#409 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Pierwszy mecz w Crypto.com Arena czyli spotkanie z Clippers. LAC jednak bez Leonarda i okazało się, że bez niego to mogą pograć przez kilka minut, jak równy z równym. Najpierw dostali srogie klapsy od OKC, a teraz zostali zdemolowani przez nasz, też osłabiony zespół. Bo to nie był mecz – no dobra, przez pierwsze 11  minut był – to był wpierdol.

[Timi] Celtics lubią nam czasem przewalać takie mecze, gdy gwiazda rywali nie gra. A tutaj proszę bardzo, to jest kolejne w tym sezonie starcie, gdzie widzimy coś zupełnie odwrotnego. Podoba mi się, że odwracamy ten trend. Tak właśnie to powinno wyglądać, nawet jeśli i Celtowie nie zagrali tutaj w pełni sił.

[Adrian] Na plus – Queta wykręcił 14/12/3 w 22 minuty i to nie na jakiś ławkowiczach w ostatnim zespole ligi. Sporo pracy przed nim, ale niech Stevens uzgadnia wielosezonowy kontrakt, tak jak to zrobił kiedyś z Hauserem. Tatum wrócił i pozamiatał, a Brown nie zwalnia. White i Holiday pokazali dlaczego uważa się ich za jeden z absolutnie najlepszych duetów obrońców w lidze. Brissett wreszcie zagrał jak koszykarz z NBA.

[Timi] Tatum zrobił 30 punktów w 30 minut i przypomniał wszystkim, jaką on ma łatwość zdobywania punktów. Tak już się przyzwyczailiśmy do jego wysokiego poziomu, że każdy słabszy występ, tak jak choćby przeciwko Warriors, jest krytykowany tym bardziej. No ale też tego się wymaga od numeru jeden w drużynie. Wielkie brawa także dla Quety, który przed tym wyjazdem na Zachód nie miał ani jednego double-double, a teraz ma już dwa. Fajnie, że wykorzystał szansę i w obliczu kontuzji Korneta dostał więcej minut od Mazzulli.

[Adrian] Queta jest zawodnikiem dodatnim i to mocno dodatnim. Kornet średnio na mecz jest plus 0,2 pkt, a Queta plus 4 pkt, dokładnie tak jak Hauser, podobnie do Pritcharda 3,5 pkt. Korneta bardzo lubię, ale Neemias daje nam więcej na atakowanej tablicy a to trudno przecenić. No i obaj trafili dokładnie tyle samo trójek w tym sezonie – bo to czasami był argument za Kornetem, że coś rozszerza – coś może tak, ale nie grę. Tylko ja nie chce Korneta się pozbyć, dla mnie Banton jest kompletnie nieprzydatny i tylko zabiera powietrze.

[Timi] Myślę, że Celtics nie będą mieli żadnych wątpliwości, jeśli przyjdzie do zamiany kontraktu Quety z two-way na standardowy i będzie trzeba znaleźć miejsce w składzie. A wszystko wskazuje na to, że do takiej sytuacji dojdzie, bo Queta powoli ten swój limit związany z graniem na umowie two-way wykorzystuje. W takim scenariuszu to właśnie Banton jest pierwszym zawodnikiem do pakowania manatków.

[Adrian] Na minus – po takim meczu, to ta porażka z GSW boli jeszcze bardziej.

[Timi] No boli, chociaż ja już się chyba trochę wyleczyłem z rozpamiętywania pojedynczych porażek. Najważniejsze, że drużyna w dobrym stylu odpowiedziała na taką przegraną, no a o starcu z GSW przypomnę sobie pewnie przy okazji kolejnej zaciętej końcówki i mam tylko nadzieję, że wtedy nie będzie jeszcze jednej frajerskiej powtórki z rozrywki, a wyciągnięcie wniosków tak, by na ten mecz z GSW popatrzeć już jak na mecz, który był nauką.

[Adrian] Uwag kilka – plan minimum wykonany, bo cztero meczowy trip po Kalifornii miał się zakończyć przynajmniej remisem 2-2, a nadal jest szansa na 3-1. No a przekopanie Hardena dla mnie zawsze jest ważne, bo to jeden z tych zawodników, których nie tyle co nie lubię, ale którymi gardzę za to, jakimi są ludźmi. Broda to typ człowieka, który ma ego większe niż kula ziemska, a dodatkowo nie liczy się z nikim i niczym.

[Timi] Taka wygrana nad Clippers jest tym bardziej cenna, że kalifornijska ekipa jest ostatnio w dobrej formie, no i mogłoby się wydawać, że brak jednej gwiazdy nie będzie dla nich aż tak dużą przeszkodą w podjęciu rywalizacji, nawet jeśli Kawhi wszedł w poprzednich tygodniach na swój fantastyczny poziom. Był przecież Harden, był George, no a zwycięstwo Celtów bardzo pewne i bardzo dobrze nastraja na świąteczny klasyk.

[Adrian] Świąteczny mecz  z Lakers, czyli prawie w idealnej dla nas porze, zrobiliśmy im z tyłka jesień średniowiecza. Jednak trzeba zauważyć, że napędzili nam strachu w 2 kwarcie i przerwa wcale miła nie była. Ja trochę  byłem zesrany, nasza impotencja w ataku i ich coraz lepsza gra… śmierdziało kolejnym meczem, który uwalimy na własne życzenie. No ale w 2 połowie nie było już wątpliwości, kto tu jest lepszy na parkiecie.

[Timi] No właśnie. Tym razem druga kwarta była pokazem tego, jak się nie powinno grać, natomiast po zmianie stron Celtics rzeczywiście nie zostawili wątpliwości. 41 punktów w trzeciej kwarcie (!), a potem naprawdę udana czwarta odsłona, w której Celtics punktowali obronę Lakers świetnymi setami w ataku. Oglądało się to naprawdę dobrze i znów udało się podreperować ten nasz świąteczny bilans.

[Adrian] Na plus – zdrowie, bo okazało się, że zagramy w komplecie, a i podczas meczu nic się nie stało Brownowi. Cudowna była ta symulka LeBrona, że niby coś z kolanem, gdy kopnął w plecy Jaylena. Pewnie przypadkowo, pewnie nie miał takiej intencji, ale mógłby sobie darować te aktorskie popisy. Druga połowa, gdzie po prostu przestaliśmy się bawić i zaczęlismy zapierdalać na parkiecie. Porzi nie tylko nastukał punktów jak dzięcioł, ale kilka razy cudownie zapakował. White 11 asyst, a Jrue 18/7/7 na 70% skuteczności i 60% zza łuku.

[Timi] Do dorobku Porzingisa trzeba dodać też jeszcze dwa bloki – oba na LBJ-u. Tatum nie miał swojego dnia, jeśli chodzi o skuteczność, ale tym razem nie zniknął, Po tym poznasz lidera swojego, że nawet jeśli rzut nie do końca siedzi, to oddajesz w innych aspektach: rzuty wolne, zbiórki, asysty. Holiday wszedł tymczasem na taki poziom ostatnio, że czapki z głów. No ale musi równać do… Derricka White’a, a ten gra w ostatnich tygodniach kapitalnie.

[Adrian] Na minus – ostatni rzut w trzeciej kwarcie. No kto by się spodziewał, że mając 21 sekund na akcję, Tatum na samym końcu zrobić step back i jebnie cegłą z 8 metra :D Żodyn, no żodyn!!! Może w NBA jest jakaś ukryta akcja – wkurw swego kibica do czerwoności i my o niej nie wiemy, a nieświadomie bierzemy w tym udział. Być może nawet Celtics prowadzą w tej ukrytej klasyfikacji?

[Timi] Na koniec trzeciej kwarty to jeszcze nie jest takie złe, tym bardziej że ja pamiętam sporo końcówek pierwszej, drugiej czy trzeciej kwarty w tym sezonie, gdzie JT znakomicie wchodził pod kosz i powiększał z łatwością dorobek punktowy Celtów. Tu było inne rozwiązanie, ale ta trzecia kwarta to był jednak ogólnie świetny okres gry bostońskiej drużyny i jest to kolejny trend, który się odwraca. Dość powiedzieć, że w ostatnich 10 meczach to tylko Kings mają bardziej efektywny atak w trzecich kwartach, a i oni w tym meczu w Sacramento w poprzednim tygodniu przyjęli 39 punktów od Celtics.

[Adrian] Uwag kilka – w świąteczny wieczór Bucks dostali od NYK i humorek już przed meczem był doskonały. Oczywiście najlepiej patrzeć tylko na siebie, ale nie ma się co oszukiwać – żeby mieć spokój i pewien wentyl bezpieczeństwa, to Bucks i Sixers (dostali zaraz po naszym meczu klapsa od Miami) też muszą przegrywać. Nam też się wpadki przytrafią, byleby nie w najbliższych meczach domowych.

[Timi] Ja na razie na tabelę aż tak bardzo nie patrzę, choć fakt faktem, że humor lepszy, gdy ci najbliżsi rywale się potkną. Nie jestem jednak pewien, czy będzie w tym sezonie taki moment, gdzie to miejsce w tabeli na koniec sezonu zasadniczego będzie dla mnie tak ważne jak niegdyś. Ostatnie fazy play-off w wykonaniu Celtów to niekoniecznie było wykorzystanie przewagi parkietu do maksimum. Wygrywali siódme mecze na wyjeździe, przegrywali siódme mecze u siebie, potrafili też wygrywać starcia numer sześć na wyjazdach w obliczu eliminacji. Heat świętowali awans do finałów w Bostonie, a Warriors w Ogródku świętowali tytuł. Ostatecznie najważniejsze jest zdrowie, więc staram się aż tak bardzo nie angażować w ten wyścig w tabeli na Wschodzie.

[Adrian] Każdy sezon to inna historia, przypomnę o tym budowaniu zamków na piasku. Mamy inną drużynę, inaczej gramy – lepiej mieć przewagę parkietu do końca, niż jej nie mieć. To przeciwnik musi odebrać nam HCA, a my „tylko” musimy bronić własnej hali. Lepiej nie mieć dodatkowej presji, sama presja walki w PO wystarczy. Jest jeszcze drugi aspekt tej tabeli na Wschodzie – głosowanie All Star Game – przypomnij sobie sezon, gdzie Atlanta miała czterech zawodników, to było w 2015 roku jeśli dobrze pamiętam. My mamy szansę na powtórzenie tego wyniku, a być może nawet poprawienie.

[Timi] Kto wie, to będzie na pewno fajne wyróżnienie, jeśli się uda, natomiast można na to patrzeć także z innej perspektywy. Raz, że bardziej naszym przyda się jednak przerwa i tych kilka dodatkowych dni wolnego, a dwa, że Hawks w tamtym roku może i mieli all-starów, może i zdobywali drużynowo nagrodę dla gracza miesiąca, ale w fazie play-off jak zwykle się potknęli. Celtics z Big Three i Rondo w pewnym momencie też posłali czterech graczy do Meczu Gwiazd, ale dziś pamiętamy to bardziej jako ciekawostkę. A jednak bardziej zależałoby nam, żeby ten sezon zapamiętać z zupełnie innego powodu.

[Adrian] Jakiś cudem udało nam się nie przerwać pasma porażek Pistons, a trzeba przyznać, że w 1 połowie to bardzo się staraliśmy przegrać. Koszmarna druga kwarta, a przecież po meczu z Lakers pomstowaliśmy, że teraz drugie kwarty gramy jak kiedyś trzecie, a trzecie gramy już doskonale i to był znowu ten schemat.

[Timi] Tak można było przypuszczać, że to będzie trudny mecz dla Celtów. Rywal jest na deskach i przechodzi do historii NBA w najgorszy możliwy sposób, a teraz każdy mecz Pistons będzie dla ich przeciwnika walką o to, by ta seria nie zatrzymała się na nich. To mimo wszystko było naprawdę spore wyzwanie dla bostońskiej ekipy. Tym bardziej jak Pistons zaczęli uciekać i zrobili ponad 20 punktów przewagi – mogli wtedy poczuć wiatr w żagle i widzieć na horyzoncie upragniony koniec tej fatalnej serii. Ale Celtics nam się podnieśli i zrobili jeden z większych comebacków, jeśli chodzi o ostatnie lata.

[Adrian] Na plus – trzecia kwarta i ławka rezerwowych. Bo to ławka nas ratowała przed całkowita demolka w 1 połowie. Pritchard, Queta i Hauser zdobyli więcej punktów w pierwszej połowie niż White, Holiday, Porzingis i Hoford razem. Łotysz winy odkupił w drugiej połowie, gdzie zaaplikował im 23 punkty. Derrick za to winy odkupił w dogrywce, gdy był nie do zatrzymania. Ostatnia akcja regulaminowego czasu gry, to nie była cegła zza łuku – to była zwykła cegła.

[Timi] No i zwykła cegła to już jest jakiś progres… Chyba. Pozycja nie była zła, natomiast JT nie miał swojego dnia, więc granie pod niego w tej akcji też nie jest do końca zrozumiałe. Natomiast najważniejsze, że udało się wreszcie odczarować dogrywkę. Jak do tej pory Celtics nie wygrali ani jednej w trwających rozgrywkach, no i wreszcie jest zwycięstwo po dodatkowych pięciu minutach.

[Adrian] Na minus – w ostatnie 116 sekund regulaminowego czasu gry zdobyliśmy 2 punkty, Pistons cztery razy więcej. No to ja bym powiedział, że końcówka znowu spierdolona. Tatum nie miał dnia – czasami nie siedzi  i nie ma w tym nic dziwnego, ale zaliczył 10 asyst, wiec tutaj w minusach, tylko za te 11 rzutów zza łuku – bo jak nie siedzi, to nie rzucamy!

[Timi] Tatum nie miał dnia, to fakt. Natomiast po tym poznaje się lidera, że dokłada w innych aspektach. Tak, ponad 30 rzutów to jest dużo za dużo, kiedy pudłujesz kolejne rzuty i za to trzeba JT ganić, natomiast 10 asyst, osiem zbiórek, pięć przechwytów i udane akcje w dogrywce to są te rzeczy, za które trzeba go chwalić. Doszedł do takich standardów, że linijka w stylu 31-8-10-5 to jest jego „gorszy mecz”.

[Adrian] Uwag kilka – pierwsza wygrana dogrywka w tym sezonie. Co ważniejsze, wygrana bezdyskusyjnie, a nie po jakimś cyrkowym rzucie w ostatniej sekundzie – po prostu byliśmy lepsi w ostatnich 5 minutach. Ogródek kolejny raz niezdobyty. W marcu Pistons przyjadą jeszcze raz do Bostonu i znowu pewnie będą ciężary, bo z nami grali jakby od tego zależało ich życie.

[Timi] Tłoki to jest ogólnie taki zespół, który w ostatnich latach nie jest wcale wygodnym rywalem dla Celtów. Przecież ta drużyna potrafiła w Bostonie wygrywać. Wygląda jednak na to, że Celtics w tym sezonie krok po kroku przeganiają kolejne demony. Te zwycięstwa nie są idealne i daleko nam jeszcze do ideału, ale mimo wszystko to się ceni, że Celtics cały czas znajdują sposoby na wygrywanie takich spotkań. W poprzednich latach nie zawsze tak to wygladało.

[Adrian] Ostatni mecz w tym roku w Ogródku i kolejna wygrana. Jedni powiedzą, że szczęśliwa, inni że wymęczona, a ja napiszę, że to była wywalczona wygrana. Mocno osłabieni przystąpiliśmy do tego meczu, bo Tatum, Porzingis i Horford dostali odpoczynek. Reszta miała w nogach mecz z Pistons dnia poprzedniego i to było widać w 4 kwarcie. Trochę nas zabiegali i wydolność była słabsza. Nic to – jest 16-0 w TD Garden i tak kończymy 2023 rok.

[Timi] To mi zapachniało trochę zwycięstwem w stylu Brada Stevensa i jego „Hospital Celtics”. Co prawda nie na wyjeździe, bo szpitalni Celtics pod wodzą Stevensa w takich wyjazdowych wygranych się specjalizowali, no ale wciąż. Świetna pierwsza połowa, potem zapaść na początku czwartej kwarty i ostatecznie udało się prześlizgnąć w końcówce. Bardzo wartościowe zwycięstwo bostońskiej drużyny.

[Adrian] Na plus – Kornet musiał zagrać na 101%, bo nie miał wyjścia, no i dokładnie tak zagrał. Pomagał mu na deskach każdy, bo zbiórki wygraliśmy zdecydowanie. Brown z 31 punktami, 10 zbiórkami i 6 asystami. White jest piękny, a linijki jakie kręci to jest kosmos. To pierwszy niski zawodnik od 87 roku, który w 7 meczach z rzędu notuje przynajmniej 2 bloki. W 1987 roku dokonał  tego Jordan, a w 1978 Gervin – doborowe towarzystwo. Pochwalę jeszcze Brissetta za zbiórki i obronę ostatniej akcji.

[Timi] Kornet zagrał chyba swój najlepszy mecz w barwach Celtics, choć były oczywiście momenty, gdzie Raptors kręcili nim niemiłosiernie, no ale Luke zwrócił nam to z nawiązką po atakowanej stronie parkietu. Brown i White świetnie wypadli w roli liderów pod nieobecność aż trzech zawodników z naszego top6. Ten pociąg, który zmierza w stronę Meczu Gwiazd, gdzie ma wysadzić Derricka, jest coraz głośniejszy i zatacza coraz szersze kręgi.

[Adrian] Na minus – 7 strat Browna, reszta się nie liczy po tak wyszarpanej wygranej. Aczkolwiek z przymrużeniem oka będzie drugi minus – Kornet po jednym gwizdku zaczął mocno protestować, aż mu sędzia nie uświadomił, że to jego faulowali :D Następnym razem patrzymy na paluszki sędziego, a potem zaczynamy machać łapkami.

[Timi] A najlepiej to w ogóle nie machać łapkami. Swoją drogą, tak mi się przypomniał przy tej okazji Grant Williams, no i okazuje się, że fani w Dallas na razie nie są zbyt zadowoleni z jego postawy, bo Grant jak na razie jest bardziej źródłem frustacji niż radości kibiców Mavs.

[Adrian] Uwag kilka – jeszcze tylko wyjazd do San Antonio i zamykamy ten rok. Twierdza Boston nie zdobyta i niech tak zostanie. Poważnych kontuzji brak i niech tak zostanie. Zapał do walki jest i niech tak zostanie. Nasza ławka rezerwowych nie jest aż tak słaba, jak czasami o niej mówimy i niech tak zostanie. Jesteśmy faworytem do mistrzostwa i niech tak zostanie.

[Timi] Dobry to był rok, ale miejmy nadzieję, że 2024 przyniesie nam jeszcze więcej radości. Kończymy go w fajnych nastrojach. To znaczy został jeszcze mecz w San Antonio, no ale wciąż niezależnie od wyniku tego spotkania można powiedzieć, że 2023 rok był obfity w zwycięstwa (łącznie 67 w 97 spotkaniach) i niech tak zostanie w nowym roku.

[Adrian] W głosowaniu na MVP sezonu zasadniczego prowadzi Embiid, gdyby odbyło się ono dziś, to wg obliczeń otrzymałby ponad 800 punktów, zgarniając ok 70% pierwszych miejsc. Tymczasem Sixers niby mają 3 bilans na Wschodzie (bardzo dobry zresztą), ale w konfrontacji z zespołami mającymi przynajmniej 50% wygranych są 8-7. My mamy 19-4, Denver 15-4, a Bucks 11-4. W każdym z tych zespołów jest zawodnik, który przynajmniej tak samo zasługuję na tę nagrodę.

[Timi] Embiid pewnie bardziej zasługuje na tę nagrodę teraz niż w poprzednim sezonie, choć sporo grania jeszcze przed nami i zobaczymy w połowie rozgrywek, jak to będzie wyglądać. Fajnie jest natomiast widzieć bilans 19-4 przy Celtics, bo to oznacza, że mamy znakomite wyniki przy trudnym terminarzu i wielu spotkaniach z solidnymi i mocnymi rywalami.

[Adrian] Tak, to 19-4 cieszy, ale tylko połowicznie, bo przecież mamy w pamięci, że z tymi słabszymi zespołami to nam idzie jak krew z nosa, bo lubimy ich lekceważyć. Na te silniejsze spinamy pośladki i wynik jest tylko kwestia sportową, a nie mentalną.

[Timi] Lubimy lekceważyć, ale wydaję mi się, że w tym sezonie mimo wszystko radzimy sobie w tych starciach lepiej i takich przykrych wpadek jest mniej. Po meczu z Raptors, gdy piszę te słowa, mamy łączny bilans 25-6, czyli jest to najlepszy start sezonu od 2008 roku, kiedy broniąca tytułu mistrzowskiego ekipa z Big Three wygrała 27 z pierwszych 29 spotkań.

[Adrian]  Fajna wymiana – Toronto posłało OG Anunoby’ego do NYK, a otrzymali RJ Barretta i Quickleya. Do tego w NYK zamelduje się jeszcze Achiuwa i Flynn, ale to raczej wypełnienie kontraktów, choć Achiuwa przy kontuzji Robinsona może dostać ważna role od Thibsa. No a teraz ocena – nikt nie wygrał wymiany i nikt nie przegrał. Toronto idzie w przebudowę, wiec będą następne ruchy, a NYK zyskał naprawdę dobrego skrzydłowego do Brunsona.

[Timi] Knicks zyskali najlepszego gracza w wymianie, a w sumie za Barrettem jakoś bardzo nikt w Nowym Jorku nie będzie tęsknił. Miał świetne momenty, ale jak do tej pory nie wszedł na poziom, który wyniósłby go do pozycji zawodnika nietykalnego. Musieli też Knicks dorzucić Quickleya, co na pewno nie było łatwe, ale dzięki temu nie oddali żadnego picku w pierwszej rundzie draftu, a i wiele wskazuje na to, że Quickley mógłby odejść z klubu za darmo. Mimo wszystko na miejscu Raptors szedłbym jednak w wybory w pierwszej rundzie, tym bardziej że przy okazji trade deadline w ubiegłym sezonie mówiło się nawet o co najmniej czterech pickach pierwszej rundy za Anunoby’ego. Ściągnięcie Barretta może przyciągnąć trochę fanów, ale ja miałbym jednak trochę niedosyt. Ciekawe co dalej zrobią z Quickleyem.

[Adrian] To rzućmy okiem co w statystykach zaawansowanych piszczy. Jednak nie chcę patrzyć przez pryzmat całego sezonu, tylko 10 ostatnich spotkań. Atak na 127 to najlepsza ofensywa w lidze, o 2 więcej niż Bucks i Clippers, oraz 3 więcej niż Sixers. Natomiast obroną wpadliśmy w przeciętność bo 116 to 14 miejsce w NBA, o ponad 10 puntów słabiej od Sixers, które teraz góruje w lidze w obronie. Ostatnie 10 spotkań, to także 109 w defensywnym ratingu Houston, czyli Udoka nadal trzyma formę. A teraz przyczepię się do mojej ulubionej rzeczy – obrona rzutów za 3 punkty. Trafiają przeciwko nam na 40% – to tak samo jak przeciwko Pistons, 25 miejsce w lidze, no nie bardzo chciałem to zobaczyć. 7,5 bloku na mecz, to pierwsze miejsce w lidze. Przeciwko nam z pomalowanego zdobywa się mniej niż 46 punktów na mecz, to 3 wynik w lidze. Patrząc na te cyferki, to gdy tylko ogarniemy obronę na obwodzie – będziemy gotowi na PO. A czasu jeszcze trochę jest.

[Timi] To ja dodam tylko, że według portalu CleaningTheGlass, gdzie od statystyk odliczany jest m.in. garbage time, bostońska drużyna w ostatnich dwóch tygodniach (siedem meczów, bilans 6-1) ma ofensywę numer jeden w lidze (131.7 punktów na 100 posiadań) i atak numer siedem (115.6 punktów na 100 posiadań).

[Adrian] To skoro ostatnim wątkiem w 2023 roku były cyferki, to pozostaje życzyć na 2024 rok liczby 18 i zdrowia, żebyśmy w takim samym gronie tego baneru doczekali.