej strony w ubiegłorocznych PO, gdzie grał spore minuty i to na dobrym poziomie. A musiał grać na Davisa, którego potrafił skutecznie ograniczyć w kilku meczach.

[Timi] Tillman to nie jest najbardziej ekscytujące nazwisko, ale wydaje się, że to jest gracz, który ma potencjał, aby dać Celtom dobre minuty w fazie play-off. A takiego kogoś wcale nie jest łatwo znaleźć na koniec okienka wymian. Rok temu do Bostonu trafił Mike Muscala – i żadnego z niego pożytku nie było. Tillman ma szansę na napisanie zupełnie innej historii. Będzie dobrym zabezpieczeniem w formacji podkoszowej, a nawet jeśli jest dość ograniczony w ataku, to w Bostonie jego rola obok tak utalentowanych zawodników nie będzie wymagać nic więcej poza stawianiem dobrych zasłon i wykańczaniem akcji. Solidne wzmocnienie. I to bardzo niskim kosztem.

[Adrian] Druga wymiana, to jednak spore zaskoczenie. Stevens za pick w drugiej rundzie pozyskał Jadena Springera. Dość anonimowy zawodnik, który niespecjalnie przebił się w rotacji Sixers. Warto jednak zastanowić się, dlaczego Stevens po niego sięgnął. Jaden to defensywna bestia, gość jest w stanie bronić każdego, o czym przekonał się Tatum. Ma 21 lat, czyli nadal sporo czasu na rozwój. Wiele nie ryzykujemy – bo przecież musieliśmy tylko zrobić dodatkowe miejsce. Kibice Sixers nie rozumieją, dlaczego drużyna oddała Jadena, bo on wreszcie zaczynał grać dobrze.

[Timi] Fajny zawodnik z potencjałem i naprawdę wielkimi umiejętnościami w defensywie. Stevens po transferze wiele razy podkreślał, że to wciąż jest bardzo młody gracz, a w sumie to jest już jego trzeci sezon w NBA. Zdaje się, że 76ers trochę za szybko się poddali, jeśli chodzi o jego rozwój, a Celtics zobaczyli szansę i uznali, że Springer rokuje lepiej niż Banton. Trudno się z tym nie zgodzić, tym bardziej jak się poczyta lament kibiców 76ers. Dodatkowo i Tillman, i Springer mogą w Bostonie zagościć na dłużej, bo choć ten pierwszy tego lata wchodzi na rynek wolnych graczy, to Celtics będą mieli prawa Birda, więc przedłużenie jest w grze. No a Springer ma jeszcze jeden rok umowy. Na dodatek zarobi trochę więcej niż Banton, a te dodatkowe miliony zawsze mogą się przydać w razie jakichś kolejnych wymian po lepszego gracza w zamian np. za wybory w pierwszej rundzie draftu, których Stevens nie oddał.

[Adrian] Niby sporo wymian było, ale jednak nie została spuszczona żadna bomba. Zespoły uzupełniły swoje braki, pokombinowały, ale finalnie to chyba tylko NYK mogą powiedzieć, że zrobili spory krok do przodu. Bogdanović da im sporo dobrego, nie wiem po co im Burks, ale wypstrykali się z obwodowych zawodników, więc poniekąd to rozumiem. Oddali w sumie tylko Grimesa, bo reszta to wypełniacze i picki w drugiej rundzie.

[Timi] I właśnie z powodu braku tych bomb można też uznać, że Celtics są wśród wygranych tego okienka. Knicks znów zrobili rozsądne ruchy. Co to za świat, w którym żyjemy. Nie oddali w sumie nic aż tak wartościowego, a i Bogdanović, i Burks pomogą im nawigować w drugiej części rozgrywek. Nie jestem tylko pewien, czy Bogdanović rzeczywiście będzie takim wsparciem dla nich w fazie play-off, jeśli rywale wezmą go sobie za cel i będą wykorzystywać jego fatalną postawę w obronie. Wyobraź sobie na przykład, jak akcja po akcji atakują go Brown albo Tatum. To może nie mieć racji bytu.

[Adrian] Sixers pozyskali Hielda, a Indiana nie dostała finalnie nic ciekawego. Tyle sezonów chcieli go wymienić, tyle assetów dostać, a na koniec przyszedł Mook i trzy wybory w drugiej rundzie. Swoją drogą – te wybory w drugiej rundzie, to kolejny raz są twardą walutą w NBA. Oddali też Beverleya do Bucks za Camerona Payne’a.

[Timi] Hield to dla 76ers fajny ruch, ale tylko jeśli Embiid będzie w tym sezonie w stanie wrócić do gry na poziom sprzed kontuzji. Natomiast dla Philly to i tak żadne ryzyko, bo umowa Hielda po sezonie się kończy, więc latem tak czy siak będą mieli ogromnie dużo wolnych środków.

[Adrian] Nikt nie wie co chcą zrobić Raptors, bo pozyskali z Utah Olynyka i Agbaji, w zamian wysłali Portera Jr i Kire Lewisa, oraz pick w 1 rundzie. Wymienili się też z Nets i za Schrodera dostali Dinwiddiego, którego od razu chcą zwolnić.  Gordon Hayward poleciał do OKC. Czy był tym wetsem, którego Oklahoma potrzebowała żeby wejść na wyższy level? Być może tak,  pod warunkiem, że będzie zdrowy.

[Timi] Dinwiddie wylądował już w Los Angeles i zagra dla Lakers. W sumie solidne wzmocnienie dla nich, tym bardziej że przed końcem okienka nie zrobili absolutnie nic. Ale może czasem lepiej nie robić nic niż dokonywać takich transferów jak np. Raptors. Co do Haywarda, to na papierze wygląda na „brakujący element” dla Thunder, ale kto, jak nie my, powinniśmy już po tylu latach wiedzieć, że nie można mu niestety zaufać, jeśli chodzi o zdrowie. Dodatkowo to trochę ten sam case, co Bogdanović. Hayward może nie jest tak słabym defensorem, ale lata lecą i kolejne kontuzje robią swoje. Tym bardziej podoba mi się to, że Celtics tym razem poszli po zawodników, którzy w obronie odstawać nie będą.

[Adrian] Dallas najpierw ściągnęło PJ Washingtona z Hornets  a potem z Wizards Gafforda. Trzeba przyznać, że to naprawdę dobre ruchy, jak na to jakie assety i picki posiadali. Grant Williams wylądował w Charlotte i to chyba byłoby na tyle, jeśli chodzi o jego karierę. Phoenix mieli chrapkę na wielkie wzmocnienia, skończyło się na pozyskaniu z Nets Royce O’Neale. Dobry ruch, ale nie rozwiązuje ich problemów. Lakers nie zrobili absolutnie nic.

[Timi] Mavs jednak nie wyglądają po tych transferach aż tak lepiej jak przed nimi. Washington to tak naprawdę niewiele lepsza wersja Granta Williamsa. Niby ma być dla Mavericks lepszym graczem 3-and-D, ale to ten krytykowany Williams trafia w tym sezonie za trzy na wyższej o pięć punktów procentowych skuteczności. Niby wyszły jakieś informacje, że Grant nie był zbyt lubiany w Dallas, więc może taka zamiana zaprocentuje. Dodatkowo ten Gafford będzie robił dla nich mniej więcej to samo co Dereck Lively II. Oddali tymczasem swój ostatni wybór w pierwszej rundzie draftu i zaraz się okaże, że nie będą mieli już jak kombinować, żeby zadowolić Lukę. No i Doncić nadal nie doczekał się żadnego defensywnego asa na obwód.

[Adrian] Kontuzja Embiida jest poważniejsza niż przypuszczano – wprawdzie on wróci jeszcze w tym sezonie, ale raczej na PO. Przerwa ma trwać od miesiąca do dwóch, no to spokojnie można zakładać te 6-8 tygodni, bo nikt mu nie pozwali wrócić za szybko. Pytanie tylko na którym miejscu Sixers wejdą do PO, bo nad siódmym w tabeli Orlando mają zaledwie 3 wygrane więcej. Posypało im się strasznie.

[Timi] Ciężkie jest życie w Filadelfii bez Embiida, ale to już powinna być lepsza robota władz klubu, żeby się na taki wypadek zabezpieczyć. Tym bardziej że Embiid nigdy nie był, nie jest i niestety nie będzie okazem zdrowia. Wiele razy pisaliśmy, że z tym jego zdrowiem jest niestety trochę jak z tykającą bombą. Nie bez powodu jeszcze zanim w ogóle trafił do NBA, to przy jego nazwisku pojawiały się ostrzeżenia na czerwono dot. jego problemów zdrowotnych. Kolejny sezon, kolejny uraz kolana, kolejna operacja. Tak po ludzku po prostu wielka szkoda człowieka, bo talentem góruje nad innymi, ale fizycznie nie jest w stanie tego wszystkiego znieść.