Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No to zaczynamy kolejny Tygodnik. Przyjechał Udoka z Houston i wyjechał mocno obity. Wszystkie kwarty nasze, ze wskazaniem na trzecią, gdzie zamknęliśmy ten mecz. Kolejny raz to napisze, tak należy witać słabszych rywali. 36 minut i robota skończona. Szkoda zdrowia na dogrywki, nerwy, ryzykować urazy i kontuzje.
[Timi] Myślę, że mieli nasi zawodnicy dodatkową motywację na ten mecz. Przyjechał trener, który zapoczątkował coś bardzo fajnego w Bostonie, ale który sam się z tego na swoje własne życzenie wypisał. Dziś mógłby budować swoją legendę w Beantown, a zamiast tego buduje zespół niemal od nowa w Houston. I naprawdę całkiem nieźle mu idzie, ale Celtics pokazali jednak Rockets, gdzie jest ich miejsce w szeregu.
[Adrian] To Houston to takie na dwa razy – mieli dobrą serię, ale finalnie na półmetku mają 3 zwycięstwa mniej od Utah, które nie podpisywało gwiazd czy gwiazdeczek ligi za kosmiczne kwoty, a po prostu graja tym, co Danny zebrał z rynku. Z drugiej strony też 3 zwycięstwa im brakuje do Pxoenix – które ma 3 mega gwiazdy ligi. Na pewno kibice w Houston oczekiwali więcej, gdy Rakiety płaciły olbrzymi kontrakt VanVleetowi czy spory Brooksowi. Źle nie jest, ale ręki boga to ja tam nie widzę.
[Adrian] Na plus – 24 trafione trójki, 26 asyst, 7 przechwytów, 8 bloków, sześciu zawodników z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Jaylen Brown z 15 rzutów zrobił finalnie 32 punkty. Pritchard znowu zaszalał i był trzecim strzelcem drużyny.
[Timi] Pritchard większość punktów zdobył w tzw. garbage-time, a po spotkaniu podjął w sumie ten temat, stwierdzając, że dla niego nie ma czegoś takiego jak garbage-time, bo w sumie to w każdej chwili na parkiecie NBA trwa rywalizacja – nawet jeśli wynik już dawno rozstrzygnięty, to w tych minutach rezerwowi walczą o pokazanie się i dla nich to jest często jedyna okazja, żeby pokazać się w takim wymiarze. Pritchard wykonał też w końcówce podanie o tablicę do Brissetta – ku radości zawodników Celtics i chyba trochę przeciwko Udoce, który takich zagrań, trochę żeby dobić przeciwnika, nie pochwalał.
[Adrian] Bo dla niego faktycznie nie ma śmieciowych minut – Pritchard to zawodnik za 4 mln, w przyszłym sezonie za 6,5 mln – w rotacji jest 8-9. Nie ma co oczekiwać, że będzie zmieniał losy meczu, gdy na przeciwko stanie podstawowy skład Denver, Clippers czy Bucks. Dostaje zadanie i ma je wykonać – a skoro dostał zadanie dokończyć mecz, to znaczy że ma punktować. My sami na początku trochę za dużo od niego oczekiwaliśmy.
[Timi] Może trochę za dużo, ale jednak w zeszłym sezonie kilka razy udowodnił, że jest w stanie dźwignąć większą odpowiedzialność i też na to liczyliśmy, gdy okazało się, że jednego lata nagle odeszło dwóch zawodników, którzy w rotacji byli przed nim. Nie jest idealnie i nadal obawiam się o to, jak będziemy z niego korzystać w fazie play-off, natomiast fakty są takie, że Pritchard ma w tej chwili jeden z najwyższych wskaźników efektywności w lidze, a to oznacza mniej więcej tyle, że gdy jest na parkiecie, to z reguły dzieją się rzeczy dla Celtics dobre.
[Adrian] Na minus – w sumie nie za bardzo można wskazać minusy tego meczu, poza zagotowaniem się Tatuma. To że miał rację, to fakt, ale to że dał się wyrzucić jak głupek – to druga strona medalu. Sędziowanie jest złe i nie ma sensu robić takie rzeczy – lepiej na konferencji prasowej pocisnąć. 25 tysięcy dolarów ewentualnej kary dla Jaysona to drobne, a przynajmniej nie osłabia zespołu. Teraz to był nic nie znaczący mecz w RS, ale w PO takie coś może kosztować wygraną.
[Timi] Co by nie mówić, to w tym sezonie Tatum i tak całkiem ograniczył machanie rękoma i nacieranie na sędziów z pretensjami. Fakt faktem, że w sumie wyleciał z parkietu już drugi raz, no ale jeśli ma kiedyś głośno i ostro udowadniać swoje racje, to właśnie teraz i właśnie w takich meczach. Tutaj był wyraźnie faulowany, a jako jedna z gwiazd ligi ma prawo – niezależnie od tego czy tak być powinno, ale to dotyczy po prostu największych gwiazd – do pewnego kredytu zaufania w tego typu akcjach, gdzie z impetem atakuje obręcz.
[Adrian] Uwag kilka – chyba wielu spodziewało się, że może Udoka coś powie na temat jego wylotu z Bostonu. Niestety – obeszliśmy się smakiem, bo nic nie powiedział. Trudno – może kiedyś się dowiemy, gdy ktoś napisze książkę, lub po pijanemu się wygada. 19-0 w Ogródku – to jest wynik i teraz czekamy na 20 mecz we własnej hali z San Antonio.
[Timi] Jedyne, co Udoka ciekawego powiedział, to że zawodnicy swoje wiedzieli, choć w tamtym czasie chyba wszyscy zgodnie powtarzali mediom, że nie mają żadnych informacji i są trzymani od tej sprawy z daleka. Okazuje się, że to nie była prawda, bo sam Udoka miał z nimi rozmawiać i tłumaczyć, co się wydarzyło. Pytanie w takim razie, czy znają tylko jego perspektywę, czy też mają jakiś większy ogląd tej sytuacji. Nie ma to jednak większego znaczenia. Udoka jest już trenerem innej drużyny, a jego relacje z byłymi czy obecnymi graczami Celtics pozostają chyba całkiem dobre.
[Adrian] Kompletnie mu nie wierzę. Pamiętam doskonale wywiady z zawodnikami i oni z zaskoczonym wyrazem twarzy opowiadali, że nie mają absolutnie żadnego pojęcia o co chodzi i nikt im nic nie chce powiedzieć. Gdyby nie została na niego nałożona klauzulą poufności, to poza zawodnikami mógłby też swoją wersję opowiedzieć prasie, a przynajmniej potajemnie kilku komentatorom. On tymczasem opowiada banialuki w stylu – kto ma wiedzieć ten wie, sugerując że skoro ma dobry kontakt z byłymi zawodnikami, to to nie było nic złego. Bullshit na pełnej!
[Timi] Czekamy więc na to, by ktoś jako pierwszy uchylił rąbka tajemnicy, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. Szczegółów być może nigdy jednak nie poznamy, ale jakby nie patrzeć, to ta sprawa na pewno wlatuje do naszej „topki” kwestii, o których kiedyś chcielibyśmy przeczytać w jakiejś książce. No ale ta sprawa w tej chwili już właśnie tylko tym jest: czymś, co może kiedyś wróci w ramach jakiś wspomnień. Udoka to przeszłość i ten mecz też to pokazał.
[Adrian] Wyjazd do Kanady na ostatni w tym sezonie mecz z Raptors. Nie bardzo wierzę w ich awans do PO, to zdecydowanie napisałem, że to nasze ostatnie spotkanie z nimi. 4 mecze, 4 wygrane – można odfajkować klonowe państwo. A sam mecz ciekawy, nie był jednostronny – a szkoda.
[Timi] To już drugi kolejny sezon, w którym wygrywamy wszystkie cztery mecze przeciwko Raptors. Czyli osiem ostatnich meczów to osiem zwycięstw. Mimo wszystko Raptors szczególnie w Toronto to dla nas od lat niewygodny rywal. Nie inaczej było tym razem, ale Celtics po raz kolejny znaleźli sposób na zwycięstwo. Robią to od początku sezonu. Nie zawsze jest ładnie, nie zawsze jest dominacja, ale dzięki temu znajdowaniu sposobów nie ma w tej chwili w lidze zespołu, który miałby więcej wygranych od. Celtów.
[Adrian] Na plus – wygrana, bo gdyby Rapsy trafiały zza łuku na cywilizowanym procencie, mogłyby być ciężary. Na szczęście trafili tylko 4 rzuty z 32 prób – skuteczność dramatycznie zła. White i Holiday pociągnęli zespół, chyba żeby udowodnić kolejny raz, że to najlepszy obwodowy duet ligi. Kiedyś rządzili Stef i Klay, teraz głos ma Derrick i Jrue. Pochwalę Mazzullę za branie czasów – tym razem zrobił to na tip top.
[Timi] To fantastyczny luksus mieć w zespole kogoś takiego jak Jrue Holiday. Na co dzień czwarta, piąta opcja, ale jak z gry wypada np. Brown, to Holiday nie ma żadnego problemu, żeby stać się jedną z trzech głów hydry. Świetnie rozpoczął ten mecz w Toronto i ostatecznie z dorobkiem 22 punktów był razem z White’em (który po słabszym okresie wreszcie się chyba odblokował) najlepszym strzelcem bostońskiej drużyny. Plus także dla Tatuma, który z reguły przeciwko Raptors nie zdobywa wielu punktów (przeciwko nim ma chyba najniższą średnią punktową spośród wszystkich zespołów), ale jak zwykle dołożył sporo dobrego w innych aspektach. 14 zbiórek, sześć asyst, w tym to cudeńko, które wsadem wykończył Kornet. Fajnie było też zobaczyć jak dobrze potrafi momentami funkcjonować obrona strefą Celtów.
[Adrian] Na minus – 12 strat i ciężary w trzeciej kwarcie. Finalnie to ją nawet wygraliśmy, ale był moment, gdzie nie tylko roztrwoniliśmy całą przewagę, ale mieliśmy 7 punktów straty. Brak Jaylena Browna był widoczny, bo Pritchard mocno ceglił.
[Timi] Pritchard mimo wszystko po słabym początku podniósł poziom i można go dziś nazwać solidnym zmiennikiem na półmetku rozgrywek, natomiast w takich spotkaniach, gdy wypada jeden z czołowych zawodników, można by oczekiwać od niego trochę więcej.
[Adrian] Uwag kilka – takie mecze trzeba wygrywać i wygraliśmy. O problemach nikt za jakiś czas nie bedzie pamiętał, a materiał do analiz trzeba kilka razy przerobić. Liczy sie 31 zwycięstwo w sezonie zasadniczym i lecimy dalej. To już połowa sezonu zasadniczego, a pozycja nasza jest bardzo dobra, żeby nie powiedzieć – idealna.
[Timi] Dokładnie tak. W takich spotkaniach trzeba jakoś sobie poradzić, nawet jeśli przez większość spotkania nie jesteś w stanie złapać swojego rytmu. Zwycięstwo smakuje tym lepiej. Po spotkaniu pojawiło się jeszcze foto naszych zawodników z samolotu. Świetny obrazek i to jest na pewno coś, co może bardzo fajnie nastrajać na drugą połówkę sezonu zasadniczego.
[Adrian] Fajna fotka, choć w sumie rok w rok takie coś trafia do nas – zawsze mówimy, że wyjątkowa chemia, że jest drużyna, ale to i tak przyjdzie dopiero w kwietniu, lub nie przyjdzie. Łatwo tworzyć team, gdy wygrywasz mecz za meczem. W kwietniu zacznie się inne granie. Na razie fajnie to wygląda i zwyczajnie cieszy.
[Timi] Akurat rok temu chyba sobie takiej fotki nie przypominam. Były natomiast fotki choćby z sezonu 2020-21, który w ostatnich latach był zdecydowanie naszym najgorszym pod względem wynikowym. Na koniec dnia te zdjęcia nie mają aż tak wielkiego znaczenia. Fajnie, jeśli są, ale chemię chcemy widzieć przede wszystkim na parkiecie, no i na półmetku sezonu na pewno można powiedzieć, że poziom tej chemii już jest całkiem wysoki i zespół jest na dobrej drodze, by wejść nawet wyżej.
[Adrian] Mecz z San Antonio i wygrana numer 20. Rekord dawno pobity, a teraz śrubują go niemiłosiernie, choć do rekordu ligowego sporo jeszcze brakuje. 32 wygrana w sezonie, zważywszy że tej samej nocy Bucks zostali zgruzowani przez Cavs, to wracamy do 4 wygranych przewagi.
[Timi] Takie kolejki cieszą mocno. My łatwo rozprawiamy się z niżej notowanym rywalem, a najpoważniejsi oponenci się potykają. Tym samym ta porażka w Milwaukee ma teraz jeszcze mniejsze znaczenie, przynajmniej jeśli chodzi o aspekt samej tabeli.
[Adrian] Na plus – zagraliśmy bez Porzingisa i White’a, a pomimo tego nic nie było widać w spadku jakości gry. Kornet jak młody bóg, a i Pritchard dał z siebie bardzo dużo w prawie pół godziny na parkiecie. Kiedyś Pop nas regularnie lał – te czasy już minęły.
[Timi] Na tle takiej ekipy nie mogło być widać spadku jakości. No i tak też rzeczywiście było. Celtics po raz kolejny pokazali Spurs, jak wiele im jeszcze brakuje do choćby solidnego poziomu. Wembanyama pokazał się z fajnej strony, ale swój moment miał też wspomniany Kornet, który ponownie przypomniał, że swoją wartość jako trzeci środkowy ma.
[Adrian] Na minus – chyba nie mam tu nic do dodania. Na siłę wpisałbym, że Queta dostał szybko 5 fauli, choć tylko 4 zostały odgwizdane prawidłowo – nadal to jednak za dużo jak na tak krótki okres gry. Bo do jakości jego gry, to się przyczepić nie zamierzam.
[Timi] Queta niestety ma spory problem z faulami. To nie jest jednorazowy wyskok. On w poprzednim sezonie notował średnio ponad osiem fauli w przeliczeniu na 36 minut. W trwających rozgrywkach jest lekka poprawa, ale wciąż gdyby grał średnio po 36 minut, to w każdym meczu wylatywałby z gry przedwcześnie za sześć przewinień. Im więcej jednak gra i im więcej nabiera doświadczenia, tym na pewno będzie to szło w lepszym kierunku.
[Adrian] Uwag kilka – nikt nie grał dłużej niż 31 minut, a to zawsze na plus. Tym bardziej, że teraz podejmiemy Denver, więc warto być wypoczętym – bo to meczycho ma być! Martwi tylko, czy aby wyjdziemy w pełnym składzie. 21 wygrana w TD Garden by sie przydała, ale chyba bardziej nam zależy, żeby poznać w jakim miejscu jesteśmy na tle Jokicia i spółki.
[Timi] Tu akurat możemy powiedzieć, że terminarz został ułożony idealnie. Mecz przeciwko słabej drużynie pozwolił nie tylko na odpoczynek dla tych, którzy narzekają na lekkie urazy, ale też na mniej minut dla podstawowych graczy rotacji. Idealna sytuacja na starcie z Nuggets, które zapowiada się znakomicie. Mistrzowie w Ogródku – to na pewno jeden z bardziej wyczekiwanych meczów całego sezonu.
[Adrian] No i koniec serii. 20 wygranych, to i tak dobry wynik, doliczając poprzedni sezon to razem 27 wygranych we własnej hali pod rząd. Fajna seria, ale nie mająca wpływu na nic. Ot kolejna historyczna ciekawostka. Choć oczywiście dla takich smaczków interesujemy się tą ligą.
[Timi] Każda seria musi się kiedyś skończyć. Chciałoby się żeby trwała jak najdłużej, ale w sumie jest też jakiś plus, że się skończyła, bo zeszło trochę ciśnienie. Rekord zrobiony, więc tutaj nie ma żalu. Teraz można zacząć śrubować nową serię zwycięstw.
[Adrian] Na plus – pierwsza połowa, bo robiliśmy tam dużo dobrej roboty. Świetny Porzingis w tej pierwszej połowie, gdzie to on ciągnął grę i był równorzędnym rywalem dla Jokicia. W drugiej połowie, to pochwalić można tylko Derricka. White grał jak natchniony. Reszta nie istniała, z trenerem na czele.
[Timi] Druga połowa w wykonaniu Celtów była słaba, to fakt, ale mimo wszystko sam mecz stał na fajnym poziomie. Wyrównane starcie dwóch kandydatów do mistrzostwa, no i w sumie emocje mieliśmy do ostatnich sekund.
[Adrian] Na minus – druga połowa to katastrofa. Nie tylko jeśli chodzi o skuteczność, ale od strony taktycznej też. Brown i Tatum nie mieli dnia zza łuku – zdarza się. Tylko po co non stop ceglić? Nie ma też co szukać usprawiedliwienia w skuteczności, gdy Denver miało ją jeszcze gorszą. Porzingis w drugiej połowie zapomniał przyjść na mecz. Nasza ławka była kiepska, ale tutaj też nie ma usprawiedliwienia, bo ławka Denver dostosowała się poziomem do naszej.
[Timi] W drugiej połowie oddaliśmy jednak znacznie mniej rzutów za trzy niż w pierwszej, więc jakaś tam próba powstrzymania się od ceglenia była. Co do Porzingisa, to ja bym nie powiedział, że on zapomniał przyjść, ale bardziej to Celtics znów trochę zapomnieli, że mają takiego asa w zespole. Oczywiście po tej pierwszej kwarcie, gdy zaliczył atomowy wręcz start, potem Nuggets dużo lepiej odcinali go od gry, ale skoro miał taki dobry dzień, to trzeba było trochę bardziej postarać się, żeby piłka go szukała. Szczególnie w końcówce, gdzie nadal uważam, że jest zbyt rzadko wykorzystywany w ataku, nawet jako choćby stawiający zasłonę.
[Adrian] Uwag kilka – Denver nas przechytrzyło. A w sumie to Malone pokazał Mazzulli, jak się gra, gdy zaczyna palić się w dupie. Bo przecież im się w dupce paliło w tym meczu kilka razy i za każdym razem wracali. Nie rozumiem też tych dyskusji, że skoro mamy tak dobry bilans, to nie powinno się krytykować drużyny? Jakim cudem ludzie tak szybko zapomnieli, że GSW niedawno miało doskonały, wręcz rekordowy bilans w sezonie zasadniczym? Na tym poziomie to liczą się detale. Ostatnia akcja w meczu jest takim detalem, a Mazzulla w tym sezonie robi to albo źle, albo jeszcze gorzej. To martwi i to coraz bardziej w perspektywie PO, gdzie meczów na styku bedzie dużo.
[Timi] Krytykować można, byle nie wieszczyć końca sezonu albo mówić na podstawie tej porażki, że z tego zespołu już nic nie będzie. Zgadzam się jednak z tym, że brakuje na razie wyciągania wniosków. To znaczy przynajmniej nie oddajemy już rzutów z dziewiątego metra, ale jednak w tym sezonie skuteczność Celtów w ostatnich akcjach spotkania na remis lub zwycięstwo wynosi 0/8. To jest na pewno coś, co martwi i co musi się zmienić. Ale z drugiej strony meczu nie przegrywa się jedną akcją. Tak, detale są ważne, ale w takich spotkaniach o wiele bardziej, przynajmniej moim zdaniem, bolą przestrzelone trójki z czystych pozycji w ponowieniach akcji, niecelne rzuty wolne Browna czy pudło Tatuma spod kosza w kontrze. Pocieszać można się tutaj tym, że mimo wszystko Celtics nadal niemal w każdym meczu są w grze o zwycięstwo do końca. Często w tych przegranych spotkaniach dają sobie szanse, ale trzeba wreszcie zacząć te szanse wykorzystywać, bo tak jak mówisz, w fazie play-off to może być jedna z kluczowych kwestii. Ale ostatecznie nie ma co przereagowywać na porażkę z mistrzami w styczniu, która jest nie tylko naszą pierwsza porażką u siebie w tym sezonie, ale też dopiero 10. w całych rozgrywkach. Sezonu nie wygrywa się, ani nie przegrywa w styczniu. Tak, brak wyciągania wniosków martwi, tym bardziej na półmetku rozgrywek, ale chyba nie jest tak źle, skoro mimo wszystko wygraliśmy w tym sezonie ponad 76 procent dotychczasowych meczów.
[Adrian] Atlanta jest niezadowolona z wyników i zamierza coś zmienić. Ponoć handlują Murrayem, ponoć cena to przynajmniej dwa picki w pierwszej rundzie, ponoć nie ma chętnych. Dużo domysłów, ale wydają się logiczne. Dejounte od poczatku w Atlancie sprawiał problemy, głownie poza parkietem, ale pamiętam też to uderzenie sędziego klatka piersiową, no a na parkiecie nie wygląda to tak, jak powinno.
[Timi] Hawks mogą nieźle namieszać na rynku transferowym, bo jeśli wcisną twardy reset, to tam Murray będzie tylko pierwszym z wielu zawodników do wymiany. Capela, Bogdanović, Hunter, a kto wie, czy przy jakiejś dobrej ofercie rzędu Wolves za Goberta nie zdecydują się jednak na pożegnanie nawet Trae Younga. W pierwszej kolejności chcą załatwić sprawę Murraya, no i kolejka zainteresowanych jest ponoć spora, ale wszystko rozbija się o cenę. A ja tylko przypomnę, że swego czasu Murray i White grali jeszcze razem w Spurs i rozważaliśmy wtedy, który z nich byłby lepszą opcją dla Celtów. Oj, jakiego nosa miał Brad Stevens, żeby postawić na White’a.
[Adrian] No żeby być wobec czytelników uczciwym – to każdy z nas chciał Murraya, ale White był dostępny za dużo mniejsze pieniądze i assety. Dejounte to był mokry sen każdego Celta. Ja wcale nie wiem, czy gdyby on trafił do Bostonu wtedy, to też by miał za sobą tyle za uszami i taki zjazd w przydatności. Atlanta to wcale nie jest dobre miejsce dla zawodników zespołowych, a takim jest Murray. No ale jest Derrick i nie można powiedzieć złego słowa o tamtej wymianie.
[Timi] Tym większe brawa dla Stevensa, że za taką cenę wyciągnął White’a, który tak świetnie się tutaj odnalazł. Kto wie, może Murray też byłby dużym wzmocnieniem, natomiast chyba nikt nie żałuje, że tak to się potoczyło, bo Derrick jest fantastyczny.
[Adrian] Tymczasem Indiana pozyskała Siakama, a pozbyła się Browna – do tego 3 picki w pierwszej rundzie i maja druga gwiazdę do Haliburtona. Teraz wyczekuję kogo dostaną gdy wymienia Hielda i Toppina. Wielu wieszczy, że to nowy contender na Wschodzie, a ja tego tak nie widzę. Świetny ruch, ale Siakam to nie Leonard czy LeBron w swoim prime.
[Timi] Toppina raczej wymieniać nie będą, bo on tam bardzo fajnie się odnalazł w tej szybkiej grze obok Haliburtona. Na pewno stali się trudniejszym rywalem, ale w gronie faworytów nie ma jeszcze co ich umieszczać. Tak naprawdę najbardziej to zadrżeli chyba w Milwaukee, bo przecież Bucks mieli w tym sezonie ogromne problemy w bezpośrednich starciach z Pacers i przegrali aż cztery z pięciu takich meczów. Siakam na pewno może dać Pacers nowy wymiar, a też ciekawie jest widzieć taki ruch właśnie klubu z Indianapolis, bo to nie wpisuje się w ich dotychczasową politykę. Fajna odmiana i będziemy z dużym zainteresowaniem śledzić ich dalsze losy, tym bardziej że trenera też mają takiego z głową, więc cały ten projekt zaczyna wyglądać coraz ciekawiej.
[Adrian] Skoro mamy praktycznie połowę sezonu zasadniczego, to popatrzmy w tabele. Najpierw Wschód. Ogromna ilość zachwytów nad Sixers, a przecież Miami ma już tylko 1 zwycięstwo mniej, a Cavs, Indiana i NYK 2 mniej. Za nimi jest Orlando z 22 wygranymi, to zapowiada niesamowitą walkę o czołową szóstkę na Wschodzie. O Play In powalczy ta drużyna, która w Trade Deadline się wzmocni – Atlanta? Nets? Toronto chce się chyba wypisać z tej walki, bo Siakam nadal na rynku.
[Timi] Hawks raczej też będą wyprzedawać niż kupować. Nets mogliby puścić Mikala Bridgesa, ale wygląda na to, że oni chcą iść w zupełnie przeciwnym kierunku i to może być czarny koń do pozyskania… Dejounte Murraya z Atlanty właśnie. Warto też dodać, że Celtics na półmetku sezonu są numerem jeden Wschodu i ogólnie ligi z najlepszym od mistrzowskiego sezonu bilansem na tym etapie rozgrywek.
[Adrian] Nie wiem czy Atlanta pójdzie w reset – mają za młody skład. Mogą się pozbyć Capeli, Bogdanovicia i Murraya – kogoś pozyskać i zobaczyć jak to klika. Nawet w tej wymianie z Nets za Murraya mogą zyskać dobrych zawodników. Nie ma co liczyć, że Nets załatwi to spadającymi. To może być bardzo ciekawa wymiana w kontekście przyszłości obu drużyn.
[Timi] Pozbycie się tej trójki, o której piszesz, to jest właśnie całkiem twardy reset. W pełne tankowanie nie chcą iść, bo Trae Young jednak gwarantuje pewną jakość, ale wszystko wskazuje na to, że poszukają nowych sposobów. Idealnie jeszcze im Murray podbija teraz swoją wartość, bo w dwóch kolejnych meczach trafił rzuty na zwycięstwo.
[Adrian] To teraz Konferencja Zachodnia – Utah zaczęło sezon fatalnie, a aktualnie mają już 22 wygrane i brakuje niewiele, żeby wbić na 6 miejsce. Danny chciał tankować – znowu nie wyszło. Minnesota, Oklahoma i Denver – tak wygląda podium Zachodu – kto finalnie zajmie pierwsze miejsce? Nie mam zielonego pojęcia. Na drugim biegunie Lakers i GSW – może się okazać, że obu drużyn zabraknie w PO. Memphis odpuściło sezon – fala kontuzji ich zatopiła. Ciekawe czy będą wybierać, czy przehandlują pick na wzmocnienia.
[Timi] Danny zaraz może się pozbyć kilku zawodników, ale ja już to pisałem i dalej będę to powtarzał, że tam Hardy robi kawał naprawdę dobrej roboty i to trochę jest tak, że kogokolwiek Ainge mu do składu da, to on będzie w stanie zrobić lepszy wynik, niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. Nie może być inaczej, skoro Hardy przez chwilę był określany następcą Popa w San Antonio. Co do reszty, to czuć trochę powiew świeżości, gdy wysoko w tabeli widzi się takie ekipy jak Thunder czy Wolves. Finalnie może się jednak okazać, że „jedynkę” zdobędą Clippers, którzy od kilku tygodni wygrywają najwięcej meczów. Jeśli tylko dopisze zdrowie…